Krótka relacja z zimowego wypadu na Triglav.
Po trzynasto godzinnej drodze z Kościana do Słowenii dotarliśmy do Doliny Krma około godziny 8:30. Po przepakowaniu, przebraniu sie ruszyliśmy w drogę do schroniska .... położonego na wysokości 2515 m.n.p.m. Początkowo droga wiedzie leśnymi terenami, które na wysokości 1763 m.n.p.m. wyprowadzają nas przed schron, który w razie problemów pogodowych może zapewnić nocleg dla czterech osób. Wejście do schronu znajduje się z tyłu budynku. Dalej szlak prowadzi przez tereny pokryte kosodrzewiną, na których mozolnie zdobywamy wysokość będąc już bardzo zmęczeni po podróży i sporym podejściu idziemy dalej mimo dużego zmęczenia. Na około 2000 m. połacie kosodzrzewiny ustępują miejsca skałom i piargom, które oczywiście były głęboko pod śniegiem. Idąc tak krok za krokiem z minuty na minutę zbliżaliśmy się do celu aby osiągnąć go około godziny 17:00 po ośmiogodzinnej wspinaczce. Tego dnia pozostało nam tylko zjeść się i napić do syta, położyć się spać aby wypocząć przed wejściem na Triglav, najwyższy szczyt Słowenii. Schronisko teoretycznie jest nieczynne ale stacjonują tam meteolorodzy, którzy wynajmują miejsce a także przygotują prosty posiłek. Cena noclegu ze zniżką AlpenVerein to 10 Euro, niestety pokoje są nie ogrzewane i panuje w nich bardzo niska temperatura, należy mieć swój śpiwór.





Budzik ustawiony był na szóstą rano ale każdy z nas go zignorował i wstaliśmy około 6:30. Około godziny 7:50 wszyscy staliśmy na zewnątrz gotowi do wspinaczki. Początek wejścia to (oczywiście mowa o zimie) duże nachylenie dochodzące do 70% połączone ze skałami pokrytymi śniegiem powodowało, że wspinaczka była dość wymagająca. Niezbędne były raki oraz najlepiej dwa czekany, które bardzo pomagały w wspinaczce. Trudności skończyły się w momencie wyjścia na grań małego Triglava, grań ta jest pokryta śniegiem i nie przedstawia już trudności, oczywiście dla ludzi których nie paraliżuje kilkusetmetrowa lufa po obu stronach grani. Kolejne ale już zdecydowanie mniejsze trudności pojawiły się na podejściu na główny wierzchołek Triglava. Po pokonaniu ostatnich trudności o godzinie 9:55 stanęliśmy na najwyższym szczycie Słowenii - Triglavie 2864 m.n.p.m. Po wykonaniu obowiązkowych fotek szczytowych rozpoczęliśmy zejście, które okazało się dużo bardziej wymagające niż wejście. Wszelkie strome podejścia trzeba było pokonywać tyłem co wydłużyło czas zejścia. Pod schroniskiem zameldowaliśmy się około godziny 11:45, resztę dnia spędziliśmy na odpoczynku.







Ostatni dzień wyjazdu zarezerwowany był na zejście do samochodu. Ze schroniska wyszliśmy około godziny 9:00 by po czterech godzinach zakończyć wędrówkę. Był to mój pierwszy zimowy alpejski szczyt i mam nadzieję, że nie ostatni. Muszę powiedzieć, że góry zimą są o wiele piękniejsze niż latem, po prostu mają swój klimat.
Więcej
zdjęćFilm z wejścia