Dołączył(a): Śr mar 02, 2011 4:57 pm Posty: 107 Lokalizacja: Kraków
Początkowo mieliśmy jechać we czterech, Michał, Jarek, Krzysiek i Kuba. Niestety ze względów zdrowotnych Kuba odwołał swój udział w dniu wyjazdu... Decyzja? jedziemy we trzech.
Dla mnie i dla Jarka, to pierwsze spotkanie z górami wyższymi niż Tatry.
Wystartowaliśmy z Kubą o 21:00 we środę z Krakowa, zabierając po drodze Jarka. W Kals am Großglockner zameldowaliśmy się kilka minut po 7:00 rano. Chwilkę później byliśmy już na parkingu pod Grossem. Pech. Pada ...
Idziemy spać... wstajemy 10:00 - leje, idziemy spać ... wstajemy przed 12:00 leje ... idziemy ... do góry. Nie ma co czekać, trzeba iść ...
Widoków zero, pada deszcz, mokro i do domu daleko ...
Ok godz. 15 dotarliśmy do Stüdlhütte, cali mokrzy, ale plan pierwotny był że dotrzemy do Erzherzog-Johann-Hütte, więc po ok godzinie odpoczynku, nadal w deszczu ruszamy wyżej.
Nadal nic nie widać ...
Do schroniska docieramy ok godz. 19:00, pogoda paskudna więc przed 21 już śpimy! SAMI! ani jednej osoby ...
Ustalamy pobudkę dopiero ok godz. 07:00, ale ja, będąc na takiej wysokości, nie odpuszczę wschodu słońca i nastawiam budzik na 04:30.
4:30!!! pobudka. Wstaję, bez entuzjazmu ubieram się powoli i wychodzę przed schronisko ...
TO BĘDZIE DOBRY DZIEŃ!!!
I OTO JEST!
"Dzień Dobry Panu. My się widzimy pierwszy raz" - Grossglockner
Ruszam sam wyżej, by porobić kilka ciekawych zdjęć. Chłopaki śpią ...
a my z Grossem witamy nowy jakże piękny dzień ... a do naszej dwójki dołącza słonko
i od razu swoimi promieniami otula dzisiejszy nas cel. Miałem wrażenie jakby się już wcześniej znali
Kilkadziesiąt minut później, kolejne szczyty łapią trochę ciepła ...
Szybki powrót do schronu, by obudzić chłopaków - TRZEBA RUSZAĆ W GÓRĘ!!!
jak trzeba, to trzeba i chwilkę po 7:00 ruszamy!!!
Niestety, dopadało nocą śniegu, ba... on nawet nie zdążył stopnieć. Mimo iż mamy środek czerwca, warunki zimowe.
Torujemy szlak ...
ale napieramy do przodu ...
Podziwiając widoki ... na dole lato, na górze zima
Idzie nam to wszystko dość sprawnie ... GRAŃ SZCZYTOWA.
I SZCZYT!!! 09:20 meldujemy się SAMI na szczycie Grossglockner
Kilka fotek, wzajemne gratulacje i chwilkę po 10:00 ruszamy w dół ...
Przy samochodzie meldujemy się kilka minut po 15:00. SUKCES! Mimo iż zapowiadało się słabo, to wyszło PIĘKNIE!
Odpoczynek, krótki sen ... i w drogę ... w Krakowie 05:00 w sobotę.
A na koniec krótki FILM - ZAPRASZAM
czas akcji: - 56h ( od wyjazdu z Krakowa, do powrotu do Krakowa) koszt wyprawy: poniżej 400zł na osobę za wszystko!
Mój pierwszy trzytysięcznik, ale na pewno nie ostatni ...
Dołączył(a): Śr sie 12, 2009 11:21 am Posty: 238 Lokalizacja: Katowice
świetna wycieczka,relacja, akcja, foty - gratuluję zdobycia szczytu ale nurtuje mnie jedno pytanie: gonił Was ktoś że po 2 dniach tak szybko wróciliście do Krakowa?
Glocek to moja pierwsza alpejska góra. Wchodziłem w zupełnym mleku i może dlatego uważam, że w sumie nie było to nic specjalnego. Jednak taka widoczność robi różnicę. Fajne zdjęcia.
_________________ Zaoszczędzone można przepić. Korona Europy
ale się wam trafiło, że sami byliście na szczycie Na Glocku to praktycznie niemożliwe. Świetne zdjęcia z tego co widzę to chyba w takich warunkach śnieżnych idzie się tam lepiej niż jak go nie ma Glock też był moim pierwszych 3tysięcznikem więc mam do niego sentyment i wiem co czujesz u mnie koszt wyszedł 280zł za całość (spaliśmy w Studlu)