Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pn cze 03, 2024 9:32 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N wrz 11, 2016 8:26 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 09, 2008 5:11 pm
Posty: 46
No i stało się. Niektórzy pamiętają może jeszcze relację z Mięgusza z dawien dawna oraz to, jak w pewnym momencie zamarzył mi się Mnich (jak skomentował to Leppy, lepiej nie przytoczę).

Obrazek

Pewnie, że mógł, bo wygląda zacnie – oczywiście głównie od strony Moka. Wiem dokładnie jak bardzo uważałam ten cel za odległy jak dla mnie, jak bardzo był dla mnie nieosiągalny. Był. Zdarzyło mi się zeszłej zimy podejść całkiem blisko wierzchołka, bo aż pod płytę, ale to tyle. Jednak cały czas w głowie świdrowała jedna myśl... MNICH... MNICH... WEJŚĆ!!! (...) Postanowione!

Tradycyjny podkład muzyczny (towarzyszący nam w drodze z Zakopca na Palenicę):
https://www.youtube.com/watch?v=UePtoxDhJSw

Nadszedł nasz wyczekany urlopik w Tatrach... no to co? Cel już upatrzony, to tylko czas na realizację, lampa zapowiadana, my z Leppym o dziwo nie pokłóceni – czego chcieć więcej? Tylko pakować plecak – jasna cholera, to był najcięższy plecak w moim życiu!!! Lina, uprząż, trochę żelastwa, jedzenie (zachciało mi się wpakować kilka jabłek, wrr...), woda – i tu jest powód owej ciężkości, bo do niecodziennej wagi plecora dorzuciłam sobie zupełnie niepotrzebnie dodatkową litrową wodę, nie zauważając już wcześniej zapakowanych. Nadmiar wrócił z nami do Zako. ;/ Shit. Co niosłam to niosłam, czemu nikt nie wymyślił wody w proszku się pytam???

Zapowiadają piękny dzionek, więc jest radocha. Raniutko znajdujemy się na Palenicy – nie wiem jak, bo jeszcze spałam i dużo nie pamiętam (chyba tak naprawdę obudziłam się dopiero przy Moku). Ruszamy znienawidzonym asfalciskiem... wrrr... Prawa, lewa, prawa... obie naraz... dopiero 1/3 drogi, ała. Docieramy po jakimś czasie do Morskiego, wpisujemy się do książki, herbatka, jakiś banan, i w drogę.

Obrazek

Po drodze spotykamy Maćka Ciesielskiego z rodzinką, zamieniamy kilka słów - czyżby miał paść rekord najmłodszego wejścia na Mnicha? Jeszcze (jak to u mnie) nastąpiła zmiana spodni z długich na niewiele krótsze, ale zawsze coś, jeszcze mało brakowało potknęłabym się o wystawiony przez turystę kijek na środku szlaku, jeszcze dwa razy siusiu, jeszcze zjeść krówkę, jeszcze napić się, i ani się nie obejrzałam, już byłam pod Mnichem.

Obrazek

Obrazek

No to extra, widzimy już sporo zespołów. Znalazłam szybciutko fajny kamorek na popasik. ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu najedzeni, oszpejeni, docieramy do startu drogi Robakiewicza, bo tak mieliśmy w planie (i to był nasz wspólny plan, nie Leppego). Na pierwsze walnięcie okiem droga wygląda w miarę, jest szansa, w każdym razie zespół przed nami przeszedł, to ja też chcę. Wbijamy się.

Obrazek

Jizass, asekuruję Lepiszona, ale chcę go widzieć, więc robimy drogę na trzy wyciągi, następnym razem obiecuję sobie na maksymalnie dwa. Jesteśmy w połowie i sobie ze spokojem montujemy stanowicho, bo za nami nikogo nie było – i nagle znikąd pojawia się pod nami zespół 5-osobowy!!! Czekają. Przecież oni długo poczekają, decydujemy się ich przepuścić, bo widać chłopaki wysportowane, to zajmie im chwilę. K...wa, jak się pomyliliśmy. Jak oni cudowali z linami, chyba sami nie wiedzieli gdzie końce i kto do którego jest przywiązany, kto już jest wyżej a kto jeszcze na dole – horror – żałuję, że tego nie sfilmowałam. W końcu przeszli... uff. Możemy dalej powalczyć, ale walka to żadna, bo droga jest naprawdę super, weszłam bez problemu. :)

Pod Płytą zanosi się na oczekiwanie na wolną drogę, bo zespołów przed nami kilka, a właściwie jeden spory, bo aż 6-cio osobowy, z leaderem dyrygującym całością spod szczytu. Puszczają nas przodem, chyba fajnie im się czeka – nic dziwnego, w końcu taaaaaka lampa. Przychodzi zatem nasza kolej. Leppy pięknie i zwinnie prowadzi aż na szczyt. Zostałam na dole, zatem do dzieła. Cały czas się zastanawiam, ile miejsca jest na samym wierzchołku i czy zmieszczę się tam z Lepiszonem, i ewentualnym zespołem, który depcze nam po piętach. Skała ciepła, przyczepność butków dobra, więc radzę sobie naprawdę dobrze. :) Dostałam do szpeju jebadełko, które przydało się raz przy wyciąganiu kości, która inaczej nie chciała się ruszyć – tak wlazła. Dotarłam do troszkę trudniejszego miejsca... hmm... jestem za mała, żeby przejść to jak Leppy, mam krótsze nóżki i łapkami nie sięgałam do takiej cudnej klamy, zatem trzeba radzić sobie inaczej. Chwila zastanowienia, ale zero paniki. Kombinowanie wręcz mnie cieszyło. Ktoś z dołu głośno podpowiada: „tam jest na krwawą piąstkę szczelina” – taaa jasne, wszystko ładnie, pięknie, ale kto by chciał krwawą piąstkę? – znajdę inny sposób. I faktycznie dłoń weszła w szczelinkę i znalazłam tam jakiś mały chwyt, który dużo mi pomógł (i tutaj dziękować za małą i chudą dłoń, hah). Butkiem na tarcie i yeah – trudne miejsce przeszednięte. Brawo ja! Został kawalindek do szczytu, na podszczytowej półeczce wspomniany leader czeka na swój zespół. Omijam go, niczym zwinny kot, i raz dwa jestem na wierzchołku – hurrrrra! Leppy już wyciąga swoje łapsko, żeby mi pogratulować! Super! Cieszę się jak dzieciak, rozglądam się – widok nie do opisania – tzn. można pisać, ale po co? Można też zobaczyć na zdjęciach, ale to nie to samo – to trzeba poczuć, jak tam się wejdzie samemu – wtedy smakuje lepiej!

Obrazek

Chciałam sobie chwilę posiedzieć, pokontemplować, nacieszyć chwilą, zrobić kilka zdjęć... ale nie! Kolejny zespół już włazi na górę, gramoli się na szczycisko. Niech ich szlag! ;) Motamy zatem stanowisko zjazdowe i teraz to, co Bagheerka lubi najbardziej – zjazd! Uwielbiam i już się cieszę na tą chwilę. Może nie powinnam i to trochę wbrew zasadom, ale zjeżdżałam pierwsza. Po drodze chłonęłam jeszcze magię wysokości, widoki w dole oraz malowniczy szczyt na tle błękitnego nieba – był mój! chociaż przez chwilę!

Obrazek

Docieram do momentu skąd startowałam – ekipa czekająca na swoją kolej bije brawo i pytają jak jest. ;) Krótka odpowiedź, a zawiera w sobie tak wiele: „zajebiście!!!”. To teraz jeszcze zjeżdża moja połówka i można wreszcie zdjąć buty... ja pier... nie czuję palców. Schodzimy do naszego kamyczka, przepakowujemy się i rozszpejamy, a przede wszystkim jemy. Później powoli, ociągając się, schodzimy w dół. Widzimy jeszcze parkę, która dopiero zmierza na Micha – super, pewnie planują zachód słońca – świetny pomysł, na pewno też tak kiedyś zrobimy nocując w schronisku. Przed nami jednak długa droga przez twardy asfalt, ale cieszymy się, jest radość, jest zmęczenia, ale jest power, jest duma, jest ogromne szczęście a przede wszystkim... cisza (bo Lepiemu mowę odjęło ze zdziwienia, że tak ładnie ogarnęłam).

Obrazek

Powiem Wam tak – weszłam na kolejny level! Pewnie to głupie, że tak piszę, ale serio, czuję to już inaczej... góry stały się już dla mnie inne! To taki przełomowy moment. Ktoś powie „phiii... Mnich? Toż to skałka, tyle że w Tatrach”. No dobra, może i to jest skałka w Tatrach, ale każdy kto mnie zna i mniej więcej widział jak wyglądały moje pierwsze kroki, wie o czym mówię. Dla mnie tym bardziej, bo był moim marzeniem, a marzenia należy spełniać – nie tylko marzyć!

Dziękuję mojemu partnerowi Lepiszonkowi – za prowadzenie i fajną atmosferę przez cały dzień!
Dziękuję Krzyśkowi – tak napisałeś kiedyś: "kolejna relacja z Mnicha?" – więc musiała powstać!
Dziękuję Kasi – za to, że jest dla mnie wzorem i niesamowitą motywacją!

Do następnej relacji
Bagheera


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 11, 2016 8:56 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So wrz 17, 2011 5:28 pm
Posty: 1479
Lokalizacja: Kraków NH
Wiedziałem! :mrgreen:
Wielkie gratulacje przede wszystkim dla Ciebie! Relacja jak zwykle na najwyższym poziomie. Teraz zastanawiam się co będzie następne :mrgreen:

PS. Wielkie dzięki za zajebiste spotkanie :wink:

_________________
"Ludzie przeważnie nie są źli. Po prostu czasem dają się porwać jakiejś idei"
Moje pstryki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 11, 2016 9:30 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Super Daria! Gratulacje!
Relacja jak zawsze na wypasie, przeczytałem z przyjemnością i uśmiechem od ucha do ucha ;)

Życzę spełniania kolejnych górskich marzeń!

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 9:16 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Bagheera napisał(a):
Może nie powinnam i to trochę wbrew zasadom, ale zjeżdżałam pierwsza.

Według mnie powinnaś i to całkowicie zgodnie z zasadami.

Ogólnie zjazd jest niebezpieczną częścią działalności wspinaczkowej.
Podczas zjazdu ufamy nie tylko swoim umiejętnościom, ale również całkowicie sprzętowi. W przypadku jego uszkodzenia (w tym uszkodzenia stanowiska zjazdowego), łatwo o wypadek, a błąd ma na ogół poważne skutki. Co innego np. błędy podczas asekuracji - jeśli nie odpadniesz, na ogół "się wybaczają". Błąd podczas zjazdu łatwo może kosztować życie.
Dla ostatniego zjeżdżającego dochodzi dodatkowy element stresu - wszyscy są już na dole, a on samotnie tkwi jeszcze na górnym stanowisku. Im gorsze warunki, późna pora itp., tym stres większy. Pod wpływem większego stresu o wiele łatwiej o błąd. Dlatego ostatni zjeżdżający powinien być doświadczony. Dodatkowo sprawdza on poprawność założenia zjazdu przez wcześniej zjeżdżających, "wypuszcza ich" ze stanowiska.

Dlatego w powyższym przypadku - zjazdu z gotowego, pancernego stanowiska zjazdowego, rozpoznaną linią zjazdu, gdzie lina sięga z nadmiarem do szerokiej, wygodnej, bezpiecznej półki skalnej z gotowym stanowiskiem, przy idealnej pogodzie - według mnie zdecydowanie powinnaś zjeżdżać pierwsza.

Inaczej sprawa przedstawia się, gdy stanowisko zjazdowe nie jest pancerne, nie jest przetestowane, a linia zjazdu i miejsce kolejnego stanowiska nie jest rozpoznane. Wówczas najczęściej jako pierwszy zjeżdża cięższy partner z dodatkowym ubezpieczeniem. Dopiero po jego bezpiecznym zjeździe dodatkowe ubezpieczenie się likwiduje i zjeżdża lżejszy - skoro zjazd utrzymał cięższego, to pewnie utrzyma również lżejszego. Tu również nie ma wątpliwości co do kolejności zjazdu..

.. w przypadku zbliżonego doświadczenia i umiejętności partnerów.

Pewne wątpliwości pojawiają się dla mnie dopiero w ciekawym przypadku, gdy "stanowisko zjazdowe nie jest pancerne, nie jest przetestowane, a linia zjazdu i miejsce kolejnego stanowiska nie jest rozpoznane" (pierwszy zjeżdżający musi wybierać linię zjazdu i samodzielnie założyć kolejne stanowisko, po wcześniejszym wyborze dobrego miejsca na nie), ale cięższy partner jest doświadczony, a lżejszy nie. W takiej sytuacji (pomijając, że właściwie lżejszy partner powinien najpierw nabrać umiejętności, a dopiero później brać się za takie zjazdy - oczywiście nie piszę o Tobie, gdyż Ty wystarczające doświadczenie by się z tym mierzyć, w mojej ocenie posiadasz) raczej nadal cięższy bardziej doświadczony powinien zjeżdżać pierwszy (z dodatkowym ubezpieczeniem), a lżejszy niedoświadczony drugi. Mimo, że w takiej sytuacji niedoświadczony zostaje samotnie na górnym stanowisku. Liczymy, że nawet przy swoim nikłym doświadczeniu opanuje on stres i zdoła spokojnie zlikwidować stanowisko i zjechać. :) Ale tutaj jestem ciekawy opinii innych.

Się rozpisałem, sorry, ale jak zacząłem to się polało. :)

PS. Fajna relacja, gratuluję szczytu i partnera! :mrgreen: Przy tym tempie progresu Metallica powinna paść w ciągu 2-3 lat. :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 10:04 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Oops, she did that again :mrgreen:
Rewelacyjna relacja, jak zawsze.
leppy napisał(a):
cięższy partner jest doświadczony, a lżejszy nie
Ciekawszy jest przypadek kiedy zjazd jest w niewiadomy teren, a osobnik znacznie cięższy jest mniej doświadczony (punkt zjazdowy nie jestpancerny). Ja bym wtedy dołożył jakąś pewną pętlę i zostawił.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 10:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
leppy napisał(a):
PS. Fajna relacja, gratuluję szczytu i partnera!


Trzy razy tak !!!

Darz Mnich !!!

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 11:01 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
gratuluję realizacji marzenia ;) teraz czas na następne ;)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 1:07 pm 
Swój

Dołączył(a): Pn lip 25, 2016 11:28 am
Posty: 84
Bagheera napisał(a):
czemu nikt nie wymyślił wody w proszku się pytam???

Nie wiem, ale wiem że w drodze na Mnicha wymyślili potok na zakosach nad Morskim Okiem ;)

Mnicha gratuluję! relacja jak zawsze pierwsza klasa :)

Zastanawia mnie odbiór trudności. W mojej ocenie przejście które zrobiłaś w zeszłym roku bez asekuracji na MSW i dalej na Przełęcz pod Chłopkiem jest większym przedsięwzięciem niż wejście na Mnicha z asekuracją. Oczywiście nie mam tu na myśli "cyfry", bo ta jakoby Mnicha czyni trudniejszym :) Ciekaw jestem jak to odbierają inni? Czy podzielacie moje odczucia? A może te dwie drogi są nieporównywalne?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 12, 2016 9:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3047
Relacja jak zwykle bardzo fajna. Teraz czekam na kościelcowy komiks :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 13, 2016 1:35 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1499
Lokalizacja: W-wa
Ile forumowych dziewczyn się wspina? Mało. Na szybko przychodzi mi na myśl tylko Saxifraga. Pewnie również Neander łoi. A z dawno niewidzianych na forum: Nutshell, Ivona, Moolichek.
Fajna relacja :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 14, 2016 9:21 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Cz wrz 04, 2008 11:35 am
Posty: 1231
Relacja okraszona komiksami - to zupełmie inny poziom relacji :)
Dzięki! :)

_________________
pozdrawiam
---------------------------
Lepsze od gór są tylko góry!
- krasnoludzkie


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 14, 2016 8:43 pm 
Swój
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 09, 2008 5:11 pm
Posty: 46
uhcybZ napisał(a):
Zastanawia mnie odbiór trudności. W mojej ocenie przejście które zrobiłaś w zeszłym roku bez asekuracji na MSW i dalej na Przełęcz pod Chłopkiem jest większym przedsięwzięciem niż wejście na Mnicha z asekuracją. Oczywiście nie mam tu na myśli "cyfry", bo ta jakoby Mnicha czyni trudniejszym :) Ciekaw jestem jak to odbierają inni? Czy podzielacie moje odczucia? A może te dwie drogi są nieporównywalne?

Dla mnie osobiście Mnich Robakiewiczem i przez Płytę ma jednak 3-4 miejsca trudniejsze niż MSW turystycznie od Hińczowej i dalej DpG na MPpCh. Bez asekuracji nie chciałabym ich przechodzić. Oczywiście to moje subiektywne odczucia. Faktycznie trudniej porównać drogi robione z asekuracją i bez. W tym konkretnym porównaniu dochodzi jeszcze kwestia mega ekipy wokół mnie na MSW, natomiast na Mnichu był sam smętny Leppy. :) Dodatkowo moje umiejętności i doświadczenie są wyższe niż przed rokiem na MSW, co powoduje, że porównanie staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Pozdrawiam!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 14, 2016 9:34 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pn lut 27, 2012 2:30 pm
Posty: 1407
Lokalizacja: Warszawa
Fajoska, hmm, komikso-relacja, i się dobrze czyta, i ogląda. A ta bluza Montano wygląda ślicznie. :D

_________________
Nie sprytem, lecz siłą!

"Gdyby ministranci zachodzili w ciążę, aborcja byłaby refundowana"

V kolumna szatana


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 15, 2016 6:23 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 25, 2013 5:08 pm
Posty: 661
Lokalizacja: Koluszki
uhcybZ napisał(a):
Zastanawia mnie odbiór trudności. W mojej ocenie przejście które zrobiłaś w zeszłym roku bez asekuracji na MSW i dalej na Przełęcz pod Chłopkiem jest większym przedsięwzięciem niż wejście na Mnicha z asekuracją. Oczywiście nie mam tu na myśli "cyfry", bo ta jakoby Mnicha czyni trudniejszym :) Ciekaw jestem jak to odbierają inni? Czy podzielacie moje odczucia? A może te dwie drogi są nieporównywalne?


Dokładnie mam takie same odczucie. :wink:

_________________
https://www.flickr.com/photos/156235994@N06/albums


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL