Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Wt lip 02, 2024 11:11 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: N sty 15, 2017 8:18 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Z powodu pogrzebu w rodzinie musieliśmy wrócić z rodzinnych wakacji nad morzem kilka dnie wcześniej. Był upalny czwartek 25 sierpnia 2016 roku. Ponieważ do pracy wracałem dopiero we wtorek, a prognozy pogody na weekend były rewelacyjne różne dziwne rzeczy zaczęły mi się pałętać po łepetynie. Zadzwoniłem do Pawła. Dopiero co wrócił z Alp i szykował się na kolejny wyjazd w Masyw Marmolady, więc odpadał. Wysłałem jeszcze kilka badawczych smsów i dwie osoby (Ania i Daniel) zgłosiły akces na weekendowe wojaże górskie. Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłem się wybrać na Rysy od polskiej strony. W sumie szedłem tędy tylko raz i to w stanie silnego zmęczenia materiału (było to pamiętne spotkanie użytkowników naszego forum w Roztoce we wrześniu 2009 roku).
Oczywiście planowanie Rysów od polskiej strony w upalny wakacyjny weekend (do tego ostatni podczas tych wakacji) było pomysłem o tyle śmiałym co i karkołomnym. Ale kiedyś przecież trzeba włazić na te Rysy. Wizji miałem kilka m.in. pozostawienie samochodu w Łysej Polanie, podjechanie komunikacją publiczną do Szczyrbskiego Plesa, wejście na Rysy od strony słowackiej i zejście na stronę polską, druga opcja to wybranie się na Rysy od polskiej strony z większym plecakiem, zejście na stronę słowacką i tam nocleg, a powrót następnego dnia przez Lodową albo Rohatkę. Ostatecznie wybieramy trzeci wariant czyli wyjeżdżamy wcześnie i parkujemy samochód u moich znajomych na Słowacji w Nowej Lesnej. Szybko się witamy, przebieramy a wybiegając na przystanek autobusowy zamawiam jeszcze obiad na wieczór dla naszej trójki. Ok. 7:30 jesteśmy już w centrum Nowej Lesnej przy kościele i czekamy na autobus. Jakie to szczęście, że jakiś Słowak w międzyczasie do nas zagadał. Pytał gdzie jedziemy, czym, itd. No i ta chłopina wyprowadziła nas z błędu, bo jak się okazało autobusy jadące do Smokowca i dalej do Łysej Polany nie wjeżdżają już do centrum Nowej Lesnej jak to było kiedyś, a zatrzymują się powyżej przy głównej drodze. Dziękujemy i nerwowo truchtamy na właściwy przystanek, bo do odjazdu autobusu zostały jakieś 3 minuty. Wreszcie jesteśmy, rzeczywiście ludzie czekają, a w oddali już majaczy sylwetka autobusu.
Problem w tym, że Ania robiła jeszcze zakupy i w ogóle nie wie gdzie jesteśmy. Nerwowo jej tłumaczę przez telefon jak ma się tu dostać. Mimo iż poranek jest całkiem zimny robi się gorąco. To co nas uratowało to indywidualna sprzedaż biletów każdemu podróżnemu przez kierowcę autobusu. Jeszcze tylko my z Danielem zostaliśmy na zewnątrz i w tym momencie zza zakrętu wyłania się Ania. Uff, mocne otwarcie.
Trzeba się odstresować. Zajmujemy miejsca na tyłach i spożywamy specjały Daniela.

Obrazek

Na Łysą Polanę mamy jakąś godzinę jazdy. Niby czas nam ucieka przez palce, bo słońce już wysoko, ale taką wersję wybraliśmy i trzeba ponosić tego konsekwencje. Na Łysej Polanie jesteśmy dobrze po 9. Wszystkie parkingi już totalnie zatłoczone. Parkingowi już sami nie wiedzą gdzie kierować kolejne oczekujące samochody. Dobrze, że nasz pojazd jest bezpieczny daleko stąd. Ruszamy żwawym krokiem w stronę Palenicy Białczańskiej. Nie ma chwili do stracenia. Tempo mamy dobre, wyprzedzamy kolejne osoby. Gdzieś w połowie drogi do Włosienicy przerwa na piwo. Siedząc na ławeczce – urządzamy sobie małą minizabawę w typowanie kto z przechodzących może mieć dziś w planach Rysy. „Ci nie, ci na pewno nie, ci zdecydowanie nie, ci mogą iść – maja niezłe buty i dobrze wyrzeźbione łydki ;)”. Piwo wypite, idziemy dalej. Jak wiadomo w drodze do Morskiego Oka najgorsze jest to, że w ogóle istnieje i trzeba ją raz na czas pokonać.

Obrazek

Wreszcie po nieco ponad 2 godzinach – licząc od Łysej Polany jesteśmy nad najpopularniejszym jeziorem w naszym kraju. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie i dalej w drogę.

Obrazek

Upał się wzmaga. Obawiam się trochę, bo wiem jak mnie wykańcza w górach wysoka temperatura, a Rysy od polskiej strony to szlak jednak forsowny. Obchodzimy Morskie Oko. Tutaj klapkowiczów, trampkowców i dresiarzy trochę mniej, ale jeszcze nie do końca się poddają. Tradycyjnie Czarny Staw „przeprowadzi” ostateczną selekcję.

Obrazek

Jesteśmy już przy rzeczonym.

Obrazek

Rzeczywiście stanowił on cel sam w sobie dla wielu piechurów. Przyznam, że podejście do CzSpR może wykończyć – zwłaszcza w upalny dzień. A perspektywa kolejnych prawie 1000 metrów w pionie może zachwiać pewnością siebie. Lekko nie będzie. Z mozołem zaczynamy piąć się w górę. Czemu ten mój plecak taki ciężki ??? A może to ja taki cienki dzisiaj jestem ? Widoki powoli się rozszerzają. Widać już nie jedno jeziorko a 2 :).

Obrazek

Obrazek

Gdzie te łańcuchy ? Chyba już tu gdzieś powinny być. Choć patrząc na liczbę schodzących, już wiem, że raczej się do nich nie dopchamy. Jesteśmy jednymi z ostatnich podchodzących, ale w dół zmierza prawdziwa pielgrzymka. Oto dlaczego należy co najmniej 2 a może i 3 razy dobrze się zastanowić przed wybraniem się w polskie Tatry Wysokie w pogodny, wakacyjny (w dodatku ostatni) weekend.

Obrazek

Obrazek

Tak jak przypuszczałem łańcucha dane mi było dotknąć może 2 góra 3 razy i tak docieram bo słynnej półeczki.

Obrazek

Tutaj ruch wahadłowy, a czas oczekiwania można oszacować na 20 -30 minut. Pewne rzeczy są nie do przeskoczenia. To miejsce nie jest trudne, ale mijanie się na wąskiej półce ponad kilkusetmetrową przepaścią byłoby dosyć ryzykowne. I tak już niektóre osoby sprawiały wrażenie mocno spanikowanych.
Na szczęście były stąd niezłe widoki na Niżne Rysy…

Obrazek

I na Gerlach i Ganek

Obrazek

Wreszcie moja kolej. Szybko przechodzę półeczkę i w kilka minut wchodzę na graniczny wierzchołek Rysów. Ania i Daniel są już na szczycie. Załapali się na wcześniejsze „światła” ;). Kilka fotek na jednym i drugim wierzchołku Rysów i trzeba schodzić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zejście na stronę słowacką jest moim zdaniem bardziej przyjemnie, widokowe i nietrudne technicznie. Jak ktoś nie ma wielkiego doświadczenia górskiego to zdecydowanie polecam wariant od strony słowackiej. Kiedy byłem po raz pierwszy na Rysach prawie 20 lat temu to też wchodziłem ze Szczyrbskiego Plesa i szlak był całkiem przyjazny dla niedoświadczonego turysty jakim wtedy byłem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy na Wagę, następnie do Chaty pod Rysami, gdzie wypijam ostatnie piwo. Poniżej schroniska widać złożone jakieś metalowe platformy. To była przygotówka do budowy „schodów” na Rysy, o których w ostatnim czasie zrobiło się głośno. Przy pierwszym strumyku zebrał się tłum turystów. Każdy chciał przynajmniej przemyć twarz, a przede wszystkim napić się wody. Ludzie byli wykończeni i bardzo spragnieni. Upał w skalistych górach nie jest łatwy do zniesienia. Po drodze musiałem licho wyglądać bo dwóch rosłych Słowaków proponuje mi banieczkę swojskiego specjału. No dobre to było, na drugą nóżkę też się wypiło. Tuz przed schroniskiem przy Popradskim Plesie odwdzięczam się moją miętówką. Międzynarodowa integracja postępuje w najlepsze. Jesteśmy już na asfaltowej drodze wiodącej do Popradskiego Plesa. Tutaj nic złego nam się już stać nie może, więc nie przejmujemy się tym, że zapadły ciemności. Tak w połowie drogi mówię do towarzyszy byśmy przyspieszyli bo dawno nie słyszałem odgłosu jadącej kolejki. Posłuchali mnie. Idziemy coraz szybciej , trochę podbiegamy i gdy prawie jesteśmy na dole dostrzegamy światła pociągu zmierzającego w kierunku Popradu. Biegniemy, ile fabryka dała. Początkowo drogą, potem przez tory. Ta stacja musi być gdzieś tutaj. Wskakujemy w biegu do kolejki. Znowu mamy fuksa.
Na kwaterze jesteśmy kolo 22. Nim się wykąpaliśmy i zjedliśmy pyszny obiad było po 23. Nie bardzo mieliśmy już ochotę na knajpę, więc skończyło się na kilku symbolicznych piwkach przy kuchennym stole.

Dzień II

Wstajemy dosyć wcześnie bo plan dość ambitny. Na rozkładzie jest Świstowy, który „chodzi” za mną od jakiegoś czasu. Wejście pozaszlakowe, ale raczej proste. Po śniadaniu nie chce nam się iść na elektrićkę tylko idziemy na przystanek autobusowy. W Smokowcu jesteśmy koło 8. Tam umówiłem się z Moniką, która wybiera się z koleżanką na Czerwoną Ławkę. Ale nie wiedzieć czemu nie spotykamy się na parkingu. Jej telefon jest poza zasiegiem, a gdy wreszcie udaje nam się połączyć to ja jestem w połowie drogi na Hrebienok a ona w drodze do Chaty Zamkowskiego. No cóż tym razem się raczej nie spotkamy. Tak to jest zdzwaniać się z kimś w górach. Wędruję sobie spokojnie na Hrebienok, podziwiając Łomnicę.

Obrazek

I Niskie Tatry z Kralową Holą na czele

Obrazek

Jest pięknie ale duszno i zajebiście gorąco. Na Hrebienoku spotykam Anię i Daniela bo ten odcinek pokonywaliśmy oddzielnie. Siadamy na ławeczce, podziwiamy widoki, pijemy piwo i coś tam jemy. Tak nieśmiało pytam – tak szczerze to chce Wam się dziś iść na ten Świstowy dzisiaj ? Myślałem, że wytoczą od razu ciężkie działa, ale to ziarno padło na całkiem podatny grunt. Popatrzyliśmy na siebie, uśmiechnęliśmy się, no niekoniecznie. Każde z nas miało jakąś drobną kontuzję, wczorajsze Rysy w nogach, a przede wszystkim panował nieznośny upał, który mnie w górach totalnie dobija. Ale co w zamian bo przecież tak pogodnego dnia nie zmarnujemy. Tu już nie miałem wątpliwości. Nic tak dobrze nie smakuje jak mieszanka Wysokich Tatar ze Słowackim Rajem. Tylko muszę im zaproponować w Raju coś konkretnego. Wiadomo, że Suche Bele, Kisiele i Przełomy Hornadu będą zatłoczone. Wielki Sokół przechodziłem stosunkowo niedawno. Drogą eliminacji zostały mi Piecky i Sokolia Dolina. Ta ostatnia wymaga trochę więcej czasu, więc chcąc nie chcąc padło na Piecky. Chcąc, bo byłem tam do tej pory tylko raz, a nie chcąc bo znajduje się tam najwyższa w Słowackim Raju drabina, która powoduje u mnie migotanie przedsionków. Robimy sobie wspólne zdjęcie i schodzimy do Smokowca.

Obrazek

Na dworcu podziwiamy zabytkowy tramwaj. Jakaś nowa atrakcja Starego Smokowca.

Obrazek

Przejeżdżamy kolejką do Nowej Lesnej i wracamy z buta na kwaterę. Stąd są kapitalne widoki na Tatry…

Obrazek

Przesiadamy się w samochód i ruszamy w stronę Pili. Przemierzam tą drogę nie po raz pierwszy, więc trasę znam na pamięć. W Pili jesteśmy o 13:30. Kupujemy bilet wstępu
(1,50 euro od osoby plus 2 euro za parking). W cenie biletu jest ubezpieczenie, więc bez tragedii. Zaraz po wejście w chłodny wąwóz Piecky zgodnie stwierdzamy, że podjęliśmy dobrą decyzję.

Obrazek

Początek spokojny, płaski, ale dobrze pamiętam co za chwilę nas czeka. I wreszcie jest, to ona, która śniła mi się po nocach. Przeszedłem w Słowackim Raju wszystkie ubezpieczone szlaki po kilkakrotnie i w moim odczuciu w tym parku narodowym nie ma takiego drugiego miejsca. Powszechnie za najtrudniejszy szlak uważana jest Sokolia Dolina, ale przechodziłem ją pod prąd i nie ma tam momentu powodującego takie emocje jak ta drabina w Pieckach. Przynajmniej takie jest moje subiektywne odczucie.

Obrazek

Pierwszy wchodzi Daniel, my stoimy z Anią na dole i zastanawiamy się jak zjeść tę żabę 

Obrazek

Obrazek

Tam w dole widać nasze sylwetki.

Obrazek

Ostatecznie Ania wchodzi jako druga a ja tuż za nią. Daniel nagrał podczas tej akcji filmik, który jest dostępny na youtube…

https://www.youtube.com/watch?v=MN0sgdQ ... e=youtu.be

Jesteśmy w górze. Najgorsze za nami.

Obrazek

Dalej szlak jest bardzo przyjemny. Łańcuchy, metalowe podeściki, drewniane drabiny, a wszystko to w cieniu i przyjemnym chłodzie.

Obrazek

Jest wreszcie i druga długa stalowa drabina, ale to już nie to samo. Tę pokonuje się z marszu bez większych emocji.

Obrazek

Obrazek

Po zejściu z niej można nawet zrobić jaskółkę ;)

Obrazek

Jeszcze kawałek przyjemnego ubezpieczonego szlaku i wracamy do normalności.

Obrazek

Ciąg dalszy już bez fajerwerków. Schodzimy z powrotem do Pili szlakiem typu „beskidzkiego”.

Obrazek

Mila niespodzianka czeka na dole. Otwarty bar z lanym zimnym piwem za niewiele ponad 1 euro. Ależ smakowało.

Obrazek

Ponownie w Nowej Lesnej jesteśmy koło 19. Nie spieszymy się. Wszyscy w poniedziałek mamy wolne, więc możemy sobie pozwolić na późny wyjazd. Zjadamy kolejny pyszny obiad, żegnamy się z Lidką i pozostałymi domownikami. Wyjeżdżamy koło 20:30 i jest to świetne posunięcie. W domu jestem przed północą. Ostatni weekend wakacji 2016 – godnie spędzony. Całkowity koszt wyjazdu – niewiele ponad 100 zł na osobę – razem z noclegiem, dwoma obiadami, dojazdami i browarami. Śmiech na sali. Ukraina z krakowskim PTTK już się zbliżała wielkimi krokami. Ale zaprawę miałem niezłą, więc o formę byłem spokojny…

Wojtek

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Ostatnio edytowano Śr sty 15, 2020 10:28 am przez Carcass, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 15, 2017 8:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10407
Lokalizacja: miasto100mostów
Carcass napisał(a):

Obrazek



O, koorvva :!:
Byłem ze 2 czy 3 razy w podobnych warunkach na Rysach, ale to było z 15 lat temu i aż tak bardzo mi wtedy nie zależało na kontemplowaniu przyrody w spokoju.
Teraz, szczerze, nie wobrażam sobie.
Uważam szlak na Rysy za naprawdę ciekawy, a panoramę za najlepszą osiągalną szlakiem turystycznym (może Mała Wysoka jest równie fajna pod tym względem), ale w środku lata to tylko na wschód słońca bym poszedł.
Propsy za jak zwykle świetną relację.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 15, 2017 9:53 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Krabul napisał(a):
Uważam szlak na Rysy za naprawdę ciekawy, a panoramę za najlepszą osiągalną szlakiem turystycznym (może Mała Wysoka jest równie fajna pod tym względem), ale w środku lata to tylko na wschód słońca bym poszedł.


No jeszcze Krywań bym dodał do tego zacnego grona. Choć panorama z Krywania ma jedną wadę - nie ma na niej Krywania :).
Jest tak jak piszesz. Generalnie raczej omijam polskie Tatry w okresie wakacji szerokim łukiem. Byłem w pełni świadomy na co się piszę. Ale chciałem to zrobić aby wybić sobie podobne pomysły z głowy na dłuższy czas :). Czasem tak trzeba. A poza tłumami jednak mimo wszystko były kapitalne widoki.

Krabul napisał(a):
Propsy za jak zwykle świetną relację.


Jak zawsze bardzo dziękuję .

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sty 15, 2017 10:33 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1144
Lokalizacja: Łódź
Muszę zabrać do Słowackiego Raju juniora. Jego takie klimaty kręcą najbardziej. Ale Świstowego nie odpuszczaj. Przefajna góra.
Carcass napisał(a):
Schodzimy z powrotem do Pili szlakiem typu „beskidzkiego”.

Długo się schodzi ?

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sty 16, 2017 2:55 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
TataFilipa napisał(a):
Ale Świstowego nie odpuszczaj. Przefajna góra.


Nie zamierzam. Jest w planach na ten rok, podobnie jak Szczyrbski.

TataFilipa napisał(a):
Długo się schodzi ?


Jak się sprężysz to po 1,30 h będziesz już pił browara w knajpie na dole. Wszystko co ciekawe w SR (poza Przełomem Hornadu) jest jednokierunkowe. Schodzi się już takimi zwykłymi leśnymi ścieżkami.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sty 17, 2017 1:54 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
Carcass napisał(a):
(było to pamiętne spotkanie użytkowników naszego forum w Roztoce we wrześniu 2009 roku).


:mrgreen:

P.s. 1 Mam w tym roku Świstowego na myśli.
P.s. 2 Ponoć ładne zdjęcia dałeś. Żadnego nie widzę.

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sty 20, 2017 8:25 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Łukasz T napisał(a):
Mam w tym roku Świstowego na myśli.


Może wreszcie po długiej przerwie połączymy siły...

Łukasz T napisał(a):
Ponoć ładne zdjęcia dałeś. Żadnego nie widzę.


Jak zwykle :).

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sty 20, 2017 8:35 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
Carcass napisał(a):
Może wreszcie po długiej przerwie połączymy siły...


"Połączmy nasz wysiłek
Zjednoczmy wszystkie siły
Ojczyzna, ojczyzna czeka na ciebie
Towarzyszu miły!"

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt sty 20, 2017 8:42 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Łukasz T napisał(a):
"Połączmy nasz wysiłek
Zjednoczmy wszystkie siły
Ojczyzna, ojczyzna czeka na ciebie
Towarzyszu miły!"


No to jesteśmy umówienie. Jeszcze Szczyrbski chodzi mi po głowie..., no i ten zaległy nieszczęsny Kieżmarski.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sty 24, 2017 8:04 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Fajnie w zimie pooglądać letnie widoki .
Raz z mamą i siostrą szedłem w takim klimacie (tłumie) i w sumie jestem zadowolony z tego doświadczenia ,bo utwierdza mnie że w góry muszę wychodzić nocą :oops:
Raj -jest świetny -młodej by się spodobało

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lut 13, 2017 8:26 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
prof.Kiełbasa napisał(a):
Raz z mamą i siostrą szedłem w takim klimacie (tłumie) i w sumie jestem zadowolony z tego doświadczenia ,bo utwierdza mnie że w góry muszę wychodzić nocą :oops:


Byłem 2 tygodnie temu na wschodzie słońca na Ćwilinie. Bajka.

prof.Kiełbasa napisał(a):
Raj -jest świetny -młodej by się spodobało


Prawdziwy Raj dla dzieciaków, z tym że w sezonie tez mocno przeładowany.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL