Pogoda – żyleta.
Na prawdę rzadko się zdarza żeby przez cały dzień było bezchmurne niebo. Wyjechaliśmy po 6: rano i dobrze, że przed Wrocławiem Ewa spojrzała na GPS, bo byśmy pojechali do Andrzejówki 100 km dalej… Byłaby powtórka z Radziejowej.
Czytałem o stromiznach w Górach Kamiennych, ale muszę przyznać, że podejście na Waligórę i Ruprechticky Spicak mnie zaskoczyło i mogę je porównać do Szczebla, czy Laskowej.
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/13.jpg?w=1000&h=)
Mamo, ja idę trudną drogą, a Ty idziesz łatwą
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/23.jpg?w=1000&h=)
Sami na szczycie
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/33.jpg?w=1000&h=)
Ruprechticy Spicak… wcześniej oczywiście minęliśmy odbicie i musieliśmy kilka minut wracać
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/71.jpg?w=700&h=)
Wieża na Szpiczaku
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/panorama-wiec5bca-waligc3b3ra.jpg?w=1200&h=)
panorama z wieży na Waligórę
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/43.jpg?w=1000&h=)
Góry Stołowe łatwo rozpoznać
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/51.jpg?w=1000&h=)
Najwyższe wzniesienie po prawej to Śnieżka
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/61.jpg?w=1000&h=)
Na ostatnim planie – Wielka Sowa
![Obrazek](https://summitate.files.wordpress.com/2018/05/81.jpg?w=1200&h=)
Klasyczne zdjęcie Andrzejówki i Waligóry
Jak na niedzielę wolną od handlu, łatwość z dojazdem do schroniska, krótkie podejście na szczyty i taką pogodę to ludzi jak na lekarstwo. Mieliśmy robić dłuższe kółeczko, ale drzemki, błądzenie i postoje zmusiły nas do wybrania krótszej trasy. Plan jednak i tak uważam za zrealizowany w 100%. Najwyższy szczyt Gór Kamiennych i Suchych, oraz czeskich Gór Suchych zdobyty, wieża widokowa, Norbert 99% trasy na nogach. Tak w ogóle jak w jednym miejscu zobaczyliśmy wychodnie skalną to Norbert krzyknął „O nie! Przecież nie wzięliśmy z domu liny! I jak my się będziemy teraz wspinać?”
I tak po całym dniu spędzonym za kółkiem i w górach mogę się zregenerować przywiezionymi ze schronu browarami – Wołkiem z Browaru Miedzianka i Skalakiem z Rohozeca.
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/