Gdzie się było, co się robiło. Pora to podsumować.
Rok zaczynamy w Tatrach czyli teoretycznie dobrze, niestety praktycznie przy zaliczyliśmy wycof. Albo raczej wywianie pomysłu na graniówkę. W połowie miesiąca wchodzimy jeszcze na wieżę na Szpilówce – zacna konstrukcja.
W lutym podczas trzeciej próby docieram na szczyt Łoska.
Marzec rozpocząłem z Norbertem zwiedzając jaskinie Dziką i Mamutową (na razie jeszcze bez sprzętu), a pod koniec miesiąca był urlop i otwarcie puli z nowymi obostrzeniami. Pogoda była mocno średnia, ale sporo pochodziliśmy po Sudetach.
W Kwietniu był Muńcuł i mimo, że słońce już dogrzewało to jednak śniegu było więcej niż się spodziewaliśmy, a w wyższych partiach temperatura mocno spadała.
Normalnie w maju jest Kierat, tym razem jednak wirus przesunął go na jesień, więc wymyślaliśmy różne dziwne rzeczy, jak na przykład „Śladami wodza na Koziarz”, lub Magurę tam gdzie Sucha Bez Kicka.
W Czerwcu chcieliśmy wejść dłuższym szlakiem na Baranią Górę, ale burza przepędziła nas jakieś 30 minut od szczytu. Bonusowo 2 razy wybieramy się w skały żebym nie zapomniał jak się wiąże ósemkę.
W lipcu już mnie tak nosiło, że mimo niepewnej prognozy przeleciałem Orlą Perć. Zdążyłem na wschód słońca na Zawrat i uciekłem przed burzą poniżej Murowańca. Kilka dni później przebiegłem trochę ponad 25 km zielonym szlakiem z Olkusza do Czernej.
W sierpniu w końcu weszliśmy na wieżę na Radziejowej (wcześniej była w strzępach po uderzeniu pioruna, a następną rozebrali zanim się wybraliśmy). Zaliczyliśmy 40 km na rowerach przez Leskowiec. Oprócz tego pojechaliśmy w Tatry Zachodnie i w Kobylarzowym Żlebie Norbert zaliczył debiut na łańcuchach.
We wrześniu u nas zawsze dużo się dzieje, jednak tym razem to już była przesada. Po pierwsze Kierat (jedziemy praktycznie prosto ze szpitala, spóźniamy się na start). Po drugie Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej (ja chcę jeszcze raz) Po trzecie jak już byliśmy na tej Kotlinie to zostaliśmy kilka dni dłużej połazić po Karkonoszach i Izerach. Po czwarte Ewa robi nam prezent i wyciąga na wschód słońca na Wdżar, później jeszcze przejście ciekawą ścieżką przyrodniczą i powtórzenie trasy sprzed kilku lat.
W listopadzie oglądamy zachód słońca (czego dawno nie było) na Modyni której szczytu kiedyś nie znaleźliśmy.
Na zakończenie roku z Norbertem cioramy się w okolicznej jaskini, a w ramach spalania świątecznych kalorii chodzimy po górkach w okolicy Zwardonia.
Rok ogólnie strasznie rozwalony bo z jednej strony obostrzenia i przestawianie zawodów do których miesiącami się przygotowywaliśmy, z drugiej strony sprawy zdrowotne komplikowały możliwości. Mimo sporego zamieszania rok i tak uważam za wykorzystany i obyśmy wszyscy w kolejnym byli silniejsi. Ogólnie dni w górach: 26 Dni w Tatrach: 3 Dni w skałach: 2 Przebiegnięte: 897 km 14169 up
Tak teraz patrzę i w sumie armat nie ma, ale dużo się działo i trochę połaziliśmy.
_________________ A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej (ja chcę jeszcze raz)
jeśli chodzi o Sudety, to "ja chcę jeszcze raz" poczułam w tym roku 2 razy = byłam w Sudetach aż 3 razy pod rząd, w czerwcu, sierpniu i wrześniu
jakby co to mogę służyć za przewodnika :d za chwilę skończą mi się szlaki w Sudetach których jeszcze nie przeszedłem bądź nie przejechałem na rowerze
Jak coś to się będę odzywał bo z Sudeckich kapust na które pewnie nie wyciągnę żony, a mam w planie jest min. Gardzień, Sas, Grodczyn, Czuba (Czarnoleska), Zadzierna, Szeroka (koło Lubawki), Ostrzyca Proboszczowicka, Grodna, Wojkowa, itp
_________________ A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
jeśli chodzi o Sudety, to "ja chcę jeszcze raz" poczułam w tym roku 2 razy = byłam w Sudetach aż 3 razy pod rząd, w czerwcu, sierpniu i wrześniu
jakby co to mogę służyć za przewodnika :d za chwilę skończą mi się szlaki w Sudetach których jeszcze nie przeszedłem bądź nie przejechałem na rowerze
Jak coś to się będę odzywał bo z Sudeckich kapust na które pewnie nie wyciągnę żony, a mam w planie jest min. Gardzień, Sas, Grodczyn, Czuba (Czarnoleska), Zadzierna, Szeroka (koło Lubawki), Ostrzyca Proboszczowicka, Grodna, Wojkowa, itp
ociechuj, z całej tej listy kojarzę tylko Zadzierną chyba sam będę miał okazję się dokształcić
Wieża na Trójgarbie jest "the best" jak mafia Wonskiego. Czyżby Koziarz już awansował do miana świętej góry, a pielgrzymi rzucają kwiaty w niewyraźne ślady butów którymi beskidzkie szlaki niczym papież przemierzał
_________________ A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.