Ładny weekend! Potrzeba świeżości

W piątek wieczorem na FB wyświetliła mi się fotka jakiegoś strasznego miejsca - Čertovy kameny w czeskich Górach Opawskich. Myślę sobie - to znak, ze trzeba jechać na zagraniczną wycieczkę. Dość daleko, ale autostradą można się szybko przemieścić.
Zaczynamy z miejscowości Česká Ves. Dojeżdżamy do niej z Głuchołaz wzdłuż doliny rzeki Biała, która mocno wylała ostatniego lata. Skala zniszczeń jest ogromna.

Poranek bardzo zimny, ale jest już wiosna definitywnie.

Idziemy niebieskim szlakiem. Jak tylko pojawiają się w lesie skały, zaczynamy je eksplorować.

Ukochana od rana pełna zapału.

Pierwsza zdobycz


Wyżej skały robią się poważne - tu nie dało się wyjść.

A to główna skała, na która prowadzi szlak na sam szczyt.

Chociaż nie wygląda to zachęcająco dla piesków.

Z bliska robi wrażenie.

Super miejsce, ale nie dla piesków niestety.

Chociaż Tobi bardzo by chciał...

No i wyszedł. Chociaż nie wyobrażałem sobie zejścia


Najpierw widoczki.


Potem kilka fotek z drona tego bocianiego gniazda.

Super miejsce - prawda?

Zejście niestety nie do ogarnięcia dla pieska. To wina Ukochanej, że nie zaprotestowała.

Kolejny punkt wycieczki - Zlatý chlum.

Na wieżę nie idziemy, gdyż całą gotówkę wydajemy na alkohol.

Szczytujemy na Zlatým chlumie.

Schodzimy na Křížový vrch. Jest upalnie, bardzo przyjemnie.

Specjalnie dla piesków pobudowali poidełka na szlaku.

Křížový vrch - punkt widokowy.

Miasto Jeseník.

Ładne schronisko/knajpa.

Oznaki wiosny - lepiężnik.

Pora zdobyć najwyższą górę wycieczki.

Widok wstecz, w dole Křížový vrch, a w tle Jesiomiki - Šerák, Keprník.

Przed nami Bílé skály (922 m).

Widok wstecz na Zlatý chlum.

Idziemy dalej. Chlapecké skály. To nie jest wapień, tylko coś zupełnie innego. Raczej nie do zdobycia, to co widać to najłatwiejsze do wyjścia miejsce.

Wypycham w górę Tobiego. Ukochana znowu nie protestuje. Spokojnie je kanapkę, kiedy my ryzykujemy życiem dla lajków.

Straszny widok w dół.

Ten płaski teren to wsokopołożone torfowiska w Rejvíz.

Zejście jest o tyle trudne, że Tobi zostaje na górze, bo ja go w dole muszę złapać. Piesek jest przerażony.

Nie byłem pewny, czy będzie chciał schodzić szczeliną, ale spoko, odważył się. Widać jak sprytnie wykorzystuje tarcie o skałę, żeby nie polecieć za wcześnie.

Torfowiska w Rejvíz. Szlak prowadzi kładkami.

Velké mechové jezírko.

Zamarznięte...

Potem okazało się, że wstęp na te torfowiska jest płatny. Myśmy weszli jakby od tyłu, a wychodziliśmy przez wejście. Akurat była jakaś liczna grupa i wmieszaliśmy się w tłum. A nie mieliśmy pieniędzy, bo przepiliśmy wszystko wcześniej... Teraz już tylko powrót do auta.

Na powrocie brak atrakcji poza piekną końcówką dnia.

Solidna wycieczka bardzo udana. Tereny ciekawe. Fajnie mi FB podpowiedział
