Zawsze jak jadę gdzieś w środku nocy zastanawiam się czy mam w głowie poukładane..
Mamy 3:30 i PKSem pomykamy na dworzec w Zakopcu. Tam po 20 min przesiadka na kolejny który wiezie nas na Łysa Polanę –tam już przechodzimy na Słowacje i startujemy w Dolinę Białej Wody. Po drodze widać rozszarpane zwłoki jakiegoś jelenia. Po pierwszej polanie na samym początku lasu dostrzegam dużego czarnego niedźwiedzia który przeszedł przez szlak popatrzył na nas i zniknął w gęstwinie. Dość stresujące to było ale idziemy patrząc w krzaki czy go tam niema. Dolina jest bardzo długa ale przepiękna na polanie pod Wysoką jemy śniadanie w rewelacyjnym klimacie. Gdy wyszliśmy z lasu zaczyna się horror kosówkowy. Nie widać znaków bo wszystko jest pod śniegiem ,a na tyle jest go mało że co rusz się zapadamy. Tu tracimy sporo czasu i sił. Cięgle praży słońce i mamy pogodę. Od Zielonego Stawu po Litworowy jest dramat ,miękki sypki i do tego cholernie mokry śnieg obrzydza wszystko. Zaczynają się też pojawiać ciemne chmury. Pokonujemy kolejne piętro i robimy wysokość, widać już Polski Grzebień i Małą Wysoką a z tyły chociażby Rysy. Odpuszczamy atak na Grzebień z powodu śniegu oraz psującej się pogody(późnej okazało się że słusznie) Zaczynamy podchodzić na Rohatkę .Warunki są zimowe ale śnieg cały czas fatalny, a w butach mamy mokro już od dłuższego czasu. Jest Przełęcz to podchodzimy na Turnię pod Rohatką(2330mnpm) widoki ładne ale ciągle nadchodzą chmury. Po zejściu z powrotem na przełęcz zaczyna lekko kropić i słychać burzowe grzmoty. Po kilku minutach schodzenia w tej „śnieżnej mące” robimy dupozjazdy. Schron widać już z daleka .Wszystko co mieliśmy na sobie było mokre i ulgą było to ściągnąć. Okazuję się że oprócz naszej dwójki jest tylko jeszcze jeden turysta. Więc mamy wybór leżanek. Pierwsze co robimy po wejściu to zamawiamy piwko –tak to jest pierwsze dziś, zaznaczyć trzeba że żaden z nas nie miał nic ze sobą. W cenie noclegu jest śniadania ,ale my bierzemy zamiast tego kolację co było doskonałym pomysłem bo zaserwowali nam prażony ser w opcji full. Jest 18 a my już w schronie od 2 godzin. Czytamy gazety i rozmyślamy nad trasami na jutro. Ustalamy że idziemy przez Czerwoną Ławkę jeśli będzie pogoda ( w tym celu wstaję o 5 by ocenić warunki). Siedzimy z herbatą i rumem przed schronem i nic nie zapowiada że będzie żle.
Niestety jak wstałem to było fatalnie wiał bardzo mocny wiatr ,który jak już wracaliśmy na dół miotał nami jak chciał (to co by tam na górze było?) Postanawiamy zrobić szlak „Od chaty do chaty” i tak schodzimy do Reinerovej Chaty gdzie pijemy piwko i podziwiamy stare czekany raki i ogólnie cały wystrój ,który jest niesamowity. Kolej na wodospady ,które oglądamy po drodze do Bilkovej Chaty ,gdzie piwkujemy patrząc na panoramę Słowacji w dole. Podchodzimy na Hrebienok i podtrzymujemy tradycje. Potem czerwonym szlakiem do Chaty Zamkowskiego –położonej w lesie bardzo klimatycznie –tam 10 min czekamy na piane i po jej wypiciu uderzamy w stronę Łomnicy czyli do Skalnej Chaty. Tam smakujemy 2 piwka i udaje nam się poznać słynnego nosicza a teraz tez chatara Pana Laco Kulange.Nie pozorny skromny człowiek ,który wnosił ponad 200kg ładunki. Czas schodzić i szlakiem pod kolejką (która cały dzień nie kursowała)dochodzimy do dworca w Tatrzańskiej Łomnicy gdzie mamy godzinę do PKSu –tam godzinę spędzamy na ZTGM i dzwonimy do KEGów z którymi się umawiamy na Łysej Polanie w sklepie. Jako że jesteśmy wcześniej mamy zajęcie. Jak chłopaki przyjechały to siedzimy razem z 30 min po czym jedziemy do Krakowa.(dzieki za transport)oby więcej takich łikendów.
filmiki
Turnia nad Rohatką 2330mnpm
http://pl.youtube.com/watch?v=0kWgEKwi_1o
panorama Doliny Staroleśnej
http://pl.youtube.com/watch?v=sgh6uLhw9cQ