Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Randka w ciemno...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=8345
Strona 5 z 6

Autor:  świnia na świnicy [ Śr paź 07, 2009 9:11 pm ]
Tytuł: 

ale nie pod kamieniem!

Autor:  piomic [ Cz paź 08, 2009 11:10 am ]
Tytuł: 

A pod czym? Pod baldachimem, kruwa?

Autor:  mpik [ Cz paź 08, 2009 7:28 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Na prawdę nie musisz z siebie robić idioty...

Ależ czemu? Wszak każdemu w życiu należy się jego porcja radości, a temat zaczyna mnie bawić. :lol: Dywagacje na temat gdzie trzeba wyleźć, w jaki sposób i którędy, aby można było sobie w mniemaniu innych zaliczyć jakiś szczyt, ma dla mnie tak duży ładunek absurdu, że rozmawianie o tym inaczej niż z ironicznym pierwiastkiem w tle po prostu przerasta moje możliwości. Przynajmniej w dłuższym okresie, bo przyznasz że początkowo starałem się być poważny… ;)
Zrozumiałbym jeszcze to dokładne i szczegółowe weryfikowanie gdyby wiązały się z tym jakieś profity albo laury, ale w odniesieniu do większości szczytów tatrzańskich (i to najprostszymi drogami) podkład ironiczny w dyskusji bierze górę.

A tak na poważnie, to zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Znam już Wasze zdanie co do miejsca do którego należy dojść, aby było ok. A ciekawi mnie teraz jeszcze miejsce od którego należy wystartować, aby było git. Czy dojazd kolejką (albo innym środkiem lokomocji) w drodze na szczyt równocześnie unieważnia jego zdobycie?
Weźmy konkretny przykład Łomnicy...
Czy osoba wyjeżdżająca kolejką na samą górę może powiedzieć o sobie że zdobyła górę? Albo że była na szczycie? A jeżeli kolejka kończyła by się przed wierzchołkiem. Czy wyjazd tylko na Łomnickie Sedlo i późniejsze wejście ramieniem również unieważnia zdobycie? A wyjazd na Hrebieniok?
Idąc tokiem Waszego wcześniejszego rozumowania zakładam że jeżeli kluczowe trudności pokonam osobiście, a resztę kolejką, to mogę sobie zaliczyć szczyt. Problem w tym, że jeżeli idąc do Skalnatego Plesa pokonam trudności jedynkowe, a kolejką przejadę 0+, to zgodnie z powyższą zasadą wyjdzie że zrobiłem to poprawnie. Oczywiście zdaje sobie sprawę że moje rozważania co do Łomnicy są czysto teoretyczne (trochę trudno znaleźć jedynkę do Skalnatego), ale nie należy zapominać o innych szczytach (nie koniecznie tatrzańskich), dla których przedstawiona hipoteza może być zgodna z prawdą. I co wtedy?

golanmac napisał(a):
Niestety, widzę że męskie zachowania są Ci kompletnie obce. Nie masz argumentów, to sięgasz do ironii.
Często sięgam do ironii. W tej dyskusji akurat już o tym pisałem.
Ale nawiązując do mojego męskiego zachowania. Nie wiesz dokąd tak naprawdę doszedłem na Ganku. Nigdy szczegółowo o tym nie mówiłem, a z mojego opisu tak naprawdę dokładnie nic nie wynika - kończy się nagle i ciągu dalszego brak (patrz podobny opis chociażby przy Czarnym). Moi partnerzy również nie wiedzą dokąd wówczas doszedłem, gdyż idąc na lotnej, szli odrobinę wolniej. Przynajmniej na tyle, by nie widzieć w gęstej mgle mojej postaci cały czas. Co ciekawe, przez wspomnianą przeze mnie mgłę, ja sam również dokładnie nie wiem dokąd doszedłem. Mogło to być 5 metrów do końca poziomej grani, ale mogło również to być (wspominane chociażby przez kilera) 50 metrów pionu. Nie neguję drugiej możliwości. Niestety, na chwilę obecną nie mam jednoznacznej możliwości aby to ocenić ponad wszelką wątpliwość. I myślę że jest tylko jeden sposób aby się o tym przekonać – powinienem tam wrócić i przy dobrej widoczności zobaczyć ile w rzeczywistości mi tej grani zostało wówczas do przebycia.
Jeżeli okaże się iż wersja kilera była bliższa prawdy niż moja, osobiście i publicznie przyznam Ci że miałeś w tej sprawie rację. Ale do tego czasu kategorycznie wstrzymuję się z tym orzeczeniem.
Możesz oczywiście do tego czasu nazywać mnie kłamcą i kwestionować moje zdobycie Ganku (jak i negować inne moje osiągnięcia), biorąc jednak pod uwagę iż gór nie traktuje jako miejsca rywalizacji, a to, co kto zdobył i w jaki sposób, jest dla mnie najzupełniej obojętne, nie zamierzam na razie kontynuować dyskusji na temat owej tamtegorocznej wyprawy.

Na koniec drobna uwaga wyjaśnienia... Góry traktuję jako zabawę. Jeżeli myśle o rywalizacji, to tylko z samym sobą. Ewentualnie z daną górą. Ale nigdy z inną osobą. Zdobywanie gór czy szczytów i ocena ich zdobycia jest dla mnie sprawą całkowicie subiektywną, i jeżeli np. ktoś uważa że zdobył Kończystą a w rzeczywistości nie wyszedł na kowadło, to jego odbiór jest dla mnie jego indywidualną sprawą. A ja nie zamierzam negować jego wejscia, ani próbować tłumaczyć mu że w rzeczywistości nie ma racji. To jego ocena, jego wiara i jego świadomość odniesionego sukcesu.
Akceptuję (a częsciowo nawet trochę podziwiam) Twój sposób poznawania gór - zdobycie wszystkiego co jest w poblizu szczytu, najlepiej jak najtrudniejszą mozliwą drogą, ale ja niestety inaczej postrzegam pewne aspekty turystyki górskiej. I biorąc pod uwagę iż z wiekiem niektóre otaczające mnie sprawy zaczynają mi być coraz bardziej obojętne, obawiam się że raczej nie będę potrafił zmienić swoją osobę na postawę podobną Tobie...

Autor:  golanmac [ Cz paź 08, 2009 8:11 pm ]
Tytuł: 

Mówią że prawdziwego faceta można poznać po tym że wie kiedy skończyć, Ty jak widać nie wiesz. Powoli, mam wyrzuty sumienia że się nad Tobą pastwię, ale z drugiej strony, otuchy dodaje mi fakt, że sam na to zasłużyłeś.
Nie chce mi się odnosić do tego co napisałeś, choć widzę że trochę zmiękłeś i powoli zaczynasz sam sobie zaprzeczać, to nadal starasz dowieść swoich racji, przy okazji kierując dyskusję w inne wątki, tak aby zaciemnić jej meritum.
Nie widzę też sensu, abyś ponownie wchodził na Ganek, wejdziesz czy nie, napiszesz że byłeś i z całą pewnością potwierdzisz też fakt że i pierwszym razem zdobyłeś wierzchołek. Tak naprawdę, zostałeś przyłapany na kłamstwie, i nie ma znaczenia czy kłamałeś pisząc relację, czy też kłamiesz teraz, kłamcy nie można wierzyć.
Cóż, podsumowując rozmowę, powiem Ci jedno - jednym Bóg dał jaja drugim talent literacki, pisz sobie co chcesz i jak chcesz, dla mnie i tak zawsze będą to bujdy na resorach.

Autor:  zolffik [ Cz paź 08, 2009 10:18 pm ]
Tytuł: 

czytając ostatnie dwa watki tego tematu widze że musze przeczytać całe pięć stron. Aha zapisałem się na kurs nurkowania :D

Autor:  golanmac [ Cz paź 08, 2009 10:26 pm ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
czytając ostatnie dwa watki tego tematu widze że musze przeczytać całe pięć stron

Wierzę, że ewentualny komentarz będzie możliwie obiektywny :)
P.S.
Dla jasności sytuacji dodam, że mój spór dotyczy tylko i wyłącznie kolegi mpika i nie ma nic wspólnego z resztą ekipy z Sącza, którą zresztą bardzo cenię i szanuję.

Autor:  świnia na świnicy [ Cz paź 08, 2009 10:44 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
Wierzę, że

spać! ,-)

Autor:  kilerus [ Cz paź 08, 2009 11:03 pm ]
Tytuł: 

MROK!

Autor:  zolffik [ Cz paź 08, 2009 11:50 pm ]
Tytuł: 

Przeczytałem.
Jeśli chodzi o Ganek faktycznie trzeba tam wrócić i zobaczyć. Nie upieram się że byliśmy na szczycie bo puszki nie widziałem. Z tego co pamietam (może i też mi się wydaje) kluczowe trudności mieliśmy za sobą. Pamiętam za to mokrą skałę (po kilku dniach naprawdę ulewnych deszczów) oraz zaje...tą mgłę. Wg. opisu którym sugerowaliśmy się idąc na Ganek - szczyt zdobyliśmy. Przy pierwszej nadarzającej sie okazji tam wrócę żeby z własnej czystej ciekawości sprawdzić kto ma rację. Dodam tylko że kolega Mpik był wtedy przede mną.

Co do wypowiedzi Golanmaca iż szczyty z WKT zdobywamy najprostszą drogą to tu bym sie nie zgodził ponieważ: jakoś tak mamy w naturze że często się gubimy :wink: i nieraz wychodzi z tego to co np: początkowy żleb na Ganek czy też wejście na Zadni Gerlach (chociaż to nie WKT). Wogóle co do trudności mam trochę inne podejście niż KEGi czy GEKONY. Nie kręcą mnie drogi o trudnościach III i wyżej. W mojej naturze jest tak iż aby żyć potrzebuje adrenaliny. Kiedyś po tygodniu pracy jechałem szukać adrenliny w góry. Dzisiaj jest tak że po całym tygodniu adrenaliny (czasami takiej że można ją porównać do trudności VIII i to bez asekuracji) jadę w góry szuakć spokoju. Mam zrobioną znaczną część WKT (nawet jesli by nie wliczać Ganku) i kiedyś ją dokończę. Ostatnio byłem szlakiem na Małej Wysokiej i było zajeb...e a to dla tego iż razem ze mną była wyjątkowa osoba, która już za kilka miesiecy zostanie moją żoną. I nie zamienił bym tej wycieczki nawet z przejsciem całej drogi Martina, o której myśle już ładnych parę lat (chociaż jakby to wszystko pozbierał to już znaczną część udało się jej przejść i mam nadzieję że wspólnie z Mpikiem i innymi za niedługo ją popełnimy).

Napisze jeszcze raz to co już wiele razy pisałem. Mam nadzieję że uda się nam kiedyś razem coś fajnego złoić, i że niby przypadkiem nikt nikogo nie zrzuci ze szczytu :wink:

Autor:  maniek [ Pt paź 09, 2009 7:53 am ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
Wogóle co do trudności mam trochę inne podejście niż KEGi czy GEKONY. Nie kręcą mnie drogi o trudnościach III i wyżej.


Chwila,chwila - proszę się nie wypowiadać o całej Ekipie ino o indywidualnych osobach, osobiście nie przeszedłem większych trudności niż I (w Tatrach), nie mówiąc już o III :roll: , nie interesuje mnie podnoszenie umiejętności i bawienie się w kozicę, przynajmniej na razie :mrgreen:

Autor:  świnia na świnicy [ Pt paź 09, 2009 9:35 am ]
Tytuł: 

maniek napisał(a):
nie interesuje mnie podnoszenie umiejętności i bawienie się w kozicę

bo jesteś cienias bez ambicji, o. :mrgreen:

Autor:  golanmac [ Pt paź 09, 2009 7:38 pm ]
Tytuł: 

Zolff, ja Cię proszę, rozumiem kumpel, solidarność itd, ale bądź rozsądny ...

zolffik napisał(a):
Z tego co pamietam (może i też mi się wydaje) kluczowe trudności mieliśmy za sobą

Trudności Ganku, kończą się na ... Ganku, mówiąc inaczej dużym płaskim, szczycie, byliście na czymś takim ? bo z opisu jednoznacznie wynika że nie, co więc chcesz sprawdzać ? A może mi nie wierzycie ? zapytajcie !, markam, Dona.

zolffik napisał(a):
jakoś tak mamy w naturze że często się gubimy

A co to ma do rzeczy ? mam rozumieć że idąc np droga o trudności 0+ w wyniku nieustannych zagubień pokonujecie miejsca I, II, III a i pewnie IV by się znalazła ?
Bądź poważny, droga to droga, jeśli nie umiesz lub nie chcesz znaleźć właściwego wariantu, to jest problem Twój, a nie drogi i nie powinien mieć wpływu na ogólną ocenę. Zresztą, wyszukiwanie i deklarowanie wariantów na drogach o trudności poniżej III, ogólnie uważam za poronione.

zolffik napisał(a):
Mam nadzieję że uda się nam kiedyś razem coś fajnego złoić

Z Tobą czy Krisem zawsze jak najbardziej, ale już z oszukańcami nigdy w życiu.

Autor:  mpik [ Pt paź 09, 2009 9:39 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
zolffik napisał(a):
Mam nadzieję że uda się nam kiedyś razem coś fajnego złoić

Z Tobą czy Krisem zawsze jak najbardziej, ale już z oszukańcami nigdy w życiu.
Tym bardziej że Ty robisz trójki, czwórki a nawet pięć minus, a ja przecież nawet "dwójki nie widziałem na oczy"... :lol: Więc niewątpliwie trudno by było znaleźć takie coś, na którym Ty nie umrzesz z nudów, a ja się nie zabiję...
pozdrawiam i zyczę wielu sukcesów :wink:
golanmac napisał(a):
Mówią że prawdziwego faceta można poznać po tym że wie kiedy skończyć, Ty jak widać nie wiesz.
No muszę Ci przyznać rację. Rozmowa z betonem jest pozbawiona sensu...

Autor:  golanmac [ Pt paź 09, 2009 11:52 pm ]
Tytuł: 

mpik napisał(a):
Tym bardziej że Ty robisz trójki, czwórki a nawet pięć minus,

Generalnie trzymam poziom V+ Sherlocku, zazdrościsz, a to przecież nie jest wiele :)
P.S.
To nie jest kwestia trudności, mój Ty mały, wiejski, przebiegły ironisto, to raczej kwestia zaufania :D

Autor:  zolffik [ So paź 10, 2009 11:29 am ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
zolffik napisał(a):
Z tego co pamietam (może i też mi się wydaje) kluczowe trudności mieliśmy za sobą

Trudności Ganku, kończą się na ... Ganku


Czego bym nie napisał i tak będzie źle. Wszedłem na szczyt czy nie wszedłem, co to za różnica. Czy ktoś płaci za wejście albo czy ktoś mnie bedzie bardziej lubiał za to... Najdziwniejsze w tym wszystkim jest tak to, że tak naprawdę mnie to wali czy byłem na szczycie czy nie w przeciwieństwie do osób, których tam wtedy z nami nie było. Grań widzę, że przy przyzwoitych warunkach jest bardzo fajna i dlatego chciałbym tam wrócić.

golanmac napisał(a):
zolffik napisał(a):
jakoś tak mamy w naturze że często się gubimy

A co to ma do rzeczy ? mam rozumieć że idąc np droga o trudności 0+ w wyniku nieustannych zagubień pokonujecie miejsca I, II, III a i pewnie IV by się znalazła ?


Jak już napisałem III, IV mnie wogóle nie interesują. Biorąc przykład choćby tego naszego wejścia na Ganek. Poszliśmy najprostszą drogą o trudnościach podajrze 0+. A że weszliśmy w jakiś komin o trudnościach powiedzmy I. To tylko i wyłącznie nasz problem. A że my lubimy czasem pobłądzić, pokombinować nawet jeśli ma to być poświeceniem wejścia na szczyt. Jak już pisałem ja nie kolekcjonuje szczytów a jedynie fajną zabawę w górach a jeśli przy koazji uda sie gdzieś wejść to już wogóle super

Autor:  golanmac [ So paź 10, 2009 12:13 pm ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
Czy ktoś płaci za wejście albo czy ktoś mnie bedzie bardziej lubiał za to... Najdziwniejsze w tym wszystkim jest tak to, że tak naprawdę mnie to wali czy byłem na szczycie czy nie w przeciwieństwie do osób, których tam wtedy z nami nie było.

Chyba nie zrozumiałeś, albo nie chcesz zrozumieć meritum dyskusji, nikogo, a już na pewno mnie nie obchodzi czy byłeś na szczycie czy nie, jakie trudności dróg pokonujesz, czy też jaka jest Twoja filozofia górska. (wątek filozofii górskiej poruszany był przez kolegę mpika dla odwrócenia uwagi od istoty sporu) Co innego jeśli zaczniesz nazywać wasze zimowe wejście na Gerlach - "Gerlach drogą przez mały Gerlach", (sugerując zamierzony cel takiej trasy, jak i pokonanie dwójkowej grani), lub zaczniesz nazywać oczywisty i deklarowany wcześniej wycof, zdobyciem szczytu.
Pisałem już o tym wielokrotnie, nie mam zastrzeżeń do dokonań, a do oczywistego i udowodnionego oszukiwania, naciągania faktów, interpretowania według własnego widzi mi się i dorabiania mglistych filozofii jak choćby mit "kopuły szczytowej".
Żeby było proście, podsumuję jednym zdaniem - Róbcie, co i jak chcecie, ale nie oszukujcie.

Autor:  Mazio [ So paź 10, 2009 12:38 pm ]
Tytuł: 

Nie to bym zajmował stronę w tym konflikcie, ale na własny użytek widzę to tak:

Jest taka jedna przebiegła gora
dwojga jest imion - to świńska rura
dobra nie będę dzisiaj znow chamem
się to nazywa Ben Cruachanem
Trzy razy bęcki już nam spuściła
każde podejście - czarna mogiła
ale w opisie celow złojonych
ciągle jej nie mam jako zrobionej
Raz nawet blisko byliśmy szczytu
Lecz wystrzeliła nas jak z odbytu
Biegiem do auta, przez śnieg i krzaczki
Na podobieństwo wstydliwej sraczki
Ciągle gadzina coś nam wymyśli
Śnieg, deszcz i wszystko co możesz wyśnić
Ale i tak ją w końcu zdepczemy
Wtedy dopiero ją opiszemy.

Autor:  enigma [ So paź 10, 2009 2:15 pm ]
Tytuł: 

Nie wiem po co ta cała debata. Sprawa jest oczywista skoro mpik nie pokonał ostatnich trudności to znaczy że na szczycie nie był!!
Kiedyś z ! poszliśmy na kapuścianą górę i niestety warunki nie pozwoliły na zdobycie szczytu, mimo że widzieliśmy krzyż 50m od miejsca wycofu do głowy mi nie przyszło żeby uznać to za wejście na szczyt 8)

Autor:  prof.Kiełbasa [ So paź 10, 2009 2:20 pm ]
Tytuł: 

grzegorz w warunach zimowych jest trudny przy mega wiaterku :lol:

Autor:  zolffik [ So paź 10, 2009 10:03 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
zolffik napisał(a):
Czy ktoś płaci za wejście albo czy ktoś mnie bedzie bardziej lubiał za to... Najdziwniejsze w tym wszystkim jest tak to, że tak naprawdę mnie to wali czy byłem na szczycie czy nie w przeciwieństwie do osób, których tam wtedy z nami nie było.

Chyba nie zrozumiałeś, albo nie chcesz zrozumieć meritum dyskusji, nikogo, a już na pewno mnie nie obchodzi czy byłeś na szczycie czy nie, jakie trudności dróg pokonujesz, czy też jaka jest Twoja filozofia górska. (wątek filozofii górskiej poruszany był przez kolegę mpika dla odwrócenia uwagi od istoty sporu) Co innego jeśli zaczniesz nazywać wasze zimowe wejście na Gerlach - "Gerlach drogą przez mały Gerlach", (sugerując zamierzony cel takiej trasy, jak i pokonanie dwójkowej grani), lub zaczniesz nazywać oczywisty i deklarowany wcześniej wycof, zdobyciem szczytu.
Pisałem już o tym wielokrotnie, nie mam zastrzeżeń do dokonań, a do oczywistego i udowodnionego oszukiwania, naciągania faktów, interpretowania według własnego widzi mi się i dorabiania mglistych filozofii jak choćby mit "kopuły szczytowej".
Żeby było proście, podsumuję jednym zdaniem - Róbcie, co i jak chcecie, ale nie oszukujcie.


czy to aby na pewno do mnie kierowany post?

golanmac napisał(a):
Co innego jeśli zaczniesz nazywać wasze zimowe wejście na Gerlach - "Gerlach drogą przez mały Gerlach"


golanmac napisał(a):
zaczniesz nazywać oczywisty i deklarowany wcześniej wycof, zdobyciem szczytu.


golanmac napisał(a):
dorabiania mglistych filozofii jak choćby mit "kopuły szczytowej"


golanmac napisał(a):
Róbcie, co i jak chcecie, ale nie oszukujcie


nie przypominam sobie abym coś takiego pisal. a już oszukiwać kogoś to by mi do głowy nie przyszło

Autor:  golanmac [ N paź 11, 2009 11:11 am ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
czy to aby na pewno do mnie kierowany post?

Tak, w zakresie wyjaśnienia źródła konfliktu. Oczywiście sama jego treść w żaden sposób nie dotyczy Twojej osoby i Twoich wypowiedzi, i choć nie napisałem tego wprost, to obiekt sporu jest cały czas ten sam - mpik.

Autor:  Krabul [ N paź 11, 2009 11:51 am ]
Tytuł: 

Jeszcze trochę i będziemy mieli aferę na miarę Tomo Cesena i południowej ściany Lhotse.

Autor:  zolffik [ N paź 11, 2009 10:10 pm ]
Tytuł: 

proponuje powołać komisje śledczą do wyjaśnienia trej afery

Autor:  golanmac [ N paź 11, 2009 10:30 pm ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
proponuje powołać komisje śledczą do wyjaśnienia trej afery

A co chcesz wyjaśniać ?

Autor:  grubyilysy [ N paź 11, 2009 10:35 pm ]
Tytuł: 

Ja się zgłaszam na ochotnika na rolę Ryszarda Kalisza.

Autor:  świnia na świnicy [ N paź 11, 2009 10:38 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Ja się zgłaszam na ochotnika na rolę Ryszarda Kalisza.

ostrożnie mi jaj ka lisz? :mrgreen:

Autor:  zolffik [ N paź 11, 2009 10:46 pm ]
Tytuł: 

golanmac napisał(a):
zolffik napisał(a):
proponuje powołać komisje śledczą do wyjaśnienia trej afery

A co chcesz wyjaśniać ?

nie widzisz że atmosfera na forum jest napięta jak stringi na Kaliszu? Mpik pisze relacje że wchodzi na jakiś szczyt a tak naprawde wszyscy twierdzą że nie wchodzi a jak już pisze że nie wchodzi to później okazuje się że jednak wszedł. Ale to jeszcze nic bo gdybyś zobaczył jakiego kolega Mpik posiada psa... :wink:

Autor:  grubyilysy [ N paź 11, 2009 10:48 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
ostrożnie mi jaj ka lisz? :mrgreen:

Już miałem napisać, że OT, ale właśnie pomyślałem, że może nawet nieco bardziej w temacie wątku niż kwestia powołania komisji.

Autor:  golanmac [ N paź 11, 2009 10:52 pm ]
Tytuł: 

zolffik napisał(a):
Mpik pisze relacje że wchodzi na jakiś szczyt a tak naprawde wszyscy twierdzą że nie wchodzi a jak już pisze że nie wchodzi to później okazuje się że jednak wszedł

Czyli w jednym się z całą pewnością zgadzamy, mpik nie pisze prawdy.

zolffik napisał(a):
jakiego kolega Mpik posiada psa

Wiem jakiego ma psa, pasuje do niego

Autor:  keff79 [ Pn paź 12, 2009 7:10 am ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
grubyilysy napisał(a):
Ja się zgłaszam na ochotnika na rolę Ryszarda Kalisza.

ostrożnie mi jaj ka lisz? :mrgreen:


Swego czasu Siwiec pocałował Kalisza w ziemie... czy jakoś tak.

Strona 5 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/