Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Takie tam moje Alpy http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=14899 |
Strona 7 z 8 |
Autor: | zephyr [ Pn maja 11, 2015 6:06 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
jak zwykle wypas na tej nazwie szczytu faktycznie można połamać język |
Autor: | gouter [ Wt maja 12, 2015 6:56 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Widzę, że powoli w Alpach schodzi śnieg, mam nadzieję, ze nie będzie go na początku lipca. zephyr napisał(a): na tej nazwie szczytu faktycznie można połamać język a co powiesz na Tschenglser Hochwand |
Autor: | Kyjo [ Śr maja 13, 2015 9:20 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
gouter napisał(a): Widzę, że powoli w Alpach schodzi śnieg, mam nadzieję, ze nie będzie go na początku lipca. Coś tam na pewno jeszcze będzie. Ważne, że się już skończył sezon lawinowy. A jakiż to plan się szykuje? :> |
Autor: | gouter [ Śr maja 13, 2015 3:29 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo napisał(a): A jakiż to plan się szykuje? :> Plany jak zawsze są, ale jak zwykle zadecyduje pogoda, plan maximum to Berner Oberland a minimum Karnickie z Dolomitami. Ale jak to w życiu bywa, może tez być guzik z pętelką. |
Autor: | Kyjo [ Wt maja 19, 2015 12:49 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
To życzę, byś ten guzik jednak zapiął i by te fajnie brzmiące plany wypaliły A ja w niedzielę pojechałem w nowy region... Westliche Karwendelspitze 2385 m n. p. m. Góry Karwendel, maj 2015 Karwendelgebirge to dość spora grupa leżąca między Tyrolem a Bawarią. Jak ktoś przypadkiem był w Innsbrucku, nie tylko pionkiem w Eurobiznesie, to to są te takie ściany nad miastem. Ja akurat miałem okazję pochodzić po północnym łańcuchu tych gór, stanowiącym jedynie niewielki ich procent. Są to zasadniczo długie ściany poprzecinane głębokimi dolinami, bez wyraźnie wyrazistych, wybitnych szczytów. Nie wiem, czy całe góry Karwendel tak mają, ale ta część to właściwie same ferraty. Pod Westliche Karwendelspitze można w sezonie wyjechać też kolejką. Tym razem wybrałem się z kolegą, którego postać jest widoczna na zdjęciach. Wybraliśmy naprawdę długą i ambitną trasę, która zajęła nam 12 godzin bez większych postojów. Przeszliśmy bowiem cały Mittenwalder Klettersteig, biegnący po grani na wysokości 2200-2300 m n. p. m. i obejmujący 5 zasadniczych szczytów: Krichlspitze (2301 m), Sulzlekammspitze (2321 m), Suedliche- (2305 m) i Nordliche Linderspitze (2372 m) oraz na koniec Westliche Karwendelspitze (2385 m n. p. m.). Trudności ferraty niewielkie (A/B), ale cały czas przez dobrych kilka kilometrów. Są drabiny, drabinki, kładki itp., ale najbardziej emocjonujące były fragmenty płatów śnieznych, kiedy liny leżały pod śniegiem. Tego dnia jeszcze jeden chłopak przeszedł tę trasę i z jego śladów korzystaliśmy. Ale ogólnie śniegu baaardzo ubyło, co było dla mnie zaskoczeniem. Od zachodniej strony było go naprawdę malutko (choć w tym tygodniu jednak zapowiadane sa spore opady). Potężna dolina Karwendeltal: O, a tutaj jest cel naszej wycieczki - Westliche Karwendelspitze. Tzn. byłby, gdyby nie chmury. Tego dnia cały czas trzymały się tego miejsca i szczytu nie zobaczyliśmy, dopóki tam nie doszlismy: Najtrudniejsze były fragmenty śnieżne podczas trawersowania wschodniej strony łańcuchu (tutaj widoczny również schron): Nie ma rady, trzeba wejść w chmury: Ale przynajmniej nie widać niektórych przepaści : Tutaj dopiero widzmy cel naszej wędrówki: Zejście łatwiejszą już drogą, ale też z ferratami - Heinrich Noe Klettersteig: |
Autor: | zephyr [ Wt maja 19, 2015 7:15 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
coraz ciekawsze te wypady z niecierpliwością czekam na następne |
Autor: | Kyjo [ N cze 14, 2015 7:46 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Säuleck 3086 m n. p. m. Wysokie Taury (Grupa Ankogel), czerwiec 2015 Pamiętam, że relacje z grupy Ankogel już się pojawiały na naszym forum. Säuleck to stosunkowo łatwy trzytysięcznik z granią pnącą się od południowej, już bezśnieżnej strony, dlatego wiedziałem, że jest spokojnie do zrobienia w czerwcu. Tym razem towarzyszyła mi Kalliopi, znajoma Greczynka, uzależniona od gór bardziej niż ja Byłem w tych rejonach pierwszy raz, bo to jednak druga strona Taurów, czyli dla mnie jakieś 350 km drogi. Dla mnie jest to jednak fajna odmiana, bo Taury różnią się jednak znacznie od Alp wapiennych. Podejście doliną Dösner Tal: Bardzo przyjemne schronisko Arthur-von-Schmid-Haus nad jeziorem Dösner See. Cena za nocleg 10 euro z AV, razem z nami nocują jeszcze 4 osoby. Pierwszego dnia podchodzimy jeszcze na przełęcz Seeschartl (widoczną na poniższym zdjęciu, 2658 m n. p. m.). Droga pnie się masakrycznym rumowiskiem skalnym. Nieco ponad 100 metrów od przełęczy czujemy, że spadają na nas krople deszczu i w oddali słyszymy nadchodzącą burzę. Decydujemy się więc na natychmiastowy odwrót. Burza jednak przeszła bokiem i zrobił nam się bardzo przyjemny wieczór: Ponad jeziorem góruje Säuleck, cel naszej wycieczki: Następnego dnia ruszamy już przed szóstą rano, bo popołudniu możliwe są burze. Podejście trawersuje szeroką półką grzbiet Saeuleck'a. Przecinamy pola śnieżne. Problematyczne są jedynie piargowe głazy przykryte cienką warstwą śniegu, między które nieprzyjemnie można wdepnąć. Podejście jednak niezbyt strome, śnieg miękki i nawet tego dnia w sumie nie założyłem raków. Podejście granią już bezśniezne, takie skakanie po kamieniach... Niestety nie mamy szczęścia do widoków, im wyżej, tym widoczność mniejsza. To jedna z niewielu chwil, kiedy chmury odsłoniły nam wschodnią część gór: Tuż przed szczytem: To było moje pierwsze 3 tysiące... |
Autor: | Remus [ N cze 14, 2015 8:52 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
To było moje pierwsze 3 tysiące... [/quote] Teraz to już pójdzie z górki:) Szkoda, że nie dopisała Wam widoczność. Widzę, że na wielkie tłumy nie trafiliście. Jak wygląda kwestia schroniska? Trzeba z góry rezerwować miejsce, czy dostajesz nocleg od ręki? |
Autor: | Kyjo [ N cze 14, 2015 9:20 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
W schronisku była przeszło setka miejsc, a nas turystów (noc z piątku na sobotę) nocowało sześciu Choć zadzwonić zadzwoniliśmy, ale bardziej, żeby zapytać o warunki śnieżne. Generalnie to gór i schronisk jest tyle w Alpach, że naprawdę... jeśli nie jest to jakaś słynna góra, nie ma w pobliżu wielkiego kurortu, ani nie prowadzi tam kolejka linowa, to trudno o tłumy. Ale właśnie dlatego w takich schroniskach jest tak przyjemny klimat - z wszystkimi się pogada, gospodarze są szczególnie gościnni, a i ceny niższe |
Autor: | Kyjo [ Śr lip 08, 2015 1:33 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Ale narobiło mi się zaległości. Pora to zacząć ogarniać... Großer Watzmann 2713 m n. p. m. Alpy Berchtesgadeńskie, czerwiec 2015 Watzmann to "tylko" drugi najwyższy szczyt Niemiec (po Zugspitze) Watzmann to "tylko" drugi najwyższy szczyt Alp Berchtesgadeńskich (po Hochkoenigu) Ale jednak to Watzmann jest po prostu legendą w tej części Europy... (widok z północy, zdjęcie z lutego 2014 r.) W skład masywu wchodzą od lewej tzw. Frau Watzmann, Watzmanns Kinder i sam Herr Watzmann, którego to grań jest naszym celem. W miesięczniku "Bergsteiger" górujący 2 km ponad miastem Berchtesgaden Watzmann został kiedyś uznany przez czytelników za najpiękniejszą górę świata, wyprzedzając Ama Dablam i Cerro Torre. Fakt, tutaj wychodzi snobizm Germańców. Jednak ta góra ma jednak coś w sobie, coś, co przyciąga wzrok każdego, kto się tutaj znajdzie, bo tutaj Watzmanna widać zewsząd. I ma tę wschodnią ścianę... (zdjęcie od wschodu, zdjęcie z października 2013 r.) Mierząca 1700 metrów wschodnia ściana jest trzecią największą w Europie (po północnej Eigeru i południowej Monte Rossa). Watzmann-Ostwand może nie jest najtrudniejsza technicznie, ale jest wielkim wyzwaniem wytrzymałościowym, z którym rocznie mierzy się wielu alpinistów. I przy okazji mało która ściana ma na swoim koncie tyle ofiar śmiertelnych... Ja oczywiście wybrałem się normalną drogą. Choć to również wielka wyrypa. Przejście całej grani, całego Watzmann-Ueberschreitung wg znaków to 16 godzin (2300 m wysokości do zrobienia). Szlak zaczyna się nieco ponad 600 m n. p. m. i do samego schroniska Watzmannhaus (1930 m n. p. m.) - gdzie nocujemy - trzeba na rozgrzewkę zrobić 1300 metrów przewyższenia. Wybrałem się ze swoim dobrym kolegą Karolem, który odwiedził mnie na Bawarii. Już ze schroniska czuć, że jest się wysoko, choć wysokość n. p. m. nie powala specjalnie. Widok o poranku: My wybraliśmy się tuż po świeżych opadach śniegu. A śniegu nam jeszcze dosypywało. Jeszcze się nie doszło do grani szczytowej, ale czuć było wysokość. Niestety wraz z wysokością pogrążamy się w chmurach i widoki nam się kończą... Dochodzimy do pierwszego wierzchołka grani Watzmanna - Hocheck (2651 m n. p. m.). Tutaj znajduje się biwak, w którym pora przyodziać się w uprząż. Przejście całej grani Watzmanna (przez 3 główne wierzchołki) to aż 3,5 h drogi. Przez cały czas potężna 2-kilometrowa lufa (której niestety nie pokażę) i ferraty. Nam trudności dodają świeży śnieg i oblodzenia. Tylko czasem Watzmann wychylił swe oko spoza chmur - ale ani razu od tej potężniejszej, wschodniej strony. Widok na główny wierzchołek (Mittelspitze): Po nieco ponad godzinie od wejścia na grań zdobywam główny, najwyższy wierzchołek Watzmanna. Z uwagi na brak widoków rezygnuję jednak z przejścia całej grani i decyduję się wrócić tą samą drogą. Było naprawdę ślisko i jak dla mnie zbyt ryzykownie. Karol jednak decyduje się dogonić idących przodem Niemców i przejść przez południowy wierzchołek całą grań. 2 ostatnie to już jego zdjęcia: Między środkowym i południowym szczytem trzeba zejść stromo 200 metrów w dół i ponownie się wspiąć na tę wysokość. Widok na glówny szpic: Zejście do potężnej doliny Wimbachtal, którą trzeba na koniec (9 km) wrócić: Karolowi udało się zrobić cały "ueberschreitung". A ja mam powód, by tam wrócić Ta góra jest tego warta |
Autor: | grubyilysy [ Śr lip 08, 2015 3:50 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo napisał(a): A ja mam powód, by tam wrócić Tak czy inaczej - gratulacje! Jeszcze to lato? |
Autor: | Kyjo [ Cz lip 09, 2015 10:47 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Dzięki Czy to lato to chyba nie... Za dużo mam tych celów, by (póki co) wracać na te same góry Muszę znów zrobić sobie smaka na Watzmanna Tak sobie myślę, że prędzej czy poźniej któryś z moich znajomych (bądź nieznajomych) będzie chciał robić tę górę, to się dołączę... |
Autor: | zephyr [ So lip 11, 2015 10:10 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo napisał(a): Ta góra jest tego warta Też tak uważam Już od dawna myślę o tej górze ale wybrać się nie mogę. W śniegu wygląda groźnie ta grań i musi być bardzo ciekawa. Szkoda, że znów nie dopisały widoki. Ale może następnym razem już trafisz z pogodą Graty za pierwszy 3tys szczyt Mi najbardziej w Ankogelu podoba się Hochalmspitze |
Autor: | Kyjo [ Pn lip 13, 2015 4:00 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Dla tej "lufy" z obu stron naprawdę warto się wybrać Może i warunki nam nie siadły, ale mieliśmy przynajmniej rzadkie szczęście bycia na tym szczycie w samotności W tym roku naprawdę sporo miałem tych szczytów w chmurze... Ale ostatnio szczęście już dopisywało Dzięki za graty, choć już tych trzytysięczników było trzy, a choćby i wczoraj Tylko muszę w końcu pozrzucać to wszystko, ostatnio praktycznie wszystkie weekendy siedziałem w górach |
Autor: | zephyr [ Pn lip 13, 2015 5:49 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo napisał(a): Dzięki za graty, choć już tych trzytysięczników było trzy, a choćby i wczoraj Tylko muszę w końcu pozrzucać to wszystko, ostatnio praktycznie wszystkie weekendy siedziałem w górach dawaj szybko bo jestem ciekaw gdzie byłeś |
Autor: | Kyjo [ Cz lip 23, 2015 12:11 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kampspitze 2390 m n. p. m. Niskie Taury (grupa Schladminger Tauern), czerwiec 2015 Przy obecnych upałach zapewne niewielu już pamięta, że w czerwcu bywały też zimniejsze dni. Na tyle zimniejsze, że wchodząc na Kampspitze trafiła nam się prawdziwa zima Zanim zdobyliśmy Watzmanna, pojechaliśmy z kolegą Karolem jeszcze w Niskie Taury. Dlaczego tam? Bo były tam i tak jeszcze najkorzystniejsze prognozy pogody. Niskie Taury to bardzo fajne góry - wysokościowo i geologicznie przypominają nasze Tatry. Jest granit, są wysokogórskie jeziora, na lodowce zbyt nisko - można się poczuć jak u siebie Zaczynamy z parkingu na 1600 m n. p. m. Tego dnia więcej wysiłku przy pokonywaniu wysokości miał mój samochód niż ja Na tej wysokości jeszcze było zielono Szybko meldujemy się w schornisku Ignaz Mattis Huette (1986 m n. p. m.). Malutkie, bardzo klimatyczne schronisko Powyżej schroniska było już bardzo biało. Widok na jeziora Giglach: Po drodze mijamy grupkę turystów, w składzie której była kobieta, która złamała na szlaku nogę i przykryta folią NRC czekała na śmigłowiec. Tego dnia warunki łatwe nie były... Na widoki ze szczytu nie ma co liczyć. Już się przyzwyczaiłem To chyba piąta relacja z rzędu ze szczytem w chmurach... Jezior to w tych górach jest multum, nawet powyżej 2000, już blisko szczytu. Tutaj Brettersee: Na sam szczyt nie prowadzi znakowany szlak. Niemniej droga przy dobrej widoczności jest dość oczywista, gdyż z jednej strony jest dość łagodne zbocze. My w tym śniegu i mgle przy kończącym się dniu pewnie bez GPS-a nie dalibyśmy rady. Naprawdę zabawka okazuje się bardzo przydatna Dość stromy ostatni fragment zmusza nas do założenia raków i wyciągnięcia czekanów. Grań szczytowa jest dość wąska. Choć przy normalnych warunkach zapewne nie byłoby to nic trudnego. Zejście już na spokojnie, gdy wychodzimy z chmur robi się sielankowo przy przebijającym gdzieniegdzie blasku zachodzącego słońca. |
Autor: | Kyjo [ Cz lip 23, 2015 11:12 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Steirische Kalkspitze 2459 m n. p. m. Niskie Taury (grupa Schladminger Tauern), czerwiec 2015 Po noclegu w schronisku rezygnujemy z oferowanego tam śniadania, rozkładamy kuchenkę w ustronnym miejscu nad Giglachsee i delektujemy się smakiem zupek z Knorra ;] Po drugiej stronie jeziora ciut widać nasze Mattis-Huette: Pogoda diamtetralnie inna niż dzień wcześniej. Sporo śniegu stopiło się przez noc. Przed nami szczyt na ten dzień - Steirische Kalkspitze: Pomału spacerujemy do góry. Z prawej jeziora Giglach, po środku nasz wczorajszy szczyt - Kampspitze (dopiero teraz możemy go zobaczyć), a z lewej wyłaniają się ściany masywu Dachstein: Śniegu nie brakuje, ale idzie się znacznie lepiej niż poprzedniego dnia. Steirische Kalkspitze oraz Lungauer Kalkspitze to takie ciekawostki w Niskich Taurach, gdyż są to (jak nazwy wskazują) góry wapienne pośród jednak granitowego pasma. Na szlaku prócz nas oczywiście nikogo nie ma. Jest w sumie środek tygodnia + odstraszający śnieg, więc norma u Germańców... Widok na Niskie Taury już ze szczytu: Drogę powrotną na parking postanawiamy robić drogą granią przez niejaki Meregg. Bardzo przyjemna była to droga: Cały czas podziwiamy potęgę poludniowych ścian Dachsteina: |
Autor: | syjek [ Pt lip 24, 2015 10:52 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
W 1998 roku byłem na sąsiednim Lungauer Kalkspitze i był to mój pierwszy szczyt poza Karpatami Świetnie się czyta cały Twój wątek. |
Autor: | Kyjo [ Pt lip 24, 2015 10:35 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Dzięki My chcieliśmy zrobić zarówno Lungauer, jak i Steirische Kalkspitze, ale ciągle te chmury wisiały nad nami, więc woleliśmy zbyt dużo tego dnia nie szaleć. Walnęło w sumie dopiero w nocy, kiedy nocowaliśmy w namiocie za 45 zł z Reala. Trzeba było przenieść się spać do auta. Jeszcze nigdy tak szybko nie zwinąłem obozowiska |
Autor: | zephyr [ N lip 26, 2015 9:21 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
bardzo podobają mi się te nowe rejony szkoda tylko, że we większości raczej nigdy nie będę |
Autor: | Kyjo [ Pt lip 31, 2015 6:02 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kreuzspitze 3455 m n. p. m. Alpy Ötztalskie, czerwiec 2015 Pojechałem daleko, wyszło ponad 5h jazdy w jedną stronę, ale zobaczyłem całkiem inne Alpy. Już nie pionowe ściany wyrastające prosto z miast, ale przedługie doliny (Oetztal to jak nic ponad 50 km) i gdzieś tam na ich końcu lodowy świat trzytysięczników. Za cel obieramy niejakie Kreuzspitze, bezlodowcowy szczyt, choć było to akurat na samym początku upalnych dni, więc trafiły nam się dość zimowe warunki. Tym razem towarzyszyły mi znajome z Grecji i Niemiec. Pierwszy dzień dość pochmurny, dochodzimy długą doliną do schroniska Martin Busch Huette (2501 m n. p. m.). Wieczorem mocno wieje, więc wieczór ograniczamy do krótkich, przyschroniskowych spacerów. Za to następnego dnia robi się potężna lampa. Rano śnieg mamy jeszcze zmrożony, ale w ciągu dnia robi się baaardzo miękki. My wychodzimy jako pierwsi, więc czeka nas torowanie. Nasze schronisko z rana: Drogę czyni piękniejszą widok na pokaźny Hintere Schwaerze (3624 m n. p. m. - siódmy najwyższy szczyt Austrii) oraz później wyłaniający się, niewiele niższy Similaun (3599 m n. p. m.): Droga w taką pogodę to sama przyjemność. Mijamy dwa niewielkie jeziorka, tutaj to niezamarznięte: Cel naszej wycieczki przede mną. Po drodze było widać ślady niewielkich lawinek, które musiały niedawno jeszcze schodzić. Tutaj jeszcze się w śniegu nie zapadałem. Podejście jest na tyle niestrome, że kijki mogły zastąpić czekan. Niebo jest tak niebieskie, że aż ta niebieskość bije po oczach. Zapewne to światło odbijające się od lodowców sprawia, że niebo robi się aż tak niebieskie. Po wejściu na grań, pokazuje się nam Wildspitze, drugi najwyższy szczyt Austrii (3768 m n. p. m.). Tenże jednak ciągle gdzieś tam chował się za chmurką: Na samym końcu grań robi się troszkę wąską z niewielkimi nawisami. Jednak w sumie nie były to warunki aż takie, by targać linę: Widok hen po Szwajcarię: Lodowce spływające z Hintere Schwaerze i Similauna. Pod nimi dolina, którą przyszliśmy: Pogoda była cuuudowna Choć wraz z utratą wysokości, upał się nasilał i później już nieźle grzało. Ale warto było przejechać taki szmat drogi, bo to jednak była ciekawa odmiana. Był to jak dotychczas mój najwyższy szczyt |
Autor: | zephyr [ Pt lip 31, 2015 7:03 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo chciałbym mieć 5godz w takie góry (niestety ja mam ok 10h) W końcu siadła Ci pogoda Coraz lepsze te trasy Dwa lata temu wiosną byłem w Martin Busch ale warunki śnieżne były tak fatalne, że tylko do schroniska się udało dojść. Hintere to mój cel numer 1 w tym rejonie zresztą wszystkie szczyty są tam warte zdobycia |
Autor: | Kyjo [ Pt lip 31, 2015 7:58 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Na Hintere był szlak zamknięty, ale nie wiem, czy to tylko takie chwilowe. Wtedy było jeszcze zbyt wcześnie dla zwykłych turystów, by wchodzić na ten szczyt. Grupy atakowały raczej Similauna. Pisanie o moich 5 godzinach faktycznie jest trochę takie nie teges To tylko tak, by uzasadnić, dlaczego w tym rejonie nie bywam częściej. Ale w 5h to w sumie z mojego Rybnika dałbym radę zajechać już w Alpy 2 lata temu to pamiętam, że w maju/czerwcu napadało tyle śniegu, że była trójka lawinowa. To z drogi do schroniska, tej głębokiej doliny, za dużo gór chyba nie widziałeś Ale Hintere Schwaerze musiałeś widzieć, a z perspektywy schroniska wygląda naprawdę konkretnie (później z wyższa już nieco się wypłaszcza). |
Autor: | Remus [ Pt lip 31, 2015 10:53 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Wyżej, coraz to wyżej u Ciebie. Strach pomyśleć co będzie dalej. Na piękną pogodę trafiłeś. Do tego Kreuzspitze, do którego mam duży sentyment, bo to mój trzeci trzytysięcznik. W zeszłym roku na początku sierpnia było tam dużo mniej śniegu. |
Autor: | Jakub [ So sie 01, 2015 7:58 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo bardzo fajne wycieczki alpejskie. Co do pogody to wydaje mi sie ze stabilna i bezsniezna jest tak jak w naszych Tatrach wczesna jesienia ( dla gor to juz 2 polowa sierpnia po pazdziernik). Zycze kolejnych udanych wypraw. Niestety dla nas z Polski to najczesciej b.daleko niemniej planuje kiedys zwiedzic w pierwszej kolejnosci Wieden i Salzburg a moze i Monachium to moze przy okazji cos by sie urobilo jakis pozatatrzanski rekord wysokosci o ile pogoda pozwoli pozdrawiam. |
Autor: | Pawel_Orel [ So sie 01, 2015 8:28 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Remus napisał(a): Do tego Kreuzspitze, do którego mam duży sentyment, bo to mój trzeci trzytysięcznik. Mój pierwszy . Kyjo napisał(a): Na samym końcu grań robi się troszkę wąską z niewielkimi nawisami. Jednak w sumie nie były to warunki aż takie, by targać linę: Z tego co pamiętam to zabieranie tam liny byłoby grubą przesadą. Toż to Giewont jest technicznie trudniejszy . Kyjo napisał(a): Ale Hintere Schwaerze musiałeś widzieć, a z perspektywy schroniska wygląda naprawdę konkretnie (później z wyższa już nieco się wypłaszcza). Ani z drogi do Martin Busch Hütte, ani spod samego schroniska na 100% nie widać Hintere Schwarze (3628m)- zasłania go Mutmalspitze (3522m). Widać to zresztą dobrze na Twoim ostatnim zdjęciu (ze szczytu Kreuzspitze): Grań w głębi od prawej: Similaun (3599m), Marzellspitze (3555m), Hintere Schwarze (3628m)- a na wprost przed nim Mutmalspitze (3522m), który tak dobrze widać spod schroniska. Kyjo napisał(a): Był to jak dotychczas mój najwyższy szczyt Gdyby Cię to interesowało- inne wysokie 3-tysięczniki w Austrii, które są do zdobycia bez konieczności przekraczania lodowców i wiązania się liną: - Schrankogel (3497m) - ze schroniska Amberger Hutte - Hochfeiler (3510m) - ze schroniska Hochfeiler Hutte (droga jest po stronie włoskiej, ale niedaleko od Innsbrucka) - Grosses Wiesbachhorn (3564m) - ze schroniska Heinrich-Schwaiger-Haus (tu trzeba uważać na warunki, bo ze względu na ekspozycję, możliwe nawisy i oblodzenia przewodniki doradzają zabranie liny, natomiast z relacji i filmików wynika że sporo ludzi wchodzi bez asekuracji). zephyr napisał(a): Hintere to mój cel numer 1 w tym rejonie zresztą wszystkie szczyty są tam warte zdobycia Na mnie największe wrażenie zrobił jednak Weisskugel (wł. Palla Bianca- 3739m)- podobno droga na wierzchołek jest najładniejsza spośród normalnych, prowadzących na trzy najwyższe szczyty Austrii (Grossglockner, Wildspitze, Weisskugel). |
Autor: | Kyjo [ N sie 02, 2015 9:41 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Remus napisał(a): Do tego Kreuzspitze, do którego mam duży sentyment, bo to mój trzeci trzytysięcznik. W zeszłym roku na początku sierpnia było tam dużo mniej śniegu. Pamiętam Twoją relację i pamiętam, że byłeś wtedy też na Similaunie. Gdyby to nie było krótko po opadach sniegu, to może też byśmy spróbowali Similauna Jakub napisał(a): Zycze kolejnych udanych wypraw. Niestety dla nas z Polski to najczesciej b.daleko niemniej planuje kiedys zwiedzic w pierwszej kolejnosci Wieden i Salzburg a moze i Monachium to moze przy okazji cos by sie urobilo jakis pozatatrzanski rekord wysokosci o ile pogoda pozwoli pozdrawiam. Dzięki To jak już zawitasz do Salzburga, to warto podskoczyć też te 15 km do Berchtesgaden, choćby tylko by zobaczyć jezioro Koenigssee i Watzmanna. W okolicach Salzburga jest tyle pięknych gór, że naprawdę jest w czym wybierać Pawel_Orel napisał(a): Z tego co pamiętam to zabieranie tam liny byłoby grubą przesadą. Toż to Giewont jest technicznie trudniejszy Zdecydowanie! To był początek sezonu i jeszcze niewiele wcześniej sypało śniegiem. Nie wiedzieliśmy, jakie będą warunki, ale wiedzieliśmy, że ten nietrudny trzytysięcznik doskonale się nadaje na początek sezonu. Pawel_Orel napisał(a): Ani z drogi do Martin Busch Hütte, ani spod samego schroniska na 100% nie widać Hintere Schwarze (3628m)- zasłania go Mutmalspitze (3522m). Widać to zresztą dobrze na Twoim ostatnim zdjęciu (ze szczytu Kreuzspitze): Masz rację i dzięki za poprawienie. Właściwie, to wiedziałem, że Hintere Schwaerze jest zasłonięty, ale myślałem, że to tylko główny wierzchołek jest zasłonięty przez przedwierzchołek - a faktycznie, jest to odrębny szczyt. Pawel_Orel napisał(a): Gdyby Cię to interesowało- inne wysokie 3-tysięczniki w Austrii, które są do zdobycia bez konieczności przekraczania lodowców i wiązania się liną: - Schrankogel (3497m) - ze schroniska Amberger Hutte - Hochfeiler (3510m) - ze schroniska Hochfeiler Hutte (droga jest po stronie włoskiej, ale niedaleko od Innsbrucka) - Grosses Wiesbachhorn (3564m) - ze schroniska Heinrich-Schwaiger-Haus (tu trzeba uważać na warunki, bo ze względu na ekspozycję, możliwe nawisy i oblodzenia przewodniki doradzają zabranie liny, natomiast z relacji i filmików wynika że sporo ludzi wchodzi bez asekuracji). Dzięki! O Wiesbachhornie myślę już od dawna, podobnie jak o innych "bezlodowcowych" szczytach grupy Glocknera (Hoher Tenn, Hohe Dock...). Do szczytów od północy Taurów jestem jeszcze w stanie dojechać w 3-4 godziny, bardziej oddalone tak pokaźne góry w czasie dwudniowego weekendu stają się już wielką wyrypą, a urlopy raczej spędzam w Rybniku. Wiesbachhorn nieraz już przyciągal mój wzrok |
Autor: | Krabul [ Pn sie 03, 2015 9:06 am ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo, gratulacje, bardzo przyjemna relacja. |
Autor: | anke [ N sie 09, 2015 3:44 pm ] |
Tytuł: | Re: Takie tam moje Alpy |
Kyjo napisał(a): Do szczytów od północy Taurów jestem jeszcze w stanie dojechać w 3-4 godziny, bardziej oddalone tak pokaźne góry w czasie dwudniowego weekendu stają się już wielką wyrypą, a urlopy raczej spędzam w Rybniku. Ciekawe, czy ktoś z forumowiczów szedł z Nürnbergerhütte (lub Sulzenauhütte) do Becherhaus (ja tylko byłam w tych schroniskach). To rzut beretem od Innsbrucka, więc pasuje na twoją, Kyjo, ewentualną weekendową trasę. Do Nürnbergerhütte z parkingu jest około 2,5 godz., potem do Becherhaus - 4-5. Tam nocleg i powrót - może przez Sulzenauhütte? Pod koniec trasy jest krótkie przejście przez lodowiec, nie wiem, czy trudne, i nie pamiętam, czy masz w razie czego odpowiednie doświadczenia. Tu na zachętę punkt docelowy, schronisko Becherhaus (ja wchodziłam od strony włoskiej, wchodząc od strony austriackiej, mamy po drodze Wilder Freiger 3418 m). http://www.becherhaus.com/html/becher0111.html http://www.becherhaus.com/html/becher0009.html http://www.becherhaus.com/html/becher0089.html http://www.becherhaus.com/html/becher0097.html http://www.becherhaus.com/html/becher0007.html |
Strona 7 z 8 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |