chief napisał(a):
rogerus72 napisał(a):
popełniliśmy błąd
Hmm, pierwszy błąd to podejście pod żebro, drugi pod żleb... topo się kłania
prowadziła Karolina i szła po widocznych śladach, które nagle się skończyły... a że topo by się przydało to fakt.
chief napisał(a):
Trudno mi tu was oceniać. Jeśli ten głęboki śnieg był już w dolnej części żlebu, to decyzja o kontynuacji podejścia nim, nie była zbyt szczęśliwa.
Jak warunki śnieżne zaskoczyły was wyżej i cliwo było wrócić, to podejście skrajnią żlebu, było jak najbardziej prawidłowe, przynajmniej wg mojej oceny.
Czasem tak jest, gdzie, aby idąc bezpieczniej lawinowo, to trzeba wejść w trudniejszy teren, oczywiście na swoje techniczne możliwości, a raczej was one wtenczas nie przerastały, ot... trochę więcej adrenaliny.
na podejściu pod żleb było wywiane i śnieg ledwo co przykrywał skały. potem nie było najgorzej. po prawej stronie żlebu (tak jak się poruszaliśmy) śniegu było do kolan, niekiedy do połowy uda, a niekiedy prawie wcale i wspinaliśmy się po skałach. w środku żlebu oczywiście było o wiele więcej. fakt, że technicznie nas to nie ptrzerastało, ale w pewnym momencie, gdy zastanawialiśmy się nad wycofem, to delikatnie mówiąc było już na to za późno - zbyt stromo i dlatego podążyliśmy w górę. jak się okazało na dobre nam to wyszło - zostało niewiele podejścia do pola śnieżnego, którym przetrawersowaliśmy w bezpiecznych odstępach do wytorowanego szlaku.
doświadczenia trochę zdobyłem (a właściwie nauki na przyszłość), a i adrenalina była.
P.S. jednak następnym razem będę starał się unikać takich miejsc.
pzdr
Roger- z całym szacunkiem i bez złośliwości , ale na chu j tam topo?
poszliście za wcześnie w lewo i tyle. Wielkie rzeczy ,dobrze ze się udało ,ale poprostu czasem warto uważniej studiować mapę .
Mówię to ze swego doświadczenia bo z końcem zeszłego roku na tym lodowym gdybym ją miał to bym nie przeklinał w ternice

Żleb jak żleb, trochę staje dęba to fakt, ale nie aż tak, żeby lamentować. Problemem będą kiepskie warunki śniegowe. Ja nim szedłem, gdy śnieg był wywiany a to co zostało to sam miodek - sam beton, raki wchodziły świetnie i trzymały się bardzo dobrze, taki żleb - sama przyjemność na pewno fajniejsza droga na zimę niż od Koziej Dolinki - tylko ten jeden warunek - dobre warunki śniegowe.