a myślisz, że jeszcze coś pamiętam?

ale w skrócie ze zdjęć coś pewnie pozbieram.tylko żal mi na te zdjęcia patrzeć jak wiem, że mogłabym tam teraz właściwie być.
w chwili wysokiego poziomu rewelacyjnego samopoczucia pewnie w końcu krótko, zwięźle i na temat - -> napiszę:)
1dzień - to był na pewno Triglav z Aljazev, powrót do Stanicev Dom- u -->jakże pięknego, samotnego schroniska, gdzie miało być mało ludzi tym bardziej że pogoda była na 6 w skali 10..Tymczasem na zachwycie schroniskiem które bardzo okazale prezentowało swą architekturę i położenie z oddali -się skończyło. Bo trzeba znać słoweński albo krzyczeć:DORMITORY!wzięliśmy sobie dwójeczkę, a Pani po skasowaniu nie dała nam klucza, informując, że ktoś już tam jest.KIMś okazali się bardzo mili, twardo śpiący i głośno chrapiący Niemcy.
Efekt - II nieprzespana noc. Na szczęście II i ostatnia:)
Później już tylko świeciło słońce.
P.S.
Będąc w Stanicev Domu należy nocować w dormitory. Dużo miejsca, luz, szerokie materace, nice.Pokoiki - ciasne,malutkie piętrowe łóżeczka, bad!
I już jest I dzień.
II dzień
Stanicev Dom - Rjavina (2532) - bo Triglav to każdy wie ile ma.
Na Rjavine przez Visoka Vrbanova spice (2408 m) powrót przez Dovska vrate . Czas przejścia spokojnym tempem -4h 40min.
Głównie w chmurach ale były przejaśnienia, szło się b. dobrze, piękna via ferratka i widoczki
Powrót do Aljazev Dom-u ze względu na nadchodzącą falę deszczu przez następne kilka dni.
Wow!
jest i II dzień:)
i nawet pamiętam- bez zdjęć!
Licz Tomek, te 2 dni:P