Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Od 20.41 do 20.58 byliśmy w Lichtenstainie.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=7785
Strona 2 z 4

Autor:  jck [ Wt cze 30, 2009 7:28 am ]
Tytuł: 

Wychodziliście Cię wprost od południa czy na przełęcz między głównym, a centralnym i potem granią?

Autor:  świnia na świnicy [ Wt cze 30, 2009 9:46 am ]
Tytuł: 

acuszto za jakieś lajtowe podejścia, phi! ;)...kolejna porcja antyczków!

Autor:  świnia na świnicy [ Wt cze 30, 2009 9:58 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
z yorkami

:puker: ostatnio mam uraz do tego tałatajstwa. zabijaliście je po drodze oczywiście?

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 10:01 am ]
Tytuł: 

Kolejny dzień etapu IV ( 24 czerwca ).
Radosna ekipa śniada, a następnie wsiada w bus. Tym razem udajemy się nad jezioro Schwarzsee ( okolice 2600 metrów ). Pogoda wprost powala. Letnia sielanka, widoki, lekki wietrzyk. Morze szczytów w okolicy. Wczorajszy Breithorn, masyw Monte Rosa, Matterhorn, Dom i inne 4 - tysięczniki. A na niebie milusie słoneczko, baranki chmurzaste i śmigłowce oraz samoloty wojskowe. W ramach zasłużonego spaceru udajemy się na lekko ( zero żelastwa, lekkie spodnie, obuwie zmienne ) w stronę Hornnalhutte. Z nami idzie parę osób. Oczywiście Japończycy też byli. Droga zawija się po zboczu lub po trawkach :lol: :wink: . Jakieś dziwne te trawki - nie trzymały się podłoża :lol: :wink: . Idąc wyżej wkraczamy w płaty śniegu. Da się przejść, a jak ktoś butom nie wierzy to idzie wyżej, po skałach. Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia. I co raz więcej śniegu i elementów lodopodobnych. My idziemy spacerowym krokiem. Tego dnia nic nas nie pogania. jak i też nic nas wyżej nie ciągnie. Dochodzimy do około 3000 metrów, gdzie pojawiają się liny. Liny w śniegu i olodzone. A jako, że brakuje nam żelaza w organizmie to bez żalu wracamy. Widoki w dół równie piękne. Mijamy jezioro i udajemy się na sjestę do lokalu. jak cywilozawni ludzie nabywamy tam napoje i z twarzami w stronę Matterhornu lub w drugą stronę chłoniemy widoki. Ja osobiście lekko się zastanawiam czy jestem w Szwajcarii czy w Szwajcarii Japońskiej. Maszt z flagami trochę zaciemnia mi odpowiedź :lol: :wink: Po odpoczynku ( zasłużonym ). Staczamy się w miasto. Tam podziwaimy zabudowę, a Don przekształca się w inżyniera i dogląda miejscowe zwyczaje rolnicze. Wracamy na parking, bus już czeka i czas na pożegnanie ze Szwajcarią. Czas zacząć kolejny etap - Francja.

Autor:  Gustaw [ Wt cze 30, 2009 10:09 am ]
Tytuł: 

PKP
Łukasz T napisał(a):
Po przejściu uliczkami wnikamy w kolejkę. Prawie jak na Kasprowy. Z nami w wagoniku tłum Japończyków. W drodze powrotnej będą lekko oklapnięci. Po przesiadkach osiągamy KleineMaterhorn. 3820 ( ? ) metra.

No, no, to zupelnie jak złoić Świnicę z Kasprowego ... :wink:
Łukasz T napisał(a):
Don posyła mnie na szczyt KM, twierdząc,że tam jest "tylko 8 schodów". Osiem to było - ale zakrętów

Tak jest, pod krzyż, pomodlić się ... :)
Łukasz T napisał(a):
W niej leżakują już półprzytomni Japończycy.

To oni ciagle jeszcze zwiedzają Europę ? :lol:
To chyba ten jet-lag, różnica czasu ...
Kiedyś leciałem do Genewy z przesiadką we Frankfurcie. Jak we Frankfurcie wszedlem na pokład to zastałem samolot zapakowany po brzegi śpiącymi Japończykami - widok niesamowity. :lol:
No i w półśnie zwiedzali Schloss Neuschwanstein czy jechali ciuchcią na Jungfraujoch ... :lol:
Mają takie wycieczki objazdowe po Europie - w tydzień lub dwa oblukać i obcykać co się da na kontynencie.
Łukasz T napisał(a):
Aga siada koło nich i walczy z bólem głowy.

Na KM to trzeba browara obalić i od razu jest lepiej ... :lol: :wink:

Autor:  Carcass [ Wt cze 30, 2009 10:14 am ]
Tytuł: 

Cóż mogę napisać... Zazdroszczę. Chciałbym tak kiedyś.

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 10:24 am ]
Tytuł: 

Zanim nastąpi etap francuski czas na ostatnie zdjęcia ze Szwajcarii:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  Carcass [ Wt cze 30, 2009 10:28 am ]
Tytuł: 

http://images47.fotosik.pl/154/c625fcf726faa6f1.jpg

Trochę jak Śląski Dom z drogi na Polski Grzebień Smile.

Autor:  Carcass [ Wt cze 30, 2009 10:41 am ]
Tytuł: 

Ali jak się kopiuje miniaturkę zdjęcia ? Bo mi zawsze wychodzi tylko link.

Autor:  Carcass [ Wt cze 30, 2009 10:59 am ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Robię "cytuj", po czym usuwam wszystko oprócz skrótu do danego zdjęcia (tego z [URL] na poczatku i na końcu).


Faktycznie proste. Dzięki.

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 10:59 am ]
Tytuł: 

Gustaw napisał(a):
Łukasz T napisał:
Aga siada koło nich i walczy z bólem głowy.

Na KM to trzeba browara obalić i od razu jest lepiej ...


Tam nie ma browarów. Są szampany. Pszeniczne :wink:

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 12:01 pm ]
Tytuł: 

Czas na Francję. Podjeżdżamy pod Chamonix do kwatery legendarnego Missje Diddie. Po pewnych "problemach" parkingowych pakujemy się do uroczej stodoły pełniącej funkcję kwatery. Wygodnej kwatery. Wieczorkiem schodzimy do jadalni i prowadzimy dysputy. Jednemy z dyskutujących coś odbija ( to znaczy mi ). W stanie pewnego obłędu będę przebywał sporo godzin. W końcu Don pewnym czynem uswiadamia mi debilizm mego zachowania. Dzięki Don. W międzyczasie odwiedzamy Chamonix i podziwiamy Igły Chamonix, Aiguille du Midi, Petit Dru ( gdzie Długosz walczył o wieczną sławę ), masyw Blanca, lodowiec schodzący prawie :wink: do miasteczka i inne ustrojstwa. Jest pięknie. Lato w pełni. W końcu czas udać się w góry. Jak cywilizowani ludzie udajemy się kolejką na A. du M. Maskujemy się w "lodowej komnacie" i schodzimy w kierunku schroniska Cosmic ( 3613 m ). Najpierw 377 m obniżenia ( w tym część po wąąąąskiej , pochylonej grani ), potem trochę po płaskim i około 100 m podejścia do schronu. Tam zwyczajowe oddanie na wieszaki czekanów, schowanie raków,założenie bamboszy i dopiero w takim stanie wejście na salę jadalną. Obyczaje schroniskowe są po to aby były przestrzegane. Meldujemy się, Ali pyta się kiedy płacimy. Pada odpowiedź : Po kolacji. Jakoś tego w polskich schroniskach nie widzę :lol: :wink: . Co do noclegu to dostajemy pokój 12 - osobowy, po części zajęty. Aga i ja dostajemy łóżka na ... 3 poziomie :lol: . Trochę miota u szczytu :wink: Wychodzimy na taras, pogoda sprzyja zdjęciom. Natomiast nie sprzyja chodzeniu bez okularów. A tak uczyniłem. Na kolacji cała sala pełna. Różnorodny tłum. Ale chyba poza nami Polaków brak. Dokonujemy kilku skandalicznie :shock: :shock: :shock: ... :wink: drogich zakupów spożywczych, umawiamy się na śniadanie na 3 rano i udajemy się na spoczynek. No i zaczyna się ciekawa noc. Dla mnie bardzo ciekawa :lol: . Spałem może z godzinę, a resztę próbowałem spać. Inni nie lepiej. Zwłaszcza, że noc za oknem była ciekawa. Piękna burza w oddali lub w nieoddali oświetlała pokój. Wstajemy przed trzecią, pożeramy śniadanie ale o wyjściu w teren nie ma mowy. Z tarasu widać czołówki ekip, które wyszły o 1 w nocy. Ale chyba musiały zawrócić. My wracamy na godzinkę do pokoju. Następnie żegnamy się ze schroniskiem i po zamaskowaniu udajemy się związani liną i etosem w stronę Mont Blanc du Tacul. Pogoda z początku sprzyja, senne otępienie mija. Ale z metra na metr robi się co raz gorzej. Najsłabsze ogniwo czyli ja zaczyna rzucać jobami, Aga wnosi wniosek o zwolnienie tempa. No i do tego zaczynaja błąkać się chmury w okolicy naszego celu. Chmury niemiłe z twarzy. I czeka nas jeszcze 377 metrów podejścia do stacji kolejki. Nie możemy też zapomnieć, że to 4 dzień z rzędu łażenia ( i jeżdżenia :wink: ). W okoicach 3900 metrów Don nakazuje odwrót. Reszta zgadza się. Zwłaszcza "ciągnięty w górę" :wink:. Teraz "idący w dół" i reszta udaje się w stronę "rozstaju dróg" pod schroniskiem. Nie idziemy do Cosmica tylko od razu w stonę du Midi. Prowadzi Ali więc nie ma zmiłowania 8) :wink: . Przed zwężeniem grani łaskawie :wink: zatrzymuje się. no i przejście wąąąską granią. Z dwoma mijankami. Nikt nie spadł. Otwieramy bramkę, wkaraczamy do "komnaty" i zrzucamy z siebie stoje wierzchnie. Następnie poszukujemy ( udanie ) lokalu. Tam spożywamy najdroższe piwo w życiu - 4, 5 euro za 0, 33 ( temat cen to oddzielna sprawa ). Wracamy do Chamonix, zakupy i przed nami pożegnalny wieczór. bardzo sympatyczny. Zwłaszcza jak w kuchni pojawił się Pan Ryszard Gajewski. Kontakt z Legendą to nie zapomniana sprawa. Po spokojnym udaniu się na odpoczynek ( strome schody 8) ) spokojnie zasypiamy. Nad wyraz spokojnie. Tak spokojnie, że rano czujemy się jak młode bóstwa. Ostatnie śniadanie we francji i czas kończyć ten wspaniały wypad. Kierunek - Ojczyzna.

Ave.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 1:55 pm ]
Tytuł: 

I Alpy Graickie zdobyte :lol:
P.s. No chyba, że 12 dni będą deszcze niespokojne :wink:

Autor:  don [ Wt cze 30, 2009 2:10 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Vive La France

Ja chyba najbardziej lubię Chamonix z miasteczek (wsi) przez nas odwiedzonych. Ale dwa tygodnie w jednym miejscu? Chyba nie dla mnie.
Dzięki za fajny wyjazd i co złego to nie ja.
Popierdółka, popierdółka... :lol:

Autor:  Hania ratmed [ Wt cze 30, 2009 2:12 pm ]
Tytuł: 

Pięknie :!: :!: :!: :lol:

Autor:  gouter [ Wt cze 30, 2009 2:35 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Obrazek

Obrazek
Widzę, że nie tylko jak atakakowałem aparatem ten kościółek, tyle, że z drugiej strony :D[/img]

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 3:09 pm ]
Tytuł: 

don napisał(a):
Dzięki za fajny wyjazd i co złego to nie ja.

Odpuszczam Ci wszelkie winy jak i Ty mi odpuścisz.

Ali7 napisał(a):
i jakimś innym, luźnym klimatem i podejściem ludzi w porównaniu do krajów germańskojęzycznych (choć tam też nie było na co narzekać)

Z krajów germańskich najbardziej w pamięci zapadła mi kształtna kelnerka z Studlhutte :lol: :wink: . A we Francji był fajny motyw powitalny : polko - czeszka :lol:

gouter napisał(a):
Widzę, że nie tylko jak atakakowałem aparatem ten kościółek, tyle, że z drugiej strony

Specjalnie go tam niedawno wybudowali :wink:

Autor:  Luiza [ Wt cze 30, 2009 3:16 pm ]
Tytuł: 

Dzięki za relację. Gratki. :brawo:
Boskie foty. Raj na ziemi.

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 3:20 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
Polko - Czeszka była tak jakoś... ładniej kształtna

Inaczej :lol: :wink:

Luiza napisał(a):
Dzięki za relację. Gratki.
Boskie foty. Raj na ziemi.

Wpłać lepiej datek na konto :wink: . Koszta trza pokryć :wink:

Autor:  Endrju [ Wt cze 30, 2009 3:21 pm ]
Tytuł: 

Zachęcacie Łukaszu zachęcacie... :D

Autor:  Luiza [ Wt cze 30, 2009 3:33 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Wpłać lepiej datek na konto :wink: . Koszta trza pokryć :wink:

Za późno :roll: Poszedł juz na wyprawy Kingi B. ;)

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 6:23 pm ]
Tytuł: 

Załamałaś mnie :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

To w takim razie była ostatnia w tym półroczu moja wyprawa górska :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Autor:  Luiza [ Wt cze 30, 2009 6:45 pm ]
Tytuł: 

Nie rycz, jeszcze tylko 4h .. a potem już kolejne półrocze .. nowe i cudne wyprawy .. :wink:

Autor:  Mazio [ Wt cze 30, 2009 7:02 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Wpłać lepiej datek na konto Wink . Koszta trza pokryć Wink


mogę Ci przelać trochę cidera :mrgreen:

Autor:  krzysgd [ Wt cze 30, 2009 7:13 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
wyprawa górska


No to było COŚ.
Ogląda się z wypiekami na mordzie. Brawo!

Autor:  Lufka [ Wt cze 30, 2009 7:37 pm ]
Tytuł: 

Hubert napisał(a):
Łukaszu namów Agę na jakąś fotorelację. Jestem ciekaw jej fotomontaży 8)

elo, no właśnsie rodzą się w bólach...komp mi zdycha niestety:( No i muszę opanować caly ten bajzel jaki zapanował wokół mnie po powrocie i coś na pewno wrzucę :)

Dzięki chłopaki za fajny wyjazd choć czuję pewnien niedosyt, wiadomo Gross...brak szczytowania...ale bedzie powtórka:)
Wasza popierdółka :mrgreen:

Autor:  Łukasz T [ Wt cze 30, 2009 7:41 pm ]
Tytuł: 

"Najdłuższe dymanie w życiu ... i bez szczytowania"

Tym zdaniem możemy podsumować etap Wysokich Taurów.

Autor:  Lufka [ Wt cze 30, 2009 7:42 pm ]
Tytuł: 

do czasu Panie Łukaszu, do czasu... :twisted:

Autor:  Jacek [ Wt cze 30, 2009 9:45 pm ]
Tytuł: 

Pięknie Gady. Gratki.
Okolice Szwajcarii i Mata super.

Ali7 napisał(a):
Padnie jak nic

Jak pogoda pozwoli.

Autor:  Łukasz T [ Śr lip 01, 2009 5:56 am ]
Tytuł: 

Jacek napisał(a):
Jak pogoda pozwoli.

Te, Szerpa, biegaj już z plecakiem po Skierniewicach.

Jacek napisał(a):
Okolice Szwajcarii i Mata super.

To była Japonia.

P.s. Na mnie jednak największe wrażenie du Midi zrobił.

Strona 2 z 4 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/