Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Tour de Cracovie, czyli 2/3 obwodu.
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9061
Strona 2 z 2

Autor:  Kasia86 [ Wt lut 02, 2010 5:21 pm ]
Tytuł: 

Hmmm 100 km to jest do zrobienia... W wakacje robiłam po 50 km na zepsutych przerzutkach nawet kilka razy w tyg... Hmm mam nowy cel lato ;P

Autor:  Elfka [ Wt lut 02, 2010 6:07 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
A wiesz że o tym tez od razu pomyślałam (oczywiście o "swojej" aglomeracji).
Problematyczne byłoby tylko jakie miasta do tej aglomeracji wliczać a jakie już nie.
Czy np. Tarnowskie Góry lub Mikołów też się zaliczają ?
A Sośnicowice lub Ząbkowice Będzińskie ?


Może tu jest jakaś odpowiedź?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria: ... l%C4%85ska

Choć do końca się nie znam.
Ale pomysł brzmi ciekawie :D

Autor:  Stan [ Wt lut 02, 2010 8:31 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Ząbkowice Będzińskie ?


Ząbkowice ( Będzińskie, jedynie potocznie, ze względu na wcześniejszą przynależność do powiatu będzińskiego) od roku 1977 są dzielnicą Dąbrowy Górniczej.

Basia Z. napisał(a):
Tarnowskie Góry lub Mikołów też się zaliczają ?

się zaliczają

Autor:  Basia Z. [ Wt lut 02, 2010 9:49 pm ]
Tytuł: 

Stan napisał(a):
Basia Z. napisał(a):
Ząbkowice Będzińskie ?


Ząbkowice ( Będzińskie, jedynie potocznie, ze względu na wcześniejszą przynależność do powiatu będzińskiego) od roku 1977 są dzielnicą Dąbrowy Górniczej.


No to się niewątpliwie zaliczają. Hutę Katowice też trzeba by chyba obejść / objechać.

B.

Autor:  macciej [ Wt lut 02, 2010 11:03 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Po drodze mijamy żyrafę. WTF? Co tu robi żyrafa? Ładnie zaczynamy


Jak się kończy autostrada A2 i jedzie się w stronę niemieckiej granicy, to w okolicy miejscowości Trzciel stoją handlarze co sprzedają krasnale ogrodowe wszelkich typów. Wiadomo, Niemcy się w tym lubują. Ale widziałem już również naturalnej wielkości żyrafy ogrodowe, słonie, nosorożce, a nawet goryla... :) Stoją tam też dwa TIR-y naturalnej wielkości wyplecione z wilkliny, tak na marginesie...

Natomiast plan obejścia Karkowa po granicy fajny :) ale chyba lepiej to robić latem. Co do wyryp rowerowych to ja mam swoich faworytów, którym raczej mało kto może podskoczyć http://www.awm-cyklo.pub.pl/awm_cyklo/w ... erowe.html . To przykładowa traska, ale sa tam też inne fajne

Autor:  Stan [ Wt lut 02, 2010 11:38 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
Hutę Katowice też trzeba by chyba objechać.


Koniecznie. Ciągnikiem z pługiem dwuskibowym.

Autor:  maju [ Śr lut 03, 2010 2:35 pm ]
Tytuł: 

KWAQ9 napisał(a):
jaki alkohol był w plecaku?

Brak jakiegokolwiek alkoholu (poza spirytusem w apteczce). Przy tego typu wyrypie wypicie jakiegokolwiek alkoholu to w najlepszym przypadku zapalenie któregoś z górnych odcinków dróg oddechowych, a w najgorszym poważne wychłodzenie.


! napisał(a):
Maju dasz wiarę że przyłożyłem ręke do powstanie tej żyrafy?

Zostałem o tym wstępnie poinformowany, a do tego dokładając lokalizację - wszystko by się zgadzało.


Rowerem? Bez sensu. Mało wyrypiaste.




Obiecywane dokończenie:

Tour de Cracovie – finish 22/23.01.2010

Podczas pierwszej części trasy padło z mojej strony: „już bym od tego marznącego deszczu wolał – 20 stopni”. Chciałoby się powiedzieć „Mówisz, masz!”.

Na dokończenie trasy trzeba było poczekać dwa tygodnie. Związane to było nie tylko z walką z kontuzjami, jak również z brakiem czasu.
Dzwoni do mnie Michał i z wielkim zapałem proponuje mi dokończenie trasy. Mam wielkie opory: nie chce mi się, dalej boli mnie noga, za oknem – 15 stopni i ogólny brak akcji. Jednak ten człowiek ma taki dar przekonywania, że pewnie odpowiednio perswadując potrafiłby mnie wyciągnąć z grobu na jakiś wypad... a może nawet i z baru!

Jako termin realizacji przyjęliśmy noc z piątku na sobotę 22/23 stycznia. Początkowo plan zakładał przejście brakującego do zamknięcia pełnego kółka odcinka od Mydlników do Wieliczki, jednak w związku z prognozą pogody (- 17 stopni + wiatr z północnego-wschodu) decydujemy na odwrócenie trasy.

Zakładam na siebie kilka warstw termo, polarów i windstoperów. Do tego do plecaka dwie bułki, termos, czołówka i dodatkowe warstwy ciuchów. Wychodzę z akademika 21.30 na przystanek. Jest znośnie. Po drodze termometr na Alejach wskazuje - 12 C, więc nie jest źle. Nawet chciałoby się powiedzieć, że ciepło. Dojeżdżam na przystanek przesiadkowy na Bieżanów. Tu już - 14 C i wcale nie zamierza wzrosnąć. O 22.30 razem z Michałem łapiemy autobus do Wieliczki.

Wysiadamy na pierwszym przystanku zaraz za blachą z nazwą miejscowości. Ludzie znowu gapią się na kijki przy plecaku Michała. Nie wzruszeni idziemy na swoją trasę. Do przejścia jakieś 38 km, czyli 7-8 godzin. Będzie o tyle łatwiej, że tydzień wcześniej Michał z nudów przeszedł odcinek Wieliczka – Skawina, więc połowę drogi będziemy szli na pamięć.

Obrazek
Autor gdzieś na trasie

Idziemy sprawnie, bo dokucza mróz. Mimo to żaden nie chce przyznać, że odmraża sobie nos, palce czy policzki. Przechodzimy obok jednego z szybów kopalni i wchodzimy do Sygneczowa. Po drodze podziwiamy zjawiska, przez które tysiące ludzi pozbawionych było prądu – na drutach wysokiego napięcia osadził się lód kilkucentymetrowej grubości, a siatki ogrodzeniowe tworzą jednolity twór scementowany przez śnieg tak, że nie da się rozróżnić pierwotnej struktury.

Obrazek Obrazek
Przyczyna barku prądu pod Krakowem

Wchodzimy do Zbydniowic i propagujemy wzdłuż ulicy Matematyków Krakowskich. Z racji urozmaiconego topograficznie terenu zmuszeni jesteśmy coraz to do podchodzenia i schodzenia w dół. Z racji silnego mrozu (potęgowanego wiatrem) mamy świetną przejrzystość powietrza i możemy podziwiać ciekawą panoramę Krakowa nocą.

Zakopiankę przecinamy na wysokości Libertowa około 1:30. Wyczekujemy odpowiedni moment, co z racji małego ruchu nie jest trudne i sprawnym krokiem przechodzimy na drugą stronę. Do Skawiny jeszcze niecała godzina, wiec po drodze, na przystanku w Brzycznej robimy postój. Jego czas jest bardzo ograniczony, gdyż z powodu bezruchu odczuwamy znaczny chłód.

W Skawinie jesteśmy po 3,5 h drogi. Mniej więcej tu jest środek zaplanowanej na tą noc trasy. Przecinamy śpiące miasto i kierujemy się w stronę Tyńca. Cały czas idzie się dobrze, bo wszystkie drogi są odśnieżone i stąpamy po suchym asfalcie. Nie ślizgamy się, jak ostatnio i nie przemakają buty, ale za to cierpi podbicie stopy poprzez ciągłe uderzanie o twardą nawierzchnię.

Do Tyńca spacerujemy około godziny. Po drodze mija nas patrol Policji, który bacznie się nam przygląda. Chyba nie wyglądamy zbyt sympatycznie, bo zwalniają przy nas, żeby dokładniej oglądnąć dwóch wariatów, którzy spacerują o 3 w nocy na takim zimnie.

Na kolejnym przystanku autobusowym robimy kolejną 10-cio minutową przerwę. Przed nami najgorsza część drogi – przejście mostu autostradowego na Wiśle. W pobliżu nie ma żadnej innej możliwości przekroczenia rzeki, więc jesteśmy zmuszeni wybrać tę trasę. Nie znając konstrukcji mostu nie wiemy, czy znajduje się przy nim kładka dla pieszych, czy będziemy zmuszeni poruszać się pasem technicznym.

Decydujemy się na drugą możliwość i z włączoną czołówką, lewym pasem technicznym idziemy wzdłuż A4-rki. Po pewnym czasie wchodzimy na most i zauważamy kładkę, tyle że po przeciwnej stronie. Nie mamy ochoty na przekraczanie autostrady w poprzek, więc dalej podążamy lewą stroną. Z racji pory dnia (lub bardziej nocy) ruch jest znikomy.

Obrazek
temperatura pomierzona na autostardzie

Z autostrady schodzimy furtką ewakuacyjną w pobliżu Kryspinowa. Robimy ostatni postój na herbatę. Ruszyły już pierwsze autobusy i tym razem na przystanku nie jesteśmy sami. Przed nami ostatnie 8,5 km drogi. Kierujemy się w stronę lotniska w Balicach. Michałowi znowu zaczyna dokuczać noga. Moja trzyma się nieźle. Kataru też już nie mam, bo nos całkowicie zamarzł.

Po godzinie docieramy pod terminal lotniska. Widno od świateł, jak w dzień. Michał chce robić zdjęcia, ale aparat też zamarzł. Zamarzło już prawie wszystko. Czas kończyć trasę i spieprzać do domu. Ostatnie kilometry wloką się w nieskończoność. Idziemy przez znane okolice, wiec tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, ile nam jeszcze zostało.

Na „metę” dowlekamy się około 6.30. ok 38 km w 7,5 h z przerwami. Nie jest źle. Tylko znów bolą nogi. Trochę też zimno. O 7.00 wchodzę do akademika. Zrzucam zbędne ciuchy i wreszcie jest mi ciepło. Próbuję wyciągnąć wkładki z butów, żeby łatwiej wyschły, ale nie wychodzą. Po mocniejszym szarpnięciu okazuje się... że przymarzły w czubkach butów. Palce mają problemy ze zginaniem, więc szybko pod zimny prysznic i są uratowane.

W autobusie podczas powrotu stwierdzamy, że chwilowo mamy dość łazęgowania i czas trochę odpuścić. sam nie wiem, która część była gorsza, ale wiem jedno – obydwa razy dały solidny wpier...ol.


piomic napisał(a):
Nie jesteście normalni.

Nigdy tak nie twierdziłem.

Autor:  batmik [ Śr lut 03, 2010 2:42 pm ]
Tytuł: 

dla mnie wystarczające byłoby obejście duuuużego tesco na śląsku :)
szacunkowo jakieś 400 m - czas 5 minut. dam znać po próbie - mam nadzieję udanej :)

Autor:  uysy [ Pt lut 05, 2010 1:41 am ]
Tytuł: 

RESPECT.
Wasze zdrowie :D

Autor:  świnia na świnicy [ Pt lut 05, 2010 1:10 pm ]
Tytuł: 

maju ojajebie!!! ukradłeś mi pomysła!!! :D
co powiesz na krótszą rundkę pt. obejście kombinatu? się zbieram, zbieram i zebrać nie mogę?
maju napisał(a):
tydzień wcześniej Michał z nudów przeszedł odcinek Wieliczka – Skawina

obrzękłam :D nasi górą!!!

Autor:  Basia Z. [ Pt lut 05, 2010 1:19 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
co powiesz na krótszą rundkę pt. obejście kombinatu?


W takich różnych poprzemysłowych ruinach i za płotem działających zakładów można całkiem niespodziewanie spotkać jakąś ciekawą przyrodę.
Np. ogromne ilości żab w gliniankach skażonych metalami ciężkimi, w których nie powinno istnieć jakiekolwiek życie.

Ale ja chyba jednak poczekam do wiosny.
Budząca się do życia przyroda, na zapleczu zakładów przemysłu ciężkiego, w marcu lub na początku kwietnia - to jest to !

Może to być również sposób na zagospodarowanie Świąt Wielkanocnych.

B.

Autor:  świnia na świnicy [ Pt lut 05, 2010 1:45 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):
ogromne ilości żab w gliniankach skażonych metalami ciężkimi, w których nie powinno istnieć jakiekolwiek życie.

tak... mozna wyłapac i sprzedawać jako organiczne latarki ;)

Autor:  maju [ Pt lut 05, 2010 7:54 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
maju ojajebie!!! ukradłeś mi pomysła!!! Very Happy
co powiesz na krótszą rundkę pt. obejście kombinatu? się zbieram, zbieram i zebrać nie mogę?


Trzeba się było pospieszyć z realizacją. A swoją drogą, to nie przeszliśmy jednym ciągiem, więc wszystko przed Tobą.

Obejście Kombinatu? Why not, tyle że właśnie uskuteczniam LWDG w domu, więc nie prędko zawitam do Krakowa.



W planach jest też drugie przejście Wielkiej Korony Krakowa, tyle że w stylu alpiejskim (z buta) i prawdopodobnie również nocą...

Autor:  świnia na świnicy [ Pt lut 05, 2010 10:41 pm ]
Tytuł: 

maju napisał(a):
W planach jest też drugie przejście Wielkiej Korony Krakowa, tyle że w stylu alpiejskim (z buta) i prawdopodobnie również nocą...

o_O z buta? kriste pane.
to ja mam taki pomysł - może weźcie jako ostatni kopiec Piłsudskiego, a tam będzie oczekiwać ekipa powitalna (z Prosiakiem na czele)?
w ogóle, mam pewien dziwny pomysł... ale to jak się ociepli. :)
a z tymi kopcami to się zgadamy :>

Autor:  Kasia86 [ So lut 06, 2010 12:28 am ]
Tytuł: 

Ale z Kopcem Piłsudskiego to był mój pomysł :lol:
Kradziejki :lol:

Autor:  prof.Kiełbasa [ So lut 06, 2010 11:31 am ]
Tytuł: 

maju napisał(a):



W planach jest też drugie przejście Wielkiej Korony Krakowa, tyle że w stylu alpiejskim (z buta) i prawdopodobnie również nocą...

z użyciem butli z tlenem symbolu "P" o pojemności 0,5 czy bez?

Autor:  świnia na świnicy [ So lut 06, 2010 11:40 am ]
Tytuł: 

! napisał(a):
z użyciem butli z tlenem symbolu "P" o pojemności 0,5 czy bez?

butle z tlenem i grill antydeterioracyjny może oczekiwać przy ostatnim kopcu :>

Autor:  prof.Kiełbasa [ So lut 06, 2010 11:43 am ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
! napisał(a):
z użyciem butli z tlenem symbolu "P" o pojemności 0,5 czy bez?

butle z tlenem i grill antydeterioracyjny może oczekiwać przy ostatnim kopcu :>

to jest pójście na łatwiznę :lol:
Pamiętam jak nam choroba wysokościowa powodowała lekkie obrzęki mózgu :lol:
Wiadomo że styl jest najważniejszy :wink:

Autor:  kefir [ So lut 06, 2010 11:51 am ]
Tytuł: 

I to wyczerpanie po ostatnim szczycie i zjazd kolejką górską pod kino Kijów :lol:

Autor:  maju [ So lut 06, 2010 11:58 am ]
Tytuł: 

W planach jest pierwsze przejście bez tlenu, ale butle na dole w bazie mile widziane, jako że niedotlenienie może bardzo niekorzystnie wpłynąć na człowieka.

Autor:  Gawith [ N lut 07, 2010 11:17 pm ]
Tytuł: 

Zajebisty pomysł, czy tylko u mnie relacja budzi skojarzenia z Wielkim Marszem Kinga? ;)

Strona 2 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/