Rok 2018 za nami. Coś mało podsumowań do tej pory. Za chwilę stuknie mi 10 lat na tym Forum. Niesamowite.
Tak naprawdę to niesamowicie dużo zawdzięczam ludziom, których dzięki temu Forum poznałem.
Ale do rzeczy. Na sentymenty pewnie przyjdzie czas w połowie roku.
A cóż się wydarzyło u mnie w 2018? Cóż - zima była taka sobie. Chcieliśmy pojechać na weekend gdzieś w Sudety żeby dzieci śnieg zobaczyły, bo we Wrocławiu posucha totalna, ale jak nie jedno to drugie chore, potem ferie i wszystko zabite, a potem to już się zima skończyła. Pamiętam jeden faktycznie mroźny i śnieżny weekend, to było pod sam koniec zimy, na przełomie lutego i marca

Lepszy był za to kwiecień. Najpierw zrobiliśmy sobie wycieczkę w Góry Wałbrzyskie - na Borową oraz Jałowiec
viewtopic.php?f=11&t=19810...a w kolejnym tygodniu korzystając z kapitalnej pogody odwiedziliśmy na weekend Kotlinę Kłodzką. Podczas tego wypadu weszliśmy na ładny punkt widokowy w czeskich Górach Stołowych, zwiedziliśmy papiernię w Dusznikach, oraz Torfowisko pod Zieleńcem. Przy okazji wbiegam na swój przedostatni szczyt KGP - Orlicę
Było opisane tu
viewtopic.php?f=11&t=19819Reszta wiosny minęła bez dalszych fajerwerków. Na początku lipca moja małżonka z dziećmi wybyła do teściów a ja zostałem na 2 tygodnie słomianych wdowcem. No ale oczywiście "nie za darmo". Ceną było zrobienie remontu salonu. Przy założeniu że na weekend pomiędzy tymi tygodniami chcę pojechać w góry, oraz że cały czas normalnie pracuję i mam treningi, a także że w TV leci Mundial - ciężka sprawa. Ale dałem radę.
Na weekend udałem się w Gorce gdzie mając bazę w Ochotnicy Dolnej w ciągu 2 dni robię 2 naprawdę wystrzałowe wycieczki
Dzień 1: Ochotnica - Lubań - Turbacz - Gorc - Ochotnica (49km, 2000m pionu)
Dzień 2: Rzeki - Kudłoń - Czoło Turbacza - Rzeki
Tym samym skompletowałem Koronę Gór Polski według oficjalnej listy. A przy okazji Gorce trochę skradły moje serce
opisane tu:
viewtopic.php?f=11&t=19900Przy okazji stałem się firmowym celebrytą
https://www.pgs-soft.com/pl/blog/pasje- ... or-polski/Kolejnego miesiąca główny rodzinny urlop w Tatrach Wysokich na Słowacji a konkretnie w Tatrzańskiej Łomnicy. Cóż więcej trzeba do szczęścia? Niewiele. Była relacja więc nie będę się zbytnio rozwodził. Na pewno zapamiętam na długo wycieczkę z żoną na Lodowy Szczyt w KAPITALNYCH warunkach pogodowych. Takiej żylety nie przeżyłem jeszcze nigdy latem a chodzę po Tatrach prawie 20 lat. Przy okazji wejściem na Szatana kompletuję pierwszą 30tkę najwyższych szczytów Korony Tatr. No cóż - trzeba myśleć już nad skompletowaniem pierwszej 40tki. Brakuje mi chyba 4 gór.
W ten sam dzień co na Szatanie byłem również na Hrubym Wierchu odbywając sentymentalną wycieczkę. Po Dolinie Młynickiej łazikowałem poprzednio z Olgą.
Było opisane tu:
viewtopic.php?f=11&t=19981We wrześniu udajemy się do naszego rodzinnego Kołobrzegu do moich rodziców. Że też wcześniej nie wpadłem na to, że można się pokręcić w okolicy? Robimy fajną wycieczkę na punkty widokowe w okolicach Międzyzdrojów (Woliński Park Narodowy). Odwiedzamy Górę Gosań, Kawczą Górę i stamtąd plażą idziemy na molo w Międzyzdrojach. Same miasteczko - nieciekawe - reklamoza, kicz, sporo ruder. Żadna rewelacja. W porównaniu do schludnego Kołobrzegu - porażka.


W październiku robimy sobie przyjemną wycieczkę w Rudawy Janowickie, na Małą Ostrą. Stwoerdziliśmy, że każde dziecko trzeba tam zawieźć
znajdź 1 główną różnicę:

Efekt pewnie by był lepszy ale zupełnie inna pora roku, więc i światło inne.
W listopadzie korzystając z pięknej i ciepłej jesieni i będąc u rodziny w okolicy, robimy wycieczkę na jurajskie zamki - Bobolice i Mirów. Bardzo nam się tam podobało


Turystyki więcej już w 2018 nie było.
A bieganie?
saxifraga rokrocznie w swoich podsumowaniach rzuca liczbę ok 2 tys. km przebiegniętych rocznie. Jeszcze niedawno wydawało mi się to dystansem kosmicznym. W ubiegłym roku zrobiłem 2040km. I wcale nie mam poczucia, że jest to bardzo dużo biegania.
Życiówki - 10km obecnie 38:43 (listopad, lekki niedosyt), półmaraton 1:29:49 (kwiecień, po biegu z którego autentycznie byłem dumny bo wyszarpałem to sub 1h30), maraton 3:26 - z tym dusyansem muszę się jeszcze policzyć
W tatmtym roku napisałem:
Cytuj:
Plany na 2018? Cieszyć się rodziną, górami i bieganiem. Jest plan na rodzinny wypad na tydzień w Tatry latem. Wypadało by zmęczyć też do końca KGP. Innych planów mam i tak na 10 lat do przodu tylko trzeba mieć jeszcze czas.
A z biegania? Zaplanowałem sobie kilka startów na wiosnę. Dycha, półmaratony i trzydziestka. Wyniki zweryfikują formę. Chciałbym złamać 39 min na 10 a może i 38:30 (bo myślę, że 40 to już będzie formalność), 1:30 w półmaratonie. Jeśli podejdę do maratonu, a zastanawiam się nad tym, to jeśli nie będzie jakiegoś huraganu to chciałbym złamać 3:30 i niezrealizowanie tego celu raczej bym odebrał jako porażkę. Choć wiadomo - to jest maraton... Pod koniec lutego chcę biec Wrocławską 30. i to zweryfikuje plany. Jeśli pobiegnę <2h25 a myślę, że stać mnie na to to i 3h30 w maratonie powinno być realne. No chyba, że się skontuzjuję i wszystkie plany wezmą w łeb. Ale staram się do tego nie dopuścić
I w zasadzie wszystko zrealizowałem. Poza tym 38:30 na 10km. A było spokojnie w zasięgu...
Plany biegowe na 2019? Wiadomo - życiówki na wszystkich dystansach

Rower w 2018 słabo - nie wiem ile bo nie pilnowałem licznika, ale pewnie gdzieś zaledwie 1,5 - 2 tysiące. Teraz mam sporo bliżej do pracy i już tyle nie kręcę
Co poza tym w 2019? Mamy zaplanowane fajne wakacje całą rodziną. Nie mogę się doczekać, jednocześnie lekko się obawiam. Ale na pewno będzie świetnie.
Życzę wszystkim udanego roku!