Mroczny napisał(a):
Choćby i
Powiem Ci, że całkiem poważnie zaczynam rozpatrywać ten kierunek, lub jak teraz się mawia - destynację turystyczną
Vespa napisał(a):
To są dokładnie takie klimaty jakie uwielbiam.
Tak nawet pomyślałam, że to mogłyby być takie Wasze klimaty, zwłaszcza że autor naszego przewodnika porównuje te tereny do Szkocji
Endrju BB napisał(a):
Rewelacyjna relacja!
Ale mi się marzy takie odstresowujące włóczenie w pięknym otoczeniu!
kaarcia84 napisał(a):
ZaYebista relacja! Świetny pomysł i gratulacje za tak fajną wyprawę! Motywujesz!!!!!
Dziękuję i polecam!

Carcass napisał(a):
Ale nam się Oleńka rozwinęła górsko i pisarsko. Świetne zdjęcia, świetny styl i kapitalne klimaty...
Wojtek, dzięki za tak miłe słowa
zephyr napisał(a):
Zazdroszczę Wam bardzo bycia w takim miejscu
A tam, nie ma co zazdrościć, tylko trzeba polować na dobre ceny biletów i ruszać w drogę

Serio, to jest bardzo fajny szlak na początek przygody z dzikimi rejonami, bo obiektywnie nie ma tam wielu zagrożeń, a koszty można ograniczyć do przelotów i jedzenia.
leppy napisał(a):
Nabyłaś już własny egzemplarz? Dzięki za wskazanie (z pewnością) ciekawej książki.
To było pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu

A książkę serdecznie polecam.
Mroczny napisał(a):
Wygląda kapitalnie, musiało kusić
I kusiło, jak jeszcze kilka innych ścian które mijaliśmy

Aczkolwiek pod względem wspinaczkowym to raczej rejon dla koneserów, zwłaszcza mając piękniejsze i wyższe góry na południu. Chyba prędzej coś dla siebie znaleźli by tu miłośnicy boulderingu, bo ogromnych głazów były tam dziesiątki.
Mroczny napisał(a):
Siódmy odcinek Waszej historii, podobnie jak sam Innajuattoq rozdał karty - czy czegoś więcej do szczęścia potrzeba..?
To fakt, jeden z dni które dziś najlepiej wspominam.
Mroczny napisał(a):
Jedna z najlepszych książek, jakie dane mi było do tej pory przeczytać, leppy - polecam.
Zgadzam się, w moim rankingu również zajmuje bardzo wysokie miejsce. Niesamowite dla mnie były zwłaszcza opisy jak Guy powoli stawał się częścią świata przyrody, jednym zespołem ze swoimi psami zaprzęgowymi. Niedawno skończyłam biografię Simony Kossak i był tak taki fragment o tym jak sarny, nad którymi prowadziła wielomiesięczne badania w Puszczy Białowieskiej, w pewnym momencie zaczęły traktować ją jak członka stada i ostrzegać werbalnie przed zbliżającym się zagrożeniem. Od razu skojarzyło mi się to z opowieściami Grieva o tym jak uczył się rozumieć swoje psy, które zresztą nie raz wyciągały go z tarapatów. Zazdroszczę im takich przeżyć, to musi być niezwykłe uczucie zbliżyć się do tej granicy oddzielającej świat ludzi od świata zwierząt.
Fenomen napisał(a):
Moge prosic o takie w pelnej rozdzielczosci?

Jasne, podaj maila to podeślę

gouter napisał(a):
tylko czyste niebo i wspaniała przejrzystość - raj fotografa.
No właśnie nie do końca, pod względem warunków foto było trochę zbyt monotonnie, brakowało mi gry świateł i kolorów zachodzącego/wschodzącego słońca. Oczywiście równie dobrze mogło lać przez te 2 tygodnie, więc suma sumarum nie narzekam

Kyjo napisał(a):
Gdzieś kiedyś słyszałem, że nazwy Grenlandii i Islandii to pomyłka jakiegoś kartografa, który źle podpisał te wyspy na mapie. Bo to Iceland miała być zielona, a Greenland lodowa. Dopiero z Twojej relacji widzę, że Grenlandia faktycznie zielona jest i to bardzo!

To już trzecia genezy tej nazwy o której słyszę

Pierwszą kilka postów wcześniej przedstawił
kilerus, czyli że "zielona ziemia" miała zachęcać do osiedlania się na wyspie, a druga, że interpretacja nazwy jest pomyłką, bo w istocie nazwy Engronelant i Gruntland, widniejące na starych mapach, tłumaczy się jako grunt/ziemia, a nie zieleń.
Elfka napisał(a):
Nie mieliście żadnych problemów zdrowotnych po tej pobieranej po drodze wodzie?
Na szczęście nie, a piliśmy wodę chyba ze wszystkich dostępnych źródeł

Jedynie pierwszego dnia woda z jeziora Hundeso była nieciekawa w smaku, ale i po niej nie mieliśmy żadnych sensacji żołądkowych.
anke napisał(a):
Nutshell, już się wpisałam na początku, ale dodam: relacja jest piękna nie tylko dlatego, że miejsce egzotyczne i dobre zdjęcia, ale także dlatego, że jest coś ujmującego w tym, jak piszesz.
Dziękuję, ja również czytam Twoje relacje z przyjemnością, dokładnie z tych samych powodów

Krabul napisał(a):
PS. Czy nie kusiło Was, aby jeden dzień poświęcić na to, żeby wejść na jakąś większą górkę na lekko? Bo ja bym się chyba nie powstrzymał, a widać, że na większość z nich by się spokojnie dało. Czy też czas był problemem?
W planie mieliśmy wejście na szczyt Nasaasaaq, który leży przy samym Sisimiut, ale po zejściu z ACT dopadło mnie jakieś choróbsko i już nie miałam mocy na góry. Po drodze rzeczywiście dałoby się wejść na niemal każdy pagór, pełna samowolka. O ile pamiętam, na tą piramidkę ze zdjęć wyżej prowadzą nawet jakieś zaznaczone na mapie ścieżki. Osobiście cały czas martwiłam się o czas, czy damy radę dojść do Sisimiut odpowiednio wcześnie. Gdybym wiedziała, że po dojściu do miasta będziemy mieć jeszcze 3 dni do odlotu to pewnie pozwiedzalibyśmy intensywniej okolice i przedłużyli sobie pobyt na szlaku

Tam jest jeszcze jedna ciekawa opcja na przejście ACT, ponieważ istnieje szlak alternatywny, biegnący równolegle, ale już w kompletnej dziczy (brak schronisk) zahaczając m.in o ruiny wiosek eskimoskich. W którejś z ksiąg gości widziałam wpis jakiejś ekipy, która przeszła w ten sposób jeden odcinek. Nie wiem jakie oni mieli wyposażenie, ale ja raczej nie odważyłabym się iść w te bagna i góry na samych mapach

No ale to już jest taka najprawdziwsza przygoda, bez kół ratunkowych w postaci chatek i kopczyków
