Udalo sie wziasc w piatek wolne w pracy i razem z Gazza ruszylismy na zdobycie Króla.Ja juz mialem okaze tam byc w zimie jednak obrana droga róznila sie dosyc znacznie.Wyruszamy o 1 w nocy,jak zwykle malo snu i ciezko sie zerwac.Docieramy do Tatrzanskiej Polanki.Juz mialem zostawiac auto przy drodze a okazlao sie z tam zakaz,dzwine jakos nigdy chyba nie bylo... szukalismy dosc dlugo miejsca w koncu pod jakims pensjonatem zaryzykowalem zostawic.Szybkie wyjscie z auta i juz idzimey do Slaskiego Domu.Nuzaca dluga droga asfalem.Trzymalismy mocne tempo i te 7km pokonujemy w 1h10min.Chwila odpoczynku nad stawem i idziemy w głąb Doliny Wielickiej.Mijamy ogrody i Dlugi Staw,ktory prawie juz zniknal od tej suszy.Na koncu doliny dobijamy w lewo w kierunku Litworowej Przeleczy.To juz moj 3 raz gdy tam ide wiec czuje sie dosyc pewnie.Idzimey po glazach,a na koncu po kruchych skalkach na sama przelecz.Nie robimy rpzerwy tylko atakujemy Litworowy Szczyt.10min i jestesmy na wierzcholku godzina 7 rano;)
Chwila kontemplacji i schodzimy sprawnie na przelecz.Tutaj sie wiazemy i ja z niepokojem obserwuje nasza dalsza drogę na Gerlach.Mielismy mase opisow,zdjecia,rysunki,no nie moglo sie nie udac.Zaczynamy systemem trawiastych półeczek,idzie sie fajnie i szybko,troche krucho ale coz.Caly czas trzymamy sie ponizej grani od strony Doliny Wielickiej.Dochodzimy do zlebu,ktorym teoretycznie tez mozna wejsc na Martinke.Tam kierujemy sie do grani,juz za Wielicka Turniczka.Tam mamy mały dylemat isc grania czy tez z wygladu łatwym obejsciem z zachodu.Decydujemy sie na obejscie,schodzimy na strone Doliny Kaczej.Idziemy fajna półka,jednak caly czas systematycznie sie obnizamy.Cos czulem ze to jednak nie tutaj,dochodzimy do jakiejs scianki i jedyna mozliwoscia jest zjazd.No way.Wracamy jakies 5min i probujemy ciut nizej to obejsc.Droga wprowadzila nas w spory zleb.Jak na dloni widac Batyzowiecki Szczyt i Batyzowiecka Przelecz i ewentualna mozliwosc wycofu.Scisle zlebem nie dalo sie isc ze wzgledu na płaty sniegu.Znajdujemy dosc ostra grzede i nia dosyc dlugo wchodzimy na Łuczywiańska Szczerbine.Ja juz klne pod nosem,wymeczyło mnie to totalnie.Organizm domagal sie jedzenia i wody.Jednak nie ma miejsca na postoj i idziemy dalej grania na Wyżnia Gerlachowska.tego odcinku drogi wogole malo co pamietam,co 2m stawalem ciezko oddychajac.Gazza ladnie prowadzil i calkowicie zdalem sie na jego umiejetnosci.Na wejsciu na Gerlachowska kope znajdujemy wbitego Frienda,proby jego wyjscia spełzają na niczym,szkoda:)Droga szybko wprowadza nas na Lawinowy szczyt.Tutaj robimy przerwe,czas cos zjesc i sie napic.Nie mialem motywacji isc dalej i bylem gotow schodzic z Tetmajera,jednak namowy Gazzy sa mocniejsze.Robimy stanowisko i na sztywno wychodzimy przez 3 wierzcholki Jurgowskich czub.Tam juz sie lepiej poczulem i szlismy dosyc sprawnie szybko osiagajac wierzcholek Zadniego Gerlahu.Uff cos juz osiagnelismy.Tutaj juz mialem okazje byc,na lotnej pokonalismy przejscie na Tetmajera.Gran Gerlacha wyglada zacnie i budzi powazny respekt.Wycena II tez mnie nie zacheca.Robimy stanowisko i Gazza łoi,praktycznie na długość 50m liny.Ja ide jako drugi i lekkie zdziwko bo idzie sie naprawde przyjemnie i szybko.pokonujemy pierwsze rozgałezienie grani i za przewodnikiem kierujemy sie na prawa strone.tam kilka plaskich płyt i znow w lewo ostro na gran.Kolejne 2 stanowiska i jestesmy na grani prowadzacej poziomo na szczyt.Widac juz krzyz... Gran jest naprawde lufiasta i mocno musialem sie koncentrowac zbey nie patrzyc na boki.10 min walki z samym soba i jestesmy na szczycie!
Ale upal,kilka zdjec,cos zjesc i schodzimy na dol.Mielismy obrany wariant zejscia Batyzowieckim zlebem.Juz tam kiedys szlem wiec liczylem ze ebdzie latwo.Najpierw lancuchamy do Kociolka a pozniej prawa i lewa strona zlebu.Jest tam dosyc stromo i miejscami krucho.POzniej juz fajna sciezka az do konca zlebu i zejsca w lewo na Batyzowiecka Probe,ktora nas mocno zmordowala.System klamer i lancuchow przy tak zmeczonym organizmie to nie ejst dorby pomysl.Po kilkudziesieciu minutach schodziy na dol i juz sciezka kierujemy sie do Batyowickiego stawu.STamtad mielismy w planie wrocic do SLaskiego domu,jednak znalezlismy fajny skrot zółtym szlakiem i zaprowadził nas na 30min ponizej Slaskiego domu gdzie juz asaltem do auta.
Wycieczka super udana,chyba moja najlepsza w dotychczasowym łazeniu.Obkrazylismy prawie caly masyw Gerlacha i pokonalismy jego wieksza czesc grania.Naprawde dluga i meczaca trasa.
Troche zdjec:
