Nie bedę się zbytnio rozpisywać.. to miał być mały lajtowy wypad, ot zadni Kościelec i Grań Kościelca- tak ostatnio często nawiedzana.Pogoda 17.07 od ranka piękna, ale na popołudnie zapowiadają załamanie pogody.
Działamy więc w miarę prężnie.. Śmigło jednak widać już od samego rana

ponoć ktoś popełnił samobójstwo..
Idziemy łatwą drogą na Zadni, słońce świeci przyjemnie
wygłupiamy się i dogadujemy sobie nawzajem
podziwiamy widoki
Nagle widzę czarnego motyla. Myślę intensywnie gdzie ja coś o nim słyszałam.. mam Jan Długosz " Komin Pokutników"..
Wchodzimy na szczyt i jakie zdziwienie, ludzie z lampkami szampana .. Po krótkim restingu -zbiegamy szlakiem, jak zapowiadano pogoda się psuje. Tymczasem na górę ładuje się jeszcze cała masa ludzi..Zaczyna się burza..
W drodze do schrony zlało nas jak pod ogromnym prysznicem.. W Muro masa ludzi.. zaczyna kursować Śmigło. Jakaś dziewczyna płącze bo nie umie dodzwonić sie do chłopaka. My sami wydzwaniamy do znajomych, których niemało działa w okolicach.. Nikt nie odbiera...
Nasi wrócili szczęśliwie po dłuższym czasie. Ci którzy szli na Orlą opowiadają o uderzeniach pioruna.. Nie wszystkim było dane powrócić z tego dnia z gór do domu. Kiedy przeszło zamieszanie, opustoszało schronisko siadam na parapecie na zewnątrz i towarzyszę w myślach ratownikom. Jak ten dzień się zakończył wszyscy wiedzą.
W niedzielę idziemy na cmentarz,ja idę do Janka Długosza i myślę, że chyba coś jest z tym czarnym motylem. ..
_________________
Bo ten, kto raz nie złamie w sobie tchórzostwa, będzie umierał ze strachu do końca swoich dni. A.S
" a mały lachon może być??" z cyklu znani i lubiani
