W poniedziałkowy poranek meldujemy się z „!” w Poronienie gdzie wita nas Staszek (Stan-61) oraz piękna pogoda i wyruszamy w dalszą drogę w kierunku Smokowca. Planów było kilka w głowie ale zostaliśmy przy Jaworowych. W Dolinie Staroleśnej przy drugim mostku skręcamy w prawo do Niespodzianego Ogródka celem skrócenia drogi i dotarcia wprost do Siwej Kotliny. Naszą sielanke przerywa gwizd i wyłaniający się zza kosówki tubylec. Chwilka miłej rozmowy i idziemy dalej. Nad Niespodzianymi Stawkami robimy przerwe przy okazji obserwując dwa zespoły na Strzeleckiej Turni. W Siwej Kotlinie wybór dalszej drogi padł na Siwy Żleb i nim mozolnie w góre parliśmy dalej „zrazu nieprzyjemnemi piargami”. Po wydostaniu się ze żlebu widzimy już kolege „!” na Siwym Mnichu. Na szczyt dochodzimy idealnie na 12. Po posiedzeniu i lansie z mobilną tabliczką kierujemy się dalej w strone Małego Jaworowego Szczytu. Po chwili przedemną w odległości ok. 5m ukazuje się kamzik, który złowrogo na mnie patrzy i syczy czy jak to nazwać. Po dotarciu do żlebu z Rozdziela zaczyna się zabawa… Każda klamka zostaje w ręce co nas trochę spowalnia i sprawia duże kłopoty Staszkowi. Na Małym Jaworowym jesteśmy już z lekkim poślizgiem więc nie kontynuujemy drogi tak jak było pierwotnie w planach aż do Rogowej Przełęczy w grani Jaworowych Turni tylko schodzimy na Zawracik Rówienkowy. Z przełęczy schodzimy/zjeżdżamy razem z piargami i udajemy się do Zbójnickiej Chaty na odpoczynek.
Jaworowe też są w planach, i dalej. Ale nie wiem, czy starczy mi jajek na to "dalej".
