Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
Mokre, krasowe góry Apuszeni - Płaskowyż Padisz http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=10105 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Basia Z. [ Wt sie 03, 2010 2:15 pm ] |
Tytuł: | Mokre, krasowe góry Apuszeni - Płaskowyż Padisz |
Na początek wyjaśnienie, aby się ktoś nie czepiał, że po pierwsze - to był obóz komercyjny jaki prowadziłam dla biura "Wierchy", a po drugie - to jest moja całkowicie osobista i subiektywna impresja na jego temat. Oprócz swoich pozwoliłam sobie wykorzystać parę zdjęć Ani i Marka - uczestników wyjazdu. Na początek był długi, trwający półtora dnia i jedną noc dojazd w Padisz, najróżniejszymi środkami lokomocji - pociągami, autobusem, busem, z około 8 przesiadkami. Po wyjeździe z Katowic w piątek o godz. 15.32 na płaskowyż dotarliśmy w sobotę około 21. Na początek zaproponowano nam nocleg w takich domkach: Potem to się poprawiło, ale o tym dalej. Z samego rana następnego dnia wyszliśmy w pokapującym deszczu do Twierdzy Ponoru. Pod tą nazwą znane jest zapadlisko krasowe, z podobno największym w Europie portalem jaskiniowym - 70 m wysokości: Zeszliśmy do zapadliska o nazwie Doline I, stamtąd po metalowych schodkach i drabinkach przeszli do Doline III, skąd niektórzy chcieli powrócić przez jaskinię. Nie udało się z powodu zbyt wysokiego stanu wody, jedna osoba wpadła po pas. Tu otwór jaskini: Czekaliśmy się nasi koledzy się tam pojawią, ale oni nadeszli od góry. Widok z grzędy na Doline III: I widok z dołu na ściany zapadliska krasowego: Wróciliśmy mokrzy ale zadowoleni i tego dnia większość z nas przeprowadziła się do lepszych domków: Kolejnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do źródeł Gorącego Samoszu. Ciekawy szlak prowadzi przez jaskinię: Fragment zejścia prowadził po śliskiej skale: Potem z punktu widokowego roztaczają się takie widoczki: Cała grupa (beze mnie, bo robiłam zdjęcie) na punkcie widokowym: A to punkt widokowy, na którym wcześniej byliśmy z drugiego brzegu wąwozu: Wracając znalazłam jeszcze taaakiego borowika: Typowo "karpacki" widoczek: Zasłużony deser: I obiad w schronisku Kolejnego dnia lało tak, ze nawet nie mam żadnych zdjęć, tylko z samego rana: I wieczorem ze schroniska Padisz, gdzie po raptem 4-godzinnej wycieczce, na której poszliśmy oglądać "Amfiteatr Boga" całkowicie przesłonięty przez mgłę suszyliśmy całkiem mokre ciuchy: No więc kolejnego dnia już wypoczęci i nieco podsuszeni wyszliśmy na wycieczkę w nieco zmniejszonym 7-osobowym składzie (niektórzy uznali, że wychodzenie z jako-tako suchego domku w ulewnym deszczu to zboczenie): Celem było tym razem wywierzysko Galbenei, które rzeczywiście sprawiało imponujące wrażenie. Tym razem filmik, bo tylko filmik trochę potrafi oddać jak tam było: http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156505954071698 Ścieżka prowadzi nad wywierzyskiem i w dół wąwozu, ale tym razem przejście wąwozu nie było możliwe. http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156680482179970 I jeszcze raz: http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156813457499394 A tak to wyglądało nieco niżej: http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501156930399866898 http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501157533502066786 Cała ta woda wylatuje z jednego źródła. Wracając w ulewnym deszczu i w silnym wietrze zahaczyliśmy jeszcze o jaskinię Focul Fiu (Lodu Żywego Ognia), ale nie zrobiła na nas żadnego wrażenia. Kupa śniegu pokryta gałęziami. Podobno przy słonecznej pogodzie jest rewelacyjna. Wracając przez Polanę La Grajduri, znów musieliśmy pokonywać potok, który w międzyczasie bardzo mocno przybrał. W końcu jednak kompletnie przemoczeni i przemarznięci dotarliśmy do naszych domków. Byłam w takim nastroju, że gdyby kolejnego dnia jeszcze padało - to byłam zdecydowana opuścić Padisz dzień wcześniej. Ale SMS-y z kraju zapowiadały poprawę pogody. Ciąg dalszy nastąpi. B. |
Autor: | Basia Z. [ Wt sie 03, 2010 2:56 pm ] |
Tytuł: | |
Ciąg dalszy. Kolejnego, niestety ostatniego dnia naszego pobytu w Padisz wreszcie jest pogodnie. Na ten dzień zaplanowana była nieco dłuższa wycieczka na wznoszące się już poza płaskowyżem, graniczące z nim od pólnocy i zbudowane z innych skał pasmo Munţii Vlădeasa. Na podejściu znów nastąpił podział, bardziej ambitna część grupy zdobyła odleglejszy i nieco wyższy szczyt Buteasa (1792 m n.p.m.) druga część - zarośnięty jałowcami szczyt Cârligata (1694 m n.p.m.). Parę widoczków z tej wycieczki: Widok w stronę płaskowyżu Padisz: Już niżej spotykamy jagody, a pogoda robi się lepsza. Widok wstecz na masyw, w którym przed dwoma godzinami byliśmy: Krasowe jeziorko: I polana zryta krasowymi lejami, jak lejami po bombach: No i kolejnego dnia opuszczamy nasze domki i już niestety wyjeżdżamy: Droga jest w trakcie remontu i kilka razy czekamy po kilkanaście minut aż z trasy zbiorą kamienie: Migawka z trasy - tam byliśmy poprzedniego dnia: Teraz znowu podróż busem i kilkoma pociągami aż wreszcie późnym popołudniem docieramy do okolic Tokaju a konkretnie do miejscowości Mad, gdzie mieści się pensjonat, w którym wcześniej zarezerwowałam noclegi. Trzeba uczcić zakończenie obozu: Kolejnego dnia jest upał, różnymi środkami lokomocji docieramy 15 km do Tokaju No i wybieramy się na Tokajską Górę (Tokaji hegy, Kopasz hegy - 512 m n.p.m. ). Przyznam, ze dla mnie jest to najcięższa w czasie całego obozu wspinaczka, jest koszmarnie gorąco, komary tną niemiłosiernie, a mnie okropnie boli głowa. Mimo tego nie poddajemy się i osiągamy szczyt (nie wszyscy, nasi PAnowie sobie odpuścili i woleli zwiedzać tokajskie piwniczki) Widok z podejścia na miasteczko Tokaj, rozlewiska Cisy i Bodrogu: Widok na położoną na północ od góry część Gór Slanskich (Hegyalja): Ostatnie metry: I na szczycie: Widok na starorzecza Cisy: No i znów wsiadamy do pociągu. Wieczorem jeszcze parę chwil w Koszycach na obejrzenie "śpiewających fontann": http://picasaweb.google.pl/Torojaga/PAskowyzPadiszRumunia2010#5501158230324688338 No i to by było na tyle. B. |
Autor: | Basia Z. [ Wt sie 03, 2010 4:03 pm ] |
Tytuł: | |
Ivona napisał(a): W każdym bądź razie był tam przepiękny wąwóz z jakąś niby ferratą nad rwącym strumieniem(niezły hardcore),to chyba był ten Galbenei.
Z pewnością. Miałam w planie przejście, ale ze względu na stan wody, co widać zwłaszcza na filmach nie daliśmy rady tego przejść. Byłam tam drugi raz, poprzednio, w roku 2007 niestety też mi się nie udało, wtedy byłam nad przełomem około godz. 19, musiałam jeszcze wrócić na Padisz, gdzie zostawiłyśmy namiot, a samo przejście wąwozu to podobno 3 godz. Tak to już bywa. Za to tym razem przeszłam cały Przełom Gorącego Samoszu. B. |
Autor: | Ivona [ Wt sie 03, 2010 5:01 pm ] |
Tytuł: | |
Basia Z. napisał(a): ze względu na stan wody, co widać zwłaszcza na filmach nie daliśmy rady tego przejść powiem Ci że przy normalnym stanie ten strumień w wąwozie budził lęk. Basia Z. napisał(a): samo przejście wąwozu to podobno 3 godz
to by sie mniej więcej zgadzało,a nawet nie wiem czy nie więcej. generalnie po tych 2 wycieczkach(nota bene z PTT) wyszłam poza stereotypy jakie krążą/krążyły o Rumunach.Z resztą na codzień też mam z nimi do czynienia w pracy,to jedni z najlepszych odbiorców. Szkoda że złą markę kreują im tamtejsi cyganie. |
Autor: | grubyilysy [ Wt sie 03, 2010 7:43 pm ] |
Tytuł: | |
Jacob p.Pantz też z wami był? |
Autor: | Basia Z. [ Wt sie 03, 2010 8:33 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Jacob p.Pantz też z wami był?
Nie. A dlaczego pytasz ? B. |
Autor: | grubyilysy [ Wt sie 03, 2010 8:36 pm ] |
Tytuł: | |
Basia Z. napisał(a): ...A dlaczego pytasz ?...
Dla jaj. ![]() |
Autor: | Basia Z. [ Wt sie 03, 2010 8:40 pm ] |
Tytuł: | |
grubyilysy napisał(a): Basia Z. napisał(a): ...A dlaczego pytasz ?... Dla jaj. ![]() Nie ma ikonki oznaczającej wzruszenie ramionami. B. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |