Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Letnie potyczki z Lodowym (kofola, wiśnia i śpiew)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=10224
Strona 1 z 2

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 12:20 pm ]
Tytuł:  Letnie potyczki z Lodowym (kofola, wiśnia i śpiew)

Piatek
Pod wieczór wyjeżdżamy ze Skierniewic w składzie: Lufka, Pomroczny Skierniewicki, MPzS (Młodszy Pomroczny ze Skierniewic) i świnia.
Po północy jesteśmy w Krakowie. Błyskawicznie pakuję plecak dostosowując jego zawartość do weekendu w górach i zasypiam jak wszyscy. Po paru godzinach budzę się z piaskiem pod powiekami i z wrażeniem że nie spaliśmy w ogóle. Kolejny fragment snu kradnę rzeczywistości w samochodzie, dzięki czemu droga do Smokowca odbywa się teleportem. Gdzies po drodze gubimy MPzS, za to znajdujemy Don Biskupa.

Sobota
Pierwszy zonk słowacki - kwatera którą zamierzaliśmy okupować jest zajęta po całości. Hotel z widokiem na widok - upiorny cenowo. Finalnie znajdujemy miłą lokalizację absolutnie na pałę - po prostu pukamy do pierwszego lepszego domu.
Pospałabym jeszcze, ale już mi nie pozwalają. Szybkie przepakowanie i ruszamy. Ze Smokowca kolejką na H. i maszerujemy w stronę Terinki.
Don cierpliwie uczy mnie sposobu chodzenia w taki sposób, żeby nie umrzeć od razu przez zarypanie. Z radosnym zdziwieniem konstatuję, że to działa! Odkrycie sposobu marszu plus podpowiedź w jaki sposób oddychać powodują, że do schronu docieram niemal zupełnie niezmęczona... a w każdym razie na pewno nie na ostatnich nogach, pomimo deficytów snu.
Przed dalszą drogą zaprawiamy się kofolą (ja) i piwem (inni), cośtam zjadamy i wychodzimy, kierując się przez zadziwiające głazy w stronę dzisiejszego celu.
Drugi zonk słowacki - Pomroczny odkrywa, że nie zabrał ze sobą karty pamięci do aparatu. W związku z tym pogodę mamy gwarantowaną. Podobnie jak kamziki przebiegające na jedno machnięcie obiektywem.
Nieco powyżej schroniska zapadamy na chwilę pomiędzy kamieniami w drzemkę. Po regeneracji - pielgrzymka powstaje i na nowo drze w górę. Zachwycamy się doskonałą przyczepnością kamieni aż do momentu wejścia w piarg. Lekki niepokój budzi we mnie kwestia zejścia po tym wyjeżdżającym spod butów gruncie i nagle odechciewa mi się marszu na szczyt. Postękując i co chwila uprzedzając ekipę że zapewne odpuszczę sobie już za chwilę - docieram za całą resztą do miejsca z którego rozpościera się pierwszy piękny widok na... na skały, skały i jeszcze na skały. Moje wątpliwości, czy powinnam iść dalej zostają w subtelny acz stanowczy sposób rozwiane: Nie pierdul Świnia, zakładaj uprząż i zapierdalaj. Wzdycham, zakładam uprząż, zakładam garnek na głowę i poddaję się sugestiom.
Początek grani miło emocjonujący. Skała ładnie puszcza, aż sama się sobie dziwię że tak gładko mi idzie - Don wskazuje miejsca, którędy zasuwać. Zasuwam, łowiąc jednym uchem że na przykład jesteśmy na wysokości Baranich Rogów. Zasuwanie bezproblemowe kończy się w momencie gdy naszym oczom ukazuje się Koń.
Don przemyka jak kozic przez końską grzywę. Patrzę, patrzę i nie mam już więcej czasu na zastanawianie się, Pomroczny każe mi wpiąć się w linę i zasuwać.
Zaczynam, siadając na koniu okrakiem.
Powoli dociera do mnie, że na prawo luft, na lewo luft, a dołem...! W pewnym miejscu już nie da się okraczyć.
O jasna cholera.
Taśma zaczyna mi się plątać.
O jasna cholera.
Przechodzę nad liną, pod liną, uwalniam kolejne . z gardła, wrzeszczę niecenzuralnie na Dona nie słuchając jego rad, wreszcie jakoś docieram do końca Konia i spełzam z niego z ulgą. To jednak nie koniec kłopotów, bo z opóźnieniem nadchodzi obsrywka i roztrzęsienie. Wszyscy już przeszli, lina zwinięta, do szczytu tylko kawałeczek, a mi nagle rośnie w gardle kulka, coraz większa i większa i zaczynam ryczeć. Nie pójdę dalej, w dupę mnie pocałujcie, mówię, i rozmazuję łzy po ryjku. Przez dłuższy moment nic nie pomaga, ani uspokajający głos Lufki, ani grzmienie Dona, ani to że Pomroczny obiecuje tęgie lanie grubą taśmą i nawet ostrzegawczo wykonuje pierwszy chlast. W końcu jednak przez histeryczne zawodzenie dociera do mnie wątły głos rozsądku - daję sobie w twarz na otrzeźwienie, soczyście przeklinam i idę z całą resztą.
Przekrzyczenie własnych emocji mocno się opłaca. Na szczycie przy trójnogu znowu zaczynam beczeć i przeklinać, tym razem z radości że dotarłam do końca drogi. Największe z widokowych wrażeń robią na mnie Tatry Bielskie. W puszce szczytowej zostawiam mocno niecenzuralny wpis i już trzeba szykować się do zejścia.
Zejście idzie łatwiej niż wejście, łącznie z Koniem - nie wiem jak to wyglądało w oczach reszty zespołu, ale w moim odczuciu już jakoś pewniej mi poszło. Docieramy do miejsca gdzie zostawiliśmy plecaki, wyskakujemy z uprzęży i przez tereny pastwiskowo-wspinaczkowe schodzimy coraz niżej i niżej. Don uprzedza, że jeśli ktoś zrzuci na niego kamień, lepiej żeby trafił od razu bo inaczej sam zginie, i że dozwolone jest zjeżdżanie w lawince kamieni, ale rzucanie telewizorami - zabronione. Ponieważ lider teamu pozwolił, to ja sobie folguję i co jakiś czas przejeżdżam na dupie kolejne kawałki zbocza.
W Terince kolejny kufel kofoli i pierwszy papieros wyprawy (jedni zapominają zabrać karty do aparatu a inni zapałek...). Don przyznaje, że ostatni krzyk jaki wydał w moim kierunku był wyłącznie dla porządku, bo już stracił wiarę że wyjdę wyżej.
Jak na moje możliwości, to zmęczenie dopada mnie dość późno ale za to intensywnie. Dość boleśnie nadwerężam sobie kostkę a pod koniec drogi marzę już tylko o tym, żeby upaść na łóżko i zasnąć. Nic z tego, przynajmniej nie od razu - przepisy BHP ponad wszystko i przed snem obowiązkowa dezynfekcja wiśniówką plus nocne Polaków rozmowy. Przeciągnięte na tyle, że w niedzielny poranek znowu mam wrażenie, że głowę przyłożyłam do poduszki dopiero co.

Niedziela
Może niech ktoś inny opowie o tym jak wyglądała niedziela - z mojej perspektywy historia zawiera się w krótkiej wizycie na symbolicznym cmentarzu pod Osterwą, dotarciu do Popradzkiego Stawu, czułym pożegnaniu towarzyszy udających się w kierunku Doliny Złomisk i spokojnym zaśnięciu nad wodą. Do snu przygotowałam się dośc przemyślnie, zakładając podkoszulkę z długim rękawem i długie spodnie, i spało mi się tak dobrze, że udało mi się przegapić powrót ekipy i o parę godzin opóźnić powrót... Towarzysze wybaczcie mi! :bowdown:

PS. Fotków nie mamy, ale od wizyty Mazia i Vespy na Lodowym niewiele się zmieniło ;)

Autor:  keff79 [ Wt sie 24, 2010 12:28 pm ]
Tytuł:  Re: Letnie potyczki z Lodowym (kofola, wiśnia i śpiew)

świnia na świnicy napisał(a):
PS. Fotków nie mamy, ale od wizyty Mazia i Vespy na Lodowym niewiele się zmieniło ;)


Fotek nie mają...

Nie napiszę gdzie byliście, ale to i tak jest tam gdzie jest się w dupie jak się idzie na Smoczą.

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 12:32 pm ]
Tytuł: 

keff79 napisał(a):
Fotek nie mają...

Jacek niechcący zrobił swojemu lustrzanku lobotomię, a małpka Lufki w niezidentyfikowany sposób nabrała wody :shock:
<płacze z tęsknoty za lansem na szczycie> :cry:

Autor:  Mazio [ Wt sie 24, 2010 12:35 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
że na prawo luft, na lewo luft, a dołem...


Wisła płynie? :)

świnia na świnicy napisał(a):
bo z opóźnieniem nadchodzi obsrywka i roztrzęsienie


A Ty wiesz, że i jak tak mam. Tzn. u mnie przychodzi to z wielkim opoźnieniem - najczęściej wieczorem, w łożku, przed snem. Nagle pojawia mi się jakiś obraz tego co się mogło stać, a nie stało i wtedy potrafię też rzucić stłumioną motyla noga, albo rzucić się samemu wzdrygając na myśl i przeklinając wyobraźnię. Mimo to opoźnienie to pozwala na absolutną nieczułość na temat w trakcie samej wyprawy.

Gratuluję - jak sama widzisz - wszyscy się jakoś rozwijamy. W naszym gorskim suficie odkrywamy nowe, kręte nieraz drogi na wyższe piętro. To daje pozytywnego kopa i tę, no, pardą za słowo - analogie. Przy kolejnej, rownie trudnej lub trudniejszej wyrypie będziesz mogła sobie przypomnieć, że przecież wtedy się udało, dałaś radę.

Jedyne czego żałuję to to, że nie spotkaliśmy się wszyscy na szczycie idąc z dwoch rożnych stron. Byłoby epicko! :)

Autor:  keff79 [ Wt sie 24, 2010 12:36 pm ]
Tytuł: 

ŚnŚ emocjonalnie i odważnie, zdjęć nie trzeba - gratuluję :!: :wink:

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 24, 2010 12:37 pm ]
Tytuł: 

Wy Szuje. Macie przejebane u mnie.

Autor:  Lufka [ Wt sie 24, 2010 12:41 pm ]
Tytuł: 

A co Ty tak boldujesz uczestników?

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 12:45 pm ]
Tytuł: 

Mazio napisał(a):
Byłoby epicko

o tak, słyszę ten wrzask radości :)
a jak pomyślę, jak by wyglądało połączenie moich i Vespy sił na Koniu, to aż wyobraźnia mi przestaje pracować :mrgreen:
Lufka napisał(a):
A co Ty tak boldujesz uczestników?

sprzyzwyczajenia ;)

keff79 napisał(a):
ŚnŚ emocjonalnie i odważnie

Bravepig sem ja! ;) (pomińmy te pięć kilogramów które w pewnej chwili znalazły się w pielusze)

Autor:  Vespa [ Wt sie 24, 2010 12:49 pm ]
Tytuł: 

Wpięli cię w linę i jeszcze kwiczysz? :twisted:

Mazio napisał(a):
Jedyne czego żałuję to to, że nie spotkaliśmy się wszyscy na szczycie idąc z dwoch rożnych stron. Byłoby epicko! :)


:shock: :shock: :shock:
Myślisz że Wszechświat by to wytrzymał?


Raport gites, mimo że bezfotkowy :thumleft:

Autor:  Jacek [ Wt sie 24, 2010 12:52 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Wpięli cię w linę i jeszcze kwiczysz?

Ano widzisz..

świnia na świnicy napisał(a):
Zaczynam, siadając na koniu okrakiem.

Tylko nie od tyłu..!

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 1:02 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
Wpięli cię w linę i jeszcze kwiczysz?

no weeeeź, zaplątałem sie w tej cholernej lonży...
Jacek napisał(a):
Ano widzisz..

nie zaczynaj, bo będzie źle! :!:

Jacek napisał(a):
Tylko nie od tyłu..!

Seks miłośnika krzyżówek z żoną:
- Włóż od tyłu
- Żółw

:mrgreen:

Autor:  Elfka [ Wt sie 24, 2010 1:16 pm ]
Tytuł: 

Super relacja :) No i wyprawa :)

świnia na świnicy napisał(a):
Odkrycie sposobu marszu plus podpowiedź w jaki sposób oddychać powodują, że do schronu docieram niemal zupełnie niezmęczona


Chętnie bym poznała ten sposób :D

Autor:  Vespa [ Wt sie 24, 2010 1:33 pm ]
Tytuł: 

Elfka napisał(a):
świnia na świnicy napisał(a):
Odkrycie sposobu marszu plus podpowiedź w jaki sposób oddychać powodują, że do schronu docieram niemal zupełnie niezmęczona


Chętnie bym poznała ten sposób :D


Ja również :!: :?:

Autor:  Sofia [ Wt sie 24, 2010 3:19 pm ]
Tytuł: 

Mnie tam nawet święte słowo nie pomoże, ale kiedyś możemy urządzić sobie lekcje :mrgreen:
A generalnie to bardzo brawo Wam :salut:

Autor:  Kasia86 [ Wt sie 24, 2010 3:50 pm ]
Tytuł: 

Prosiak!! Cholero jedna! Ukradłaś mi pomysł!! :twisted:



A tak poza tym to graty za przełamywanie lęków :D :D
Co następne w planach? :wink:

Autor:  antyqjon [ Wt sie 24, 2010 4:50 pm ]
Tytuł: 

Rupieciki!

Autor:  Explorer [ Wt sie 24, 2010 4:56 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
Przechodzę nad liną, pod liną, uwalniam kolejne . z gardła


ja bym się tam bał na linie przechodzić, jeszcze bym się faktycznie zaplątał i spadł w otchłań :)

Autor:  marekm [ Wt sie 24, 2010 5:06 pm ]
Tytuł: 

znaczy rozpięliście Świni slacka nad koniem? :shock:
wot ułańska fantazja

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 6:01 pm ]
Tytuł: 

marekm napisał(a):
znaczy rozpięliście Świni slacka nad koniem?

taaa, slackline to moje ukryte hobi! :mrgreen:

Autor:  Mooliczek [ Wt sie 24, 2010 6:23 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
zasypiam jak wszyscy

świnia na świnicy napisał(a):
Kolejny fragment snu kradnę rzeczywistości w samochodzie

świnia na świnicy napisał(a):
Pospałabym jeszcze, ale już mi nie pozwalają

świnia na świnicy napisał(a):
zapadamy na chwilę pomiędzy kamieniami w drzemkę.

świnia na świnicy napisał(a):
marzę już tylko o tym, żeby upaść na łóżko i zasnąć.

świnia na świnicy napisał(a):
spokojnym zaśnięciu nad wodą.

:shock:
Jak Ty w ogóle wlazłaś na ten Lodowy w takich okolicznościach przyrody? :roll:
:mrgreen:

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 6:47 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
Jak Ty w ogóle wlazłaś na ten Lodowy w takich okolicznościach przyrody?


wiedziałam że w końcu ktoś się przyczepi, no wiedziałam :mrgreen:
weszłam... ziewając :mrgreen:

Autor:  Burza [ Wt sie 24, 2010 6:57 pm ]
Tytuł: 

zaczynam miec coraz to wieksze skojarzenia jakoby ten caly kon Ci sie poprsotu przysnil :) Wbrew pozorom jest ku temu wiele przeslanek, Moolik chyba wpadl na trop...

Autor:  Ivona [ Wt sie 24, 2010 7:52 pm ]
Tytuł: 

Milena,Ciebie się czyta bez fotek :wink: choć szkoda,bo to zawsze pamiątka.Lodowy-piękna zdobycz.
A mi sie przypomniał mój debiut na koniu,cholera,miałam tak samo jak Ty.Lina i już.
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... sc&start=0
łezka się w oku kręci :wink:

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 7:53 pm ]
Tytuł: 

Burza napisał(a):
zaczynam miec coraz to wieksze skojarzenia jakoby ten caly kon Ci sie poprsotu przysnil

to potwarz, mam trójkę świadków swoich wygibasów, marudzenia i histerii :evil:

Autor:  Mooliczek [ Wt sie 24, 2010 7:55 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
mam trójkę świadków swoich wygibasów, marudzenia i histerii :evil:

Taaa...a gdzież oni, i czemu milczą? 8)

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 8:07 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
Taaa...a gdzież oni, i czemu milczą?

o Ty wredna. rozsądzi nas Pambuk i historia!

Autor:  Mooliczek [ Wt sie 24, 2010 8:11 pm ]
Tytuł: 

świnia na świnicy napisał(a):
o Ty wredna

LOWE KROWE :D

Autor:  Vespa [ Wt sie 24, 2010 8:14 pm ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
A mi sie przypomniał mój debiut na koniu,cholera,miałam tak samo jak Ty.Lina i już

Chyba się przestanę wstydzić mojej paniki, skoro speniała się tam baba, która ogarnęła Żabiego Konia* :D

Tak mi dobrze, tak mi róbcie :wink:







*jedno z nielicznych miejsc co do których mam 150% pewności, że na nie nie pójdę :mrgreen:

Autor:  świnia na świnicy [ Wt sie 24, 2010 9:49 pm ]
Tytuł: 

Vespa napisał(a):
jedno z nielicznych miejsc co do których mam 150% pewności, że na nie nie pójdę

no na pewno.

Autor:  Jacek [ Śr sie 25, 2010 6:58 am ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
Shocked
Jak Ty w ogóle wlazłaś na ten Lodowy w takich okolicznościach przyrody? Rolling Eyes

To tak w dużym skrócie, można by powiedzieć ;)

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/