Po tatrzańskim sierpniu czas na wrześniowe zakończenie sezonu letniego. Plna: Czerwone Wierchy
piątek, 10 września
W składzie
Kwaq,
Staszek,
Ela i ja wyjeżdżamy z Krakowa.
Tego dnia nic ciekawego nie robimy
W niezbyt ciekawej pogodzie (szaro, buro, nieprzyjaźnie) docieramy do schroniska w Kondratowej, aklimatyzujemy się, dołącza do nas
Kesi z siostrą i z kolegami i idziemy spać
sobota, 11 września
Nadal szaro, buro i nieprzyjaźnie.
Niespiesznie zjadamy śniadanie, siedzimy sobie przy stoliczku z widokiem na okoliczności górskie, których notabene nie widać
Do schronu przyłazi coraz więcej luda, ale nikomu z naszej ekipy nie chce się wystawić nosa na zewnątrz, ale jakoś udaje mi się namówić ekipę na parę zdjęć
Już wiecie skąd się biorą klapkowicze na Giewoncie...
Szybko jednak wracamy do schronu i dalej okupujemy stolik. Koło południa znudzona bezczynnością rzucam hasło:
chodźmy chociaż na przełęcz....
Zostaję usłyszana, przez
Elę, z ktorą uzgadniamy, że jak tylko przestanie padać to ruszamy
Nie przestaje padać.
Godz 14.00 wkurzone bezczynnością pakujemy się w jeden plecak, bierzemy
Staszka ze sobą i wyłazimy przed schron.
O, przestało padać!
Robimy śłitaśne focie na fb i ruszamy:
Idziemy, humory dopisują
Im wyżej tym coraz lepsze widoki!
W końcu, przy akompaniamencie krzyków jakichś debili, docieramy na przełęcz (w pewnym momencie się wkurzyłam i odkrzyknęłam im żeby się umknęli bo w parku są, zadziałało

)
Podobno rozminęliśmy się z niedźwiedziem, ale nie wiem ile w tym prawdy....
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie z tabliczką:
Radość
Eli z wycieczki tego dnia nie ma granic:
Nudno tam... widoków nie widać... co trochę jakiś niecierpliwy Gekon dzwoni z pytaniem "gdzie my jesteśmy?!?" więc schodzimy...
Zresztą i tak już jestem głodna....
Jeszcze takie:
W schronie bawimy się grzecznie do wieczora przy stoliku, meldujemy się
(wreszcie) :lol:
i spać!
Niedziela, 12 września
Dzień wyjazdu.
Kwaq budzi się, po czym widząc niebieskie za oknem drze się na cały regulator "qwaaa ale zajebista pogoda!"
Otwieram jedno oko, wykręcam się głową do okna, wyglądam, mamroczę, że chcę na kopkę, po czym próbuję spać dalej, ale wszyscy komentują jaka to zajebista pogoda się zrobiła i się nie da spać:lol:
Koło godz 8.00 zwlekamy się wszyscy z wyrka, pakujemy się i idziemy na śniadanie przy czym cały czas upieram się , że chcę na Kopkę!
Ku mojej radości
Kesi podziela mój entuzjazm, dołącza do nas jeszcze
Ela i tak oto mamy już 3-osobowy babski team na Kopkę
Nie mogąc się nadziwić, ze się taka piękna pogoda zrobiła na przekór wszelakim prognozom, wylegamy przed schron robić ostatnie pamiątkowe zdj, po czym chłopaki wracają do Warszawy:
TEn u góry to nie nasz (chyba że ktoś z Forum?)
Żegnamy się, rozdzielamy i koło 10.00 po pozbyciu się niepotrzebnego ekwipunku zaczynamy podejście LIGH&FAST w wersji extreme na Kopę Kondracką.
TAKIEGO lajtu to jeszcze nie było. Kto był to pamięta
Na początku nam się za bardzo nie spieszy, więc robimy dużo fot:
To mi się podoba bardzo:
Perełki:
Tam!
Dzwoni telefon:
- My już na dole. Ale Wam się udało. Macie niskie chmury!
- Wiem, widzę właśnie!
Idziemy wyżej i wyżej....
Po drodze robimy aniołki w śniegu:
Przełęcz pod Kondracką Kopą:
Ekipa na przełęczy:
Kopka z przełęczy:
Na przełęczy spotykamy znajomych z Kondratowej, którzy nie mogą się nadziwić cośmy takie pełne entuzjazmu..... Niestety nie chcą podzielić się z nami jedzeniem, więc zostawiamy ich samym sobie i idziemy dalej...
Gdzieś po drodze z widokiem na Słowację:
Ekipa kontempluje widoki:
Niestety granica polsko-słowacka ma zły wpływ na moje aparaty... jeden już uciekał na Słowację, tym razem przyciąganie Słowacji było nawet większe i podczas gdy Ela podawała mi mój aparat, odpadł od niego obiektyw
600zł stanęło mi przed oczami. Świat zwolnił. podniosłam obiektyw.... popatrzałam.... ani jednej ryski! Ufff!!

To się nazywa fuks

ale do tej pory nie wiem jak się to odkręciło
Hej ho, hej ho, na Kopkę by się szło:
Na kopce nagła zmiana warunków: szaro-buro, mgła i nic nie widać. Buu... Robimy sobie po jednym zdj z tabliczką i wio dalej.
Postanawiamy schodzić przez Przełęcz Kondracką. Tak dla urozmaicenia. Nie żebyśmy tam były dzień wcześniej razem Elą
Po drodze spotykamy świstaka i biały ludek:
Wypogadza się. Znowu pojawiają się widoczki.....
Nad Zakopanem chmury... w ogóle nad całą Polską chmury a u nas lampa, białe obłoczki na niebie i temp ponad 20 st

Nawet mi pyszczek trochę opaliło
Giewoncik z innej perspektywy:
Wpadam na zły pomysł.
- Dzieeewczyny!
- Co?
- Mam zły pomysł.....
- Jaaaki??
- Chodźmy na Giewont 
- Nie zdążymy na pks!
- Chodźmy na Giewont! Zobaczycie, nie pożałujecie ! Będą super widoki!
- Jak się pospieszysz
(czytaj: jak sie przestaniesz bawić aparatem

)
No więc chowam spzęt do torby i przebieram raciczkami.... i raz i dwa... aa i tak mnie kusi i zaraz znowu wyjmuję
Ale generalnie... przyspieszamy!
Szybko przelatujemy przez Przełęcz Kondracką, po czym na Giewoncie jesteśmy w 20-25min później (po drodze robimy postój pół minuty na podwinięcie nogawek od spodni bo gorąco) z czasem dwa razy krótszym od tabliczkowego! (jupi! a dzień wcześniej się dziwnie patrzyłam na gościa, który powiedział że dziś z przełęczy wejdzie na Giewont w 20 min

)
Wprawdzie kolegi Raffiego nie pobiję, ale własne rekordy pobiłam

Później na dół również wykręcamy jakiś zajebisty czas
Na Giewoncie:
Akurat trafiliśmy na moment jak się jeden gość oświadczał
Gdzieś tam nawet jest na którejś panoramie na picasie razem.... z narzeczoną
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie z kupą żelastwa:
I na dół!
Tutaj też pobijamy rekordy,
Kesi pędzi dalej na busa, my z
Elą wstępujemy do schro na gofra i na kisiel:
Zabieramy bety i dalej na dół. Zabieramy się busem na dworzec.
Niestety jeden pks nam odjechał z przed nosa, więc czekają na następny robimy małę zakupy, w międzyczasie spotykam pana, od którego kupiłam miesiąc wcześniej plecak
Wyprawa jak zwykle wesoła i udana!
Dziękuję wszystkim za towarzystwo!!
A szczególnie hatarowi z Kondratowej za hektolitry wrzątku, cierpliwość i wyrozumiałość
Oby więcej takich wypraw!
(znaczy na pewno musi być jeszcze jedna, bo Czerwone nadal nie zrobione.....)
Więcej zdjęć tutaj:
http://picasaweb.google.pl/kasiek556/10 ... 9ruk57dag#