Rano pogoda jak marzenie. Świeci słońce, super widoczność wiec postanawiamy wyjść.Wybór padł na Filar Staszla. A wiec będzie 2 powtórzenie drogi w tym roku.
Po 10 ruszamy. Wpierw nad czarny staw potem po obejściu upierdliwym żółtym szlakiem do góry by z niego w końcu odwinąć na prawo i podejść pod ścianę. Przechodzimy jakoś po płacie śnieżnym i docieramy pod 1 stan. Miedzy czasie pogoda jak by się psuć zaczyna słońce raz jest raz nie, nawiewa chmury ale my liczymy na to ze zdążymy zrobić drogę nim się zdupi do reszty.
A wiec szpeimy się i wio. Darek Prowadzi pierwszy wyciąg i po dojściu pod romboidalna płytę zakłada stan po czym ja ruszam. Na stanowisku następuje zmiana po czym ja prowadzę 2 wyciąg po romboidalnej płycie. Zakładam stan i ściągam Darka. Kolejny wyciąg chce prowadzić on ale ze względu ze nie był na tej drodze pyta się gdzie teraz. Mowie mu trawers 2- 3 metry i do góry na prawo. Wiec Darek rusza.
A wiec stoję na tym stanie dziwiąc się ze go jeszcze nie widzę. W końcu nie mogąc się dokrzyczeć do niego zdzwaniamy się telefonem. Ten mi gada ze stoi w ciulowym mokrym miejscu wiec mu mowie zęby złaził a ten ze pociągnie. Trwa to dzwonienie jeden do drugiego i wymiana zdań kolejne pół godziny co mnie już wku***** zaczyna ale na szczęście Darek zaczyna złazić w dol a konkretniej na pozostawionym przelocie zaczyna się opuszczać.
Pogoda zaczyna się rypać - zaczyna kropić wiec po dojściu Darka na stan z racji tego ze ja znam drogę następuje zmiana i prowadzę 3 wyciąg po V kancie. Na górze dopiero zobaczyłem na co on się władował. Poszedł nie polecanym trawersem ponad 30m na lewo. Zakładam wiec stan ściągam Darka po czym gdy on dochodzi to postanawiamy odzyskać ekspres z kostka - opuszczam go ten go wyjmuje i wraca spowrotem to przenosi stanowisko kawałek wyżej. Następuje zmiana i dalej prowadzę kolejne - wyciągi - wpierw 1 wyciąg
w niezbyt trudnym terenie potem 2 wyciąg w kruchym trawiastym i dalej przez lekkie przewieszenie w gore po czym w dol pod ostatni wyciąg czyli V pionowa płytę. Między czasie pogoda się rypie na dobre nawiewa nam mgłę i zaczyna padać śnieg z deszczem. Gdy dochodzi Darek do stanu rozpoczynam prowadzenie ostatniego wyciągu
i zaczynam zmagania z mokra już V płytą. Jakoś to poszło ale zaczęła woda już cieknąć po niej. Wyłażę w końcu na gore zakładam stan i ściągam kumpla. W końcu mamy już po trudnościach. Przy ostatnim stanowisku chwila odpoczynku parę zdjęć 1 line chowamy w plecak 2 wiążemy się na lotna i po grani ruszamy w stronę szlaku. Deszcz zacina dalej w dodatku zaczyna wiać lodowaty wiatr wiec zaczynamy sie sprężać. W końcu po jakimś tam czasie dochodzimy do szlaku a tam masakra wieje jak cholera zacina deszczem wiec szubko pakujemy klamoty w plecak i szlakiem zaczynamy zasuwać w dol.
Jednak im niżej tym jakoś lepiej - przynajmniej nie wieje a i deszcz jedynie lekko kropi. W końcu po 18 po 8h akcji docieramy do schronu na jakieś cieple żarcie. Potem do Betlejemki i w kimę - padłem w momencie. To była moja ostatnia letnia droga w tym sezonie a było ich w sumie 18 ( 19 jeśli by liczyć gran Durny - Łomnica co jak niektórzy liczą ).
2 dni później powrót do domu.
Teraz pozostaje tylko czekać na zimę.
Fotki:
http://picasaweb.google.com/BogdanKrzys ... V18102010#