Niestety nie mogłem dzień wcześniej wyruszyć na Czerwoną Ławkę więc skoro zapowiadali w dalszym ciągu piękną pogodę to wymyśliłem ze wybiorę się Wysoką przy takiej pogodzie będzie super.
Jak wcześniej na niedzielny wypad były 2 osoby to nagle nas jest 7
Team: Anka, Kina, Jasiek, Grzesiek, Dawid, Wojtek i ja.
O 4 wyjeżdżam z domu z Wojtkiem który dojechał do mnie i jedziemy do Myślenic po Grześka i Dawida po drodze drugim samochodem jedzie Jasiek.
Po 6 dojeżdzamy do Popradzkiego Plesa na parking. Na parkingu chyba 15 samochodów wiele z Polski.
Wyruszamy drogą do Popradzkiego Stawu, drogi szybko ubywa. Jaśkowi zachciało się skrótów a po jakimś czasie mnie więc się nagle rozstaliśmy się i musieliśmy czekać na siebie.
Odbijamy na niebieski szlak i idziemy do góry by po chwili odbić na czerwony szlak i znaleźć się w Żabiej Dolinie.
Przepięknie prezentuje się Szatan oraz Baszty idziemy dalej w kierunku górnego piętra Żabiej Dolinki.
Żabie Stawy już skute lodem. Zaczynają coraz to mocniejsze podmuchy wiatru. Wg meteorologów ma być bardzo mocy wiatr halny.
Idziemy dalej w kierunku Chaty pod Rysami która w cały czas jest w remoncie.
Chwila przerwy i dość szybkim tempem na Wagę. Oj wiatr zaczyna dokuczać.
Po chwili jesteśmy na Wadze.
Wieje że nie da się ustać na nogach. Chowamy się za skałami ubieramy sprzęt. Między czasie wraca jeden od Kogutka wraca jeden z turystów, jak sie okazuje wybrał się kolegami na Wysoką bez raków i czekana i na zachodzie wystraszył się i koledzy musieli go sprowadzać a pozostała 2 ponownie wyruszyła.
My idziemy w kierunku Przełączki pod Kogutkiem. Śnieg twardy jak beton.
Bardzo szybko wychodzi na Przełączkę. Chwila przerwy. Ja wychodzę na Kogutka .
Zbieramy się i do żlebu number 3 szybko po śniegu do góry. Słońce i wiatr ale widoczki przepiękne.
W końcu jesteśmy przy żlebie. Cały w śniegu. Dużo osób jest ale szok, większość bez raków bez sprzętu wybijają stopnie w śniegu i schodzą czy inni wchodzą.
Część grupy robi sobie postój na półeczce. Ja z Wojtkiem idziemy odrazu do góry. Dochodzimy do płyty i chwila moment na wierzchołek.
Tutaj wiatr pokazuje swoje oblicze.
Widoki ja pierd...
Po chwili dochodzi pozostała cześć grupy.
Robimy dalej fotki i trzeba schodzić bo wieje jak cholera.
Ruszamy na dół. na płycie Jasiek wymyśla że zjedziemy na linie pewne odcinki. I tak też się staje. W żlebie śnieg staje się mokry ale schodzimy szybko.
Odbijamy w prawo i dalej w kierunku przełączki bo czas zaczyna nas gonić a że dzień coraz krótszy i żeby nocą nie wracać.
Bez przerw schodzimy ja schodzę pierwszy z przełączki i czekam na zachodzie.
Dochodzimy do Wagi i zejście na dół po oblodzonych stopniach.
Ludzi już bardzo mało. Większość zeszła.
Od Chaty do samochodu wiarę szybko schodzimy przy dość silnych podmuchach wiatru.
Dochodzimy do samochodu już w ciemnościach i pozostaje powrót do domu.
Panoramy:
