Akcja: fragment GSS na rakietach
Skład: przyjaciele zapoznani czas temu w sieci i ja
Geneza spotkania: spontan na linii kumpel z Warszawy-ja ,walka między granią Tatr Zachodnich a Karkami ,zwycięża rakietowanie
Czwartek: porą późną ze stolicy rusza Zombi, podróż z przygodami
Piątek: po 10 z Bielska rusza w pogoń reszta ekipy (uf, nie ma korków, wypadków, warunki drogowe git-grzeję mojego disla ile fabryka dała ) podczas gdy znajomy odpoczywa sobie w przytulnym schronisku my wędrujemy od Karpacza przez Jelenią do Szklarskiej ( masakra z komunikacją między tymi dwoma miejscowościami) i w końcu po wieczornej wędrówce stawiamy się w schronisku
Wieczór: wypijamy morze piwa, opowieściom i planom nie ma końca( kiedy to w skałki nie pojechać,a i czerwcowe Tatry Słowackie majaczą w tych pomysłach,,i Alpy Julijskie)..
Sobota rano: efekty wieczoru: hym, hym oraz niewyspana Pani z Sąsiedniego pomieszczenia (już my nie zdradzimy co to za Pani )
Warunki pogodowe sprzyjają rozwijaniu wyobraźni- mijając śnieżne Kotły możemy sobie je tylko imaginować, nie widać kompletnie nic..przejaśnia się w okolicy Petrowej Budy, cóż za widok, hehe;-)
Sobota: rakietujemy z Łabskiego z przerwą w Odrodzenie na coś dobrego do zjedzenia (po tym obiedzie postanawiam już nigdy w życiu nie tknąć pieroga po rusku;-)) aż do Strzechy Akademickiej..po drodze odnajdujemy w końcu miejsce gdzie następuje zakrzywienie czasu ..przyjemną pora docieramy do schroniska
Schronisko: oceniamy je jako paskudne, zimne pokoje-dogrzewamy swój otwierając drzwi,bo na korytarzu cieplej, płatny wrzątek, obsługa niezbyt miła, jedzenie takie sobie..gr!! nie chcemy tu już wracać..na szczęście sprzedają piwo po 20,mimo wcześniejszej zapowiedzi handlu tylko do tej pory !! Więc je spożywamy, a co..
Niedziela rano: po śniadaniu startujemy na Śnieżkę, ależ wieje..

tam spotykamy bywalca wielu forów -Menela gawędzimy troszkę, pstrykamy fotki i wypijamy morze..herbaty;-) Udaje nam się również zaobserwować widmo Brockenu,ale niestety mój nieszczęsny aparat zaparowany,więc nawet najlichszej fotki nie ma:( ale to już moje drugie widmo..
Schodzimy do Karpacza zerknąć na Wang i, po czym się rozstajemy: kolegę upychamy jeszcze jakoś do mojego wozu i podrzucamy do Szklarskiej-ma farciarz jeszcze wolny czas, my uciekamy do domków:)
Mini dokumentacja z mojego cyfraka:
Bezskres..
Takie rakietowanie to fajna sprawa,a zimowe Karkonosze ciekawą alternatywą dla Tatr,jeśli ktoś lubi różne formy zimowej aktywności,rzecz jasna
Do tego jeszcze nam Menel narobił smaczków na inne okolice Karków,gdzie śniegu dużo dużo więcej..nic tylko szukać wolnego początkiem marca w grafiku
