Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

6-12 marca - końcówka zimy w Tatrach
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=11287
Strona 1 z 1

Autor:  macciej [ Śr mar 16, 2011 12:30 am ]
Tytuł:  6-12 marca - końcówka zimy w Tatrach

W dniach 6-12 marca byliśmy z Żoną i maleństwem w Zakopcu. Szczęściem pojechali też moi rodzice, więc miał się kto zająć dzieckiem i mogliśmy robić niezbyt długie górskie wycieczki. Przyznam że gdybym miał siedzieć tydzień i zdobyć "grań Krupówek" to by mnie chyba szlag trafił...

6.III był naszym pierwszym dniem pobytu, pogoda rano taka sobie, ale postanowiliśmy pójść na Halę Gąsienicową i zobaczyć co i jak wygląda, a może i gdzieś wejść. Po dotarciu do Kuźnic okazało się, że kolejka na Kasprowy kursuje, nie ma za to "kolejki do kolejki" więc stwierdziliśmy że jedziemy na gorę i atakujemy Świnicę. Kilkanaście minut później znaleźliśmy się na zamglonym szczycie Kasprowego. -13 stopni, wiatr 16 m/s, kiepska widoczność. Ubraliśmy się i wyszliśmy w stronę Suchej Przełęczy. Tam mnie dosłownie przewrócił na lodzie silny podmuch wiatru. Cofnęliśmy się kawałek aby założyć raki, ale do tego trzeba było zdjąć rękawiczki. Przy takim wichrze straciłem niemalże czucie w palcach. Na grani wiało tak, że w zasadzie nie dało się iść, a co gorsza sypało w twarz takimi lodowymi igiełkami. Odpuściliśmy więc z niejakim żalem Świnicę i zeszliśmy wzdłuż tyczek stoku narciarskiego na Halę. Oczywiście wkrótce przestało wiać, widoczność zrobiła się całkiem dobra. Poniżej stacji kolejki chwilę popodziwialismy szkolenie lawinowe i poszukiwanie "zasypanych", po czym od razu ruszyliśmy nad Czarny Staw. Tam wahane - Zawrat czy Kościelec? Wygrało to drugie, z racji tego że jednak sporo bliżej, no a poza tym to zawsze szczyt a nie przełęcz. Kilkanaście osób przed nami podchodziło żlebem wprost na Karb, złożyliśmy więc kijki, wyjęliśmy czekany i ruszyliśmy w górę. Warunki ogólnie niezłe, śniegu niezbyt dużo, dość szybko stanęliśmy na przełęczy. Dojście na szczyt wydawało się kwestią góra godziny. Ale na nieszczęście znad Zakopanego przyszło ciemne chmurzysko, sypnął snieg, zaczęło wiać, widoczność raptownie spadła. Doszliśmy do pierwszych progów i nie szliśmy już wyżej. Cholera wie jak dalej mogła rozwinąć się sytuacja pogodowa. Zeszliśmy na Karb i dla urozmaicenia chcieliśmy zejść po śladach ski-turowców na stronę zachodnią. Ale po dosłownie 100 m okazało się że śladów jest wiele, teren jak wiadomo dość mylny we mgle, za bardzo nie wiadomo jak iść, bo wszędzie tak samo wyglądające głazowiska... wróciliśmy więc na przełęcz i w wiejącym wietrze i sypiącym śniegu zeszliśmy nad Czarny Staw. Warunki szybko się zmieniły i były o wiele gorsze niż na podejściu. Szkoda że nie byliśmy godzinę wcześniej, wtedy bez problemów weszlibyśmy na szczyt Kościelca :( No cóż, ale jak mawiają "mądry wycof nie przynosi ujmy". Gdy wracaliśmy przez Boczań, to na zalodzonej do niemożliwości ścieżce tuż przed Kuźnicami paskudnie ponadrywałem sobie wiązadła w kolanie, gdy noga "uciekła" mi w bok na lodzie :( Teraz jestem już mądry i w takich warunkach na leśnych ścieżkach też będę chodził w rakach



Obrazek

Szkolenie lawinowe

Obrazek

Podejście na Karb znad Czarnego Stawu

Obrazek

Ski-turowiec na moment przez zjazdem z Karbu

Obrazek

My na grani Kościelca gdy jeszcze coś było widać

Obrazek

Zejście z Karbu



7.III to tylko mały spacer z maleństwem i dziadkami do Dolinki za Bramką. Mieliśmy iść do Strążyskiej, ale wiał zimny wiatr, mała marzła, więc ograniczyliśmy się tylko do jednej małej dolinki. Małej ale jak zwykle bardzo malowniczej. A po południu poszedłem z Żoną na Szymoszkową aby parę razy zjechać na nartach i "przetrzeć sobie szlaki nerwowe" :) Od dwóch lat nie jeździliśmy. To jednak jak jazda na rowerze, nie zapomina się. Stok na Gubałówce jest banalny aż do bólu, więc zjechaliśmy tylko 5 razy, potem się nam znudziło.

Obrazek

Maluch w górach :)

Obrazek

Skałki w Dolince za Bramką

Obrazek

Z mamą na saneczkach

Obrazek

Giewont z Szymoszkowej



8.III pogoda była piękna, ale umówiłem się z rodzicami, że na 14 mamy być z powrotem, To dość mocno ograniczało możliwości wycieczkowe. Wybraliśmy więc Giewont, na którym nie mieliśmy jeszcze okazji być zimą. Dojechaliśmy do Kuźnic i w pieknej zimowej scenerii ruszylismy przez Kalatówki na Kondratową. Tam krótka przerwa i dalej w górę. Słońce, błękit nieba, ciepło - po prostu cudnie. Założyliśmy raki, ale na podejściu pod Przełęcz Kondracką okazało sie, że zmrożony w nocy śnieg szybko mięknie i staje się strasznie lepki i mokry. Raki nie były więc zbytnio przydatne. Martwiła mnie nieco lawinowa konfiguracja tamtejszego stoku, a wydeptany ślad prowadził nie wiedzieć czemu zakosami przez najbardziej niebezpieczny rejon. Założyłem więc swój własny ślad, prawie w kosówce, maksymalnie po prawej stronie kotła. Śnieg szybko zmiękł do tego stopnia, że zaczął oblepiać raki wielkimi bułami. Doszliśmy na przełęcz i tu okazało się że wydeptany ślad prowadzi dalej tylko na Kopę. Na Giewont i do Małej Łąki nie było przetarte. Szybki szacunek - jeśli pójdziemy na Kopę to się nie wyrobimy czasowo. Jeśli będziemy torować na Giewont, to też się nie wyrobimy czasowo. Schodzić do małej Łąki i torować w tym mokrym śniegu to trochę niebezpiecznie. Popodziwialismy więc widoki z przełęczy i ruszyliśmy z powrotem w dół. Śnieg miękł z każdą minutą, pojawiały się samoistne zsuwy. Generalnie wyglądało to lawiniasto i nieprzyjemnie, tak więc z niejaką ulgą znalazłem się już poniżej kotła. Tam nieco zdjęć, a przy schronisku odpoczynek. I tu dramat - nie ma szarlotki!!! Normalnie skandal. I na pytanie dlaczego nie ma, odpowiedź "bo nie" :) Trudno, i tak nigdy nie lubiłem tego schroniska, dla mnie to właściwie taki bufet dla bażanciarstwa idącego na Giewont a nie normalne schronisko. Szkoda, że tym razem byliśmy tak czasowo ograniczeni, bez tego czy Giewont, czy Kopa - bez żadnych problemów, bo pogoda była świetna.

Obrazek

Kalatówki

Obrazek

Kondratowa

Obrazek

Podejście pod Przełęcz Kondracką

Obrazek

potencjalnie lawiniaste stoki

Obrazek

na przełęczy

Obrazek

szczyt Giewontu

Obrazek

bufet na Kondratowej



9.III to kolejny dzień wspaniałej pogody, postanowiliśmy więc wejść na Babią Górę. 8.20 na Krowiarkach, potem szybki marsz w górę. W lesie istne lodowisko, ale tu już nieco mądrzejsi założyliśmy raki. I jak ręką odjął. Szybki, normalny marsz w górę, żadnego ślizgania się :). Na Sokolicy spotkaliśmy turystów, który na szczycie oglądali wschód Słońca i właśnie schodzili. Dalej już marsz w słońcu, więc najpierw ciepło, ale gdzieś powyżej 1400 m trzeba było założyć kurtki, bo wiatr stał sie dokuczliwy. Takiej lodoszreni to już dawno nie widziałem. Miejscami w ogóle nie było śniegu, tylko goły, błyszczący lód... na szczęście w rakach szło się bardzo dobrze. Widoki z podejścia i ze szczytu bajkowe, Tatry wyraźne, z masą szczegółów, jak na wyciągnięcie ręki. Widoczne Niżne Tatry, Obie Fatry, Beskid Śląski... pięknie :) Posiedzieliśmy na górze dobre 40 minut, pogadaliśmy z fajnymi ski-turowcami z Żywca. No a potem niemal bieg na Krowiarki (z przerwą na Sokolicy zajęło nam to godzinę). Wycieczka bardzo udana.

Obrazek

Żona tuż przed szczytem

Obrazek

Kieżmarski, Łomnica, Durny, Lodowy i reszta...

Obrazek

my na Diablaku

Obrazek

lodowisko

Obrazek

niemal jak góry na Alasce :)



10.III to dzień relaksowy dla mojej Żony, więc jakieś tam pierdołowate narty w Białce. Jednak po całym dniu okazało się że kolano spuchło mi bardziej, zamiast się regenerować :( Pogoda tego dnia była jednak do kitu, sypał snieg, tak więc nic straconego, że nie poszliśmy w góry



11.III to ostatnia wycieczka, tym razem z naszym maleństwem do Kościeliskiej. W dolinie właściwie już wiosna. Wniosłem małą w nosidle do schroniska, a w dół ciągnąłem ją i mamę na sankach... niemal jak koń pociagowy... :) Małej podobało się schronisko, chodziła po całej stołówce, generalnie wycieczka udana :)

Obrazek

Kominiarski

Obrazek

Wąwóz Kraków

Obrazek

Ja z córą :)



12.III. to dzień wyjazdu, ale rano jeszcze byliśmy godzinkę pozjeżdżać na Nosalu. Stwierdzam ze na zmrożone i wyratrakowane strome stoki należy brać czekan :) jak mi się wypięła narta i po prostu usiadłem, to zjechałem na d... dobre 200 m zanim udało mi się zatrzymać, a i to tylko dlatego, że trafiłem na bardziej płaskie miejsce. A hamowałem całą powierzchnią drugiej narty, plecakiem i obiema nogami. Praktycznie bez rezultatu, wręcz się rozpędzałem. Potem śnieg nieco rozmiękł i było juz super. Szkoda że tak krótko

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Żonka na nartach, górna część Nosala


Generalnie wyjazd udany, głównie dzięki dziadkom, którzy zajmowali się maluchem. Dziecko jednak strasznie ogranicza górską działalność...

Autor:  piomic [ Śr mar 16, 2011 6:56 am ]
Tytuł: 

Zaraz tam ogranicza... W sobotę w Wyżniej Chochołowskiej widziałem gościa na turach z nosidełkiem jak zjeżdżał spod Rakonia.

Autor:  grubyilysy [ Śr mar 16, 2011 7:20 pm ]
Tytuł: 

...szczyt Giewontu...
:shock:

Autor:  macciej [ Cz mar 17, 2011 9:44 am ]
Tytuł: 

a co z nim nie tak?

Autor:  grubyilysy [ Cz mar 17, 2011 11:25 am ]
Tytuł: 

A, wszystko OK....
Wydawało mi się na mniejszym monitorze, że krzyż mu zwiało :) .

Autor:  prof.Kiełbasa [ Cz mar 17, 2011 11:32 am ]
Tytuł: 

fajne:) ja już oglądam sprzęty dla dziecka :lol: w myśl zasady "od małego na całego" :wink:
pozytywnie spędzony czas 8)

Autor:  goraka [ Cz mar 17, 2011 6:18 pm ]
Tytuł:  Re: 6-12 marca - końcówka zimy w Tatrach

macciej napisał(a):
Dziecko jednak strasznie ogranicza górską działalność...


Niestety...:( I właśnie dlatego warto żyć w zgodzie z Dziadkami :wink:

Autor:  batmik [ Pt mar 18, 2011 7:34 am ]
Tytuł: 

maciejju, ale pogodę trafiliście. Fajne fotki.
Podrzuć proszę info lub fotki na temat wejścia na Giewont od Doliny Kondratowej, niekoniecznie przez przełęcz kondracką - tylko ----> do góry którymś ze żlebów. Ile tam śniegu obecnie spoczywa?

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pt mar 18, 2011 9:14 am ]
Tytuł:  Re: 6-12 marca - końcówka zimy w Tatrach

goraka napisał(a):
macciej napisał(a):
Dziecko jednak strasznie ogranicza górską działalność...


Niestety...:( I właśnie dlatego warto żyć w zgodzie z Dziadkami :wink:

albo dogadać się z żoną(mężem) :twisted:

Autor:  piomic [ Pt mar 18, 2011 10:18 am ]
Tytuł: 

Odpada, jeśli to żona/mąż stanowi drugi koniec liny.

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pt mar 18, 2011 10:22 am ]
Tytuł: 

no w tym zestawieniu to oczywiste 8)

Autor:  macciej [ Pt mar 18, 2011 6:11 pm ]
Tytuł: 

batmik napisał(a):
Podrzuć proszę info lub fotki na temat wejścia na Giewont od Doliny Kondratowej, niekoniecznie przez przełęcz kondracką - tylko ----> do góry którymś ze żlebów. Ile tam śniegu obecnie spoczywa?


Ale chodzi o Giewont Giewont? Czy o Długi Giewont? Generalnie WTEDY śniegu nie było za dużo, ale w wielu miejscach nawiane poduchy. Kosówka jednak wystawała wysoko, miejscami to było 20-30 cm i nie więcej. Mogło się jednak sporo zmienić. Nawet myśleliśmy czy z Piekła nie popylać na wprost na szczyt jakimś żlebem, ale śnieg robił się mokry i wydeptanym śladem po mniejszej stromiźnie było o wiele lżej. W żlebie raz że człowiek by się kopał, dwa że łatwiej o zsuw / lawinę, no a trzy że jednak stromiej

Autor:  violavia [ Pt mar 18, 2011 11:06 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Odpada, jeśli to żona/mąż stanowi drugi koniec liny.


Nnno właśnie :)

Autor:  goraka [ So mar 19, 2011 2:44 pm ]
Tytuł: 

violavia napisał(a):
piomic napisał(a):
Odpada, jeśli to żona/mąż stanowi drugi koniec liny.


Nnno właśnie :)


Choc z drugim końcem liny jest przynajmniej o czym pogadać ;)

Autor:  matragona [ N mar 20, 2011 8:15 pm ]
Tytuł: 

Podoba mi się ten Wasz rodzinny wyjazd w Tatry :) brawo!!! znam takich co góry uwielbiali a jak się dziecko pojawiło to już nigdzie nie chodzą...a widok z Babiej wspaniały-na taki piękny to chyba tylko raz czy dwa trafiłam,a byłam na Babiej naście razy :oops:

Autor:  KWAQ9 [ N mar 20, 2011 10:46 pm ]
Tytuł: 

macciej napisał(a):
paskudnie ponadrywałem sobie wiązadła w kolanie


Piomic, widziałeś to??? Masz jakieś lekarstwo na wiĄzadła??? :mrgreen:

BTW, cały pobyt bardzo fajny i aktywny, nawet z tak małym dzieciątkiem... 8)


matragona napisał(a):
znam takich co góry uwielbiali a jak się dziecko pojawiło to już nigdzie nie chodzą...


Do mnie pijesz???
Przeca jeżdżę i to dosyć często. :mrgreen:
A nad formą właśnie zacząłem solidną pracę... :faint:

Autor:  matragona [ N mar 20, 2011 11:04 pm ]
Tytuł: 

KWAQ9 napisał(a):

Do mnie pijesz???
Przeca jeżdżę i to dosyć często. Mr. Green
A nad formą właśnie zacząłem solidną pracę... faint

Ah,nie do Ciebie piję :wink: co nie zaszkodzi Kolegę zmotywować 8) i życzyć wytrwałości w treningu!! bo jak się sam nie zaweźmiesz,to pamiętaj:Beskid Wyspowy czeka :mrgreen: :twisted:

Autor:  piomic [ Pn mar 21, 2011 7:04 am ]
Tytuł: 

KWAQ9 napisał(a):
Masz jakieś lekarstwo na wiĄzadła???

Mam. LPG w silniku 2,0.

Autor:  KWAQ9 [ Pn mar 21, 2011 7:52 am ]
Tytuł: 

matragona napisał(a):
Beskid Wyspowy czeka


Na Wyspe chcesz mnie wysłać??? ;)


piomic napisał(a):
Mam. LPG w silniku 2,0.


Eeeeeeeee, lepiej w 1.4 instalację za 4k, szybko się zwróci. :lol:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/