Dzień dobry Państwu.
Trzy typki forumowe i jedna niewiasta niezrzeszona pospacerowały po Beskidzie. Tym razem Śląskim. 13 marca to było.
W poniedziałek dzwoni do mnie Ali z pytaniem jak było na Babiej Górze. Po dwu sekundowej odpowiedzi przechodzimy do tematu kolejnego weekenda. Wstępnie ustalamy, że znak dam w czwartek. Dałem. Ali później powiadamia mnie, że w składzie "trzech królów" i żony jednego z nich ruszamy "gdzieś pod Szczyrk". Znaczy się Beskid Śląski. 8.40 auto podjeżdża. Sztuki trzy w nim. No i ruszamy. Na ... Ostre. Będziemy łoić straszne, niedostępne ściany i kamienie w okolicy i na szczycie niejakiego Kościelca ( 1019 m n p m ). Mrok, powaga, strach, desperacja, itd. Znaczy w radosnych nastrojach jedziemy i plotkujemy co tam w świecie słychać. Ano różnie słychać. Docieramy pod Hotel Zimnik. Zimno to raczej nie jest ale wieje jak ... Nie jest to milusi wiaterek , który delikatnie gładziłby nas po buzinkach i czuprynkach ( zwłaszcza Aliego ). Nie jest to też wiatr zmian i odnowy. To wredny wiatr antyturystyczny. Co do turystów to na parkingu tłumy. Typki dziwne odziane i z mistycyzmem w oczach i na obliczach. Czyli nie nasz typ. Zresztą tak wiało, że chyba ich wywiało bo nie spotkaliśmy się później. Ruszamy z buta turystycznego. Gawędzi się nam przyjemnie i w miarę sensownie. A tu nagle niespodzianka. Nie wiedziałem o tym, prawdopodobnie pisma urzędowe z informacją o spadku dotrą do mnie w ciągu paru dni.
Spójrzcie na to:
Po otrzymaniu wszystkich pism urzędowych dokonam w okolicy paru zmian. Tzn bilety wstępu, kolejki, udogodnienia. Dla forumowiczów GŚ i TG bilety w cenie wyższej.
Idziemy dalej. Jakoś radośniej mi się idzie. W końcu jestem już Posiadaczem Ziemskim Łukaszem I T. Myślę np co z robić z tymi dostojnymi drzewkami ( chyba bukami

) :
Nie potrzebujecie opału do kominka ?
Zaczyna się podejście pod górę. Dajemy radę :
W końcu po własnym terenie chodzi się lekko. Tak mi lekko, że podejmuję próbę PIERWSZEGO PRZEJŚCIA KAMIENIA. Od tej pory zwanego Kamieniem Właściciela. Oto foto relacja z tych wydarzeń :
Wycena: bezcenny. Jestem dumny z siebie. Towarzysze biją mi brawo.
W chwilę później dostałem w ryja gałązką. Chłosta jak się patrzy. Ryj mi się lekko zaczerwienił co w powiązaniu z późniejszym slońcem dało efekt indiański.
Ale nic to. W pewnym momencie odbijamy w prawo :
Poprzez leżące drzewa, śniegi, ślady Yeti ( młodego i starego ) docieramy na szczyt Kościelca. Widać z niego wszystkie Stawy Gąsienicowe i Orlą Perć.
Ali i Ligeiro maskują się i szykują do walki ze skałą. Chcą usłyszeć bicie serca skały. Nie usłyszeli bo to Bydlaki. Ja natomiast przy pierwszym przejściu usłyszałem i dlatego nie będę pełzał po okrutnych zerwach Kościelca. Natomiast zrobiłem kilka fot miejsca zdarzeń:
Okrutnicy wchodzą w skałę. Zimną, mokrą, oblodzoną, pokrytą śniegiem. Czyli jak łatwo się domyślić za dużo i za wysoko nie pochodzili. Latem wrócimy. Może nawet ja podejmę wyzwanie ?
Atak skalny:
Przeżyli. Oto dowód:
A oto dowód na hart ducha i ciała króla Ligeiro:
Czas wracać. Przez dzikie tereny docieramy do cywilizacji. Znaczy się szlaku :
Straszne te okolice. Widoki jak po wojnie :
Tu ukrywamy się w wąwozie :
Stąd był ostrzał :
Dotarliśmy do cywilizacji :

No prawie ...
Wracamy do Zimnika. Oj, zmieni się tutaj sporo. Twardą ręką chwycę to za ryja. Będę surowym i sprawiedliwym właścicielem.
Dziękuje za uwagę.
P.s. Dowiedziałem się też dlaczego w pewnym Zamku klamek nie ma w drzwiach. Jak też mielismy później kontakt z PRL - owską obsługą w restauracji.