Po 2 dniach działalności opisanej przez Raffiego tu:
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=10219
i tu:
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... 204#459204
Nadeszła pora planowanego wcześniej wyjazdu. Około południa wychodzimy z Taboru i schodzimy do Palenicy. Tam żegnam się z Rafałem który niestety musi wracać do domu i czekam na 2 ekipę.
Po jakimś tam czasie spotykamy się i w 5 osobowym składzie jedziemy na Słowację do miejscowości Vyšné Hágy robiąc małe zakupy po drodze. Po dojechaniu na miejsce przepakowujemy klamoty i ruszamy żółtym szlakiem nad batyżowiecki staw.
Idzie się ciężko bo plecaki i lampa na niebie dają znać o sobie. W końcu po jakimś czasie mijamy staw i idziemy dalej. Po godzinie dreptania po gruzowisku znajdujemy kolejny staw i kilka koleb w jego obrębie. Zajmujemy 2 i zaczynamy szykować jakieś żarcie.
Rano okazuje się że pogoda za rewelacyjna nie jest - ochłodziło się i jest sporo ciemnych chmur. Mimo to postanawiamy wbić się w drogę. Dzielimy się na 2 zespoły 2 osobowe a 1 osoba zostaje pilnować obozu. Ja i kumpel idziemy pierwsi natomiast 2 zespół ma ruszyć trochę później.
Bierzemy tylko mój plecak pakując szpej do niego i kilka najpotrzebniejszych rzeczy zostawiając resztę w naszym hotelu i ruszamy. Dość szybko podchodzimy pod ścianę, gdzie próbujemy ustalić przebieg drogi po czym szpeimy się i wio.
Okazało się że wbiliśmy się w drogę za bardzo na lewo. Pierwszy wyciąg który zrobiliśmy był cholernie trudny ostatnie metry to VI trudność była na pewno. Jednak po tej zmyłce trawersujemy kawałek do widocznego stanowiska po prawej i od tej pory idziemy już jak należy.Między czasie 2 zespół od nas podchodzi pod ścianę.
2 wyciąg po łatwej płycie po czym do góry. Kolejny 3 wyciąg prowadzi po wielkiej płycie o trudnościach V. Kolega poprowadził to po czym ruszam ja. Chwilę po tym jak doszedłem do stanowiska zaczyna padać deszcz, z każda chwila coraz mocniej , w końcu zaczyna konkretnie lać. Tyle dobrego że nie złapało nas na tej dużej płycie bo by parszywie mogło być.
Widząc mały okap postanawiamy się pod nim skryć - podchodzimy pod niego - robimy auto by nie zjechać z tą zjeżdżalnia wodna w dół i stoimy pod nim patrząc jak ściana zamienia się w wodospad. 2 zespół od nas się wycofuje. Międzyczasie noga mi ujeżdża i jadę ze 2 metry w dół - dobrze że wpięty byłem w stanowisko bo inaczej bylibyśmy już na dole. Po ponad pół godzinnym postoju pod okapem przestaje lać ale mżawka jest dalej. Zważywszy iż do końca drogi są 2 wyciągi w łatwiejszym już terenie więc postanawiamy dokończyć drogę na mokro.
Wbijamy się wiec i działamy dalej. Na ostatnim wyciągu musimy zrobić mały trawers i uderzyć do góry by wyjść na grań gdzie droga się kończy. Gdy wychodzimy na grań zaczyna się przejaśniać. Niestety ze względu na późna porę i nie za suche ciuchy rezygnujemy z przejścia dalej granią na wierzchołek Batyżowieckiego Szczytu a szkoda bo ponoć grań jest piękna. Decydujemy się na powrót zjazdami. Widząc stanowisko zjazdowe
na grani na którym jest tylko 1 hak stwierdzamy że z tego na pewno nie zjedziemy. Złazimy trochę niżej na grań widząc pętle na głazie dokładamy 2 od nas i z tego miejsca zjeżdżamy musząc zjechać po ukosie. Po zjechaniu mając już gotowy dobry stan kontynuujemy zjazdy w dól. Między czasie pogoda się poprawiła chociaż raz nawet nam się mgła zrobiła ale na szczęście szybko ją rozwiało - kurde wszystko tego dnia było na tej ścianie.
Po 5 zjazdach meldujemy się pod ścianą w miarę nawet wysychając. Pod ścianą pakujemy klamoty w plecak i schodzimy do koleby by zrobić jakieś żarcie, posiedzieć przy piwie i walnąć się spać. Rano okazuje się że cały dzień pewnie będzie lampa. I jak tu nie kląć jak tego dnia musimy wracać - no cóż.
Pakujemy klamoty i zaczynamy zejście w stronę stawu po czym od razu w dół wiedząc że na pewno tu kiedyś wrócimy chociażby na zachodnia ścianę Gerlacha która mnie zafascynowała. Ogólnie w tej dolinie można dużo dróg wspinaczkowych na okolicznych szczytach zrobić , poza tym prawie wcale luda tam nie ma. Po dotarciu do auta które na szczęście stało wracamy do Polski po czym jadę z kumplem do Krakowa gdzie ładuję się w pks i do domu.
Fotki z wyjazdu:
http://picasaweb.google.com/BogdanKrzys ... 325082010#