Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Pieska przygoda :-)
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=11634
Strona 1 z 2

Autor:  ania-kamzik [ Cz cze 02, 2011 2:43 pm ]
Tytuł:  Pieska przygoda :-)

Myślę, ze warto tą osobliwą przygodę jakoś uwiecznić ... :-)
No to jest relacja, długa i ckliwa :lol: ten typ tak ma ;-)

Bardzo ale to bardzo chciałam pójśc na ten szczyt. Tak myślałam o nim i myslałam az wymościł sobie miejsce w głowie i nie dawał spokoju. Poczytałam, podowiadywałam się co i jak i oto idę Wielką Studeną Doliną.

Obrazek

Chciałam pójść z kimś, albo nawet za kimś, ale niestety tak się poskładało, ze ostatecznie szłam sama pełna obaw i lęków. Wkoło przepiekna pazdziernikowa jesień i cisza zresetowały umysł i poczułam się bardzo szczęśliwa, wolna, bez przyziemnych codziennostek i szarpaniny. Totalnie samo-się-stanowiąca :-)
Właśnie tego szukam w górach :-)

Obrazek

Od początku biegł ze mną mały, czarny piesek. Dał się głaskac, miał obrożę i wyglądało na to, ze zgubił pana, który gdzieś z tyłu albo moze juz w Zbójnickiej.
Więc olałam sprawę, póki ewidentnie nie zaczął dawac mi do zrozumienia, ze idzie własnie tam gdzie ja


Obrazek



Kiedy przyszło mi zboczyć ze szlaku i podejść pod żleb, wiedziałm już niestety ze nie ma on ochoty sam zrezygnować.
Trudności wyżej będą to się odczepi - pomysłam

OK, no to górę, prawym żlebem. Początkowo idzie dobrze, potem żwirki
( i wigurki ;-)) a potem spadające kamyczątka..kamyki..kamienie...
To Pies ciagle usypuje coś spod nóg..biega tu i tam, lewo -prawo, góra-dół i nie idzie przewidzieć z której strony coś padnie...Wrrrrrrrr....
No dobra, trzeba iść klasycznie "jak puszcza" biorąc pod uwagę jeszcze kamienie.
Cała jestem skupiona i maksymalnie czujna.
Wchodzę w coś a'la kominek, na rozpieraczkę idę w górę z duszą na ramieniu.
Serce mi bije tak mocno ze staję się tylko swoim oddechem i tętnem.
Wiem, ze tędy trasa napewno nie moze isć, pogmatwałam coś..

Samobiczowanie psychiczne - no trzeba szczerze przyznac- dupiata jestem orientacyjnie, nie mam tego zmysłu taternickiego, tego nosa do wyszukiwania dróg, tego sprytu ani doświadczenia wspinaczkowego :-((
Pies oczywiście wszędzie się wryje, jest pare metrów nade mna i spuszcza spod każdej z 4 łapek kamyki..
Mam schizy że zaraz zrzuci mi coś na głowę.. Zabije tego parszywego kundla !!!
Zamieniam się w słuch, skąd moze nadejść TEN kamień...

Spokorniałam...Na plecach czuję czujne spojrzenia Ostrego Szczytu i Lodowego.
Patrzą z uwagą na kamiennych twarzach jak śmiałam wejść w te rewiry dostępne dla wybranych..
"Oj, dziewczynko chojrakujesz... w ramach nauczki na przyszłość małą lekcję pokory dostaniesz "
Czuje wielką pustkę wewnętrzną....
Własciwie gdybym i nawet spadła, to coż, trochę płaczu, trochę zamieszania i zycie toczy się dalej. Tia... Kazdy jest epicentum dla siebie, świat ma do w du.-pie. Kuffa, tyle lat się użerać na tej planecie i spaść sobie ot, tak w sekundę,przypadkowo....
Było, minęło, a trawa sama rośnie ..
Reszta z tych pseudo-mądrości w innym miejscu ;-) :-)

Obrazek

Obrazek

Moze to dziwne, ale samotność bardzo dobrze na mnie działa.
Cyk Walenty na bok sentymenty ;-)
Wraca mi energia i animusz. Dobra, to do ataku :-)
Juz, juz i euforia przedszczytowa. Przepięknie tutaj...
Oczwiscie kazdy czytający zna to uczucie błogości, więc nie rozpisuję się w tych och, ach... krótko mówiąc : PKP :-) :-)
Obrazek

Obrazek

Obrazek


Pies leży zmęczony, dyszy i dyszy, rozlewam wodę w garści i poję go łyk po łyku. Została mi ostania bułka, pies wogóle nie chce jeśc chleba - robie więc "skrobankę" serka mojego ulubionego nota bene..
Dalej głodny.... Zajadam słodycze, psom czekolada szkodzi, a ja niestey juz nic innego do jedzenia nie mam prócz batonów.
Robimy sobie popas na zdjęcia, rozkoszowanie sie widokami, wchłanianie całego piękna i majestatu bijacego z Tatr, żyć nie umierać :-D....

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Nie chce mi sie wracać, posiedziałabym jeszcze, ale cóż czas goni.
Obserwuje szczyty i doliny i tak się zastanawiam... i tak sobie planuję ;-)

Z góry widzę ścieżynkę ku trawiastej przełęczy i obieram na nią azymut.



Schodzimy bacznie wypatrując wydeptanych śladów. Pies goni tu i tam, wraca, kombinuje coś..nagle wcisnąl sie w jakąś szczelinę i próbuje i próbuje i za nic nie da rady ruszyć..Mysle- utknął, ale sprytny jest i wprawny - zaraz wykmini jakiś sposób..Ide dalej i słyszę skowyt...Biedak, daje mi do zrozumienia, ze to nie przelewki.. Podchodzę zła, bo znowu musze pokonywac dosyć wymagające pare metrów. Jak schodziłam, to się jakoś "ześlizgnęłam" po płytce, teraz na nowo zabawa. Wspiął sie w jakąś wąziutką półeczkę - no coż, jest malutki i chudziutki, ja bym tam nawet stopy nie postawiła ;-)
Nie mam jak go ściągnąć...próbuje obejść, czas leci, kołuję tu i tam, jestem najblizej jak sie da -pionowo ponad metr nade mną pies..
Bez jaj, nie będę przecież wzywac Horskiej Służby - to by dopiero obciach był, pokuta i wogóle cuda-wianki....
Przerażone psie oczy wbijają się w moje oczy..
Muszę go zabrać.. To spojrzenie i psie łkanie towarzyszyło by mi do końca życia..
No więc zaczynam znosić kamienie i buduję podest, coby miec większy wysięg.
Dzizas........czas leci....jestem zmachana i zdenerwowana po raz wtóry na niego...
Nic to..

Obrazek

Kamienie jak na złość w innym miejscu duzo niżej, trzeba pare rundek zrobić, Bob - Budowniczy heheh :-)
W końcu udało sie sklecic cos niby kopczyk, stanęłam i na siłę zdjęłam psa, który dostał "stresa" i sie z lekka posikał a potem zaparł się mocno i prawie by mnie ugryzł w afekcie. Nie mogłam się z nim certolić, bo mała nieuwaga i lecę.
Jak stanął pewnie na nogi to cała jego postawa wyrażała taką wdzięcznosć, ze zaraz mineła cała złosć.

Fala wzruszenia zalała egocentycznej hedonistce serce ..
Całuski, cukiereczki, ciasteczka, przytulanki...
Mimo tych naszych perypetii dodawała mi otuchy jego obecność..
Taki duszek-opiekun :-)

Obrazek


Szybko, szybko na dół...Ale jeszcze klikam cudowne widoki...

Obrazek

W Zbójnickiej polewka i kawa. Pieskowi poprosiłam miskę i resztki jakieś obiadowe.
Ogółnie jest bardzo zabawnie,bo jacyś Słowacy opowiadają jak idąc szlakiem z Czerwonej Ławki zachodzili w główę, co to się dzieje na stokach Jaworowego...Syzyfowe prace ???? :-)
Jakaś baba nosi kamienie ... kompletny bezsens... w takim miejscu...cala droge myslenice mieli.. A to Pani se poszła z psem na spacer ;-)

Obrazek


Do Smokowca prawie biegiem. Na Hrebienioku ktoś tam wyjasnił mi, ze to piesek z Chaty Teryho - nazywa się Majki i ogólnie zna go większość tubylców :-)
Pozegnalne fotki i całuski z Majkim, idę...
Nagle piski i krzyki....Jakaś mała dziewczynka w przypływie nadmiernej czułości maltretowała Majkiego i ją ...ugryzł...
Babcia dziewczynki szaleje, podbiegam przerażona - ale jak to nadopiekuńcze babcie - ranka owszem jest, ale taka pśkowa, własiwie tylko zadrapanie większe....
No ale babcia rozdmuchała akcję, chce, zebym z nimi poszła do lekarza, pyta o szczepienia itp. Tłumacze po któryśtam raz historię z Majkim, ze do cholery to nie mój pies.......
W końcu zjeżdzamy ostatnią kolejką na dół, pokazuje babci gdzie w Smokowcu jest apteka i przychodnia lekarska.
Dziewczynka nie pamieta juz o ranie, uparła się i chce iść na lody :-))
Zresztą nic wielkiego się nie stało.

ufffffff...... no to do domu :-)
Nocą śnią mi sie kamienie, psy i śp. Klimek Bachleda jedzący soczewicową polewkę :-)

Autor:  kilerus [ Cz cze 02, 2011 2:54 pm ]
Tytuł: 

Ale fajna relacja. Super się czytało. Ciekawa historia z tym piesem. Dobrze, ze biedak nie utknął tam na wieki. Może jeszcze z nim kiedyś gdzieś się wybierzesz. :mrgreen:

Autor:  zjerzony [ Cz cze 02, 2011 3:15 pm ]
Tytuł: 

Miałem podobnie, w listopadzie ruda suczka się przykleiła na dwa dni. Tylko że ja jej niczym nie zachęcałem, nie wołałem, nie karmiłem... Inni jej dawali jeść, głaskali, a za mną szła. W nocy na biwaku bardzo mi pomogła, taka czujna była, ja niestety, nie mogłem jej zabrać... Ch...wo się z tym czuję.

Autor:  Vision [ Cz cze 02, 2011 3:20 pm ]
Tytuł: 

Świetnie się czytało. Ja miałem przygodę z psem w roku 2004, trochę minęło. Towarzyszył mi na Czerwonych Wierchach. Całą drogę. A tak co do psów, do dziś pamiętam mojego małego pieska, który przez pięć lat chodził dzielnie po górach, szkoda że już go nie ma.

Autor:  Explorer [ Cz cze 02, 2011 4:14 pm ]
Tytuł: 

Fajna historia, świetnie opisana :-)

Autor:  Krabul [ Cz cze 02, 2011 4:16 pm ]
Tytuł: 

Ten taternik musiał być bardzo złym człowiekiem, że w obecnym wcieleniu jest psem. Wchodziłaś granią od Jaworowej Przełęczy a zejście Siwym Żlebem czy jakoś inaczej?

Autor:  Lukasz_ [ Cz cze 02, 2011 4:23 pm ]
Tytuł:  Re: Pieska przygoda :-)

ania-kamzik napisał(a):
Wielką Studeną Doliną


No nie..., następna... :mrgreen:

ania-kamzik napisał(a):
Wchodzę w coś a'la kominek, na rozpieraczkę idę w górę z duszą na ramieniu.


Gdzie tam miałaś taki kominek ?

Jaworowy to jeden z tych szczytów na których bardzo chciałem być :D

Autor:  Chariot [ Cz cze 02, 2011 4:38 pm ]
Tytuł: 

rewelacja :D
niektorzy forumowicze to maja ten talent pisarski
ja tez pamietam tego psa, ostatnio spedzilem 3 dni w Terince
ale niestety ze mna nie chcial chodzic :(
moze dlatego, ze zima, wiatr i snieg?
Miro z Terinki pewnie go bra£ na wspinaczki i tak mu juz zostalo :D
gratulacje-honorny to szczyt, Jaworowy

Autor:  hail [ Cz cze 02, 2011 5:05 pm ]
Tytuł: 

Ładnie :)

Ja raz szedłem z psem ( albo raczej on za mną / ze mną ) aż z dołu spod Hotelu w Tatr. Zrubach ja w stronę Małej Wysokiej on za mną, skubany doszedł aż mniej więcej do wysokości Wielickiej Próby gdzie zobaczył świstaki i za nimi poszedł nie było go trochę. tak mniej więcej za 3 dni się zjawił na dole przy żelezniczce :)

Otoczenie Jaworowych fajne z psem na czele unreal :D

Autor:  Lukasz_ [ Cz cze 02, 2011 5:20 pm ]
Tytuł: 

Mojego towarzysza na Jastrzębiej nikt nie przebije ! 8)

Autor:  PrT [ Cz cze 02, 2011 5:25 pm ]
Tytuł: 

Świętna relacja...:) Normalnie po ratowaniu psiaka jesteś moim Idolem...:D Swoją drogą ciekawe co by zrobili filance gdyby Cię zobaczyli z psiakiem...;p

Autor:  Jamike [ Cz cze 02, 2011 5:36 pm ]
Tytuł: 

Super relacja. Szybko się czytało :)

Autor:  Chariot [ Cz cze 02, 2011 5:40 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
Normalnie po ratowaniu psiaka jesteś moim Idolem...:D

jestes dzis Idolem calego forum :)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Cz cze 02, 2011 5:43 pm ]
Tytuł: 

dobrze się czytało :) ja najwyżej psa spotkałem na przełeczy pod chłopkiem :lol:

Autor:  ania-kamzik [ Cz cze 02, 2011 6:56 pm ]
Tytuł: 

Cieszę się i dziekuję Wam wszystkim za miłe słowa :-D


Krabul napisał(a):
Wchodziłaś granią od Jaworowej Przełęczy a zejście Siwym Żlebem czy jakoś inaczej?


wchodziałm Siwym Żlebem, schodziałm popod granią w stronę Jaworowej Przełęczy. Patrząc ze szczytu widać przebieg ścieżki :)


Lukasz_ napisał(a):
ania-kamzik napisał:
Wchodzę w coś a'la kominek, na rozpieraczkę idę w górę z duszą na ramieniu.

Gdzie tam miałaś taki kominek ?


:roll: fachowo to nie wiem jak nazwac taką formację
Coś jak kominek, szczelina, "korytarz" ze żwirem na dnie.. ?? :roll:
Sorry za laicyzm ale ze mnie piechur zdecydowanie, nie wspinacz :oops:

Na rozwidleniu żlebu wybrałam prawą stronę i potem był juz wariant dowolny, byle do góry i chować się przed kamieniami.
Napewno nie było to ściśle wg. przewodnika... :?

Autor:  kuznia [ Cz cze 02, 2011 8:05 pm ]
Tytuł: 

Super relacja. Dobrze się czyta czekamy na więcej. Przygoda niczym z filmów ;p

Autor:  mobiline [ Cz cze 02, 2011 10:50 pm ]
Tytuł: 

No pięknie :D Kurde narobiłaś smaka na Dżawora :)

Autor:  Mazio [ Cz cze 02, 2011 10:56 pm ]
Tytuł: 

Świetnie się czytało. Dzięki.

Autor:  nutshell [ Cz cze 02, 2011 10:58 pm ]
Tytuł: 

mobiline napisał(a):
Kurde narobiłaś smaka na Dżawora

I mi przez te zdjęcia :D
Ale i tak nic nie przebije psiego wątku, bardzo fajnie się czytało :)

Autor:  Vespa [ Cz cze 02, 2011 11:05 pm ]
Tytuł: 

Miazga!!! Dawno mi się tak relacja nie podobała! :D

Autor:  mobiline [ Cz cze 02, 2011 11:06 pm ]
Tytuł: 

Lubię To :D

Autor:  sprocket73 [ Pt cze 03, 2011 8:08 am ]
Tytuł: 

Fajna relacja. Tylko że wyprawa odbyła się chyba dużo wcześniej, bo piszesz padźiernikowa jesień".

Psy Górskie to dzielne psiaki. Czym się kierują przyłączając się do człowieka... to tylko one wiedzą. Jakiś psi psycholog kiedyś wypowiedział się w radiu, że potrafią intuicyjnie wyczuć, czy człowiek dobry, czy zły.

Mnie też zdarzały się przypadki z dołączającymi się psiakami. Czasem idą za człowiekiem kilka godzin, a potem odłączają się. Czasem już zostają. Dawno temu w Beskidach, jak wędrowaliśmy z namiotem, przyączył się taki jeden niesamowity pies. Na Jałowcu były tłumy, a on poszedł za nami, choć nie dostał ani nic do jedzenia, ani nie był pogłaskany. Towarzyszł nam przez kilka dni i wskoczył do autobusu, którym wracaliśmy do domu. Został do końca swoich dni.

A obecnie mam psa z Bieszczad. Strasznie niesłuchany skurczybyk. Chciałem go odgonić jak przyłączył się Ustrzykch, a szliśmy na Rawkę przy załamaiu pogody - pierwsze opady sniegu. Uparty był. Poszedł mimo odganiania. Wrócił z nami i spał pod drzwiami u gospodarza, gdzie mieiśmy kwatery. Następnego dnia atakowaliśmy Caryńską. Nie udało się z powodu zbyt dużej ilości świeżego śniegu i mocnego wiatru. Psiakowi wiatr zasypał oczy zlodowaciałym śniegiem, tak że przestał widzieć, zwinął się w kłębek i poszedł spać - trzeba go było ratować. No i potem zabraliśmy go do domu. Nasz gospodarz powiedział, że od lata się błąka po Ustrzykach, ale zima się zaczęła to go wilki szybko zjedzą. Nie zjadły, teraz jest psem blokowcem. Codziennie siedzi 8 godzin sam w mieszkaniu i dalej nic nie słucha... ciekawe czy tęskni za górami.

Sorki za rozpisanie się ;)

Autor:  peepe [ Pt cze 03, 2011 8:57 am ]
Tytuł: 

Świetna relacja :D

PrT napisał(a):
Swoją drogą ciekawe co by zrobili filance gdyby Cię zobaczyli z psiakiem

Pewnie jest już im znany.

Autor:  Jacek [ Pt cze 03, 2011 9:12 am ]
Tytuł: 

Andzia Andzia :) Ciebie zawsze fajnie się czyta ;) :)
a już tym bardziej po takiej nieobecności..

Autor:  zephyr [ Pt cze 03, 2011 9:56 am ]
Tytuł: 

niezły motyw z tym psem :wink: graty za fajną akcję :wink:

Autor:  Łukasz T [ Pt cze 03, 2011 10:40 am ]
Tytuł: 

Cześć Ania . Jak tam zdrówko ?

P.s. Mroczny pamiętasz psa Grossowego i psa pod Triglavem ?

Autor:  Jacek [ Pt cze 03, 2011 11:26 am ]
Tytuł: 

Pamiętam, był jeszcze Kościelcowy, choć Grossowy był najlepszy z tej trójki.

Autor:  Ania_ [ Pt cze 03, 2011 3:54 pm ]
Tytuł: 

Świetnie się czytało no i ten psiul heh... :thumleft:

Autor:  Ivona [ Pt cze 03, 2011 4:16 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
bardzo fajnie się czytało


Vespa napisał(a):
Miazga!!! Dawno mi się tak relacja nie podobała!


dołączam się :D

ciekawe solo z psim akcentem :wink:

Autor:  keff79 [ Pt cze 03, 2011 5:04 pm ]
Tytuł: 

Czyli dalej nie wiadomo czy psy potrafią latać... :?

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/