Po sobotnim szwendaniu się w rejonie Kasprowego Wierchu i poznawaniu przyrody tatrzańskiej, przychodzi kolej na niedzielę.
Prognozy bardzo dobre. I jak się okazuje rano ani jednej chmurki na niebie. No poza wałem chmur
Team: Wojtek i ja
O 6.40 meldujemy się w Smokowcu, gdzie po 23 minutach jesteśmy na Siodełku. Kilku turystów już się przewinęło koło nas.
Idziemy dalej w kierunku Chaty. Wiatr dość silny i daje w kość. Trzeba się ubrać.
Mijamy Schronisko Zamkowskiego i dalej do góry.
i coraz to wyżej
Przed 9 jesteśmy w Chacie Teryho. Kilka osób pakuje się do wyjścia.
Śniadanie fotki i trzeba ruszać w kierunku Małej Durnej Przełęczy.
Po trawkach, kamieniach.
Przed wylotem żleby z Durnej Przełęczy robimy trawers do żlebu z Małej Durnej Przełęczy.
Pojawiają się twarde płaty śniegu. Narazie da się ominąć ciekawie czy u góry będzie tak samo.
I jak się okazuje bez problemu przeszło się.
Mała Durna Przełęcz wieje że na nogach nie da się ustać. Teraz szybko na Mały Durny Szczyt granią lub lekko po stronie północnej.
Mały Durny Szczyt ciekawe widoki poza tym że zimno 0C bo na skale lód się pojawiał. Zresztą dzień wcześniej na 2000mnpm był 1stopień ciepła.
Z Małego Durnego Szczytu na Durną Przełęcz i omijamy Igłę po północnej stronie i do góry znowu trochę granią lub po jej północnej stronie na Durny Szczyt.
Wierzchołek Durnego Szczytu. Cholera jasna jak wieje. Kolejka na Łomnice nie kursuje bo żywej duszy nie ma. Kilka grup na Lodowy Szczyt wchodzi a tak to zero luda.
Zdjęcia i po 30 minutach schodzimy. Kierujemy się na Durną Przełęcz. Wymyślam plan że zejdziemy żlebem na dół. Obchodzimy Igłę i wchodzimy w pn-zach cześć Przełęczy czyli Maćkową Przełęcz. Ubieramy raki czekany w dłoń i na dół po śniegu twardym jak beton.
Coraz to niżej i niżej. W końcu koniec tego cholernego żlebu.
Teraz to tylko schronu i na dół do samochodu.
Schodząc spotykamy kolegę z kursu który akurat był na Lodowym.
O 16.30 powrót do PL
Panoramy
Google Maps z GPS
miodzio...
graty za ekstra foty 
