Wtorek nie wypalił pogodowo, my jednak nie dawaliśmy za wygraną.
Noc pod namiotami na taborze była dość chłodna, ale przynajmniej materace miękkie
Po godz. 4 zaczynamy się zbierać, idziemy zjeść śniadanie nad Mokiem.
Pogoda idealna, widoki do kanapek wspaniałe:
Z ciężkimi plecakami stosunkowo szybko, ale jednak w wielkich trudach wchodzimy w końcu na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.
Widoczki ekstra:
Drugie śniadanie i zaczynamy.
Najpierw grań przez 3 wierzchołki Pośredniego Mięguszowieckiego Szczytu. Ekspozycja budzi podziw, można poczuć powietrze na własnej skórze

To zdecydowanie najlepsza ‘jedynkowa’ grań na jakiej byliśmy. Nie brakuje jej chyba niczego: skała super, ekspozycja miejscami ogromna, widoki wspaniałe i na dodatek można się przez ok. godzinę delektować tymi wszystkimi przyjemnościami:
Trawers po półeczce, chwytów na ściance nie widać:
Z Pośredniego Mięgusza schodzimy na trawiastą platformę.
Tam następuje zmiana obuwia, wiążemy się i szpeimy.
Nasze barki mają w końcu zasłużony odpoczynek hehe
Ustaliliśmy, że ja prowadzę odcinek przez Igły, a dalej Michał.
Zejście z trawiastej platformy, ścianką/blokiem z przerżniętą szczeliną, jest bardzo ciekawe:
Dalej ostrą i eksponowaną granią. W pewnym miejscu zejście w pionie po stronie Hińczowej, po w miarę wyraźnych stopniach skalnych w pięknej ekspozycji i jeszcze kawałeczek granią na Cienką Igłę. Z niej kilku metrowy zjazd na Szczerbinę między Igłami. Wg mnie, śmiało można z niej schodzić, chwyty i półki są widoczne gołym okiem. My niestety postanowiliśmy zjechać i się to zemściło. W czasie zabawy z liną pod wierzchołkiem Igły wysmyknął mi się z ręki mój ATC…zatrzymał się gdzieś w połowie ściany...cholera!
No nic, trza o nim szybko zapomnieć
Ze Szczerbiny już w moment na Igłę Milówki.
Cienka Igła 'od tyłu':
Z Igły Milówki ok. 12 metrowy zjazd:
Po zjeździe trzeba było jeszcze kawałek zejść do Mięguszowieckiej Przełęczy Wyżniej, ale już bez wielkich trudności...kilka przelotów wystarczyło.
Na MPW szybkie losowanie, pada na grań
Michał zaczyna prowadzić na platformę, niecałe 30m wyżej, gdzie zakłada stanowisko i ściąga mnie.
Tutaj zaczyna się kolejny ciekawy etap wycieczki: trawers pod przewieszką (IV). Płyty są naprawdę strome, ekspozycja budzi szacunek.
Michał zakłada kostkę, dalej korzysta ze starego haka, na koniec jeszcze jedna kostka. Tutaj lepiej nie ryzykować
Po chwili przewija się przez kant i wychodzi do górnej części Komina Martina. Zakłada stanowisko, kolej na mnie.
Wyjście z Komina Martina:
Dalej już teren łatwiejszy, a po ok. 20-30 metrach już znacznie łatwiejszy, idziemy na lotnej na Wielkiego Mięgusza.
Za nami podąża drugi zespół, ale jest niezdecydowany. Zeszli na trawiastą platformę i myślą co dalej. Ostatecznie postanowili się wycofać.
Czas przejścia grani: ok. 4h 30min.
Na Mięguszu trochę się chmurzy, ale deszczu chyba nie będzie dziś?!
I nie było, zrobiło się prawie bezchmurne niebo później.
My robimy mały popas, kilka fotek i zaczynamy zejście do Hińczowej Przełęczy. Droga jak wiadomo zagmatwana lekko i ze 2 razy znika nam z oczu.
Lina już w plecaku i człowiek się denerwuje przy kombinowanych zejściach (). Na Hińczowej lekka ulga, śniegu w żlebie nie ma zbyt wiele, da się ominąć bokami.
Wycieczka warta swej ceny, dosłownie!
!