Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Mont Blanc 5-14 sierpnia 2011
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=12052
Strona 1 z 1

Autor:  rabe [ N sie 14, 2011 4:54 pm ]
Tytuł:  Mont Blanc 5-14 sierpnia 2011

Piątek (05.08.2011), 7.30 wyruszam do Berlina. Po drodze zabieram Krzyśka i jedziemy razem na lotnisko. Bileciki, bagaże, lot i lądujemy w Genewie. Do Les Houches docieramy za pomocą firmy Alpybus, która podwozi nas pod samo miejsce zamieszkania. Logujemy się do pokoju i idziemy na zakupy i zobaczyć miasteczko. Następnego (sobota) dnia przylatują nasi znajomi z UK i jedziemy się z nimi spotkać w Chamonix. Wcześniej urządzamy sobie treking po okolicy wchodząc do pośredniej stacji kolejki na Aiguille du Midi. Obrazek Obrazek Obrazek


Tam konsumpcja i schodzimy w dół na spotkanie. Następnego dnia (niedziela) jest plan wjechać na Aig, lecz wieje strasznie i wyciąg nie działa. Robimy więc aklimatyzację w barach :D Obrazek

Poniedziałek – jedziemy do St. Gervais La Fayet, gdzie wsiadamy do tramwaju TMB.

Obrazek

Jedziemy up. Na górze pogoda nieciekawa, ubieramy się cieplej i maszerujemy do schroniska Tete Rousse. Tam nocleg w pokoju.
Obrazek

Wtorek – śniadanie, wyjście i zaczynamy podejście pod Goutera. Śnieg zmrożony, dobrze się idzie, w kuguarze cisza.
Obrazek
Dochodzimy do Goutera, jedzenie i szukanie optymalnego miejsca na późniejszy nocleg na glebie.
Środa – 1 w nocy, pobudka, szaleństwo, ludzie krzyczą biegają, jedzą śniadanie – ogólnie niezły burdel. Bierzemy też czynny udział w tym zamieszaniu. Ok. 3 wychodzimy up. Widok piękny, sznur czołówek, w dole Chamonix – cudo. Wieje niemiłosiernie. Zimno jak cholera. Mamy w rękawiczkach ogrzewacze chemiczne. Dochodzimy do Vallota, tam już mnóstwo ludzi.

Obrazek Obrazek

Cześć już zawraca, bo nie ma jak iść – tak wieje. My czekamy w tym syfie do 9, sytuacja się nie zmienia i też rezygnujemy. Wracamy do Goutera, snujemy się, śpimy na ławce, jemy, pijemy herbatę. 3 osoby od nas rezygnują i schodzą do Tete. My postanawiamy powalczyć dalej. Jest nas 3 i poznajemy 2 chłopaków z PL. Decydują, że spróbują atakować z nami. Kolejna noc w Gouter.
Czwartek – wychodzimy, startujemy o 8 rano. Pełen Sun, temp super. Idzie się dobrze. Tempo dobre. Rest pod Valotem.
Obrazek Obrazek
Chłopaki (Marcin z Tomkiem) decydują że idą dalej. No to idziemy. Droga fajna, widoki rewelacja. Szczytujemy razem :D
Na szczycie spotyka mnie tragedia, odkładam plecak, wyjmuję aparat, wieje wiatr i zwiewa mi plecak na włoską stronę. Ku…wa, co ja teraz zrobię. W plecaku dokumenty, kasa, karty, ciuchy ciepłe. Zostałem tylko w tym co miałem na sobie. Nie czuje radości z wejścia. Idziemy na włoską stronę, może go widać, może się gdzieś zaczepił. Niestety, brak śladów. Wchodzimy powrotem na Mont Blanc i schodzimy w stronę Goutera.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
W Gouterze mówię co się stało obsłudze – oni na to - ciesz się że żyjesz, to tylko sprzęt, kupisz sobie nowy. Tomek pożycza mi swój mały plecak, pakuję do niego to co miałem w depo w Gouterze, czyli śpiwór i matę + jakieś pierdoły.
W kuluarze jakaś akcja ze śmigłowcem była.
Obrazek Obrazek
Bez humoru schodzę do Tete, tam waletuje na podłodze. Chłopaki oferują mi że mnie z sobą zabiorą do PL i pożyczą kase na żarcie. Ratują mi dupę. Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI.
Piątek – schodzimy do tramwaju, ja mam bilet w plecaku…czyli gdzieś we Włoszech. Musze iść z buta do Bellevue, z tamtąd w dół do Les Houches. Schodzimy na dół, pierwszy sklep – jedzenie i picie. Tomek z Marcinem już czekają w CHMX z zaklepaną kwaterą. Spotykamy się z chłopakami, logowanie na kwadracie i zakupy.Obrazek

No i zobaczyłem słonia w Chamonix - może to na szczęście :lol:
Obrazek

Sobota – ja wraz z Tomkiem i Marcinem jadę do PL, Krzysiek zostaje do niedzieli, bo ma zaklepany lot na niedzielę. Też miałem z nim wracać, ale bilet mam po włoskiej stronie MB
Reasumując wyjazd bardzo udany, team dobrze zgrany i dobrany. Dziękuje Wam wszystkim*, że mogłem z Wami spędzić super czas w takim super miejscu.
*Krzysiu, Asia, Basia, Ray, Tomek i Marcin oraz Michał

Autor:  Chariot [ N sie 14, 2011 5:50 pm ]
Tytuł:  Re: Mont Blanc 5-14 sierpnia 2011

rabe napisał(a):
Dochodzimy do Vallota, tam już mnóstwo ludzi.

Obrazek Obrazek

:shock: :shock: :shock:
spokojna kontemplacja gorskiej przyrody-cisza i spokoj :wink:

gratulacje!

Autor:  Lukasz_ [ N sie 14, 2011 8:04 pm ]
Tytuł: 

Przerąbane z tym plecakiem... Jak bez dokumentów wróciłeś ? Pogode miałeś zajebistą :D

Autor:  rabe [ N sie 14, 2011 8:08 pm ]
Tytuł: 

Marcin z Tomkiem mnie do auta zapakowali i do PL podstawili, bo sami na Śląsk jechali. Gdyby nie oni byłbym naprawdę w czarnej dupie.

Pogoda była super -6 u góry i lekki wiatr, a dzień wcześniej tragedia.

Autor:  Mazio [ N sie 14, 2011 8:16 pm ]
Tytuł: 

Najważniejsze jednak, że byłeś na dachu Europy. Reszta to tylko drobne niedogodności. Gratulacje.

Autor:  raffi79. [ Pn sie 15, 2011 7:07 am ]
Tytuł: 

Gratuluje!

Co w tym Valocie się działo? :shock:

Autor:  KWAQ9 [ Pn sie 15, 2011 8:12 am ]
Tytuł: 

Ch*j z plecakiem, szczyt zdbyty!!! ;) 8)
Gratulacje!

Autor:  rabe [ Pn sie 15, 2011 9:37 am ]
Tytuł: 

raffi79.

W Vallocie maskara, ludzi ok 100. Nie było jak usiąsć nawet, bo każdy chciał się schronic przed wiatrem. Wszyscy przewodnicy z klientami zawracali, a przed Valottem kolejka do wejścia. Ta pani co nademną stoi modli się! Żeby się wysikac trzeba było nalac do butelki i wrzucić do kibla, bo kibel był cały zawalony śmieciami, na ziemi pełno opakowań po jedzeniu, porozsypywane zupki w proszku i kisiel. Wszystko to kleiło się do plecaków...masakra. Ludzie których spotkaliśmy później w Gouter, mówili nam, że tłok zelżał ok 11 i że zostali tylko polacy i węgrzy, którzy wyjeli spiwory i poszli śpać :)

Aha, żandarmeria zabrała wszytkie koce, oraz codziennie sprawdzała czy nikt nie rozbija namiotow na Col du Dome.

Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  Yanoosh [ Pn sie 15, 2011 10:38 am ]
Tytuł: 

Faktycznie syf w Vallocie :) Mimo wszystko gratulacje za wejście :wink:

Swoja drogą to dokumenty i kasę mam zawsze na sobie hehe :)

Autor:  don [ Pn sie 15, 2011 12:54 pm ]
Tytuł: 

Wejście w takich okolicznościach się pamieta. Gratki.

Autor:  michał-jura [ Pn sie 15, 2011 2:04 pm ]
Tytuł: 

Jeszcze raz graty, szkoda tylko sprzętu.


Obrazek

fota mistrz:D

Autor:  Ala [ Pn sie 15, 2011 2:15 pm ]
Tytuł: 

gratuluję :)
w takich szczególnych okolicznościach jak strata plecaka będziesz dłuugo pamiętał tę wyprawę

mam podobnie jak Yanooch : kasa i dokumenty przy sobie

Autor:  stan-61 [ Pn sie 15, 2011 3:04 pm ]
Tytuł: 

rabe napisał(a):
Na szczycie spotyka mnie tragedia, odkładam plecak, wyjmuję aparat, wieje wiatr i zwiewa mi plecak na włoską stronę. Ku…wa, co ja teraz zrobię.
No fakt - ch**owo! Ja też noszę wszystko w plecaku. :scratch: Trzeba to przemyśleć.

Autor:  Mooliczek [ Pn sie 15, 2011 11:12 pm ]
Tytuł: 

rabe napisał(a):
Dochodzimy do Vallota, tam już mnóstwo ludzi.

O Jezu. To ja już wolę swój dziurawy namiot.

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 15, 2011 11:33 pm ]
Tytuł: 

stan-61 napisał(a):
...Trzeba to przemyśleć.

Jak wieje, czy też występują inne sytuacje grożące utratą, zwyczajnie plecak przypiąć, do stanu, czy w tym wypadku, do wbitego po szyję czekana.

Autor:  Auralis [ Pn sie 15, 2011 11:51 pm ]
Tytuł: 

Pięknie :)
Zawartości plecaka szkoda, ale plus, że nie byłeś na tyle zdesperowany, żeby szukać go wnikliwiej, bo różnie by się to mogło skończyć ;)

Autor:  'Krzysiek' [ Wt sie 16, 2011 12:03 pm ]
Tytuł: 

Wielkie graty :!: i wielki plus za nie odpuszczenie. Pier...lić rzeczy i kase. Ważne że dupę masz całą ! Ja też ostatnio jestem na wielkim minusie, ale to już w osobnym wątku :wink:

A co do widoków tłumu, to coś mi to przypomina.

Autor:  matragona [ Wt sie 16, 2011 9:11 pm ]
Tytuł: 

Zupełnie inna relacja od mojej z nie tak odległego wejścia na ten sam szczyt..i te tłumy,faktycznie mialam jakąś "sielską wersję"zdobywania M.B :) a przygodę miałeś niezłą,dobrze,że Cię nie poniosło plecaka szukać i się nic nie stało,i że znajomi pomogli-to ważne. Mimo wszystko dokumenty i kasę warto mieć na sobie,i uważać na plecor jak wieje-jeśli coś trzeba przy nim majstrować,nam też na szczycie wiało niemilosiernie..zapamiętasz pewnie na zawsze to zdobywanie najwyższej gory Europy.Pozdrawiam!

Autor:  rabe [ Śr sie 17, 2011 9:12 am ]
Tytuł: 

Dzięki wszytskim za dobre słowa!
Tak a'propos noszenia dokumentów przy sobie - jak miałem w spodniach to uwierały, jak w kurtce w kieszeni bocznej to o uprząż haczyło, a jak dałem do środkowej, to zapociłem skórzany portwel, pofarbował i ogólnie niezłe bagno było.
I od tamtego czasu nosiłem portwel w telefonem w szczelnym worku...

Napisałem do wszytskich służb - powiadomili biuro rzeczy znalezionych i pozostaje czekac na uczciwego turystę:) - oczywiście do pierwszych opadów śniegu, bo późńiej to już "nie będzie niczego"

Autor:  Mooliczek [ Śr sie 17, 2011 9:29 am ]
Tytuł: 

rabe napisał(a):
pozostaje czekac na uczciwego turystę :)

Liczysz na to, że spadając zatrzymał się gdzieś na "szlaku"? ;)

Autor:  rabe [ Śr sie 17, 2011 12:20 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
rabe napisał(a):
pozostaje czekac na uczciwego turystę :)

Liczysz na to, że spadając zatrzymał się gdzieś na "szlaku"? ;)


wole ująć to w kontekscie - "w polu widzenia, zasięgu" :D

Autor:  rabe [ Wt sie 30, 2011 3:06 pm ]
Tytuł: 

SZCZEŚLIWY DZIEŃ!!

Paczka z Chamonix dotarła do mnie:) Sprzęt prawie w całości.
A cały proces wyglądał tak:

Hi,
i'm a member of gendarmerie rescue mountain team. I search a german missing person. i fly into the rescue helicopter, i see a bag in a crevasse, 300 meters under the summit in the north face of Mont Blanc.
I come down in the crevasse, your bag is open. I take everythings i see in the ice, the snow and the darkness. I find your hotel phonenumber, I call them to have your email. I realise it isn't the german bag...
the helmet is broken in two parts.
Excuse me for my english.
If you come back to Chamonix, you can write me and visit our office:
- PGHM - 69 route de la mollard - 74400 CHAMONIX
Bye

Kurna jaki jestem szczęśliwy.
Były pytania z ich strony czy JA to JA, czy może komuś pożyczyłem kask itp. Musiałem dokładnie opisać co spadło, kiedy i gdzie.
Opis pokrywał się z ich tanem faktyznym, więc zapakowali sprzęt, kase na wysyłke wzieli z portwela i dzisiaj się cieszę sprzętem.

Autor:  KWAQ9 [ Wt sie 30, 2011 5:07 pm ]
Tytuł: 

Haha, kiedyś 100 lat temu "podobną" akcję miałem pod Giewontem z portfelem. :mrgreen:

Autor:  zuber88 [ Wt sie 30, 2011 6:45 pm ]
Tytuł: 

są jednak dobrzy ludzie na tym świecie!

Miałem "troche" podobną sytuację w kochanym PKP, tydzień przed odlotem do Kanady... tylko, że ukradli mi wszystkie dokumenty, troche kasy, telefony i iPoda.
Jakaś Pani mi odesłała dokumenty, ale niestety już były zgłoszone jako kradzione, więc i tak musiałem wyrobić nowe i wydać 600-700 euro za przebukowanie biletów...

Pozdrawiam podróżujących koleją!
Dobra rada: nie zasypiaj w pociągu

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/