Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N cze 16, 2024 2:05 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Dolomites 2011
PostNapisane: N sie 21, 2011 10:22 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew…

Adama poznałem w lutym na szczycie Świnicy; Sławka w maju na Zaklętym Murze w Dolinie Będkowskiej; Pomysł wyprawy w Dolomity, który chodził mi po głowie od długiego czasu spodobał się chłopakom i tak postanowiliśmy jechać w okolicach sierpnia do Italii. Największą przeszkodą dla mnie był brak urlopu, ale człowiek nie jest taki co by sobie nie poradził – po „zdiagnozowaniu” u mnie poważnego urazu kolana dostałem L4 na 2 tygodnie i skierowanie na rehabilitację w Dolomitach

DZIEŃ I

Około 9 rano 31 lipca 2011 dojeżdżamy do Rif. Seg. Marmolada przy jeziorze Lago di Fadaia. Sławek jest strasznie zmęczony i postanawia odpocząć, czym wzbudza ogólne zainteresowanie turystów – zdjęcie poniżej nie wymaga chyba komentarza

Obrazek
Obrazek
Lago di Fadaia

Ja z Adamem znajdujemy przyjemne miejsce na pierwszy tej wyprawy biwak na dziko i idziemy na krótką 4-godzinną wycieczkę na przełęcz przy Rif. L.Gorza (2478 m). W drodze powrotnej spotykamy Niemców, którzy pytają nas o drogę bo w ich mapach (Kompass) nie ma zaznaczonego szlaku, którym zamierzają iść – mamy więc okazję przekonać się o wyższości map Tabacco.
Wieczorem szybko rozbijamy namioty bo zaczyna padać deszcz – leje do rana.

Obrazek
Widok na Piz Boe (3152 m ) z Rif. L.Gorza (2478 m)

DZIEŃ II

Po nocnej ulewie rano prawie nie ma śladu a my nie spiesząc się przygotowujemy się do wyjścia w góry – naszym celem jest Punta Penia.
Około 10 wyjeżdżamy kolejką (4.50 euro w jedną stronę) do Rif. Pian dei Fiacconi (2626m) skąd zaczynamy marsz. Drogą 606 dochodzimy do małego i bezpiecznego lodowca, którym podchodzimy do początku ferraty biegnącej granią zachodnią. Ferrata jest łatwa, lekka i przyjemna a miejscami przesadnie ubezpieczona. Po pokonaniu ferraty znów dochodzimy do małego lodowca, którym dochodzimy na szczyt Punta Penia (3343m). W czasie drogi na szczyt mamy 4 pory roku – słońce, lekki śnieg, deszcz i grad. Na szczycie jesteśmy około godziny, po czym zaczynamy zejście lodowcem do końcowej stacji kolejki, którą wjeżdżaliśmy (na początku zejścia pokonujemy łatwą i krótką ferratkę). Do biwaku schodzimy drogą 606. W nocy znów leje a w namiocie 6°C.

Obrazek
Schronisko na szczycie Punta Penia (3343 m)

Obrazek
Widok na Piz Boe (3152 m) z Marmolady

Obrazek
Krzyż na Punta Penia (3343 m)

DZIEŃ III

Jedziemy do Malga Ciapela (1435m). Startujmy drogą 610 do schroniska Malga Ombreta (1904m) i dalej do Rif. O.Falier (2074m) skąd idziemy na przełęcz Pas de Ombreta i do Bivacco M.Dal Bianco (2730m) gdzie pierwszy raz tego wyjazdu nocujemy w górach. Wraz z nami nocuje 3 sympatycznych Włochów a klimacik jest pierwsza klasa. Przed snem miła niespodzianka – spokój gór zakłóca całe stado koziorożców alpejskich

Obrazek
Goście, goście czyli stado koziorożców alpejskich
Obrazek
Sławek pod Bivacco M. Dal Bianco
Obrazek
w środku bivacco bardzo przyjemnie - w dzień chłodno w nocy ciepło


DZIEŃ IV


O poranku szybkie śniadanko i kontynuujemy naszą trasę. Łatwą ferratą a następnie bardzo stromymi piargami dochodzimy na przełęcz, skąd granią wspinamy się na szczyt Cima D’Ombretta (3011m) – cały szczyt jest podziurawiony jamami z czasów wojny. Widok wspaniały - zwłaszcza o poranku. Ze szczytu tą samą granią, którą weszliśmy, schodzimy do miejsca, w którym dalej szlak prowadzi nas w dół stromymi piargami. Obchodzimy masyw Ombretty i szczyt Sasso Vernale i dochodzimy do ferraty Ombretta – ok 100m stromego i miejscami wymagającego zejścia. Po pokonaniu ferraty nieprzyjemnymi piargami dochodzimy do Pas de Ombretola (2864m) skąd drogą 612 znów po piargach schodzimy w stronę schroniska Falier, gdzie serwują najlepsze cappuccino jakie w życiu piłem . Ze schroniska schodzimy do auta w Malga Ciapela i trafiamy na kemping Malga Ciapela Marmolada, który jest na bardzo wysokim poziomie i z czystym sumieniem polecam (cena w sezonie 7,5 euro os + 6 euro auto). W nocy znowu burze.

Obrazek
Rankiem na szczycie Cima Ombretta
Obrazek
w jednej z jam na Cima D'Ombretta


DZIEŃ V

REST

DZIEŃ VI

Rankiem z kempingu wyjeżdżamy do miasteczka Chiesa (1242m), zostawiamy samochód przy drodze i ciśniemy asfaltem do gospodarstwa agroturystycznego na przełęczy C.ra della Grava (1627m). Mimo, że asfalt to i tak droga przyjemniejsza niż ta do Moka . Drogą 557 podchodzimy ostrym podejściem w kierunku ferraty Alleghesi. Na krótkim postoju na uzupełnienie płynów itd. Sławek oznajmia nam, że odpuszcza i wraca do auta – pada w jego kierunku tylko jedno jedyne pytanie – „dobrze to przemyślałeś?” Sławek jest pewny swojej decyzji więc ją szanujemy i dalej idę już tylko z Adamem. Po dojściu na początek ferraty zaczyna padać i nie zanosi się by przestało, więc podejmujemy decyzję o odwrocie do najbliższego schroniska. Do Rif. A.Sonino Coldai (2132m) dochodzimy mocno przemoczeni i postanawiamy zostać na noc bo pogoda nie pozwala by dziś kontynuować. Adaś załatwia nocleg po 20 euro za noc, jednak po rozmowie z barmanką i okazaniu się legitymacją KW uzyskuję dla nas zniżkę 50% a miła barmanka proponuje spaghetti w bardzo korzystnej cenie (w schroniskach nie prywatnych obowiązują zniżki 50% na nocleg w wieloosobowych pokojach i na niektóre potrawy dla osób zrzeszonych w klubach wysokogórskich). Szkoda, że na piwko zniżek nie było, ale i tak nie mogłem sobie odmówić . Siedzę więc, piję piwko, rozmawiam z barmanką, która nawiasem mówiąc była jedyną ładną włoszką, która widziałem w Italii (nie ma jak Polki) a w międzyczasie Adaś odnajduje przypadkiem suszarnie, gdzie suszymy przemoczone ciuchy. W nocy podobno była burz, ale spałem jak zabity 

Obrazek
Przed pierwszą próbą...

Obrazek

przed schroniskiem Rif. A.Sonino Coldai (2132 m)


DZIEŃ VII

Trawers Civetty
Dzień zaczął się miło. Jak to zwykle w moim przypadku od gorącej czarnej kawy. Jeszcze milej się zrobiło jak po jej wypiciu idąc za nią zapłacić usłyszałem od wspomnianej wcześniej barmanki – „pan dziś nie płaci, życzę zdobycia szczytu i sprzyjającej pogody”. Zrobiło się naprawdę miło i sympatycznie. W dobrym nastroju ruszyłem z Adasiem w kierunku ferraty – droga wyglądała trochę inaczej niż podczas ulewy. Do ferraty degli Alleghesi dochodzimy w bardzo szybkim tempie i zaczynamy długie wejście na szczyt. Przez cały czas towarzyszy nam bardzo gęsta mgła, tak gęsta, że momentami nic nie widać – zorientowałem się, że jestem na szczycie po tym jak przywaliłem łbem o szczytowy krzyż (kask się przydał tylko ten jeden raz)  Monte Civetta (3220 m) osiągamy po około 3,5 h. Schodząc gubimy szlak – mgła ciągle tak gęsta, że już się nie widzimy. Błądzimy tak ponad godzinę, aż dochodzimy do pionowego urwiska, gdzie podejmujemy decyzję, że pora cisnąć z powrotem do góry i zacząć jeszcze raz. W końcu odnajdujemy szlak, którym dochodzimy do Rif. M.V. Torrani (2984m) skąd kierujemy się w stronę ferraty Tissi. Po przejściu na czuja pola śnieżnego odnajdujemy ferratę i zaczynamy zejście. Trudności ferraty potęguje niesłabnąca mgła, poza tym jest mokro i ślisko. Mimo tych utrudnień udaję się bezproblemowo pokonać ferratę. Dalej idziemy piargami - drogą 558 dochodzimy do przełęczy della Grava, gdzie odbijamy w drogę 586 i schodzimy do kempingu o zaskakującej nazwie - Civetta w miejscowości Pecol. Po kolacji idziemy na zasłużone sobotnie piwko do miejscowego baru. W nocy standardowo pada deszcz.

Obrazek
na Monte Civetta (3220 m) w totalnej mgle

DZIEŃ VIII

Jedziemy do Cortiny D’Ampezzo na kemping Olimpia (za sam i 3 osoby 34 euro). Zwiedzamy miasteczko. Dzień restowy. W nocy „zaskoczenie” - duża burza

DZIEŃ IX


Po porannej powodzi w namiocie połowa rzeczy mokra i postanawiamy jechać nad morze. Po przejechaniu ok. 30 km jest już upał i stwierdzamy, że lepiej zjechać nad jeziorko, które wypatrzyliśmy na mapie. Trafiamy na jakiś zamknięty kurorcik gdzie jest wszystko czego nam trzeba – stoliki, leżaki plażowe, łódki, rowerki wodne i przede wszystkim piękne jezioro – Lago di Pieve di Cadore, w którym nie omieszkaliśmy się wykąpać. Rzeczy już wysuszone, my najedzenie i wypoczęci, więc około 17-tej wracamy do Cortiny, a konkretnie do startu drogi 442 (kilka km za miejscowością Pocol). Plan jest taki by dojść do Rif. A.Dibona (2037 m), tam przenocować a rankiem wyruszyć na Lipellę. Po kilku minutach od zaczęcia podejścia zaczyna lać, ale twardo idziemy dalej. W schronisku kolejna niemiła niespodzianka – cena nas zabija 40 euro za noc – wracamy więc do auta, gdzie z Adasiem rozbijamy na dziko namiot w lasku na polanie (1732 m) a Sławek noc spędza w samochodzie. W nocy szaleje burza, ale tym razem namiot nie przemaka.

Obrazek
Lago di Pieve di Cadore - wspaniałe miejsce na rest :)

DZIEŃ X

Nad ranem jest bardzo zimno – w namiocie 0°C. Wyruszamy dobrze już znanym błotnistym szlakiem 442 do schroniska Dibona, skąd szlakiem 404 kierujemy się w stronę ferraty Giovanni Lipella. Ferrata początkowo biegnie 500 metrową sztolnią, która stopniowo wznosi się ku górze. Następnie mozolnie trawersuje ściany prowadząc na tzw. „amfiteatr” Tofany di Rozes. Końcowe podejście na szczyt jest bardzo wyczerpujące, ale udaje się nam zdobyć pierwszą z Tofan – Tofana di Rozes (3325 m). Widok jest przepiękny, ale mocno wieje przenikliwy, zimny wiatr, więc po nacieszeniu oczu zaczynamy żmudne zejście w kierunku Rif. Giussani (2580 m). Adam pocisnął przodem, ja za nim, ale czekam na Sławka. Po drodze zaliczam glebę na śniegu i cudem wyhamowując po kilku metrach unikam przejażdżki na sam dół. Ze schroniska Giussani idziemy drogą 403 do schroniska Dibona, skąd po raz kolejny błotnistą drogą 442 przez las do auta. Szybkie jedzonko, rozbicie namiotu i spać, bo rankiem w planie ferrata Giuseppe Olivieri, na którą idę tylko z Adasiem (Sławek oznajmił rezygnację już na szczycie Tofany di Rozes – chyba dało mu w kość). Noc jeszcze zimniejsza niż poprzednia.

Obrazek
gdzieś na Lipelli
Obrazek
amfiteatro na G.Lipella

Obrazek
Krzyż na Tofana di Rozes (3225 m)
Obrazek
ze szczytu Tofana di Rozes (3225 m)
Obrazek
Góry i Adaś w środku :)

DZIEŃ XI


Pobudka bladym świtem, szybka kawa, śniadanko i ciśniemy do Dibona skąd kierujemy się w stronę Rif. Pomedes (2303 m). Stamtąd podchodzimy pod ferratę G.Olivieri i nią wchodzimy na szczyt Punta Anna (2731 m). Ferrata do łatwych nie należy - przy założeniu, że stalówek używa się tylko do asekuracji drogę wyceniłbym na mocne IV z kilkoma miejscami V. Z Punta Anna kontynuujemy wspinaczkę ferratą Aglio na szczyt Tofana di Mezzo (3244m). Po drodze wchodzimy jeszcze niezaznaczoną na mapie ferratą na jakiś szczyt, jednak musimy zejść tą samą drogą, gdyż innej nie ma – bardzo siłowy fragment ferraty po pionowej ścianie. Ze szczytu drugiej z Tofan schodzimy na platformę widokową (3224 m) na górnej stacji kolejki Freccia nel Cielo (podniebna strzała – nazwa wypas nie ma co). Właściciel już wszystko zamyka i zaraz ma odbyć się ostatni kurs kolejki. Proponuje nam, że możemy nocować (jest taka możliwość – jest pomieszczenie, gdzie można walnąć się na glebie) my jednak mamy inne plany. Ferratą Lemon i Formenton wchodzimy na ostatnią z Tofan – Tafana di Dentro (3238 m). Te ferraty mimo, że nie są trudne trochę mnie stresują, gdyż całą drogę płaczę jak nastolatka na Titanicu (poprzedniego dnia zgubiłem okulary lodowcowe i naświetlone oczy zaczynają się buntować). Na szczycie wpisujemy się do książki i wyruszamy dalej w poszukiwaniu bivacco, które jak „mówi” mapa powinno nie być przesadnie daleko. Około 19.30 dochodzimy do Baracca degli Alpini (2922 m) – odszukanie tego bivacco to prawdziwe wyzwanie, ponieważ ta niepozorna, mała chatka jest tak wkomponowana w skałę, że trudno ją dostrzec nawet z niewielkiej odległości. W środku jest już 3 Włochów, jemy z nimi kolację (jak to pięknie brzmi – tak naprawdę powinienem napisać – pochłaniamy wszystko co mamy w błyskawicznym tempie), robimy pamiątkowe zdjęcie i rozmawiamy. Po niedługim czasie do schronu przybywa jeszcze 2 Włochów, w środku więc komplet – 7 osób. Widok na Cortinę z naszego tymczasowego domu zapiera dech w piersiach a zachód słońca jest niesamowity. W nocy jest potwornie zimno – spię we wszystkim co miałem (tylko deszczówkę sobie darowałem) – koszulka, bluza, polar, softshell, 2 przydziałowe koce i nadal mi zimno. Co prawda w środku jest kominek, ale drewno wilgotne i nie rozpalamy by się nie podusić. Jakoś udaję się zasnąc…

Obrazek
Cortina D'Ampezzo z ferr. G.Olivieri
Obrazek
na ferr. Olivieri

Obrazek
Wyjście z pionowej ściany na ferr. Giuseppe Olivieri
Obrazek
na szczycie Tofana di Mezzo (3244 m)
Obrazek
panorama ze szczytu Tofana di Mezzo (I)

Obrazek

panorama z Tofana di Mezzo (II)


Obrazek
na szczycie Tofana di Dentro (3238 m)

Obrazek

z sympatycznymi Włochami przy Baracca degli Alpini (2922 m) gdzie spędziliśmy bardzo zimną noc


Obrazek
zachód słońca "z okna" bivacco

Obrazek
Bracca degli Alpini jest tak zakamuflowana, że nawet z bliska ciężko dostrzec cokolwiek oprócz skały

Obrazek
panoramka "z okna" bivacco o zachodzie
Obrazek
Good night Dolomites

DZIEŃ XII


Rankiem witają nas ciepłe promienie słońca, które wpadają przez szczeliny. Dojadamy jakieś resztki z kolacji i cała nasza siódemka zaczyna zejście. Początkowo pokonujemy bardzo łatwą ferratę by później bardzo przyjemnym szlakiem 407 dojść do Rist. Pietofana (1675 m), gdzie ma przyjechać po nas Sławek. Około południa pojawia się nasz transport i jedziemy już w pełnym składzie na kemping do Cortiny, którą jeszcze niedawno oglądaliśmy z góry. Jedzonko, prysznic, pranie i odpoczynek po ciężkiej trasie – pogoda jest piękna więc wylegujemy się przed namiotami sącząc zimnego browarka, który smakuje jak nigdy. Zapada decyzja, że jutro po śniadaniu jedziemy na Słowenię by wejść na Triglav.

Obrazek
Good morning Dolomites

DZIEŃ XIII

Około 11 opuszczamy kemping i kierujemy się w stronę Słowenii. Na miejscu odwiedzamy skocznię w Planicy, uzupełniamy zapasy żywności (sporo taniej w porównaniu z Włochami) i szukamy dogodnego miejsca na ostatni w czasie tej wyprawy biwak na dziko.

DZIEŃ XIV

Pobudka, szybkie śniadanko i o 6 jesteśmy w drodze na Triglav –mamy do pokonania około 2200 m przewyższenia. Około południa docieramy na szczyt (2864 m) a tam jak na jarmarku – ludzi multum – tańczą, śpiewają, piją wino z kieliszków (a jakże), sprzedają piwo po euro – normalnie szopka. Jak szybko weszliśmy tak szybko uciekliśmy. Jeżeli, ktoś wybierałby się w Alpy Julijskie tylko by wejść na najwyższy szczyt to osobiście odradzam – lepiej się przejść na Giewont. Nie znaczy, że w Julijkach nie ma fajnych górek, ale Trójgłowemu mówię – już się nigdy nie spotkamy.
Po zejściu szybka kolacja, jeszcze szybsze przepakowanie auta i zaczynamy wracać do kraju.
Zaczynam już tęsknić za Dolomitami a w głowie pojawiają się pierwsze pomysły co by tu jeszcze w tych pięknych górach zrobić – a jest gdzie cisnąć!

Polecam obejrzeć film ze zdjęć dostępny pod poniższym linkiem (najlepiej w HD 1080p i na full view)

https://picasaweb.google.com/lh/photo/S ... directlink

Link do zdjęć z opisami:

https://picasaweb.google.com/1063911491 ... directlink


Mam nadzieję, że Was nie zanudziłem.
Jeśli macie jakieś pytania to chętnie na wszystkie odpowiem.

Do zobaczenia na szlaku.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 10:44 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Fajne zdjęcia.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 10:50 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Kilka zajebistych zdjęć oszuście. :)

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 10:53 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Jeszcze raz gratuluję wyjazdu :) Piękne szczyty zaliczyliście, wykorzystaliście ten czas w stu procentach. Do Marmolady jakoś zupełnie straciłam serce i zapał, ale Cimę Ombrettę i pozostałe Tofany dopisuje do swojej dolomitowej listy :) Noce w bivacco, wschody słońca, bliskie spotkanie z szatanami - niezapomniane wrażenia :)

Cytuj:
Po drodze zaliczam glebę na śniegu i cudem wyhamowując po kilku metrach unikam przejażdżki na sam dół.

Nie mów że na tym śniegu (o ile utrzymał sie do Waszego wyjazdu) zaliczyłeś przejażdżkę??

Obrazek

Zejście do Giussani i niżej jest dość upierdliwe, pamiętam że ten fragment ze zmęczenia i stresu (brak raków) przechodziłam na sztywnych nogach, krok po kroczku, aczkolwiek widziałam i takich którzy go przebiegali :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:00 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
nutshell napisał(a):
Nie mów że na tym śniegu (o ile utrzymał sie do Waszego wyjazdu) zaliczyłeś przejażdżkę??


No dobra nie powiem - ale to gdzieś w tych okolicach tylko bardziej na wysokości schroniska


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:03 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Co do zdjęć to trochę więcej jest pod linkiem na picasa, ale to i tak ułamek tego co przywiozłem - będę chyba do zimy obrabiał :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:03 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Hardcore.
Cytuj:
będę chyba do zimy obrabiał

Co Ty, wystarczy tydzień codziennego ślęczenia :mrgreen:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:13 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
nutshell napisał(a):
Cimę Ombrettę i pozostałe Tofany dopisuje do swojej dolomitowej listy :) Noce w bivacco, wschody słońca, bliskie spotkanie z szatanami - niezapomniane wrażenia :)


Na Cime Ombretta warto się wybrać ze względu na niezwykły urok tego miejsca - oczywiście polecam wariant 2 dniowy z wykorzystaniem Bivacco M. Dal Bianco. Schodząc ze szczytu do Pas de Ombretola warto rozważyć wariant drogi granią przez masyw Sasso Vernale, rezygnując z ferraty Ombretta, która jest krótka i bardzo męczących zejść i podejść piargami. Chyba gdzieś Ci to już pisałem ;)

A Tofany z ferratami Olivieri i Aglio oraz nocleg w Baracca degli Alpini to jazda obowiązkowa - polecam :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:16 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Cytuj:
Chyba gdzieś Ci to już pisałem

Mhm ;)
No koniecznie z wykorzystaniem bivacco, w ogóle na przyszłość zamierzam jak najczęściej wykorzystywać blaszaki, bo to chyba jedyna szansa dla mnie żeby podziwiać wschód słońca w górach :lol:
Z Ombretty przepiękne widoki, góry na każdym planie po sam horyzont, bajka :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:17 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
nutshell napisał(a):
Cytuj:
będę chyba do zimy obrabiał

Co Ty, wystarczy tydzień codziennego ślęczenia :mrgreen:


To teraz trzeba iść na L4 żeby zdjęcia obrobić ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:20 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Podaj nazwisko tego swojego lekarza, może być na PW ;-))

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 11:36 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr sty 24, 2007 7:07 am
Posty: 708
Lokalizacja: Bielsko - Biała
Kawał dobrej foty.

_________________
http://kt-livetheadventure.blogspot.com/
http://picasaweb.google.com/KrzysiekTalik


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 2:38 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Madness napisał(a):
Wyruszamy dobrze już znanym błotnistym szlakiem 442 do schroniska Dibona

W sezonie zamykają drogę? Ja tam wjeżdżałem Mieczysławem 124.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 2:54 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
piomic napisał(a):
Madness napisał(a):
Wyruszamy dobrze już znanym błotnistym szlakiem 442 do schroniska Dibona

W sezonie zamykają drogę? Ja tam wjeżdżałem Mieczysławem 124.


Nie zamykają i spokojnie można dojechać autem, ale nasz bolid pod takie drogi ledwo wtaczał się na jedynce, więc nie chcieliśmy go tak męczyć by mieć czym wrócić do domu :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 3:13 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
A to nie był czasem Fokus na kieleckich blachach? :mrgreen:

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 4:21 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3189
Lokalizacja: Nowy Sącz
Świetne fotki, porządne zdobycze, aura sprzyjająca. Nic, tylko zazdrościć 8)

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 4:44 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
piomic napisał(a):
A to nie był czasem Fokus na kieleckich blachach? :mrgreen:


To była stara Astra Classic 1.4 Sławka na czarnych blachach ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 6:33 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
W Aljazev Dom spotkaliśmy dwóch kielczaków, którym siadał focus i zapinali z buta od wodospadów z worami bo się bali, że padnie zupełnie a po ćmoku nie dadzą rady trafić tyłem w serpentyny.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 7:13 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
piomic napisał(a):
W Aljazev Dom spotkaliśmy dwóch kielczaków, którym siadał focus i zapinali z buta od wodospadów z worami bo się bali, że padnie zupełnie a po ćmoku nie dadzą rady trafić tyłem w serpentyny.


U nas tak źle nie było - raz się tylko hamulce zapaliły jak zjeżdżaliśmy spod Lago di Fadaia do Malga Ciapela :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 7:16 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr sty 20, 2010 3:38 pm
Posty: 1827
Lokalizacja: Wolne Miasto Nowa Huta
Piękne widoki :D

_________________
Moje Tatry

Życie jest piękne. To ludzie są pojebani.

"Słabe stopnie są jak puszczalska dziewczyna. Jak im zaufasz to ci dadzą, a jak nie, to będą częściej zdradzały." - Mechanior


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 8:15 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Madness napisał(a):
raz się tylko hamulce zapaliły

Jedynka się kłania. Hamulec w ostateczności. No ale 1,4 z luzami eksploatacyjnymi dużej siły hamowania nie wygeneruje...

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 8:31 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
piomic napisał(a):
No ale 1,4 z luzami eksploatacyjnymi dużej siły hamowania nie wygeneruje...


Zgadza się, zwłaszcza, że autko było dopakowane po dach, więc silnik mało co nie wyskoczył, no ale zaliczył najwyższe przełęcze i z tego co wiem to jeszcze chodzi :)

Teraz się można pośmiać, ale przez chwilę to każdy chyba myślał, że tym autkiem to dużo nie nawojujemy na tych podjazdach. Na przyszłość to chyba wezmę swoje tylko jak tu się zapakować w trzy osoby do Golfa IV z zapasem w bagażniku :)

Jakiś mocny diesel w kombi by się przydał na takie wypady


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N sie 21, 2011 10:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Madness napisał(a):
jak tu się zapakować w trzy osoby do Golfa IV z zapasem w bagażniku

Spoko, trumna na dach i lecicie.
W Tatry na kilkudnówki zdarzało mi się jeździć w czterech chłopa ze sprzętem zimowym (nie, nie – bez nart) Ibizą na gazie. Dało radę. Ale w Dolomity Mesio 124 300D był znacznie wygodniejszy.
No i rzeczywiście kombi ma kilka plusów. Pierwszy to noclegi – przerzucasz wory do przodu i dwie osoby śpią legalnie na parkingu, a i kolację przy deszczu spoko ugotujesz pod otwartą klapą.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 5:52 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
piomic napisał(a):
Ibizą na gazie


Nie wstyd Ci ?

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 7:02 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
No wstyd, ale muszę to z siebie wyrzucić, takiej traumy nie można tłamsić w sobie.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 7:06 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:09 pm
Posty: 22106
To przemyśl to. Tylko przez benzynę w Twym aucie zabrałem Cię w Julijskie :lol: :wink:

P.s. Ładne te Dolomity. Szanownna Pani nutshell zorganizujesz masowy wyjazd ? :wink:

_________________
"Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem

"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 7:19 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Wrzesień tam jest ładny, jeszcze ciepło w dzień a nocą lodówki nie potrzeba no i część dróg do schronisk latem jest zamknięta a po sezonie można się podwieźć tak z tysiąc wyżej.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 11:08 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10406
Lokalizacja: miasto100mostów
Piękne zdjęcia, gratulacje za super wycieczkę.
Madness napisał(a):
Największą przeszkodą dla mnie był brak urlopu, ale człowiek nie jest taki co by sobie nie poradził – po „zdiagnozowaniu” u mnie poważnego urazu kolana dostałem L4 na 2 tygodnie i skierowanie na rehabilitację w Dolomitach
Dobre, ale pilnuj żeby szef nie przeczytał:)

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 4:39 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt sie 11, 2009 9:45 pm
Posty: 2542
Madness napisał(a):
Jakiś mocny diesel w kombi by się przydał na takie wypady

Się zgadzam i dlatego na wiosnę zmieniam wóz :mrgreen:
Przepiękne zdjęcia.Gratuluję tak owocnego wypadu!

_________________
"Ja akurat marzenia górskie mam pod powiekami,to jest mój oddech, moje życie" - Wojtek Kurtyka


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn sie 22, 2011 9:51 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
matragona napisał(a):
Się zgadzam i dlatego na wiosnę zmieniam wóz Mr. Green


To rozumiem, że na wiosnę jedziemy w jakieś wyższe górki? ;)

matragona napisał(a):
Przepiękne zdjęcia.Gratuluję tak owocnego wypadu!


Dziękuję bardzo :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL