Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Prawie jak w Tatrach, tam gdzie filanców brak...
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=12124
Strona 1 z 1

Autor:  LigeiRO [ Wt sie 23, 2011 2:16 pm ]
Tytuł:  Prawie jak w Tatrach, tam gdzie filanców brak...

Tegoroczna pogoda w Tatrach przekroczyła nasze granice wytrzymałości. Co planowany weekend w naszych najwyższych górach, tym pogoda dopisywała wyłącznie pływakom i wielbicielom deszczowej piosenki. A chciało nam się wyjść gdzieś powyżej górnej granicy lasu.

Myslimy: może Alpy?? Przeszukujemy oferty rozmaitych, bardziej tych sprawdzonych biur podróżniczych, które oferują wyprawy w Alpy. Ceny niestety są powalające, mało tego, sporo ofert jest "okrążających" góry: a to wokół Mont Blanc, a to wokół GrossGlocknera... chodzenie tylko po przełęczach do końca mnie nie satysfakcjonuję.

Właściwie tydzień zabrało nam rezerwowanie biletów, zaklepanie miejsca w schronisku, przepakowanie sprzętu, zakup niezbednej żywności. Bo dlaczego nie pojechać na zasadzie samoorganizacji.
Po dobrych kilkunastu godzinach docieramy do Innsbrucka i lokalnym autobusem ruszamy w dolinę przez Fulpmes i Neustiff. Celem są piękne Alpy Sztubajskie,widoczne już z daleka, lśniące białymi lodowcami. Wygramolamy się z przerażająco ciężkimi plecakami w Mitterbergalm, i podążamy wzdłuż potoku, w dół, aż do rozwidlenia dróg. Teraz już niestety w górę, wąska miejscami ścieżką, wychodzimy na próg doliny i pędem do pierwszego schroniska, Sulzenaualm. Kawa budzi siły i zmysły!!
Cel dnia dzisiejszego widać już nad wielkim wodospadem, wysoko nad nami, gdzieś 400 metrów różnicy wzniesień, bowiem nasze schronisko leży na wysokości nieco poniżej wierzchołka Świnicy. Mozolne zakosy plus ciężki plecak w sporo dodatniej temperaturze wyciskają z nas siódme poty.

Widoki coraz piękniejsze i bliższe, wspaniale schronisko wygląda na tle wyniosłego Sulzenaukogel. W końcu dochodzimy do schroniska Sulzenauhutte i pierwsze co robimy, to wypijamy po złocistym smacznym trunku, zresztą jak 90% tu dochodzących :)

cdn. (trochę zdjęć na początek, trudno wybrać z ok. 500)



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  kilerus [ Wt sie 23, 2011 2:26 pm ]
Tytuł: 

Ale fajowy ten stawek :mrgreen:

Autor:  zephyr [ Wt sie 23, 2011 2:37 pm ]
Tytuł: 

czekam na cd i jakiś opis szczytów przez Was zdobytych :wink:

Autor:  Łukasz T [ Wt sie 23, 2011 2:50 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
cdn.


.ndc

Autor:  Kaytek [ Wt sie 23, 2011 3:08 pm ]
Tytuł: 

Łoooo, piknie :)

Autor:  piomic [ Wt sie 23, 2011 3:27 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
trudno wybrać z ok. 500

A co tak mało? Aparat się popsuł czy (jak ja ostatnio) zapomniałeś dodatkowej karty?

Autor:  LigeiRO [ Wt sie 23, 2011 5:53 pm ]
Tytuł: 

Ok 500 na jednej karcie (z 4-ech).

Autor:  Łukasz T [ Śr sie 24, 2011 6:38 am ]
Tytuł: 

No dobra - parę zdjęć zrobiliście, gdzieś tam byliście. A pamiętasz gdzie ?

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 6:44 am ]
Tytuł: 

Strasznie mi się pisać relacji nie chce Łukaszu, może jak znajdę wenę.
Ale spodobało się na tyle że chyba częściej w Alpy pojedziem niż w Tatry przy tej pogodzie i problemami z rezerwacją miejsc.

Z tego co pamiętam:

Nisjoch 2680 m
Hundsheim 2822m
Belijoch 2776m
Aperer Freiger 3261m
Kleine Trogler 2885m
Grosse Trogler 2902m
i takie tam różne okoliczności przyrody. To był taki wyjazd rozpoznawczy ale warto warto, i wszędzie wszędzie gdzie się idzie, ferraty i lufa, tak tu już jest...


Ale koleby są...

Obrazek

Zwierzyna też...

Obrazek

I śmigło lata.

Obrazek

Autor:  Łukasz T [ Śr sie 24, 2011 6:51 am ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
i wszędzie wszędzie gdzie się idzie, ferraty i lufa, tak tu już jest...


A to ja dziękuję.

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 7:06 am ]
Tytuł: 

Najbardziej mnie zaskoczył niepozorny w sumie szczyt G.Trogler na który idzie się trawkami przeplatanymi skałkami, nachylenie z 75 stopni i zapierdzielanie przynajmniej 200 metrów ferratą, często w pionie.
Dlatego autochtoni mają inne poczucie chodzenia, tam nawet na przełęcze trzeba dziabnąć żelazną drogą.

Na Aperera grań bez ubezpieczeń z trudnościami jak na Orlej ;)

Autor:  Łukasz T [ Śr sie 24, 2011 7:16 am ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
Na Aperera grań bez ubezpieczeń z trudnościami jak na Orlej


To jak w Julijskich czasami. To tak na marginesie odwiecznej dysputy jak to Orla trudna jest :mrgreen:

Autor:  Kaytek [ Śr sie 24, 2011 7:25 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
jak to Orla trudna jest

No właśnie, jaka? Ktoś był?

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 7:28 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
No właśnie, jaka? Ktoś był?


Kiedyś kawałek byłem, chyba nawet z Łukaszem T. ale trzeba by odświeżyć temat.

Autor:  Łukasz T [ Śr sie 24, 2011 7:40 am ]
Tytuł: 

Więc Panowie i Panie czy warto przemyśleć temat zamontowania dodatkowych ubezpieczeń na Orlej ?

P.s. Cudny zwierz.

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 7:47 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
P.s. Cudny zwierz.


Te były gorsze...

Obrazek

Obrazek

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 7:52 am ]
Tytuł: 

A w sprawie ubezpieczeń sztucznych mniej więcej tak to wygląda.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  Mooliczek [ Śr sie 24, 2011 8:03 am ]
Tytuł: 

Ładnie :) To pierwszy raz w Alpach?

Autor:  LigeiRO [ Śr sie 24, 2011 8:06 am ]
Tytuł: 

W zasadzie trzeci ale z pogodą różnie bywało. Tym razem lepiej być nie mogło.

Autor:  matragona [ Śr sie 24, 2011 5:07 pm ]
Tytuł: 

LigeiRO napisał(a):
Ale spodobało się na tyle że chyba częściej w Alpy pojedziem niż w Tatry

:D ja już wdrożyłam takie postanowienie "chwilę temu",i jest ok :wink:
Choć na Tatry już czekam niecierpliwie,jesienią już się wybiorę a zimować będę w nich na pewno..
Fajna wyprawa a co najważniejsze,że wróciliście zadowoleni :)

Autor:  raffi79. [ Śr sie 24, 2011 7:19 pm ]
Tytuł: 

Fajnie.. Muszę się kiedyś lajtowo wybrać :)

Autor:  LigeiRO [ Cz sie 25, 2011 8:06 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
ja już wdrożyłam takie postanowienie "chwilę temu",i jest ok


Jak możliwości pozwolą i czas, to oby częściej.


Kontynuując, krótki opis dnia kolejnego:



Meldujemy się pierwszego dnia bezproblemowo, dostajemy zniżki na nocleg (żona na Alpenverein, ja na legitymację GOPR co zaskakuję że zaczynają uwzględniać polskie kluby). Dostajemy też kartę kredytową, "żywieniową" by później na spokojnie się rozliczyć. Pokój przestronny z widokiem na góry, przynajmniej z łóżka widać jaka pogoda, czy warto wstawać

I nazajutrz słońca niestety brak, i wręcz delikatnie pada. Specjalnie to nas nie zraża. Pakujemy sie w przeciwdeszczowe ciuchy, bo siedzieć do końca w schronie się nie chce. Pakujemy do butelek wodę z ujęcia (potok lodowcowy) i wrzucamy tabletkę minerałów - a to dlatego że w schroniskach albo bardzo ciężko kupić wodę w butelce albo wcale.
Pilismy taką wodę bez żadnych perturbacji żołądkowych, zresztą większość tankowała taką wodę. Po lekkim śniadaniu i w drogę, pada nieustannie więc choćby krótki spacer po okolicy.
Pierwszym obiektem zostaję pięknie położony staw Blaue Lacke położony na wysokości 2289 m.n.p.m. u podnóży rozłożystego masywu Sulzenaukogel 2944 m.n.p.m., tutaj chwilę odpoczywamy, widoczność się poprawia i jakby deszcz mniejszy.

Wracamy w kierunku schroniska i szybko zapada decyzja by ruszyć do kolejnego stawu polodowcowego, oddalonego o godzinę drogi od Sulzenauhutte. Ścieżka prowadzi po gładkich wielkich głazach, w dodatku diabelnie śliskich, więc należy uważać. Pod Sulzenaukoglem pokonujemy w dół nietrudny acz stromy próg i znajdujemy się na rozłożystym plateau gdzie spływają potoki lodowcowe z lodowca Wilder Freiger. Przekraczamy mostkiem rwący potok i wznosimy się usypistą grańką (uwaga obrywy, o czym informuję stosowna tabliczka) i zakosami dość wysoka ponad dnem doliny osiągamy próg stawu. W dole lśni wspaniałym turkusowym kolorem staw Grunausee położony na wysokości 2328 m.n.pm.

Przestaję już padać zupełnie, wolno przesychamy w wiejącym od południa wietrze. Odpoczywamy.

I postanawiamy jeszcze iść dalej, ku kolejnym niewielkim już stawkom i położonej już dość wysoko przełęczy, popularnym przejściem pomiędzy schroniskami Sulzenauhutte a Nurnbergerhutte. W tym rejonie zdecydowana większość preferuję takie chodzenie od schronu do schronu, trasa zwana jest też Hoheweg.
Stromym podejściem docieramy do kotlinki Grunau i stąd już lekko wznosząc się, wśród wspomnianych jeziorek, podchodzimy pod wybitnie wznoszący się bardzo stromo stok opadający z przełęczy Nisjoch 2680 m.n.p.m., która jest naszym celem. Droga zaczyna mocno stromieć, zaczynamy wspinać się zakosami nieubłaganie w górę. Ostatnie około 100 metrów to wspinaczka po ferracie trawersem wzdłuż progu, następnie kolejny trawers po skosie w górę po żelaznej drodzę i na końcu pionowy uskok po stalowej linie. Na przełęczy monumentalny krzyż i kapliczka.
Tego dnia niewiele spotykamy osób, wychodzących wysoko w góry.

Wracamy tą samą drogą, już wolno, bo skape śniadanie już odczuwam i trochę słabnę. Jest coraz cieplej i chmury się podnoszą. I jak się okaże później, był to jedyny dzień niepogody. Reszta jak na zamówienie. Schroniskowa zupka plus piwko wyraźnie podnoszą siły. Zwłaszcza że na jutro przyda się ich zdecydowanie więcej...

[Zdjęcia wkleję później]

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/