Nie lubię pisać więc będzie krótko. 3.00 pobudka , k***a 3 godz snu to stanowczo za mało,ale zrywam się. 3.30 wyjazd z wiochy i o 6.45 jest w Palenicy. Biletu do parku nie kupuje bo nie ma nikogo i jazda. Przed Morskim mijam "Arniego" z 13 Posterunku który wcześniej minął mnie samochodem( ciekawe na jakiej podstawie dają zezwolenia na wjazd do Parku , jak za wygląd to czemu ja nie dostałem

) )Ok. 7.00 melduje się w Moku. Trochę niskich chmur, chłodnawo, chce wyciągnąć bluzę a tu ... dupa %&&**#$# jak to się stało. W tym momencie przypomniało mi się że istnieje coś takiego jak "wypożyczalnia sprzętu". To może i mają jakąś odzież. Poszedłem do kibelka , i pytam gościa czy nie ma jakiejś bluzy. On na to że pewnie , nawet wczoraj wyprana i że nie muszę oddawać. Nie wiem jak to działa , ale że sumienie nie puszczało , dałem bo browara przyniesionego z dołu na którego nie miałem ochoty , bo dzień wcześniej nie włożyłem do lodówki. NO to gitarka. Teraz można isc. Po 40 minutach jestem przy Czarnym Stawie i nadchodzi coraz więcej osób. Na szczęście wszystko idzie na Rysy. Godz 10.30 jestem na przełęczy. Piżdzi , wieje , bluza się przydała. Wtem patrze , ktoś idzie w kierunku Czarnego. Jako że nie za bardzo wiem którym to żlebem trzeba iść do góry , wg. WHP będzie "rynienka" podpinam się do nich. Ale po drodze zauważyłem kopczyki. Super. Goście wchodzą żlebem, ja grzędą , kopczyki są cały czas. Po może 20 min jesteśmy na szczycie. JEEEEEEEEEEST. Widoki ropz*******ją system. Moko i Czarny wręcz bajkowe,słoneczko świeci, ktoś tam na Wielkiego wchodzi, a na Rysach jak zwykle tłumy. Po rozmowie , okazało się że goście są z Bielska i do klapowiczków nie należą. Godzinkowy popas i na dól. Pod Czarnym Stawem zrobiło się głośno. Ale po zobaczeniu tłumów przy Czarnym i Moku odechciało mi się wszystkiego. K***a nienawidzę takich tłumów, ale w taki upalny dzień miało to pewne zalety

15.50 wyjazd z Palenicy. MSC jest mój
Fotki bez szału , ale cyfrówka jak to cyfrówka:
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych

:)
Jest nasz ( mój cel )
