14 sierpnia 2011 roku o godzinie 4.40 wytaczam się z domu. Obolały duchowo i fizycznie. O 4.55 docieram na parking pod Domem Dobroci. Wyprawa masowa. 23 osoby z czego 10 pracowników DD. Podatnicy nie zdążyli podłożyć min przeciwpancernych. Cel dnia - trasa rekreacyjna Tatrzańska Polanka - Śląski Dom - Batyżowiecki Staw - Przełęcz pod Osterwą - Popradzki Staw - Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór - parking. Kolorystycznie to było zielono - czerwono - niebiesko. Jedziemy na Korbielów, później Namestovo i tak dalej. Na początek morze chmur ( ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew ). Ogólnie z rana słonecznie było. Wychodzimy z busa i rozciągniętym peletonem ruszamy na trasę. Trasę raz za czas przecinającą szosę do schroniska. Sporo luda tam szło. W czasie przepisowym meldujemy się pod Śląskim Domem. Tam czas sielanki i ...

.Masowe zdjęcie naszych obliczy i ruszamy czeronym szlakiem. Magistrala Tatrzańska. Po lewicy Słowacja niższa, po prawicy wyższa. Ale coś pogoda szczery chmurne kły. Tak to się wita urzędników ?!?!?!?! Na szczęście pogoda przemyślała sprawę i podczas sesyj zdjęciowych nad Batyżowieckim Stawem wróciła do normy. My w tym czasie wykąpaliśmy się w stawie. Woda ok. Polecam. Dalsza droga to znów trawers grzbietu i zejście z PRAWIE 2 000 metrów na Przełęcz pod Ostervą. I oczywiście na Ostervę co by lepiej widzieć okolicę ( co by na ostatek widzieć Kamesznicę ). Wyłania się Mięguszowicka Dolina ( Złomisk zaszczery kły bardziej widowiskowo przy zejściu nad Popradzki ). Szatany, Baszty, Koprowy, Wołowiec, Mięguszowieckie, Cubryna, niepozorne Rysy, Wysoka, Rumanowy i inne. I Tępa nad Przełęczą. Mądry i pouczający topograficznie widok. Spędzamy na szczycie trochę czasu czekając na masowców. Kolejny etap to szybkie osiągnięcie brzegu Popradzkiego i odwiedzenie dwóch tamtejszych schronisk. Jeszcze nie społoneły więc widać, że mają umowę pod stołem. Biwakujemy na tarasie i plotkujemy czekając na ostatnich. Chcemy sprawdzić czy żyją. Żyją więc część grupy udaje się na Cmentarz Symboliczny. Ja , z racji kierownictwa wycieczki - brzmi dumnie, nie ?

, czekam na ostatnią parę, informuję ich , że schodzimy niebieskim po asfalcie do busa i znikam. We mgle. Z mgły wychodzę na parking obok elektriczki i czekam na innych. W tym czasie słowackie komarzyce próbują mnie zabić. Wygrałem. Grupka zbiera się w przepisowe23 osoby i ruszamy na Ojczyznę. Przez Łysą Polanę co by mnie wyrzucić na Palenicy. Ponieważ nie był to koniec mojego weekenda turystycznego. Znaczy się dołączyłem do Kaśka i Jacka w Morskim.
Dziękuję za uwagę. Na wszelkie pytania odpowie mój adwokat.