Dzień pierwszy start z Rytra szlak czerwony na Przehybę
Rytro i w zasadzie to pogoda jak w ładnym październiku.

Łąki suche na horyzoncie Pasmo Jaworzyny

Powyżej 1000 m npm już ciągle śnieg

Wielki Rogacz i ślady poszły sobie gdzie indziej, dalej trzeba było deptać, ale było w miarę, tak że nawet stuptutów nie wyciągałem

Tatry pokazały się na chwilę tylko niestety

Radziejowa i tamtejsze "Kowadło". Wszedłem, żeby nie było.

Radziejowa z drogi na Przehybę

A potem przyszły chmury, zmrok i zrobiło się mniej fajnie. Czołowka świeciła na pięć kroków. Szczęściem miły pan remontował w nocy kuchnię w schronisku i palił światło bo bym przeszedł mimo. W schronisku poza mną były tylko dwie osoby więc pełen luksus.
Dzień drugi, sobota, z Przehyby do Krościenka.
Ze śniegu zrobiło się masło i szło się kiepsko, ale minąłem z 10 osób idących w górę więc powinno być już udeptane.
Pogratulować dzioba

I znowu na dole sucho i przyjemnie

Ogółem bardzo fajna wycieczka.