Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Śnieżna wycieczka
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=12273
Strona 1 z 2

Autor:  Rohu [ N wrz 18, 2011 11:48 pm ]
Tytuł:  Śnieżna wycieczka

O 1:30 z grubymilysym wyjeżdżamy ode mnie spod bloku. Wokoło słychać muzykę i śmiechy z jakiejś nocnej imprezy. Zastanawiam się dlaczego nie mam normalnego hobby i nie piję teraz piwa na jakiejś imprezie lub chociażby oglądając mecz w telewizji. Po co się męczyć? Skoro w życiu jest tyle przyjemności.

Po trzech godzinach snu oczy trochę się jeszcze kleją. Nic to!
Zabieramy Lukasz’a i rumpela i jedziemy na kolejną „krótką i lajtową wycieczkę”.

Wychodzimy z parkingu około 3:15. Zimno, ciemno, jelenie ryczą przeraźliwie gdzieś po krzakach.
Na myśl znowu przychodzą mi śmiechy i krzyki ze studenckiej imprezy.
No cóż, trzeba iść. „Nie jesteśmy tu wszak dla przyjemności”.
Droga przed nami dzisiaj długa.

Po mozolnym podejściu szlakiem, przekroczeniu potoku skokami po śliskich kamieniach i podejściu zakosami lasem w końcu docieramy do pięknego stawu.
Powoli zaczyna świtać. Z mroków nocy wyłania się mroczna jeszcze o tej porze dolina, którą mamy zamiar dzisiaj przejść. Widać też bardzo niepozorny szczyt, o który chcemy zahaczyć. Ściągamy czołówki i idziemy dalej dnem wyschniętego koryta potoku zasilającego staw.
Potem nieprzyjemnym zarastającym trawami piargiem dosyć stromo pod górę.
Obrazek

Tutaj zaczyna się zabawa. Wchodzimy na Kozią Drabinę. Teren I. Możliwości założenia asekuracji niewielkie, nie wyciągamy więc nawet liny. Ekspozycja spora. Każde potknięcie oznaczałoby lot 100-150 metrów w dół. Straszna kruszyzna. Każdy stopień i chwyt (o ile uda się jakiś znaleźć) trzeba dokładnie sprawdzić.
Obrazek

Najgorszy był początek, po kilkudziesięciu metrach zaczyna być nieco lepiej. Pod koniec jeszcze bardzo niebezpieczne przejście w ekspozycji i wychodzę na łatwy teren z prawej strony Wielkiej Strągi – najniższego piętra Śnieżnej Doliny. Oddycham z ulgą i idę dalej do czekających u wylotu Srebrnej Rozpadliny Łukasza i Rumpela. Jak zwykle Łukasz ma lepsze tempo.
Pięknie tutaj.
Obrazek

Całe otoczenie robi niesamowite wrażenie. A przede wszystkim olbrzymia Srebrna Rozpadlina:
Obrazek Obrazek Obrazek

Idziemy cały czas na żywca, bo teren w miarę prosty.
Obrazek

Trochę się rozdzielamy próbując różnych wariantów. W końcu dochodzimy do trudności z dwóch różnych stron trójkątnej nyży. Rumpel z Grubym z lewej, ja z Łukaszem z prawej. Chłopaki wiążą się, bo wchodzą na II ściankę.
Łukasz chce iść dalej na żywca. Mi się to trochę nie podoba i nalegam na linę. W końcu się zgadza i prowadzi. Trudności chyba większe niż II. Wyceniłbym to na co najmniej III, ale założyliśmy baletki i szło się całkiem przyjemnie. Po jednym wyciągu wychodzimy na Krótką Drabinę gdzie spotykamy się wszyscy razem.
Po złożeniu liny dalej już bez większych trudności docieramy na kolejne piętro doliny czyli Srebrną Strągę.
Obrazek

Trochę się ochłodziło i zaczyna straszyć nas kropiący marznący deszcz.
Widoki rekompensują jednak wszystko. Srebrna Strąga to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie kiedykolwiek widziałem w Tatrach.
Obrazek Obrazek Obrazek

Skały wymyte przez ściekającą wodę do białości, faktycznie wyglądają jakby były posrebrzone. Przez płyty płyną malutkie strumyczki nadające dolinie jakiejś bajecznej aury.
Idziemy płytami w górę w stronę kolejnego piętra, czyli Złotej Strągi. Białe płyty stopniowo zamieniają się w jasnobrązowe i złote. Nad nami krążą dwa potężne kruki. Poza tym niema tutaj nikogo. Nie słychać żadnych odgłosów. Jest naprawdę cudownie.

Dalej idziemy grzędą po lewej stronie Złotego Koryta, trochę jego dnem, potem bardziej prawą stroną. Teren stopniowo zaczyna się nastramiać.
Obrazek

Robi się dosyć krucho i nieprzyjemnie. Zostaję z Grubymiłysym nieco w tyle. Co chwilę słyszymy z góry łoskot spadających kamieni i ostrzeżenia kolegów.
Idziemy tak kilkadziesiąt metrów.
W końcu przez duży zaklinowany kamień wychodzimy do piarżystego kociołka, czyli Złotego Cmentarzyka (wbrew temu co w opisie z WHP szedłem po prawej stronie - na oko I-II).
Obrazek
Obrazek

Łukasza już nie widać. Rumpel walczy na jakimś dwójkowym fragmencie bez liny, klnąc i zrzucając co jakiś czas kruszyznę.
Chowamy się pod niewielkim zagłębieniem skalnym i czekamy aż przejdzie nieco wyżej. Ze względu na kruszyznę postanawiamy się związać i iść dalej na sztywno. Prowadzę pierwszy wyciąg. Najpierw idę wariantem II, potem schodzę w prawo, bo jakoś nie przekonuje mnie ścianka na wprost (III). Kończy się lina, więc zakładam stanowisko i ściągam grubegoiłysego. Zmieniamy się na prowadzeniu.
Okazuje się, że to co wyglądało na bardzo prosty wariant wcale takim nie jest. A co gorsza jest ekstremalnie kruchy.
Jestem dokładnie w linii zrzutu wszystkich kamieni. Z 3 założonych przez grubego przelotów wkrótce wypadają 2 górne. Zakłada pętle na jakiś głaz. Idzie dalej stając na nim. Okazuje się, że się ruszył i za chwilę może spaść. Nie mamy więc żadnego normalnego przelotu. Kawałek dalej zakłada kość. Po chwili okazuje się, że skała za którą ją założył nie spadła na mnie tylko dzięki tej kości.
Długo schodzi na tym kruchym odcinku. Wreszcie zakłada stanowisko i mnie ściąga.
Dalej już znacznie łatwiejszym terenem na lotnej dochodzimy do Wyżniej Lodowej Przełęczy.
Obrazek


Słonecznie, dookoła piękne widoki. Aż chce się żyć.
Obrazek
Obrazek

Dolina Śnieżna widziana od góry:
Obrazek


Chwilę odpoczywamy i idziemy dalej na Śnieżny Szczyt. To już bardzo blisko. Wybieramy wariant III:
Obrazek

i na szczycie jesteśmy za jakieś 15 minut:
Obrazek

Dalej eksponowaną, ale prostą granią (I) docieramy na Śnieżny Zwornik:
Obrazek

Stąd schodzimy na drugą stronę łatwymi zboczami kierując się nieco w prawo.
Widoczki:
Obrazek Obrazek

W końcu dochodzimy do żlebu spadającego z Wyżniej Śnieżnej Przełęczy, nim w dół i trawersem w prawo po kruchym zboczu, aż do piargów.
Obrazek

Nimi bardzo uciążliwie do Śnieżnego Bańdziocha
Obrazek

I dalej w stronę Czarnego Potoku Jaworowego w górnym piętrze doliny. Drogę do stawu uprzyjemniają nam przepiękne krajobrazy:
Obrazek Obrazek

Kiedy jesteśmy w dolnym piętrze doliny powoli zachodzi już słońce:
Jest naprawdę niesamowicie i pięknie.
Obrazek

O 20:15 na plączących się nogach dochodzimy do parkingu. Wycieczka znowu zajęła magiczne 17 godzin.
Pozostaje jeszcze powrót do Krakowa.
Kiedy z samochodu na chwiejących się nogach człapię powoli do mieszkania znów słyszę imprezowe krzyki w bloku obok.
Chociaż wszystko boli niemiłosiernie nie żałuję, że mam takie a nie inne hobby.
Po kolejnej wycieczce wiem na pewno, że było warto.


Fotki są Łukasza (te ładne) i moje (te gorsze) ;)

Autor:  grubyilysy [ Pn wrz 19, 2011 1:47 am ]
Tytuł: 

Tak na serio to byliśmy w Dolinie Jaworzynki, a zdjęcia są chyba ściągnięte z Internetu, bo jakoś drzew nie widać. Mi to najbardziej dało w kość to cholerne zejście Boczaniem.
A w ogóle całą wycieczkę chciało mi się spać, bo się nie wyspałem, pewnie dlatego pamiętam tylko połowę...
Rohu napisał(a):
...Złotej Strągi...

A to akurat pamiętam, bo w połowie drogi podglądałem Roha jak poszedł za potrzebą, wyglądało to jakoś tak:
Obrazek

Autor:  PrT [ Pn wrz 19, 2011 9:15 am ]
Tytuł: 

Było ładnie Panowie...:D Znajdujcie ciekawe pomysły i to mi się podoba najbardziej...;)

Autor:  Mooliczek [ Pn wrz 19, 2011 10:28 am ]
Tytuł: 

Interesująca odmiana, całkiem oryginalnie i zapewne, inspirująco.

Autor:  Ivona [ Pn wrz 19, 2011 10:32 am ]
Tytuł: 

Dzikusy :mrgreen:

Rohu,mówisz,że ten Śnieżny grzebień do Wyżniej Śnieżnej przełęczy łatwy? Zdawało mi się ,że to dość eksponowana,mocna III ? Lita ta grań?

PS
jak żeście łoili z Jck Komarnickich,to myśmy się tam właśnie plątały,ale po tym deszczu było za ślisko :mrgreen:

Autor:  rumpel [ Pn wrz 19, 2011 10:36 am ]
Tytuł: 

grań niestety nie jest lita, są tam duże bloki, które w jakiś cudowny sposób się tam jeszcze trzymają ;-)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn wrz 19, 2011 11:58 am ]
Tytuł: 

bardzo ciekawy szczyt -widzę Rohu że masz jakiś dobry patent na swoją Panią -wyjazd za wyjazdem :wink:

Mnie teraz jeszcze jedna przybyła to stare numery muszę nowymi zastąpić :lol:

Autor:  stan-61 [ Pn wrz 19, 2011 12:14 pm ]
Tytuł: 

Główkuj ! !!! Nikt nie mówił, że będzie łatwo. :lol:

Bardzo ciekawa wycieczka, Rohu. Zostaw coś na październik.

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn wrz 19, 2011 12:16 pm ]
Tytuł: 

stan-61 napisał(a):
Główkuj ! !!! Nikt nie mówił, że będzie łatwo. :lol:

Bardzo ciekawa wycieczka, Rohu. Zostaw coś na październik.

nie no to sobie daję radę -bo nie myślałem że mając 2-3 miesięczne dziecko gdziekolwiek się wybiorę -ostatnio wyjazd pokrzyżowało zepsute auto :roll: na to już patentów niema :evil:

Autor:  Rohu [ Pn wrz 19, 2011 12:25 pm ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
ten Śnieżny grzebień do Wyżniej Śnieżnej przełęczy łatwy?

Nie. Stosunkowo łatwy jest początek grani od Śnieżnego Szczytu do Śnieżnego Zwornika (wycena I).
Ten odcinek jest też w miarę lity, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się iż niektóre skały zaraz spadną.

Ze Śnieżnego Zwornika nie szliśmy dalej granią w stronę Śnieżnej Przełęczy, tylko zboczem pomiędzy tą granią, a granią w stronę Siwej Przełęczy.
Tam było łatwo (nie więcej niż 0+).
Ważne, żeby schodząc w dół starać się kierować nieco w prawo i w dogodnym miejscu przekroczyć żleb spadający ze Śnieżnej Przełęczy Wyżniej.
Zarówno ten żleb jak i całe zbocze na lewo od niego kończy się olbrzymim progiem, czy raczej ścianą.

Autor:  jarek! [ Pn wrz 19, 2011 12:30 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Po mozolnym podejściu szlakiem, przekroczeniu potoku skokami po śliskich kamieniach i podejściu zakosami lasem w końcu docieramy do pięknego stawu.


No tak, Czarny Staw Jaworowy.
To faktycznie po za szlakiem i po przekroczeniu potoku.
Nie ma to jak dobra reklama totalnej dziczy, niemalże rezerwatu tatrzańskiego.

Byłem tam jakieś 7-8 lat temu, ale śladu po tym w necie (niestety?) na próżno szukać. Nie ma parcia

Gratulacje za Śnieżny Szczyt.
Jest łatwo dostępny granią (tą drugą), ale nie specjalnie popularny.
A może to i dobrze.

Autor:  zephyr [ Pn wrz 19, 2011 12:36 pm ]
Tytuł: 

Srebrna Rozpadlina robi wrażenie nie powiem :shock: Piękna dolina. Graty za fajny szczyt :wink:. Prognozy pogody były na ten dzień bardziej obiecujące ale nie było w sumie najgorzej :wink:

Autor:  rumpel [ Pn wrz 19, 2011 1:51 pm ]
Tytuł: 

Obrazek

Obrazek

Autor:  sch [ Pn wrz 19, 2011 2:28 pm ]
Tytuł: 

Jedno z najciekawszych miejsc w Tatrach , a już na pewno najbardziej oryginalne.Gratulacje za pomysł no i oczywiscie realizację.

Autor:  dresik [ Pn wrz 19, 2011 2:57 pm ]
Tytuł: 

Nie wiem skąd bierzecie pomysły na takie tury, nie mów, że na trzeżwo :wink: Dla potomnych jest szansa na foto przebiegu drogi wejściowej i zejściowej? Tak z dalszej perspektywy :wink:

Autor:  Lukasz_ [ Pn wrz 19, 2011 3:54 pm ]
Tytuł: 

Jest szansa :wink:

Autor:  'Krzysiek' [ Pn wrz 19, 2011 4:23 pm ]
Tytuł: 

Fajna wycieczka bez ciśnień w naprawde ładnej okolicy. Graty Panowie.

Autor:  jck [ Pn wrz 19, 2011 5:06 pm ]
Tytuł: 

Co tu dużo mówić... pięknie!

Autor:  Rohu [ Pn wrz 19, 2011 6:07 pm ]
Tytuł: 

dresik napisał(a):
Nie wiem skąd bierzecie pomysły na takie tury, nie mów, że na trzeżwo

Pomysł na Śnieżną Dolinę tłukł mi się po głowie już od bardzo bardzo dawna.
Jest to najtrudniejsza tatrzańska dolina. Dodatkowo opis w WHP był bardzo zachęcający:
"Droga częściowo trudna (III), eksponowana i wytężająca, o różnorodnych trudnościach skalno-śniegowych, krajobrazowo wspaniała, interesująca i niezwykle oryginalna; od Czarnego Stawu Jaworowego 5 1/2h"

Od Stawu do Wyżniej Lodowej Przełęczy jest 930 metrów różnicy wysokości.
Można się było spodziewać, że będzie długo i męcząco.
Potrzebna była pewna pogoda i dobre warunki śniegowe.

Już na początku roku zaczęliśmy dyskusje w KEGu jak i kiedy tam pójść.
Powiem szczerze, że spodziewałem się więcej trudności w przejściu samej doliny, a poszło nam całkiem szybko.

Dodam, że nie była to pierwsza próba. Za pierwszym razem po 2 godzinnym ulewnym deszczu było tyle wody, że nie dało się nic zrobić :D
Przemoczeni po jaja wróciliśmy do domu.

Autor:  Rohu [ Pn wrz 19, 2011 6:15 pm ]
Tytuł: 

Nasza droga wejściowa wyglądała mniej więcej tak:
Obrazek

Natomiast zejściowej nie pokaże, bo nie mam zdjęcia od drugiej strony.

Autor:  nutshell [ Pn wrz 19, 2011 6:16 pm ]
Tytuł: 

Przy mojej nieznajomości Tatr Słowackich w zasadzie każdy Wasz wypad jest dla mnie oryginalny i ciekawy, ale ta relacja ma jakiś specyficzny klimat i czuć tę, jak to określiłeś, 'bajeczną aurę' :)
Cytuj:
Srebrna Strąga to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie kiedykolwiek widziałem w Tatrach.

Srebrny amfiteatr :) Chciałabym go kiedyś zobaczyć na żywo.

Gratulacje!

Autor:  dresik [ Pn wrz 19, 2011 7:44 pm ]
Tytuł: 

Dzięki Witek za opis.

Autor:  grubyilysy [ Pn wrz 19, 2011 8:16 pm ]
Tytuł: 

Odnoszę wrażenie że u góry kreska powinna iść bardziej po lewej, ale z tej odległości trudno jednoznacznie ocenić.
Mieliśmy w zasadzie idealne warunki, dość ciepły sierpień i brak długotrwałych opadów sprawił że przejście było czysto skalne.
Dwa bardzo niebezpieczne miejsca to na starcie Kozia Drabina (teren w zaasadzie 0+, ale okropny, wąska, trawiasto-ziemna krucha półka podcięta stumerowym progiem), a u góry ostatni skalny próg nad cmentarzykiem, niby trójkowy, ale kruchy jak diabli (Rohu opisał historię z moim przelotem co to o mało się na mnie nie zwalił z blokami) .
"Pomiędzy" skała jest mocna, klasyczne wypolerowane dno niegdysiejszego lodowca. Duże partie terenu 0-II przeżywcowaliśy (jeden wyjątek pośrodku), ale to był w zasadzie taki całkiem przyjemny żywczyk, bo po pewnej, suchej skale ;-).
Zejście Boczaniem okropnie męczące.... ;-) Jak napisał Rohu, Ze Zwornika w dół na wyraźną galeryjkę tam po prawej nad wciętym głęboko wielkim żlebem i jak tylko się da do owego żlebu (może nie za wcześnie, żeby się nie dać ewentualnie ukamienować w razie jakiejś lawiny kamiennej).
Ogólnie nie powinno się za bardzo rozciągać grupy, bo teren w wielu miejscach jest taki że ostatni może przypadkiem zostać "ukamienowany". Nie muszę tłumaczyć, kto w tej grupie był ową potencjalną "ofiarą"... :wink:

Autor:  Chariot [ Cz wrz 22, 2011 4:03 pm ]
Tytuł:  Re: Śnieżna wycieczka

gratulacje, chlopaki
fantastyczny pomysl
Sniezna Dolinka przyciaga wzrok kazdego, kto przechodzi zielonym szlakiem w Jaworowej Dolinie

przechodzilismy tez Sniezna Dolinke 13 wrzesnia, w ubieglym tygodniu

Rohu napisał(a):
Tutaj zaczyna się zabawa. Wchodzimy na Kozią Drabinę. Teren I. Możliwości założenia asekuracji niewielkie, nie wyciągamy więc nawet liny. Ekspozycja spora. Każde potknięcie oznaczałoby lot 100-150 metrów w dół. Straszna kruszyzna. Każdy stopień i chwyt (o ile uda się jakiś znaleźć) trzeba dokładnie sprawdzić.

mimo niewielkich trudnosci najbardziej nieprzyjemny odcinek w calej dolinie
bloki mozna wyciagac rekami ze sciany

Rohu napisał(a):
Robi się dosyć krucho i nieprzyjemnie. Co chwilę słyszymy z góry łoskot spadających kamieni i ostrzeżenia kolegów.
Okazuje się, że to co wyglądało na bardzo prosty wariant wcale takim nie jest. A co gorsza jest ekstremalnie kruchy.
Jestem dokładnie w linii zrzutu wszystkich kamieni. Z 3 założonych przez grubego przelotów wkrótce wypadają 2 górne. Zakłada pętle na jakiś głaz. Idzie dalej stając na nim. Okazuje się, że się ruszył i za chwilę może spaść. Nie mamy więc żadnego normalnego przelotu. Kawałek dalej zakłada kość. Po chwili okazuje się, że skała za którą ją założył nie spadła na mnie tylko dzięki tej kości.

dlatego wlasnie nie poszlismy na Lodowa Wyznia, tylko prosto droga Stanislawskiego na Sniezny
nie jest to moze bardzo lity teren, ale w porownaniu ze zlebem z przeleczy jest bajka
drugi zespol, ktory tez szedl Sniezna Dolinka, szedl tak jak wy prosto na Przelecz
slyszelismy czesto spadajace kamienie i czasem wbijali haki
w koncu sie wkurzyli i ze zlebu uciekli na boczna gran i nia na gran glowna

Autor:  Lukasz_ [ Cz wrz 22, 2011 4:17 pm ]
Tytuł: 

Aż tak źle w końcówce nie było. Wariantów tam było dużo więc i lity kawałek sie dało wyszukać.

Autor:  Chariot [ Cz wrz 22, 2011 4:29 pm ]
Tytuł: 

Lukasz_ napisał(a):
Aż tak źle w końcówce nie było. Wariantów tam było dużo więc i lity kawałek sie dało wyszukać.

tak mi sie wydawalo na podstawie tego, jak szedl drugi zespol na tej trasie

a tak generalnie, droga przez Sniezna jest bardzo ladna, ale ta wielka kruszyzna w niektorych partiach zniecheca mnie do ponownego przejscia

pozdrawiam, Lukasz

Autor:  grubyilysy [ Pt wrz 23, 2011 6:12 pm ]
Tytuł: 

Lukasz_ napisał(a):
Aż tak źle w końcówce nie było. Wariantów tam było dużo więc i lity kawałek sie dało wyszukać.

Czyżbyś przedszedł górny próg litym wariantem?

Autor:  Lukasz_ [ Pt wrz 23, 2011 6:19 pm ]
Tytuł: 

No za mną sie tak nie sypało :mrgreen: Mówiłem że szedłem bardziej po lewo.

Autor:  grubyilysy [ Pt wrz 23, 2011 6:20 pm ]
Tytuł:  Re: Śnieżna wycieczka

Chariot napisał(a):
Rohu napisał(a):
Tutaj zaczyna się zabawa. Wchodzimy na Kozią Drabinę. Teren I. Możliwości założenia asekuracji niewielkie, nie wyciągamy więc nawet liny. Ekspozycja spora. Każde potknięcie oznaczałoby lot 100-150 metrów w dół. Straszna kruszyzna. Każdy stopień i chwyt (o ile uda się jakiś znaleźć) trzeba dokładnie sprawdzić.

mimo niewielkich trudnosci najbardziej nieprzyjemny odcinek w calej dolinie
bloki mozna wyciagac rekami ze sciany

Ano też tak uważam. Można się zastanowić, czy tych trudności nie należy przecenić z I do 0, a przynajmniej do 0+, a jednak jest to najbardziej niebezpieczny punkt trasy. Ja optowałem za sztywną asekuracją i do tej pory uważam, że taka jest najlepsza na tym odcinku (lotna niesie w mojej opinii ogromne ryzyko "katastrofy zespołu").
Na serio jakby się miało czas można by się zastanowić nad jaką alternatywą, w WHP jest zdaje się opisany wariant po prawej od strumienia ( chyba II) nie jestem pewien, czy czegoś sensownego nie znalazło by się na obejściu Koziej Drabiny "górą". Takie jaja, że może mieć sens obchodzić teren 0+ terenem III :D.

Autor:  grubyilysy [ Pt wrz 23, 2011 6:21 pm ]
Tytuł: 

Lukasz_ napisał(a):
No za mną sie tak nie sypało :mrgreen: Mówiłem że szedłem bardziej po lewo.

Tak jak Rumpel?

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/