Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz maja 23, 2024 5:09 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 73 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: I po chłopie
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:13 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
10 września 2011 roku postanowiłem zakończyć swoją działalność górską i przyjąć domowe chomąto.

Obrazek

No cóż... Dwa dni później wyjeżdżamy, ja, Olga i Marek do Włoch. Marek ma rodzinę pod Trento, więc go zawieziemy , a my sobie podjedziemy gdzieś w Dolomity Brenty.
Załadowaliśmy C5 po brzegi i zasuwamy przez Czechy, Austrię i Niemcy do Włoch.


Dzień 1

Wszystko było dobrze do czasu gdy Olga minęła zakręt i GPS poprowadził nas iście turystyczną drogą. W sumie to poznaliśmy kawałek Austrii. Nie wiem co to były za zadupia, ale tutaj to określenie nabiera zupełnie innego znaczenia. Piękne wioski pełne kwiatów, pola pełne dyń, winorośl. Droga może i wąska, ale jej nawierzchnia... no cóż zazdrość. Później znowu GPS coś nam psikusa zrobił i poprowadził nas boczną drogą wzdłuż Dunaju. Niewątpliwie byłą to piękna droga, ale pewnie troszkę czasu straciliśmy. Austria jednak robi wrażenie i chyba warto było zboczyć ;)
My nie spieszymy się zbytnio, tym bardziej, ze niedzielni z nas kierowcy. We Włoszech mamy problemy z powodu zamkniętego zjazdu, no i akcja z GPSem... Skubaniec chciał nas poprowadzić jakąś wąską uliczką pod prąd. Lekki stres był, bo ledwo sie skapowaliśmy, a podjazd był ostry.
No nic, ale jakoś dotarliśmy do Marka brata i jego rodziny. Tam mogliśmy co nieco dowiedzieć się o Włochach i ich trybie życia... ;)


Dzień 2

Wyjeżdżamy po śniadaniu. Marek zostaje z bratankiem i bratanicą.
Rodacy pomagają nam znaleźć nocleg. To jest podróż poślubna, więc kemping odpada. Okazuje się, ze jest tutaj pieruńsko drogo. W Madonnie di Campiglio ceny są miażdżące, więc postanawiamy przenocować w miejscowości Pinzolo, zwanej dalej . (Olga mówi, że pasuje na tą okazję).
No cóż, droga do . ukazuje makabryczną prawdę, którą można opisać słowami Olgi: "gdybym była w ciąży to na pewno bym urodziła". Na takie jeżdżenie nie byłem przygotowany. Kosmos! Ta droga to niekończące się serpentyny, gdzie wszyscy poginają, jak diabły i wąskie dróżki w miasteczkach, gdzie kamienice wyłażą na ulicę. Gdyby to było w Polsce, to by postawiali ograniczenia do 50, a tutaj spox, 90 można kulać i tak jeżdżą. Najlepsze jest to, ze nie ma wypadków, nic się nie dzieje, luz. W Polsce to już dawno by się pozabijali. Tiry mnie wyprzedzają.
Jakoś jednak udaje się nam dotrzeć w jednym kawałku. Meldujemy się w hotelu i... zaczyna się mrok... Jest sjesta, a my zapomnieliśmy chleba od rodziny Marka. Nic, kompletnie nic nie da się znaleźć otwartego, a my chcielibyśmy w końcu gdzieś w góry się przejść. W końcu dostajemy z hotelu cztery bułeczki z szyneczką i serkiem na drogę (przyjemność ta kosztowała 10 ojro).
Dojeżdżamy z sercem na ramieniu do Madonny di Campiglio i znowu okazuje się, ze jest masakra. Miasto wygląda na lekko wymarłe... Sezon urlopowy Włochów już się zakończył. Nie mam mapy bo zapomnieliśmy też u Marka rodziny i idziemy w masakrycznym skwarze (to co tu musi się dziać w lipcu? mrok) bez pewności, czy dobrą drogę obraliśmy. Ale najgorsze jest to, że kolejki nie działają. Jestem motyla noga... Chciałem dzisiaj pomknąć na Pradalago.
Działa tylko jedna kolejka na passo Groste i dzięki Bogu, bo z nią związana jest najciekawsza wycieczka.
W plecaku mam pełno gratów, ale coś trza robić i idziemy na Monte Spinale. Niestety góry w chmurach :(

Obrazek

Wracamy do .. Olga siwieje po drodze.
W końcu jakaś noc poślubna (miałem tutaj napisane kilka stron, ale Olga nie pozwoliła mi opublikować).


Dzień 3

To z pewnością był najbardziej udany dzień. Podjechaliśmy kolejką na Passo Groste. Koszt 10,50 ojro i jak się to ma do kolejki na Łomnicę (34 ojro)? Pogoda jest całkiem :). Na stronie Jarka KArdasza przeczytałem, że ferratka Via della Bochette obchodzi Cima Groste, ale jest na szczyt poprowadzony szlak nieubezpieczony o wycenie II. Mamy sprzęt do ferrat, więc dodatkowo wziąłem połówkę trzydziestki, sprzęt osobisty, trzy ekspresy, parę pętli, dwie kości i jednego frienda.
Ogólnie cała trudność tej drogi jest związana z kominkiem, w którym są dwa miejsca dwójkowe. Przechodzimy to bez większych problemów i zasuwamy po dość obszernej kopule szczytowej pokrytej piargowiskiem.
Na szczycie stoi krzyż, z którym się fotografujemy ;)

Obrazek

Tutaj pojawia się pewien problem. Mamy mało czasu, a Jarek odradza zejście na dalszą część ferratki. Ja jednak chcę tamtędy pójść. Nie bardzo wiem jednak gdzie i postanawiamy, że schodzimy tą samą drogą.
Podczas zejścia Olga wypatrzyła znaczek i okazało się, ze idziemy inaczej jak wchodziliśmy i po inspekcji mapy oraz kompasu dochodzę do wniosku, że to jest zejściowy wariant. Zejście jest dość proste, ale nieco eksponowane. Mimo wszystko dużo prostsze od wejścia. Asekuruje jednak Olgę, bo nie czuję się tak pewnie. Po dojściu przełączki zejście zmienia się uciążliwy piarg. Jak ja tego nie lubię!

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 727763.jpg

Dalej dochodzimy do ferraty i zasuwamy. Pierwszy raz jestem na ferracie. No cóż poziom trudności średnie trudności Orlej Perci, takie 0+. To ja się powpinałem... Olga czasami tego używa.

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 319609.jpg

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 990643.jpg

Dochodzimy do rejonu Cima Sella i zaczymnamy schodzić bo już jest dość późno. Przy zejściu mojej uwadze nie mógł umknąć Castello Superiore.

Obrazek

Już obczajałem tą igłę i plułem sobie w brodę, że tylko tyle sprzętu wziąłem. Toż to dosłownie ze trzy wyciągi na tej złożonej trzydziestce. Szkoda, ale i tak dzień bardzo ciekawy.

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 199691.jpg

Wracamy, jak jest już ciemno. Droga powrotna daje nam nieporównywalną z górami dawkę adrenaliny.


Dzień 4

Wstajemy dość późno, bo dzień wcześniejszy był dość intensywny. Namawiam Olgę na lightowy dzień... A wiadomo, jak wygląda light w rozumieniu KEGa?!
Jest takie małe miasteczko Sarche, gdzie jest, jak wtedy myślałem najtrudniejsza ferrata Włoch Rino Pisetta. Dzień wcześniej ferrata miała wycenę 2, a Rino Pisetta ma 5. Zobaczymy co to może oznaczać.
Wracamy się nieco, zjeżdżając po kolejnych serpentynach. Powoli zaczynam się wyrabiać. Nawet kogoś wyprzedziłem ;) Olga też się trochę przyzwyczają, chociaż...
Farrata jest poprowadzona na ścianie Monte Garsole, która prawie się zwiesza nad Sarce. Szczyt ma tylko 971 m.n.p.m., ale miejscowość jest na około 300m. Ściana miażdży!
Nie wiem, jak tam ludzie się wspinają, bo skwar jest tam makabryczny. Klimat tutaj jest bardziej śródziemnomorski i w południe nie da się wytrzymać po prostu.
Podchodzimy pod ścianę. W lesie jest ponad 30 stopni. Olga umiera. Powoli otwierają się niesamowite widoki na zielone jezioro pod nami z zamkiem na wyspie. Po ciężkich bojach jednak wdrapujemy się pod start ferraty.
Wygląda ona dość ciekawie trzeba przyznać. Sam start można opisać tak: stalowa lina rozpięta na pionowej ścianie. Olga traci ochotę na dalszą akcję. Gdy widzi mnie, jak próbuję, traci ją już zupełnie.
Widać stąd całe miasteczko jak na dłoni. Olga nie ma roamingu, więc umawiam się z nią, że się spotkamy przed kościołem o pełnych godzinach. Bierze ode mnie trochę sprzętu i zupełnym minimum zaczynam drogę.
Obliczam, że skoro ferrata ma 570m (nie wiem czy w pionie, czy w ogóle), to będzie około 200 kotw. Nie myślę o stylu przejścia, tylko żeby to zrobić, jak najszybciej. Z resztą ta lina jest tak poprowadzona, ze niejako wymusza chwytanie się jej.
No to start. Od razu widać, ze będzie to niezła siłówka. Trochę się boję, że zacznie mi brakować sił. Liczę: 10, 11, 12... Zapierd.lam, jak karabin. Przepinanie mnie wkurza, ale wszystko robię, jak Bóg przykazał.
Po niedługim odcinku ukazuje się wariant zejściowy gdyby ktoś jednak uznał, ze dla niego to za duży mrok.
Raz mamy tutaj etapy siłowe. Siłowe głównie z powodu wytartych stopni, jak na naszej Jurze i z powodu często dość niewygodnych przepinek. Innym razem proste trawersy. Lufa tutaj czasami jest niesamowita. Powiem szczerze, że ciekawa ferrata. Robi wrażenie, ale... No może wnioski na końcu...
Zapierniczam dalej... Żona nie może czekać! Wpisuję się do książki wpisów (jest dość pękata) i po niedalekim odcinku włażę na szczyt. Sama ferrata zajęła godzinkę.


Obrazek

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 118713.jpg

Jeszcze na górze rozmawiam z parą Niemców, którzy mi pomagają z drogą zejściową i zbiegam na dół. Zejście jest dość okrężne i zajmie mi sporo czasu na pewno. Obliczone jest na jakieś 2,5 godziny, co zajmuje mi trochę ponad godzinę. Fakt, ze trochę biegłem. Ogólnie, to muszę się spieszyć, bo dochodzi 17 i Olga będzie przy kościele. Oczywiście się udaje i całą wycieczkę kończę po około 4 godzinach.
Idziemy na rewelacyjne lody, a później podjeżdżamy do zameczku.

Obrazek

A teraz wnioski na temat ferraty:
Droga ładna, efektowna, z potężną lufą, bardzo siłowa, niedługa. Hm... Tak na prawdę głównym problemem było przepinanie się. Czasami gdy musiałem sięgnąć niżej po karabinek trzymając się drugą ręką liny, a stopy stały na śliskich stopniach lub na tarcie, nie było aż tak przyjemnie. Czasami jeszcze do tego karabinek zaklinował mi się na kotwie, jak opadł luźno po przepięciu i nie mogłem go wyciągnąć. Po za tym sama droga jest bardzo prosta. Może ludzie, którzy się nie wspinają nie są przyzwyczajeni do stania na tarcie, ale to faktycznie czasami pomagało. Głównie jednak trzeba było to iść szybko, to wtedy człowiek się tak nie męczy. Gdybym miał taką ferratkę obok domu, to bym ją co tydzień przebiegał, żeby mi się łapki wyrobiły. Czy to można porównać do drogi wspinaczkowej? Ja wiem... Jak II zrobisz to to też.
Mimo wszystko nie mogę tutaj się pozbyć tego uczucia, ze ktoś odarł tą ścianę z jej naturalności. Te liny stalowe, to takie oszustwo. Ktoś przylepił do ściany ruchome schody, żeby byle śmiertelnik mógł dotknąć tej przestrzeni. Jakoś nie mogę się z tym pogodzić. To tak jakby ktoś dał innym możliwość zjeść zakazany owoc.


Dzień 5

Znowu nie spieszymy się ze wstaniem i popołudniu uderzamy na Pradalago. Korzystając z przewodnika Dariusza Tkaczyka zaplanowałem sobie tą traskę. Poziom trudności ferraty był taki sam, jak naszej pierwszej. Dlatego też nie brałem sprzętu dla siebie.
Okazało się jednak, że grań na Monte Zeledria była tak banalna, ze nawet Olga nie wpięła się ani razu.
W sumie ciekawy rejon przypomina nieco Tatry. Takie same skały, podobne krajobrazy.

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 155732.jpg

Niestety wapienne kolosy pozostawały w chmurach.

http://www.obiektywni.pl/upload/realp/1 ... 695312.jpg


Dzień 6

Nie miałem już na ten dzień pomysłu, ani sił. Mieliśmy zrobić jakieś zakupy i pozwiedzać miasteczko. Tak też się stało.

Obrazek

Obrazek

Niestety wieczorem nadeszło zapowiadane od ponoć dwóch tygodni załamanie pogody i na drugi dzień nie było już sensu siedzieć tu dalej.


Dzień 7

Dzień powrotu do Polski. To była masakra.

Non stop leje. Jedziemy po Marka. Już nie ma takiego problemu z pokonywaniem serpentyn. Mi się nawet zaczęło to podobać.
Niestety okazuje się, że kupa Niemców wraca z urlopów i jest straszny korek na autostradzie we Włoszech. Poruszamy się, mozolnie, jak ślimaki. dwa kilometry stają się dramatem, a mi się chce sikać :(
Na zewnątrz leje, a my jedziemy cały czas kawałek po kawałku. Stacja benzynowa jest jakieś 2,5km dalej. Benzyna nam się zaczyna kończyć. Generalnie nastroje nie są dobre. Szybko zamieniam się z Markiem, bo ciągłe naciskanie gazu i hamulca doprowadzi mnie za raz do mokrego fotela. Skręca mnie, ale dojeżdżamy do stacji i po rozmowie z jednym Niemcem postanawiamy zjechać z autostrady. Oczywiście jest też spory popas.
Gdy nam się już udaje zjechać wychodzi na to, że daliśmy dupy i za bramkami nie ma takiego potwornego korka, ale już trudno przejedziemy przez przełęcz Brenner bocznymi dróżkami.
Znowu w Austrii miażdżą nas miejscowości z kolorowymi kamienicami i kwiatami na oknach. Kosmos.
Nie obejdzie się też bez przygody. Jest ślisko, jak diabli, a my zasuwamy po serpentynach. Zjeżdżam sobie i patrzę, a za zakrętem na środku mojego pasa leży wielki kamień. Taki około metrowej średnicy. Do tego taki ładny okrągły otoczak, jak z rzeki. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Dobrze, że z przeciwka nic nie jechało i w sumie w ostatniej chwili ominąłem go od lewej. Z prawej nie było nawet szans. Zastanawiam mnie czy on spadł z góry, czy może jednak ktoś sobie go załadował i mu po prostu wypadł, bo był taki ładny niepoobijany.
Dalsza droga przebiegała już bardziej spokojnie, chociaż lało nieprzerwalnie do samego końca, a my byliśmy mega niewyspani.
Nad ranem dojeżdżamy do Polski i zabieramy psa od siostry Olgi.


Dzień 8

Idziemy spać na dwie godzinki, pakujemy resztę gratów i wracamy do Krakowa. No i spać.


Dzień 9

Praca. Niestety tak bywa :(


Dzień 10

Mieliśmy jechać w Małą Fatrę z piesem, ale niestety zapomniałem czegoś z mieszkania i trzeba było się jednak wrócić. W sumie to i tak dość późno wyjechaliśmy, więc trudno... Poszliśmy oglądać meble w Kalwarii (takie atrakcje są po ślubie), a później przeszliśmy się w Beskidy chwilkę. Nie mieliśmy mapy więc pobłądziliśmy troszkę w lesie.


Dzień 11

Jedziemy w końcu na ta Fatrę.
Po drodze oczywiście pies nie czuje się najlepiej, ale jakoś udaje się dojechać bez wymiocin.
W Stefanovej śpiewają nam za nocleg promocyjne 49 ojro za noc razem z psem i postanawiamy cofnąć się do Terchovej gdzie cena jest o połowę niższa.
Dzisiaj pójdziemy przez Diery na Mały Rozsutec. Olga prawie mnie zabiła tam, bo okazało się, ze drabinki mają za małe szczebelki i pies nie mógł po nich pójść, więc go niosłem, ale najmroczniejsze było przejście pod szczytem Małego. Musiałem ją trochę podsadzić. Trochę jej podkręciłem adrenalinę, ale poza tymi miejscami to wręcz skakała po tych kamieniach. Czasami, jak nie potrafiła czegoś pokonać, to wdrapywała się inną drogą. Tak czy siak wróciliśmy cali i zdrowi na kwaterę i chociaż pogoda była tego dnia średnia, to w sklepie kupiliśmy Kofolę, więc wycieczka, jak najbardziej udana.


Dzień 12

Tym razem lżejsza traska. Podjeżdżamy kolejką na Snilovskie Sedlo. 8 ojro za taki kawałeczek, to jednak mrok w porównaniu z kolejką na Passo Groste, ale można było z psem. Dalej idziemy na Wielki Krywań.

Obrazek

Obrazek

Pies ma mega frajdę. Nosi kamyki, biega za patykami. Jest niezmordowany. Idziemy przez Kravarske na Sedlo Prislop i schodzimy na dół.

Obrazek

Jeszcze trzeba ze trzy kilosy podejść do samochodu po asfalcie. Pies, jak nie lubi samochodów, bo się w nich źle czuje, tak tym razem wskakuje od razu do środka i zasypia na amen.
Wracamy do Czechowic.


Dzień 13

Sesja zdjęciowa w kamieniołomie w Kozach.

Obrazek


No to tyle podróży poślubnej. Jestem bardzo zadowolony. W gruncie rzeczy miało być lekko i spokojnie, a jednak coś tam się udało zrobić i zobaczyć. Włochy to ciekawy kraj, a Dolomity to niesamowite góry.
Tak czy siak dochodzę do wniosku, że ferraty to nie moja bajka, a także że najlepsze góry na świecie to Tatry.

Teraz już mogę wrócić do moich domowych obowiązków. :wink:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:18 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
Ożesz w morde :king: :cheer:

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:25 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Jednym słowem gites :D

I podróż, i zdjęcia, i góry, i Żona, i przede wszystkim PIES który na każdej jak dotąd fotce mnie rozwala :D :D :D

Gratuluję! 8)

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:26 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 16, 2005 8:51 am
Posty: 2378
Lokalizacja: Nowy Sącz
Gratulacje Kiler. Dopiero teraz zaczyna się życie...

_________________
...energia musi eksplodować w momencie wykonywania zadania, ale cały czas trzeba ją mieć pod kontrolą...
http://picasaweb.google.pl/w.tatrach
gg: 1553749


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:36 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So wrz 17, 2011 5:28 pm
Posty: 1479
Lokalizacja: Kraków NH
Wow, szlak z pierwszego zdjęcia wygląda na najtrudniejszy. Super zdjęcia, zwłaszcza te panoramy. Jest moc!
Gratulacje!

_________________
"Ludzie przeważnie nie są źli. Po prostu czasem dają się porwać jakiejś idei"
Moje pstryki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:39 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 04, 2009 5:33 pm
Posty: 1009
Lokalizacja: Bielsko-Biała
It's pięknie , it's beautifull :wink: kiedy pierwszy mały kilerek :D :?:

_________________
https://plus.google.com/105991526101585050980


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:42 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
super podróż poślubna:)
Obok Rino Pisetty jest nietrudna (C) ferrata Che Guevara -dosłownie na sąsiednią górkę.Do zrobienia w pionie 1400 m (1200 samej ferraty).No i niedaleko jest do niedawna trzecia co do trudności we Włoszech ferratka na Monte Albano.Podobna do Rino Pisetty :)

_________________
a do piekła zabiorę wspomnienia.....


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
Super, i jeszcze raz gRRaty!!! :mrgreen:


BTW, widzę że z 10-22 się nie rozstajesz... 8)

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:48 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
kilerus napisał(a):
Austria jednak robi wrażenie i chyba warto było zboczyć
No nie da się zaprzeczyć. Niby policyjne państwo naszpikowane kamerami ale klimaty po wsiach fajne.

kilerus napisał(a):
o Włochach i ich trybie życia...
Taa... To lubię.

kilerus napisał(a):
niekończące się serpentyny, gdzie wszyscy poginają, jak diabły i wąskie dróżki w miasteczkach, gdzie kamienice wyłażą na ulicę. Gdyby to było w Polsce, to by postawiali ograniczenia do 50, a tutaj spox, 90 można kulać i tak jeżdżą. Najlepsze jest to, ze nie ma wypadków, nic się nie dzieje, luz.
Też mnie to dziwiło na początku, ale tam po prostu musisz cały czas uważać za kółkiem, nie da się inaczej. A prawdziwy mexyk zaczyna się na południu, jak nikt nie zwraca uwagi na światła i polucjantów kierujących ruchem.

kilerus napisał(a):
miałem tutaj napisane kilka stron, ale Olga nie pozwoliła mi opublikować
To wiesz, gdzie wrzucać.

kilerus napisał(a):
zejście zmienia się uciążliwy piarg. Jak ja tego nie lubię!
W zejściu? Byle nie był za cienki bo wystające podłoże z rytmu wybija. Musisz podejrzeć jak to Włosi robią, fajna zabawa i piorunem tracisz wysokość.

kilerus napisał(a):
8 ojro za taki kawałeczek, to jednak mrok w porównaniu
No co zrobić, jak już zobaczyłeś będziesz porównywał.

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:51 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
mobiline, oj zobaczymy :mrgreen:

amazonka, żal mi, że nie zwróciłem uwagi na tą Monte Albano, bo faktycznie ciekawie wygląda, ale i tak było fajnie.

KWAQ9, tym razem miałem go dość często, jak widać. Mimo wszystko Tamron rzondzi.


Jeszcze chciałem podziękować Maćkowi, który pożyczył mi sprzęt do ferrat i drugi kask, Jarkowi Kardaszowi za rady i jego stronę oczywiście, bo nie wpadłbym na Rino Pisette ani Cima Groste sam i Krzyśkowi za pożyczenie sprzętu na sesję zdjęciową.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:56 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
Trzecie zdjęcie wymiata !


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Olga mnie zabije :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 9:58 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 14, 2005 4:40 pm
Posty: 6853
Lokalizacja: WOŁOMIN
kilerus napisał(a):
tym razem miałem go dość często, jak widać


No ≈90% fotek z niego... ;)


kilerus napisał(a):
Mimo wszystko Tamron rzondzi.



Nie ma jak 2.8!!! 8)

_________________
Wchodzi Kaczyński do sklepu a tam wszędzie WINA TUSKA :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:00 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Tutaj są tylko 4. 3 z Sigmy. Reszta z Tamrona.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:03 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
zawsze możesz powiedzieć że idziesz do mnie zagrać w fifa12 jak coś 8)
musimy sobie pomagać :wink:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:04 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 4:46 pm
Posty: 1711
kilerus napisał(a):
że ferraty to nie moja bajka

tu się zgadzam :mrgreen:
W zasadzie poza jedną górą(która mi się tam podoba) Dolomity też mi nie podeszły,za suche,za kruche...no i zbyt fikuśne kształty,brakuje tam tego "czegoś",ale miło się na nie patrzy i ładnie wychodzą na fotach :mrgreen:
piomic napisał(a):
kilerus napisał:
zejście zmienia się uciążliwy piarg. Jak ja tego nie lubię!
W zejściu? Byle nie był za cienki bo wystające podłoże z rytmu wybija. Musisz podejrzeć jak to Włosi robią, fajna zabawa i piorunem tracisz wysokość.

taaa...oni po tym schodzą,a raczej zjeżdżają,jak my w kwietniowym śniegu w Tatrach :)

Paweł -gratulacje :wink:

_________________
"Sukces-jeśli go osiągamy-to tylko pewien dar.Ostatecznym celem jest poczucie pełni i samoświadomość"
Steve House


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:09 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Dzięki.

Dolomity, jak dla mnie są ciekawe. Ja chciałbym się po nich powspinać, ale Tatry to jednak Tatry.

Tak swoją drogą to zastanawiam się czy jednak nie jest tak, ze z Tatrami są związane prawie wszystkie moje "mroki" i dlatego mam do nich taki sentyment. W Holentallu też była rzeźnia i chcę tam wrócić. Coś mi się wydaje, że dużym czynnikiem w podobaniu się czegoś dla mnie odgrywa adrenalina.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:09 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 6:19 pm
Posty: 3425
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
kilerus napisał(a):
postanowiłem zakończyć swoją działalność górską i przyjąć domowe chomąto

:shock: Zaczęło się mrocznie...
kilerus napisał(a):
więc dodatkowo wziąłem połówkę trzydziestki, sprzęt osobisty, trzy ekspresy, parę pętli, dwie kości i jednego frienda.

...ale widocznie to są zwykłe lęki... :wink:
kilerus napisał(a):
W końcu jakaś noc poślubna (miałem tutaj napisane kilka stron, ale Olga nie pozwoliła mi opublikować).

Pewnie jak lukniemy na jakieś free porno w necie to główny wątek załapiemy... :wink:
kilerus napisał(a):
Żona nie może czekać!

Ciekawe po jakim czasie ten pogląd się zmienia... :wink:

Szczerze Wam gratuluję i życzę dużo wzajemnej cierpliwości i powodzenia na nowej drodze życia...:)
A w tym Waszym psiaku to jest coś takiego pozytywnego...:) Natomiast co do zdjęć to wiadomo...:)

_________________
Zesraj się, a nie daj się...:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:11 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
[quote="kilerus"]

amazonka, żal mi, że nie zwróciłem uwagi na tą Monte Albano, bo faktycznie ciekawie wygląda, ale i tak było fajnie.

quote]

pocieszę Cię że Monte Albano w tym roku jest (przynajmniej w maju była) zamknięta:)
Natchnąłeś mnie i myślę że odgrzebię i wrzucę relację z ferrat nad Gardą


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:14 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Dawaj, albo nie, bo jeszcze się wkurzę, ze to tak blisko było ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:17 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 4:46 pm
Posty: 1711
kilerus napisał(a):
Dolomity, jak dla mnie są ciekawe. Ja chciałbym się po nich powspinać,


no chyba ,że samo wspinanie...ale pomyśl,że najpierw będziesz musiał podejść pod ściane po tym faaaajnym piaargu :mrgreen: to tak jakby prawie pod każdą tatrzańską ścianą był sobie taki Klimkowy żleb :wink: (chodzi o jego górną część )
kilerus napisał(a):
Tatry to jednak Tatry.


ja je lubie ,bo są taką miniaturką alpejską...no i po prostu są blisko,to tak jakbyś co tydzień wracał do domu :D


kilerus napisał(a):
w podobaniu się czegoś dla mnie odgrywa adrenalina.

coś w tym jest..

_________________
"Sukces-jeśli go osiągamy-to tylko pewien dar.Ostatecznym celem jest poczucie pełni i samoświadomość"
Steve House


Ostatnio edytowano Wt paź 25, 2011 10:31 pm przez Ivona, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:19 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
[quote="Ivona"]W zasadzie poza jedną górą(która mi się tam podoba) Dolomity też mi nie podeszły,za suche,za kruche...no i zbyt fikuśne kształty,brakuje tam tego "czegoś",ale miło się na nie patrzy i ładnie wychodzą na fotach :mrgreen:
[quote]
też miałam takie odczucia po pierwszym pobycie w Dolomitach.Po drugim się w nich zakochałam.Tak jak kiedyś w Tatrach :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:26 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Amazonka jak dasz slasha przed drugim "quote" to zacznie ci się poprawnie cytować ;) :)

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:28 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 4:46 pm
Posty: 1711
amazonka napisał(a):
też miałam takie odczucia po pierwszym pobycie w Dolomitach.Po drugim się w nich zakochałam.Tak jak kiedyś w Tatrach

u mnie trochę będzie ciężko...Tatry i Alpy (szwajcarskie i autriackie) od tzw pierwszego wejrzenia i na zawsze,Dolomity drugi raz ...i nic :wink:

_________________
"Sukces-jeśli go osiągamy-to tylko pewien dar.Ostatecznym celem jest poczucie pełni i samoświadomość"
Steve House


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 10:29 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
Vespa napisał(a):
Amazonka jak dasz slasha przed drugim "quote" to zacznie ci się poprawnie cytować ;) :)


coś za dużo pousuwałam:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 11:34 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
golanmac napisał(a):
Trzecie zdjęcie wymiata !

Nie ma to jak podróż poślubna. Jest pięknie, romantycznie, a żona trzyma rękę na właściwym miejscu :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 25, 2011 11:55 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14892
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Genialna relacja :D .

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 26, 2011 12:06 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N sty 20, 2008 10:17 pm
Posty: 1253
Lokalizacja: Zdolny Śląsk
kilerus napisał(a):
Dawaj, albo nie, bo jeszcze się wkurzę, ze to tak blisko było ;)


...dla Ciebie wszystko..... :wink:

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?t=12487


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 26, 2011 12:30 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Pięknie.
Gratulacje za pomysł na podróż poślubną i realizację :)
Ciekawy rejon wybraliście, fajnie zobaczyć i poczytać o nowej, nieznanej mi części tych gór.
kilerus napisał(a):
No cóż, droga do . ukazuje makabryczną prawdę, którą można opisać słowami Olgi: "gdybym była w ciąży to na pewno bym urodziła".

:mrgreen:
kilerus napisał(a):
Ta droga to niekończące się serpentyny, gdzie wszyscy poginają, jak diabły

No tak, tam dojad do celu bywa równie emocjonujący jak sam wspin ;)
Mój ulubiony scenariusz: mozolny podjazd pod górę, grupa kolarzy na zakręcie, próba wyprzedzenia i wyskakujący samochód/motocykl/inna grupa kolarzy z naprzeciwka :pirat:
kilerus napisał(a):
Mimo wszystko nie mogę tutaj się pozbyć tego uczucia, ze ktoś odarł tą ścianę z jej naturalności. Te liny stalowe, to takie oszustwo. Ktoś przylepił do ściany ruchome schody, żeby byle śmiertelnik mógł dotknąć tej przestrzeni. Jakoś nie mogę się z tym pogodzić.

Mam podobne odczucia co do ferrat. Z jednej strony wiele poprowadzonych jest pięknym terenem, w niezwykłej scenerii, gdzie nie sposób nie zachwycić się samą drogą, z drugiej te ułatwienia nie pozwalają na pełną satysfakcję z wejścia na szczyt.
Ivona napisał(a):
no chyba ,że samo wspinanie...

Ogromne możliwości... :) Nawet jak ktoś jest wspinaczkowym leszczem jak ja :mrgreen: może przebierać w łatwiejszych drogach, w różnych rejonach, do wyboru do koloru.
Ivona napisał(a):
ale pomyśl,że najpierw będziesz musiał podejść pod ściane po tym faaaajnym piaargu

Idzie się przyzwyczaić ;) Na szczęście nie wszędzie dojście pod ścianę wypruwa z człowieka flaki.
amazonka napisał(a):
też miałam takie odczucia po pierwszym pobycie w Dolomitach.Po drugim się w nich zakochałam.Tak jak kiedyś w Tatrach

Ivona napisał(a):
u mnie trochę będzie ciężko...Tatry i Alpy (szwajcarskie i autriackie) od tzw pierwszego wejrzenia i na zawsze,Dolomity drugi raz ...i nic

Ja się zakochałam jeszcze przed pierwszym wyjazdem, jak zobaczyłam Dolomity na zdjęciach ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr paź 26, 2011 7:38 am 
Stracony

Dołączył(a): Cz lut 22, 2007 9:12 pm
Posty: 3329
O żesz, Pablo, piękna w sumie wyprawa.
Mogłeś dać znać że będziesz w Kozach, urozmaicilibysmy Ci scenerie i efekty specjalne.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 73 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL