Cytuj:
Jaskinia Berkowa stanowi obok Studni Szpatowców jedną z najciekawszych propozycji całego maratonu. W Jaskini tej nie możemy narzekać na nadmiar przestrzeni, bowiem prawie całość pokonujemy czołgając się. Zostajemy posegregowani w kolejności od najchudszego do najgrubszego. Ja plasuje się gdzieś pośrodku. Osoby idące przede mną zgubiłem w niewielkiej salce do której wprowadza ciasny korytarz. Powodem była nieodparta chęć robienia zdjęcia. Kiedy zorientowałem się, że trzeba już iść, nie wiedziałem za bardzo gdzie znajduje się otwór wyjściowy z owej salki. Wraz z Tomkiem zaczęliśmy penetrować wszelkie wolne przestrzenie pod kamieniami, aż trafiliśmy na kolejny korytarz. Potem już było tylko ciaśniej. Niektóre z korytarzy były na tyle wąskie, że o przejściu decydował sposób ułożenia kasku. Pomimo, że słyszałem jakieś głosy przde mną nigdy nie byłem pewny czy idę dobrym kanałem. Po drodze mijamy dwa zaciski, które przed ich rozkuciem były sklasyfikowane jako Z2. Było naprawdę mrocznie. Miejscami miałem wątpliwości czy na pewno się zmieszczę przez kolejny korytarz. Finał również był niewiarygodny. Pozwoliłem sobie nawet na ściągnięcie bluzy i kasku, aby prześlizgnąć się przez otwór wyjściowy. Pokonawszy go do pasa moim oczom ukazały się roześmiane gęby instruktorów i obsługi nie przebierającej w słowach komentarzy. Nieco podciągając się, a nieco wypychając pokonałem ostatnią trudność i mogłem dołączyć do grupy wyśmiewców, oczekując na pozostałą część pełzających kursantów.
Macie jaja

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/