W sobotę podjechaliśmy do Białej Wody...
na lody.
Skład: Rohu, Dresik i ja.
Adin úsmiev
Właściwie cały początkowy lód złupałem. Część spuściłem na siebie. Drugi próg zamiast lodowy zrobił się drytoolowy i brakło mi odwagi żeby go pokonać. Kiepska asekuracja na całej drodze i niepewność tego co będzie dalej odebrały mi pewność siebie. Zszedłem na dół i spróbował też Dresik, ale także wołał nie ryzykować.
Poszliśmy zatem na Mrozekov.
Niby trudniejszy, ale nie dzisiaj. Lód całkiem ładnie się wykształcił. Niestety musieliśmy czekać na swoją kolejkę.
Ale jak w końcu się doczekaliśmy to było bardzo fajnie. Kluczowy filarek dał lekko w dupę. Mój pierwszy lód poprowadzony. Dzięki za śrubki Stan!
Z racji braku czasu Dresik doszedł do mnie, a Rohu wolał kontemplować bliskość natury.
Fajna wycieczka, ale boję się tam pojechać, jak będą dobre warunki, bo tłumy będą gorsze niż w Kobylanach.
, na Skrajnym Żebrze, na Potoczku. Z tym nie mam problemów. Za to z asekuracją w kruszyźnie, jak najbardziej mi nie po drodze.
