Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Ave Satan, czyli wyprawa po skarby
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=13052
Strona 1 z 2

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 3:51 pm ]
Tytuł:  Ave Satan, czyli wyprawa po skarby

14.02.2012

Po wczorajszym wejściu na dach Polski, plan na dziś zakładał działanie w słowackiej części Tatr, a konkretnie zdobycie najwyższego szczytu Grani Baszt – Szatana (2432 m n.p.m.). Założenie było takie, by dostać się do Szataniej Dolinki, stąd Szatanim Żlebem wejść na Szatanią Przełęcz, następnie zdobyć granią zdobyć kolejno północny i południowy wierzchołek Szatana, dostać się granią na Przełęcz nad Czerwonym Żlebem, skąd zejść do Doliny Młynickiej drogą przez zachodni żleb i wrócić do auta. Plan był dobrze przemyślany i oczywiście zakładał różne warianty, ale jak to w zimie bywa – każdy plan działania weryfikują warunki już na miejscu i nawet ten najdoskonalszy może okazać się niewykonalny, ale po kolei…

Obrazek
Na stronie http://mountainadventure.weebly.com/sza ... 281cz.html można pobrać w dużym rozmiarze

Budzimy się zgodnie z planem, jemy ekspresowe śniadanko (u mnie z tym to trochę ciężko było, bo żołądek się jeszcze nie obudził), pakujemy się do auta i kierujemy się na Štrbské Pleso, skąd zaczniemy nasz dzisiejszy highway to hell.

Mimo, że jeszcze na dziś zapowiadano ładną i stabilną pogodę warunki niestety już na początku nie są najlepsze – całą drogę towarzyszy nam lekki opad śniegu, a zza chmur nie przebija się nawet pojedyncza gwiazda, toteż wszyscy zastanawiamy się czy dziś będzie możliwe jakiekolwiek działanie w górach. Po dotarciu na parking pojawia się jednak nadzieja – opad ustąpił a chmur jakby mniej. Zaczynamy…

Idziemy czerwonym szlakiem w kierunku schroniska przy Popradzkim Stawie. Idzie mi się nadzwyczaj dobrze i łapię dobre tempo. Po niedługim czasie orientuję się, że chyba za bardzo się wypuściłem, bo reszty ekipy już za mną nie widać. Pytam więc przez radio: „gdzie jesteście?” i informuję, że czekam. Okazuje się, że za daleko zapędziłem się czerwonym szlakiem, a Olga wraz z Bartkiem poszli zielonym. Po chwili wołają mnie przez radio mówiąc, że mnie widzą i są po drugiej stronie dolinki. Machamy do siebie a ja cieszę się, że zabrałem radia, bo w innym wypadku chyba bym czekał w nieskończoność.
Wszyscy spotykamy się przy schronisku i dalej idziemy niebieskim szlakiem (oznakowanym tyczkami) aż do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym prowadzącym na Wagę. Tu opuszczamy znakowaną ścieżkę i kierujemy się do Szataniej Dolinki – stąd zaczynamy podejście Szatanim Żlebem, który wygląda naprawdę imponująco. Wszyscy zastanawiamy się czy damy radę. Nie chodzi tu nawet o samo podejście żlebem, ale o ogóle warunki, które delikatnie mówiąc, pozostawiają trochę do życzenia.

Obrazek
fot. by Olga - Podejście Szatanim Żlebem

W tym miejscu warto przytoczyć skąd w ogóle wzięły się wszystkie te szatańskie nazwy. Otóż WHP w swoim przewodniku pisze tak: „Nazwa Szatana, Szataniego Żlebu, Szataniej Przełęczy (…) pochodzą wprost lub pośrednio od podań ludowych. Według jednego podania szatan miał ukryć w Szatanim Żlebie szlachetne kruszce. Chodził po nie kiedyś pewien baca z czarnoksiężnikiem, który obiecał mu owe skarby wskazać jednakże diabeł strącał na nich kamienie i ledwie uszli z życiem. Inne podanie głosi, że do skarbów ukrytych w tym szczycie wiódł diabeł jakiegoś górala, ale w tym wypadku miał diabła oszukać, gdyż skarby wziął a duszy swej mu w zamian nie dał. Wiadomo też, że w XVIII wieku poszukiwacze skarbów kręcili się u stóp Szatana (…). Spadające tu często kamienie mogły ówczesnym ludziom nasunąć myśl, że zrzucają je złe diabły strzegące rzekomych skarbów.”

Legendę znamy, ale stwierdzamy, że złego diabli nie biorą i zaczynamy podejście. Pierwszy idzie Bartek torując drogę a za nim ja i Olga. W takiej konfiguracji dochodzimy mniej więcej do połowy wysokości żlebu i robimy krótką przerwę. Żleb jest męczący, ale wszyscy myśleliśmy, że będzie gorzej. Barek mówi: „To co? Damy radę?!” – w tym momencie, mimo niesprzyjających warunków wszyscy chyba stwierdzamy, że dzisiejsze wejście na Szatana jest realne, co dodaje nam nieco „powera”. W dalszej drodze na przełęcz zmieniam Bartka i zaczynam torować. Warunki śniegowe są różne – od twardego „betonu” przez sypki śnieg, w którym zapadamy się prawie po kolana aż do bardzo nieprzyjemnego, pękającego taflami, który wymuszał wzmożoną czujność i zachowanie większych odstępów. Na szczęście odcinek z tym nieprzyjemnym śniegiem nie był długi.

Sprawnie pokonujemy ostatni, bardzo stromy odcinek żlebu wychodząc na Szatanią Przełęcz (2300 m n.p.m.) i ukazuje się nam sławne okienko, które jest praktycznie całe odsłonięte – z jednej strony fajnie to wygląda, ale patrząc z perspektywy czasu wolałbym nie widzieć tego okienka, a „mieć” dużo „dobrego śniegu”.

Obrazek
fot. by Olga - Okienko na Szataniej Przełęczy

Na przełęczy wieje niemiłosiernie, więc czym prędzej się szpeimy i zaczynamy walkę. Pierwszy w poszukiwaniu rynny wyprowadzającej na szczyt idę ja – wiem gdzie się kierować i na co zwrócić uwagę by się niepotrzebnie gdzieś nie wpierdzielić (dzięki Aniu za pomocne wskazówki). Droga ma letnią wycenę 0+, więc teoretycznie powinien być lajcik, ale w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Śniegu jak na lekarstwo (ten, co jest to sypki puszek) i goła, oblodzona skała oraz coraz mocniejszy wiatr sprawiają, że jest naprawdę ciężko. Robię trawers i podchodzę kilka metrów przez małą półeczkę i kominek w kierunku wspomnianej rynny, ale kosztuje mnie to sporo wysiłku i stresu. Niestety w tych warunkach dalsza wspinaczka jest zbyt ryzykowna toteż zawracam, co okazuje się dużo bardziej problematyczne i stresujące niż wejście (jak to zwykle bywa), ale na szczęście obywa się bez przykrych niespodzianek. Pogoda psuje się już zupełnie – wieje coraz mocniej, zaczyna padać drobny śnieg, a do tego cały masyw powoli przykrywa gęsta mgła nadciągająca z Doliny Młynickiej. Uzgadniamy, że pora się zwijać zaraz po tym jak Bartek sprawdzi jeszcze inny wariant wejścia w rynnę, co też czyni trawersując trochę dalej. Również i ten wariant okazał się przy tych warunkach „wersją hard”.

Obrazek
fot. by Olga - w poszukiwaniu rynny

Wszyscy jesteśmy już sztywni z zimna potęgującego się przez szalejący wiatr, toteż zaczynamy szybkie zejście po swoich śladach. To była bardzo dobra decyzja i podjęliśmy ją w ostatnim momencie – będąc w połowie Szataniego Żlebu, gdy odwróciłem się i popatrzyłem w kierunku Szatana, jedyne, co zobaczyłem to gęste „mleko”. W ten oto sposób diabeł ukryty w skałach znalazł wymyślniejszy sposób by zamknąć nam dostęp do skarbu.

Obrazek
fot. by Olga - Lubię to foto :)

Dalsze zejście do Szataniej Dolinki i dalej do znakowanego szlaku przebiega bardzo sprawnie. Po niedługim czasie jesteśmy na parkingu i wracamy do domu. Skarbów nie znaleźliśmy, ale i tak było zajebiście.

Więcej zdjęć jak zwykle na stronce: http://mountainadventure.weebly.com/sza ... 281cz.html

Autor:  Krabul [ Pt lut 17, 2012 4:03 pm ]
Tytuł: 

Zawsze się chce łazić w dobrą pogodę, ale często góry nie są łaskawe. Wiem dokładnie jakie wątpliwości przeżywaliście w drodze - w niemal identycznych warunkach wchodziliśmy rok temu na Jaworowy. W sumie droga nawet podobna - długi stromy żleb i kawałek granią na szczyt. Najważniejsze, że wszyscy cało zeszli i kumory dopisały.

Autor:  jck [ Pt lut 17, 2012 4:55 pm ]
Tytuł: 

Okienko zawsze fajne.
Widać, że już któraś ekipa ma problem z namierzeniem tej rynny... szkoda, ale z drugiej strony, następnym razem może warto pokusić się o Czerwony Żleb... znacznie ładniejszy niż Szatani :D

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 5:03 pm ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
Widać, że już któraś ekipa ma problem z namierzeniem tej rynny...


Rozmawiałem jeszcze przed wyjazdem z Mooliczkiem na ten temat - rynna była zlokalizowana tylko warunki śniegowe były do bani - ogólnie śniegu malutko a ta niewielka ilość to puch. Taki mały drytool ;)

jck napisał(a):
szkoda


Z jednej strony szkoda, ale nawet gdybyśmy wbili się w tą rynnę to później byłoby nie ciekawie - zostalibyśmy tam 10 min dłużej i szukalibyśmy drogi po omacku.


jck napisał(a):
następnym razem może warto pokusić się o Czerwony Żleb... znacznie ładniejszy niż Szatani


No dokładnie. Następnym razem będzie Czerwony. Z dolinki pięknie się prezentował a i z Przełęczy nad Czerwonym łatwiej dostać się na szczyt.

Autor:  drHouse [ Pt lut 17, 2012 5:03 pm ]
Tytuł: 

Jakimi radyjkami dysponujesz ?

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 5:07 pm ]
Tytuł: 

drHouse napisał(a):
Jakimi radyjkami dysponujesz ?


Topcom Twintalker 1302 - proste i niezawodne, po dwóch dniach na dużym mrozie nawet jedna kreska baterii nie spadła (radia cały czas były włączone i schowane pod kurtką). Zasilane 3xAAA (oczywiście można zapodać też akumulatorki, ale na mrozie mają mniejszą sprawność).

Autor:  nutshell [ Pt lut 17, 2012 5:08 pm ]
Tytuł: 

Krabul napisał(a):
Zawsze się chce łazić w dobrą pogodę, ale często góry nie są łaskawe

Ano chciałoby się :) Wyjątkowo mi żal tego Szatana, bo byliśmy już naprawdę blisko i jestem pewna, że gdyby pogoda była dobra to powalczylibyśmy z tym trawersem i rynną mimo wujowego śniegu.
jck napisał(a):
następnym razem może warto pokusić się o Czerwony Żleb... znacznie ładniejszy niż Szatani

jck, taki jest plan, ale sam na pewno wiesz jak to jest, taki niezrealizowany cel (tu konkretnie ta droga) zawsze później trochę uwiera ;)

Autor:  jck [ Pt lut 17, 2012 5:39 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
jck, taki jest plan, ale sam na pewno wiesz jak to jest, taki niezrealizowany cel (tu konkretnie ta droga) zawsze później trochę uwiera

Zejdźcie Szatanim i po sprawie :mrgreen:

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 5:48 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
Zejdźcie Szatanim i po sprawie Mr. Green


A tam zejdźcie - następnym razem to sanki bierzemy ;)

Autor:  jck [ Pt lut 17, 2012 6:00 pm ]
Tytuł: 

Madness napisał(a):
A tam zejdźcie - następnym razem to sanki bierzemy

Dupoloty!

Autor:  PrT [ Pt lut 17, 2012 6:01 pm ]
Tytuł: 

Na ŻT ładnie na Rysach ładnie.. no ile można... w końcu coś się dzieje...;p Też mi żal tego waszego Szatana no ale co zrobić? Ja Wam mówię... jedyna słuszna droga musi wieść przez Szatanią Galerię (nie ważne jak i nie ważne co dalej)... :twisted:

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 6:03 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
jedyna słuszna droga musi wieść przez Szatanią Galerię (nie ważne jak i nie ważne co dalej)... Twisted Evil


Galeria poczeka do lata :) A Ty szlifuj formę i zapraszam z nami, tylko od razu mówię, że nie ma latania ;)

Autor:  drHouse [ Pt lut 17, 2012 6:04 pm ]
Tytuł: 

z serii 100 pytan do : jakiej liny używaliście ?

Autor:  PrT [ Pt lut 17, 2012 6:06 pm ]
Tytuł: 

Madness napisał(a):
nie ma latania

Wiedziałem, że nie potraficie się bawić... :wink: Ale chociaż te "ogrzewacze chemiczne" Olki weźmy... :roll:
drHouse napisał(a):
jakiej liny używaliście

Chodzi plotka, że konopnej.

Autor:  drHouse [ Pt lut 17, 2012 6:10 pm ]
Tytuł: 

uuuu kawalarz sie mi trafił :twisted:

pojedyncza, podwójna, imregnowana, nieimpregnowana, konopna, skórzana, lateksowa... :?:

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 6:11 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
Ale chociaż te "ogrzewacze chemiczne" Olki weźmy...


Powiem Ci w tajemnicy, że ona ma takie co długo grzeją :twisted:


PrT napisał(a):
drHouse napisał:
jakiej liny używaliście

Chodzi plotka, że konopnej.


No i weź tu komuś coś powiedz w sekrecie :mur:

Autor:  PrT [ Pt lut 17, 2012 6:27 pm ]
Tytuł: 

drHouse napisał(a):
uuuu kawalarz sie mi trafił

:roll:
drHouse napisał(a):
pojedyncza, podwójna, imregnowana, nieimpregnowana, konopna, skórzana, lateksowa...

Na climbing.com pisali, że połówkowa, konopna impregnowana... :twisted:
Madness napisał(a):
ona ma takie co długo grzeją

Wiem... tylko podobno trzeba wolno pić... :shock:
Madness napisał(a):
No i weź tu komuś coś powiedz w sekrecie

Upsss... :oops: :pale: :silent:

Autor:  nutshell [ Pt lut 17, 2012 6:35 pm ]
Tytuł: 

drHouse napisał(a):
z serii 100 pytan do : jakiej liny używaliście ?

Konkretnie takiej, 60 m
http://sport.popina.pl/beal-booster-iii ... -1493.html
jck napisał(a):
Zejdźcie Szatanim i po sprawie

Najprędzej wspomnianym dupolotem :D
PrT napisał(a):
Ale chociaż te "ogrzewacze chemiczne" Olki weźmy.

Został jeszcze jeden, specjalnie na szatanią okoliczność :)
Madness napisał(a):
Powiem Ci w tajemnicy, że ona ma takie co długo grzeją

Twój jest bezkonkurencyjny, tylko trochę za późno go sobie zaaplikowałam ;)

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 6:48 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
Został jeszcze jeden, specjalnie na szatanią okoliczność


Wziąłem Ci go na przechowanie, ale nie martw nic - jest bezpieczny :twisted:

Obrazek :twisted:

Autor:  Explorer [ Pt lut 17, 2012 8:09 pm ]
Tytuł: 

Czyżby kolejna ekipa z aspiracjami? :)

Fajna akcja!

Autor:  kilerus [ Pt lut 17, 2012 8:23 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
drHouse napisał(a):
z serii 100 pytan do : jakiej liny używaliście ?

Konkretnie takiej, 60 m
http://sport.popina.pl/beal-booster-iii ... -1493.html


Chciało Wam się to nosić?

Górka fajna, a priorytety i tak się zmieniają, więc pewnie następnym razem będzie inny pomysł.

Autor:  nutshell [ Pt lut 17, 2012 8:37 pm ]
Tytuł: 

Madness napisał(a):
Wziąłem Ci go na przechowanie, ale nie martw nic - jest bezpieczny

Cudeńko :D
Explorer napisał(a):
Czyżby kolejna ekipa z aspiracjami?

Niespełnionymi ;)
kilerus napisał(a):
Chciało Wam się to nosić?

Nie, ale innej chwilowo nie mamy.
killerus napisał(a):
Górka fajna, a priorytety i tak się zmieniają, więc pewnie następnym razem będzie inny pomysł.

Pomysły są. Z jednej strony żal nie dokończyć tego co zaczęliśmy, z drugiej, tak jak napisałeś, ciągnie w stronę nowego :)

Autor:  kilerus [ Pt lut 17, 2012 8:47 pm ]
Tytuł: 

nutshell napisał(a):
kilerus napisał(a):
Chciało Wam się to nosić?

Nie, ale innej chwilowo nie mamy.


A no to się nie czepiam.

Autor:  matragona [ Pt lut 17, 2012 8:48 pm ]
Tytuł: 

Fajna akcja,gratuluję :)
Madness,to zdjęcie Szatana fajnie zrobiłeś,taka "naukowa" wersja :wink:

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 8:52 pm ]
Tytuł: 

matragona napisał(a):
Fajna akcja,gratuluję


Dzięki

matragona napisał(a):
Madness,to zdjęcie Szatana fajnie zrobiłeś,taka "naukowa" wersja


Idę z kagankiem oświaty :salut:

Autor:  zephyr [ Pt lut 17, 2012 8:59 pm ]
Tytuł: 

fajna akcja :wink: szkoda, że bez szczytowania ale za to macie kolejne doświadczenie :wink:

Autor:  Madness [ Pt lut 17, 2012 9:07 pm ]
Tytuł: 

zephyr napisał(a):
fajna akcja Wink szkoda, że bez szczytowania ale za to macie kolejne doświadczenie Wink


"Tak już jest w życiu, że kiedy człowiek bardzo czegoś pragnie i długo na to czeka, to wyobraża sobie, że jak osiągnie swój cel - cały świat przewróci się do góry nogami. Kiedy w końcu ten moment przychodzi, okazuje się, że nic się nie zmieniło, wszystko jest po staremu, a radość nie jest znów taka ogromna. W marzeniach finał jest dużo istotniejszy. Dopiero kiedy go osiągamy, okazuje się, że w gruncie rzeczy ważniejsze jest aby mieć cel niż żeby go osiągnąć." Leszek Cichy

Bardzo mi bliski ten cytat i pasuje tu jak ulał ;)

Autor:  Ivona [ So lut 18, 2012 8:32 am ]
Tytuł: 

Wycieczka fajna :wink: ciekawe czy ktoś wreszcie zrobi Szatana zimą w lepszej widoczności,bo na razie to cały czas mleko. :D
Grań Baszt prezentuje się imponująco. Szkoda ,że ta pogoda się skisiła,bo były już na prawdę dobre warunki i można było właśnie robić takie trasy.

Czerwony faktycznie fajny i w miarę blisko,też mi chodzi po głowie już od dawna ale zawsze jest coś innego albo warunków nie ma.Poza tym opcja dostania się do Szataniej przełęczy lepsza(łatwiejsza) w dół zjazdem niż do góry jeśli śnieg nieciekawy.

Zima w Tatrach to wielka loteria,no chyba że ktoś ciśnie tam uparcie co tydzień,to prędzej czy później trafi warun i pogodę. Także lepiej się tym nie przejmować,taki urok.

Autor:  Madness [ So lut 18, 2012 9:46 am ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
Wycieczka fajna Wink

thx

Ivona napisał(a):
ciekawe czy ktoś wreszcie zrobi Szatana zimą w lepszej widoczności,bo na razie to cały czas mleko

Coś chyba w tym jest, że diabeł pilnuje dostępu do góry :)

Ivona napisał(a):
Czerwony faktycznie fajny i w miarę blisko,też mi chodzi po głowie już od dawna ale zawsze jest coś innego albo warunków nie ma.


Czytając o Szatanie przed wypadem trafiłem między innymi na Twój album i z tego co wiem przetrawersowaliście pół góry i nie udało się wejść na szczyt - jakbyś miała ochotę to możemy kiedyś powiększyć ekipę i spróbować pokonać tego Szatana wspólnymi siłami.

Ivona napisał(a):
Poza tym opcja dostania się do Szataniej przełęczy lepsza(łatwiejsza) w dół zjazdem niż do góry jeśli śnieg nieciekawy.


Dokładnie tak. Poza tym fajnie by było zweryfikować czy oby na pewno dobrze się zamierzyliśmy do tej rynny wyprowadzającej na szczyt.

Autor:  Ivona [ So lut 18, 2012 10:00 am ]
Tytuł: 

Madness napisał(a):
Czytając o Szatanie przed wypadem trafiłem między innymi na Twój album i z tego co wiem przetrawersowaliście pół góry i nie udało się wejść na szczyt


i to był błąd..czasem lepiej od razu odpuścić niż cisnąć za wszelką cenę na szczyt.W tej rzekomej rynnie jak i na trawersie był sam lód,raki trzymały się tylko na przednich zębach. Miałam tam kontuzję i dlatego nie dotarłam na szczyt. Zatrzymałam się z 50 m poniżej i wtedy do mnie dotarło,że to już nie ma sensu.Taka lekcja pokory..

To sprawa osobista wiec postaram się kiedyś wyrównać rachunki face to face i własnymi siłami,najlepiej w duecie.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/