Zapraszam na wycieczkę na najwyższy szczyt na wyspach Adriatyku. Jest to leżąca na chorwackiej wyspie Brač Vidova Gora (780 m n.p.m.). Przed wyjazdem szukałem informacji o szlaku pieszym, niestety nieskutecznie. Większość ludzi decyduje się chyba wjechać pod szczyt autem. Może więc kogoś relacja zaciekawi.
Zapas z każdą chwilą mniej zimnych napojów w plecaku, jakieś drożdżówki kupione w piekarni w Bolu i możemy ruszać na Vidovą Gorę. Dobrze, tylko którędy? Nie udało mi się przed wyjazdem znaleźć takiej mapki, na której byłby dokładnie zaznaczony przebieg szlaku. Punkty informacji turystycznej zamknięte, jakieś agencje sprzedające wycieczki także, nie ma nawet gdzie zapytać. Próbujemy sami. Podobno szlak (tak wynika z takich ogólnych mapek w Internecie) zaczyna się już w samym centrum. Niestety, nie udało się znaleźć żadnych oznaczeń. Kierujemy się więc na zachód, w stronę Złotego Rogu. Miasteczko się kończy, mijamy spore centrum tenisowe i nic. Zabudowania się kończą, widać znaki kierujące na Murvicę. Pomaga nam w końcu jakiś chłopak z agencji turystycznej. Okazało się, że poszliśmy za daleko. Z przystani trzeba było się kierować od razu w kierunku północnym, ewentualnie na rondzie skręcić w prawo. Wklejam mapkę, gdybyście kiedyś chcieli tą trasą podążyć.
Czarny okrąg to rondo. Szlak na Vidovą wskazuje czerwona strzałka.

[
Przy dużym supermarkecie (chyba Studenac) pojawiają się znaki. Uff, nareszcie. Potem już trudno się zgubić.
Droga systematycznie pnie się w górę, na razie wciąż asfalt. Zerkamy za siebie i zauważamy słynną plażę Zlatni Rat. Co ciekawe, puściuteńki (wciąż jest dość wcześnie).
Vidovej Gory w czasie drogi w ogóle nie widać. Tutaj zasłania ją inna góra.
Co jakiś czas znaki utwierdzają w przekonaniu, że idziemy właściwą drogą.
Mijamy cmentarzysko samochodów...
Kończy się asfalt...
Szlak jest bardzo łatwy, w zasadzie jedyną trudnością na początku jest konieczność pokonania jednego czy dwóch niezbyt wysokich ogrodzeń, chyba dla owiec. Za plecami zostawiamy Bol.
Niestety, przez dłuższy czas towarzyszą nam wysokie słupy energetyczne (linia biegnie niemal wzdłuż szlaku), które skutecznie zakłócają poczucie, że przebywamy w górach. Na szlaku pustki, spotykamy tylko jedną osobę. No tak, na Vidovą można wjechać autem, komu by się chciało wyłazić w upale. Właśnie rosnąca temperatura jest głównym utrudnieniem, gdyby nie to, wyjście na Vidovą byłoby całkiem proste. Tam, gdzie bardziej stromo, szlak wije się zakosami, tylko w jednym miejscu jest nieco przepaściście.
Po około dwóch godzinach jesteśmy niemal na szczycie. Niemal, bo do szczytu jeszcze kilka minut, ale jest już prawie płasko. Nadal pusto, towarzyszą nam tylko pająki, jaszczurki, owady i zabłąkane owce.
Pora zrobić parę fotek...
...bo w dole ukazuje się już Złoty Róg, rzeczywiście wygląda stąd wyjątkowo. Zwłaszcza te jaśniejsze, błękitnolazurowe plamy, wyraźnie kontrastujące z granatem reszty Adriatyku.
Mocny zoom się przydaje. Wypatrujemy koleżanek, które właśnie się tam smażą, ale bezskutecznie. Ludzi na plaży coraz więcej.
Wreszcie, po nieco ponad dwóch godzinach drogi (z przerwami na fotografowanie, nie licząc początkowego poszukiwania szlaku), docieramy na najwyższy szczyt na wyspach Adriatyku, o czym z dumą informuje tablica przy wejściu na ogrodzony teren.
Dość dziwny to szczyt: wspomniane ogrodzenie, rozległy płaski teren, samochody, restauracja, jakieś budynki, droga asfaltowa... Wyobrażacie sobie coś takiego np. na Babiej Górze? Jest też duży biały krzyż - podobnie jak na wielu szczytach czy wzgórzach w Chorwacji i Bośni (Šrd, Sveti Nikola, Križevac).
Krajobraz szpeci wielki maszt przekaźnikowy, przypominający te na Skrzycznem czy na Koskowej Górze.
Pora zerknąć na to, co prawie 800m pod nami. Na początek oczywiście Zlatni Rat. Hvarski Kanał ma tu tylko 4km szerokości. Lawendowa wyspa Hvar jest bardzo blisko. Za Hvarem widoczna Korčula oraz Lastovo.
720 metrów w górę to niemal dokładnie tyle co z przełęczy Krowiarki na szczyt Babiej Góry (Diablak). Bywam tam kilka razy w roku i też polecam. Stamtąd również często widać morze, tyle że mgieł

. Wyjście na Vidovą Gorę to nie jest jakieś wybitne osiągnięcie. Ze szlakiem poradziłby sobie każdy przeciętnie sprawny wczasowicz.
Nie tylko Zlatni Rat wygląda z góry atrakcyjnie. Pięknie prezentuje się też hvarski zielony, płaski półwysep Kabal. Widać też wyspę Vis.
Za półwyspem widać Starigradskij Zaljev, a nawet kawałek Starego Gradu (piękne zabytkowe miasto).
Jeszcze raz Kabal. Dzikich zatoczek tam nie brakuje.
Dwa dni wcześniej byliśmy na szczycie Sveti Nikola (najwyższa góra na wyspie Hvar). Ma on tę przewagę nad Vidovą Gorą, że roztacza się z niego szeroka panorama na wszystkie cztery strony świata. Widać otwarte morze na południu i stały ląd z górami Biokova. Z Vidovej panorama owszem, piękna, ale tylko w kierunku południowym. Od północy rosną spore drzewa. Dopiero wracając, zauważamy gdzieś między gałęziami zabudowania Splitu.
Na Vidovej Gorze stoi spora, całkiem sympatyczna knajpa. Gdzieś chyba czytałem, że można tam nieźle zjeść, ja odniosłem raczej wrażenie, że to raczej taki bar z piwem i przekąskami. Może jest wciąż zbyt wcześnie? Zresztą w tej chwili było to nieistotne - grunt, że piwo mieli piekielnie zimne.
Przy knajpie duży taras z widokiem na Hvar, parę niewielkich kamiennych budynków, kamienne stoły, drewniane ławy, jakieś dymiony z winem... Dość klimatycznie.
Pora wracać. Schodzimy tą samą trasą, oczywiście o wiele szybciej. W górę około 2 godzin, w dół - jeśli dobrze pamiętam - około 50 minut. W pewnej chwili pojawia się nasz kolejny cel, tym razem już wyraźnie zatłoczony. Cóż, o porannych pustkach możemy zapomnieć.
Fajna rekreacyjna wycieczka dla urozmaicenia wygrzewania się nad morzem. Widoki na morze i wyspy świetne. Polecam!