Zgadać się na Zachodnie z Mobiline poszło szybko. W piątek dostałam sms-a od Ivony:”Co robisz w niedzielę,wybrałabym się w Zachodnie..” no i tak powstał skład niedzielnej ekipy. Z Ivoną chciałyśmy solidnie pochodzić,a Mobiline nie wystraszył się planowanego hardkoru-choć uprzednio zadzwonił zapytać co to dla nas znaczy „hardkor”..
W niedzielę spotkaliśmy się na parkingu na Siwej Polanie,5ta rano..Przez ukochaną Dolinę Chochołowską przemknęliśmy super szybko,chwila na złapanie oddechu w cichym i jeszcze zaspanym schronisku,dogadanie trasy,a raczej jej potwierdzenie: na Grzesia i potem granią aż do Bystrej. Szybko ruszyliśmy,żeby tylko wydostać się z krzaczorów..już w drodze na Grzesia powstaje tytuł relacji..na Grzesiu Ivona gubi buffa..pogoda jak żyleta,zero człowieka w górach..
Mkniemy na Rakonia,gdzie zrywa się pierwszy silny podmuch wiatru i robi się ziimno..na przemian się ubieramy to zaś rozbieramy,bo na podejściach znów nam dogrzewa..widoków coraz więcej,zresztą kto nie zna tej trasy?;-)
W międzyczasie odkrywam,że nie mam kremu z filtrem,Ivona ma małe saszetki,więc się smaruje..na głowę dostaje moją zapasową chustkę,bo słońce daje popalić od samego rana,znów się ubieramy-bo wieje,po czym niebawem znów robi się upalnie wiec…i tak w kółko;-) Wołowiec pada szybko,oglądamy Rohacze,mkniemy dalej..
Podejście pod Jarząbczy jakoś tak mozolnie,bo na części szlaku zalega jeszcze śnieg,ten kto prowadzi ma za zadanie robić ładne zapadaj-dziurki,co by się łatwiej szło..Zgodnie stwierdzamy,że podejścia na Jarząbczy nie lubimy ( kolejny raz mam to samo przemyślenie,hmm) Znów chwila oddechu i lecimy dalej.
Szlak w stronę Kończystego Wierchu znów błotno-mokro-śnieżny,ale oferuje niezły widok na Raczkową Czubę-oglądamy więc;-) Tam chwila przerwy-po bułce i łyku wody,ubieranie ,bo zawiewa..trochę w dół i znów pod górkę,kwintesencja Zachodnich Tatr..znów zapadaj-dziurki i potem po trawkach-Starorobociański szybko pada..
Oczywiście po drodze nieźle nam przygrzewa,słońce świeci cały czas w twarze..Na szczycie sesja foto,po batoniku,snujemy plany górskie szeroko zakrojone.Do tego nawet kilka osób się zebrało,chyba później ruszyli na szlaki niż my..nasz wzrok pada na szerokie i rozległe widoki,Ivona z Mobiline wymieniają uwagi na temat widocznych szczytów Tatr Wysokich,ja jako topograficzny …się nie wtrącam tylko słucham;-) na horyzoncie zbierają się podejrzane chmury..zbiegamy znów w dół żeby z mozołem zacząć włazić na Bystrą..jak na złość ucichł wiatr,robi się duszno..na Bystrej chwilę posiedzenia,widoki piękne,chmury wyglądają groźnie,nie ma co długo siedzieć..przez Błyszcza szybko na dół.
Teraz już tylko pozostaje czynić powinność-czyli w dół: Siwa Przełęcz a potem zanurzamy się w Dolinę Starorobociańską..towarzyszy nam piekielny skwar,który do reszty dopieka nam karczki..Znów jednogłośnie oceniamy beznadziejność tego szlaku,nigdy więcej..! Na parking wracamy ultra szybko-po 12 godzinach marszu,poganiani pewną wizją-i to na pewno nie jest chłodne piwko..po drodze dowiadujemy się czegoś ciekawego o użytkowniku Mobiline,ale póki co nie możemy tego zdradzić…
Wypad mega udany,plan zrealizowany,szczytowań wiele,karczki na kolację upieczone..na razie żegnajcie Tatry Zachodnie !!
(tutaj każdy z uczestników dopowie sobie sam ile to „na razie” będzie trwało..