I wyjazd krotki i relacja tez bedzie zwiazla (po pierwsze nie mam czasu na pisanie dlugiej, po drugie ostatnio niektorzy wytykali mi zbyt dluga relacje

)
A wiec byl to wypadzik minimum, ale na wiecej nie bylo czasu. Ja jechalam z Bialowiezy, gdzie obecnie zamieszkalam na 2 miesiace (podroz to 11 h, ale mialam przerwe na nocleg w Warszawie u znajomych), a M ze Szczecina (podroz: jakies 15 h

)
15 czerwca
Docieramy do Zakopca po 14, cos tam jemy, kupujemy kijki dla mnie (moje 12-letnie Kohle dostaje w spadku M) i ruszamy do Dol. Strazyskiej. Taka rozgrzewka - nieco na okolo do schroniska na Hali Ornak - Strazyska, Sciezka nad Reglami i Koscieliska.
16 czerwca
Wychodzimy ze schroniska chwile przed 8 i idziemy przez Iwaniacka Przelacz na Ornak, potem Starorobocianski, itp., itd, grania az do Wolowca, skad schodzimy w dol
Od poczatku jest przepiekna pogoda - slonce tak pali, ze juz o 8 rano idziemy w krotkich rekawkach i podwijamy spodnie/odpinamy nogawki. Widoki rowniez przecudne, a do tego nie ma ludzi (do Siwej Przeleczy spotykamy 2 pary i tyle), potem nieco wiecej ale i tak przez caly dlugi dzien nie spotykamy wiecej niz z 30 osob...
Tutaj M udaje, ze jest duzo sniegu
A tak w ogole to te platy sniegu sie przydaly, jadlysmy go troszke, bo na ten caly dlugi dzien wzielysmy tylko po 1 litrze wody na osobe. Dzwigac sie nam nie chcialo...

A jak milo bylo dotrzec do strumienia po prawie 10 h...
Roznych szczytow po drodze bylo kilka, nie chce mi sie teraz dochodzic, ktory jest ktory na zdjeciu, zreszta na pewno sami rozpoznacie
Podejscie na Wolowiec jest strasznie nuzace, okropnie nam sie juz nie chcialo isc...
Na szczescie na samym szczycie czekala nagroda w postaci dwoch kozic, ktore sie w ogole nie baly ludzi (niestety wiekszosc zdjec byla robiona pod slonce i niezbyt dobrze wyszla)
Pod szczytem byl tez polski akcent, tuz przed meczem
A nastepnie dlugie zejscie w dol (na szczescie juz byla woda

)
17 czerwca
Juz niestety musimy wracac, bo obie wieczorem musimy byc z powrotem...
(wracalysmy samolotem, bo jednak tyle godzin w pociagu to duuuza przesada...)