Forum portalu turystyka-gorska.pl http://turystyka-gorska.pl/ |
|
ELBRUS 08.06.12-18.06.12 http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=13629 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | rafi86 [ Śr cze 27, 2012 12:53 pm ] |
Tytuł: | |
gratuluje wyprawy, pogoda na zdjęciach idealna ![]() |
Autor: | kaarcia84 [ Śr cze 27, 2012 12:56 pm ] |
Tytuł: | Zdjęcia w nieco większym formacie... Sorx |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | Krabul [ Śr cze 27, 2012 1:10 pm ] |
Tytuł: | |
Dla mnie poki co to totalny kosmos. Gratulacje za wyprawe i piekny opis. Gdzie zdjecie ze stojacymi wlosami? |
Autor: | kaarcia84 [ Śr cze 27, 2012 1:14 pm ] |
Tytuł: | |
Nie najlepiej widoczne na zdjęciach, ale co nieco można dojrzeć na fotce z Yanooshem ![]() Dziękujemy - w imieniu ekipy ![]() |
Autor: | Krabul [ Śr cze 27, 2012 1:23 pm ] |
Tytuł: | |
A jest, faktycznie ![]() |
Autor: | 'Krzysiek' [ Śr cze 27, 2012 3:27 pm ] |
Tytuł: | |
GRATULACJE !!! ![]() |
Autor: | raffi79. [ Śr cze 27, 2012 3:27 pm ] |
Tytuł: | |
Gratuluje! ![]() |
Autor: | PrT [ Śr cze 27, 2012 6:10 pm ] |
Tytuł: | |
![]() |
Autor: | Vespa [ Śr cze 27, 2012 6:49 pm ] |
Tytuł: | |
Kurna no i jak już nie wytrzymałam* i w końcu wlazłam w relacje to dajecie coś takiego... Gratuluję i zazdroszczę zajebistej wyprawy ![]() ![]() *Programowo przestałam zaglądać, żeby się nie dołować że nie mogę w góry jeździć... |
Autor: | kaarcia84 [ Śr cze 27, 2012 8:36 pm ] |
Tytuł: | |
Dzięki wszystkim! Vespa a czemu w góry nie możesz jeździć? Grunt udanej wyprawy to ludzie. Pogoda pogodą, ale jak w grupie brakuje porozumienia to każdy wyjazd może zawieść oczekiwania. W tej ekipie wszyscy się dobrze dogadywaliśmy i bawiliśmy. Czułam się wśród nich tak swobodnie jakbyśmy się znali już niezły szmat czasu. To w dużej mierze przyczyniło się do 'radochy' uczestników i... kolejnych wspólnych planów ![]() |
Autor: | kefir [ Śr cze 27, 2012 9:32 pm ] |
Tytuł: | |
W końcu coś nowego, na pewno przeczytam na spokojnie ale już widzę, że była wyprawa-kocur! |
Autor: | Ivona [ Śr cze 27, 2012 10:04 pm ] |
Tytuł: | |
Smaczku w wypadzie na tą górę dodaje także podróż pociągiem w wagonie plackartnym,ale w Waszym przypadku (z północnej Polski) trochę by to trwało ![]() kaarcia84 napisał(a): Znaleźliśmy nawet dechy do naszej „jadalni”! – czego na tym Elbrusie znaleźć nie można…?!
śmietnik jaki był,taki już chyba tam będzie. My spaliśmy na skałach po lewej nad Pirjutem,tam nie było nikogo bo wszyscy się rozkladali po prawej stronie. Jak się trafi pogodę to widoki przepiękne-zwłaszcza na Uszbę (w zasadzie te rejony podobały mi się najbardziej ![]() |
Autor: | rogerus72 [ Cz cze 28, 2012 6:59 am ] |
Tytuł: | |
gratulacje dla całej ekipy. piękny cel. fajnie się czytało i oglądało. no i można mniej więcej sobie wyobrazić, jak to wygląda. podziękować. |
Autor: | marek_2112 [ Pt cze 29, 2012 1:24 pm ] |
Tytuł: | |
wielkie brawa za realizację wyjazdu ![]() kaarcia84 napisał(a): widoki super – tylko te cholerne ratraki
...i w tym momencie zacząłem się zastanawiać czy warto... planowaliśmy na przyszły rok swoim autem (rozmawialiśmy zresztą o tym w Muro z Yanooshem)...jest tyle pięknych miejsc... ![]() |
Autor: | kaarcia84 [ Pt cze 29, 2012 1:46 pm ] |
Tytuł: | |
marek_2112 napisał(a): wielkie brawa za realizację wyjazdu
![]() kaarcia84 napisał(a): widoki super – tylko te cholerne ratraki ...i w tym momencie zacząłem się zastanawiać czy warto... planowaliśmy na przyszły rok swoim autem (rozmawialiśmy zresztą o tym w Muro z Yanooshem)...jest tyle pięknych miejsc... ![]() Ratraki najczęściej jeździły w niższych partiach góry, powyżej 4.100 już prawie wcale a powyżej 4.800 widoki już tylko powalały ![]() ![]() Dziękuję i pozdrawiam! |
Autor: | prof.Kiełbasa [ Pt cze 29, 2012 2:33 pm ] |
Tytuł: | |
teraz na spokojnie przeczytałem i bardzo mi sie to podoba ![]() gratuluje ![]() |
Autor: | rabe [ Pt cze 29, 2012 2:48 pm ] |
Tytuł: | |
marek_2112 napisał(a): zacząłem się zastanawiać czy warto
zawsze warto ![]() |
Autor: | marek_2112 [ Pt cze 29, 2012 2:55 pm ] |
Tytuł: | |
kaarcia84 napisał(a): powyżej 4.800 widoki już tylko powalały rabe napisał(a): zawsze warto Very Happy
zastanawiać powinno być w "..." temat wyjazdu aktualny (szukamy 2 osób do skompletowania ekipy); ale nie będe kaarci 'śmiecił' w jej temacie... jeszcze raz gratki za akcję ![]() |
Autor: | Pawel_Orel [ Pt cze 29, 2012 5:14 pm ] |
Tytuł: | |
Również gratuluję udanej akcji i zdobycia szczytu. Ale z drugiej strony to zasłużyliście także na poważną zjepkę za złamanie elementarnych zasad bezpieczeństwa w co najmniej dwóch sytuacjach. Po pierwsze "stojące włosy" podczas burzy to nie jest bynajmniej temat do żartów czy robienia fotek. Takie zjawisko oznacza że istnieje poważne niebezpieczeństwo porażenia piorunem w ciągu kilku najbliższych chwil: http://meteorologiaonline.republika.pl/burze.htm#bezp Cytuj: jeśli czujesz, że włosy stają Ci dęba i zaczynają trzaskać iskierki w ubraniu, połóż się na ziemię, jeśli tego nie zrobisz zostało Ci kilka sekund życia
Tę radę należałoby nieco zmodyfikować: powinno się raczej kucnąć ze złączonymi nogami, ew. usiąść na plecaku, niż kłaść plackiem na ziemi. U chłopców przynajmniej zadziałał instynkt samozachowawczy i uciekli od razu na dół. Dziewczyny widać, nawet nie zdawały sobie sprawy z niebezpieczeństwa... Po drugie- skoro zwracaliście uwagę na takie rzeczy jak opóźniony czas reakcji u kolegi Krzysia, to znaczy że posiadacie wiedzę na temat symptomów choroby wysokościowej. Dlaczego więc nie sprowadziliście go na dól jeszcze tego samego dnia? Co więcej na drugi dzień wszyscy pognaliście na szczyt, zostawiając chorego samego w namiocie. Myśleliście że jakoś sam wydobrzeje? Niewystarczająco zaaklimatyzowany na 4800mnpm? Z relacji jednoznacznie wynika, że tylko spore ucywilizowanie Elbrusa uratowało w tej sytuacji życie Waszego kolegi. Co by było, gdyby była to góra, nawet łatwa techniczna, ale gdzieś na jakimś zadupiu? |
Autor: | kaarcia84 [ Pt cze 29, 2012 6:00 pm ] |
Tytuł: | |
Pawel_Orel w swojej wypowiedzi masz sporo racji... Lecz nie do końca to wszystko tak wyglądało... Burza była jeszcze sporo od szczytu, chmurzyska były naprawdę daleko, przy nas nawet nie padał śnieg czy grad. Tylko wiało. Nie czułam żadnych iskier ani elektryczności, po prostu stanęły mi co niektóre kosmyki. Logicznie więc kontynuowałyśmy spacer, chociaż może faktycznie powinnyśmy tego zaprzestać. Co do sytuacji Krzysia - też bijemy się z myślami czy nie popełniliśmy tutaj rażącego błędu, natomiast każdy z nas był tak wyczerpany tymi 700m podejścia z 25kg na plecach i wykopywaniem platform pod namioty, że "objawy" mieliśmy podobne. Łatwo jest pomylić ekstremalne zmęczenie z pierwszymi symptomami choroby wysokościowej. Tym bardziej, że Krzyś był tylko mega zmęczony, nie mówił nic o bólu głowy - przykładowo. Nasze ogólne wyczerpanie złożyło się na brak większej reakcji na złe samopoczucie Krzysia. Przyznaję rację, że trzeba było go jak najszybciej sprowadzić na dół, ale on sam jeszcze rozważał atak szczytowy jak poczuje się lepiej. Wątpiliśmy w to wszyscy, ale skoro chce iść to nie może być AŻ tak pozbawiony sił. Podjęliśmy decyzję aby wyruszyć w 5, może błędną, nie potrafię teraz tego ocenić. Myślę, że podczas naszej nieobecności do choroby wysokościowej dołożyło się działanie słońca i dlatego tak mocno "ścięło" naszego kolegę. Ale fakt faktem - gdyby sytuacja zdarzyła się na mniej "ucywilizowanej" górze mielibyśmy problemy. Jest to dla nas nauczka na przyszłość, aby dokładniej obserwować zachowanie uczestników wyprawy, gdyż sami mogą błędnie oceniać swój stan zdrowia. Popełniliśmy błąd i niestety zdaliśmy sobie sprawę dopiero "po" - jest to dla nas nauczką do końca życia jak i drogowskazem na kolejne wyprawy. Dziękuję za szczerze wyrażoną opinię Pawel_Orel ![]() |
Autor: | Pablo666 [ Pt cze 29, 2012 7:57 pm ] |
Tytuł: | Re: ELBRUS 08.06.12-18.06.12 |
kaarcia84 napisał(a): Pablo, mimo że poprzedniego dnia blado wyglądał, dostał „kopa” i bardzo szybko zostawił nas w tyle. Pewnie o tym nie wie (do teraz) ale dostał od nas przydomek „cudowne dziecko Diuramidu”
Wie, wie jeszcze na górze się dowiedział, tam cała jedna tabeltka... ![]() Co do sytuacji z chorobą Krzyśka, jasne była kupa błędów, nie da się zaprzeczyć. Ale... no właśnie, teraz na poziomie kilku metrów n.p.m. można dywagować. Azau jest na ponad 2000metrów, wyszło na to że zmiana zachowania mogła wystąpić już "tak" wysoko- czyli jeszcze w hotelu, dla nas na samym początku wyjazdu. Każdy z nas był mega zniszczony co wieczór- co przyjście na miejsce obozu, stan człowieka można ocenić IMHO rano, po nocy na danej wysokości (np: moja "bladość" i cudowne ozdrowienie dnia następnego) Z nazwijmy szczerze " internetową zbieraniną" nigdy nie wiesz jak ktoś obok ciebie reaguje, normalnie się zachowuje.... dopiero "bojem" możesz rozpoznać czy to już "TO" czy to tylko zmęczenie. W tym przypadku składniki to wysokość ale i odwodnienie, udar słoneczny. Wybaczcie, ale chyba nie chodzi o to by każdy dziennie meldował ile wypił, co założył na głowę? |
Autor: | rabe [ Pt cze 29, 2012 8:47 pm ] |
Tytuł: | |
Pablo666 ma racje, teraz na wygodnej kanapie można dywagowac co poszło nie tak. Ale sam Krzys sie do tego poniekąd dołożył, bo analizujac foto z wyjazdu, da sie zauwazyc,ze kompletnie nie chronił glowy przed słońcem. W ten dzień sam sie przyznał ze mało pił. Wysokość traktuje trzeciorzednie, gdyż byłem z nim na takich wysokościach i zachowywał sie "normalnie". Ja sie cieszę, ze mogliśmy szybko wejść na szczyt i zejść - dało nam to szanse na uratowanie jego, bo była wczesna pora. Gorzej by było gdyby została nas na górze dupowa....ale to tylko gdybanie. Każdemu życzę żeby znalazł sie kiedyś w sytuacji, ze trzeba kogoś uratować i wtedy przełoży książkowe mądrości na praktykę, sprawdzi siebie i kompanow. Ja uważam, ze nam poszło zajebiscie sprawnie! |
Autor: | keff79 [ Pt cze 29, 2012 10:43 pm ] |
Tytuł: | |
Dobrze napisane ![]() Zostawiłem sobie na "podwieczorek", no i się opłaciło. Gratuluję i życzę zdrowia! |
Autor: | tresor [ So cze 30, 2012 1:17 pm ] |
Tytuł: | |
kaarcia84 napisał(a): Burza była jeszcze sporo od szczytu, chmurzyska były naprawdę daleko, przy nas nawet nie padał śnieg czy grad
Piorun potrafi przeleciec 10 km,wiec mialas szczescie! Ogolnie spoko wyprawa.Szacun |
Autor: | aina13 [ N lip 01, 2012 8:27 am ] |
Tytuł: | |
Jak było ... ? Wiem, że z wszystkimi razem i z każdym z osobna z przyjemnością wybiorę się w dalszą podróż. A Krzysiu swoją pokorą, nastawieniem do świata i dystansem zyskał mój ogromny szacunek. Dziękuję Ekipo ![]() |
Autor: | Spiochu [ N lip 01, 2012 1:11 pm ] |
Tytuł: | |
Gratuluje przede wszystkim, że udało się Wam wrócić całym i zdrowym. Gratuluje sprawnej akcji sprowadzenia kolegi. Gratuluje zdobycia szczytu i ciekawego wyjazdu. Zgadzam się jednak z opinią Pawła. Opisana działalność to w dużym stopniu był przykład jak NIE należy działać w górach wysokich. Wiem że analiza jest z poziomu morza ale sam nieraz mdlałem na podejściu, zjarałem się na lodowcowym słońcu czy łykałem diuramid. 1.AKLIMATYZACJA Działaliście za szybko. Jeden spacer na czegiet (bez noclegu) a potem już nocleg na 3800 i kolejny na 4800. Widząc taki plan już przed wyjazdem wiem, że bym zdychał. Większość z was dała radę ale Krzyś już nie. Spokojnie można było dorzucić z 3-4dni na aklimatyzację i wtedy zarówno choroba Krzysia byłaby mniej prawdopodobna(a może wszedłby na szczyt) jak i dla reszty wchodzenie byłoby bardziej przyjemne. Elbrus jest jeszcze na tyle niską górą, że nie ma obowiązku tak się na niej męczyć. W czasie aklimatyzacji nie można się też przesadnie przemęczać więc podejścia z mega ciężkim worem raczej temu nie służą. Elbrusa można atakować z Prijuta czy nawet beczek więc targanie namiotów na skały pastuchowa niekoniecznie było niezbędne. Ale to już kwestia dyskusyjna więc może dla Was tak było lepiej. 2.BURZA Opisana sytuacja z burzą. dobrze, że Paweł zwrócił na to uwagę. Sam nie miałem okazji spotkać się z takim zjawiskiem i nie wiem czy nie popisałbym się podobnym ignoranctwem. Myślę że wszyscy czytający wyciągną z tego wnioski. 3. SŁOŃCE. To nie może być tak, że ktoś nie chroni głowy, zdejmuje okulary czy nie smaruje się kremem (factor 50). Ciekaw jestem też czy dbaliście o uzupełnianie płynów (4-5l na dobę)? Jeśli grupa zauważa takie zachowania u któregoś z członków to powinna go .... Ten komentarz nie ma służyć wymądrzaniu się, sam popełniałem dziesiątki głupich błędów. Nie widzę jednak sensu powtarzania przez wszystkich tej samej drogi i nauki tylko na własnych błędach. Kilku moich znajomych tragicznie zakończyło taką naukę i nie chcę by ktoś z forumowiczów do nich dołączył. |
Autor: | Pawel_Orel [ N lip 01, 2012 2:47 pm ] |
Tytuł: | |
Spiochu, co do aklimatyzacji, to z relacji wynika, że nie było tak źle jak piszesz. Zrobili Czegiet - nocleg 3800m - spacer aklimatyzacyjny na 4200m - nocleg 4100m - nocleg 4800m - szczyt. Po tym co odpisała kaarcia84 jestem w stanie zrozumieć sytuację z Krzysiem (wcześniej w relacji wynikało że wyraźnie zauważyli objawy w postaci opóźnionej reakcji i nie zareagowali- stąd mój dość ostry komentarz). Zmęczenie, wysokość, wiatr przytępiają uwagę, a objawy choroby wysokościowej mogą być bardzo subtelne. kaarcia84 napisała: Cytuj: Przyznaję rację, że trzeba było go jak najszybciej sprowadzić na dół, ale on sam jeszcze rozważał atak szczytowy jak poczuje się lepiej. Wątpiliśmy w to wszyscy, ale skoro chce iść to nie może być AŻ tak pozbawiony sił. kaarciu, wiedz na przyszłość, że bardzo często chory na wysokościówkę nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlatego tak ważna jest wzajemna obserwacja przez partnerów. Gdy już zauważy się u kogoś symptomy, jak choćby wyżej wspomniane opóźnienie reakcji, należy przeprowadzić dodatkowe testy (np. liczenie przez chorego od 50 do tyłu co drugą liczbę). Jeżeli "obleje" to już nie należy choremu wierzyć, tylko sprowadzić na dół, nawet wbrew jego woli. Aczkolwiek, jak już wyżej napisałem, w pełni rozumiem że można choroby wysokościowej nie zauważyć- podczas akcji wysoko w górach są to bardzo trudne sytuacje. kaarcia84 napisała: Cytuj: Burza była jeszcze sporo od szczytu, chmurzyska były naprawdę daleko, przy nas nawet nie padał śnieg czy grad. Tylko wiało. Nie czułam żadnych iskier ani elektryczności, po prostu stanęły mi co niektóre kosmyki. Logicznie więc kontynuowałyśmy spacer, chociaż może faktycznie powinnyśmy tego zaprzestać. tresor napisał: Cytuj: Piorun potrafi przeleciec 10 km,wiec mialas szczescie! tresor prawdę pisze. Zwróciłem uwagę na sytuację z burzą, bo sam dostałem kiedyś prądem od skały, siedząc pod wierzchołkiem Giewontu. Niebo było zachmurzone tylko w niewielkim stopniu, a czarne chmury, już ze 45min. po przejściu właściwej burzy, były w okolicach Wołowca. Bez żadnych oznak piorun uderzył w krzyż nad nami (wcześniej, pomimo padającego gradu nie było żadnych wyładowań). Włosy zaczęło mi "ciągnąć" do tyłu, a przytroczony do plecaka czekan syczeć, dopiero gdy uciekaliśmy w kierunku Przełęczy Kondrackiej. Jako iż wcześniej widziałem na Discovery program, w którym była mowa o stających dęba włosach jako ostatniej oznace przed uderzeniem pioruna, to miałem wtedy niezłego pietra ![]() Na szczęście nic już nie walnęło. Czekan początkowo wylądował na ziemi, ale szkoda go było, więc jednak upchnąłem do plecaka ![]() A syczał z tego samego powodu z którego Wasz kolega Janek dostał "kopa" od kijów trekkingowych: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ognie_%C5% ... 9tego_Elma Cytuj: Ognie świętego Elma (ognie św. Bartłomieja, ognie Kastora i Polluksa) – zjawisko akustyczno-optyczne w postaci małych, cichych, ciągłych, wyładowań elektrycznych na różnych powierzchniach, a szczególnie krawędziach przedmiotów, mające miejsce w czasie pogody zapowiadającej burzę. Wyładowaniom tym mogą towarzyszyć bardzo ciche dźwięki w postaci syczenia lub świstu, a czasem może być to nawet głośny gwizd. Zjawisko pojawić się może na powierzchni skał, drzew, masztów, anten, lin. Występuje w różnych miejscach, ale najłatwiej zaobserwować je w górach lub na morzu. Wyładowania te są niegroźne, a można je zaobserwować nawet na wyciągniętej ręce. Ognie św. Elma pojawiają się podczas pogody zwiastującej zbliżanie się burzy z piorunami, chociaż nie zawsze do tego dochodzi. W skrajnych przypadkach zjawisko to może występować nawet podczas burzy. Efekty świetlne w czasie widnego dnia są niewidoczne, ale o brzasku, zmierzchu i w nocy, oraz podczas bardzo silnego zachmurzenia widać je w postaci łuny lub świetlnych miotełek wytryskujących z różnych miejsc. (...) Same ognie św. Elma nie są w ogóle groźne, ale duża ich intensywność świadczy o wysokiej różnicy potencjałów elektrycznych pomiędzy ziemią i warstwą chmur, co powinno być ostrzeżeniem dla obserwatora, że w każdej chwili gdzieś w okolicy może uderzyć piorun. I jeszcze w kwestii stających dęba włosów: http://www.straz.swidnik.pl/index.html? ... d=10970102 Cytuj: - kiedy czujesz ładunki elektryczne w powietrzu, gdy włosy stają ci dęba, przykucnij szybko na ziemię, ponieważ błyskawica może cię trafić.
- w żadnym wypadku nie kładź się na ziemi |
Autor: | Spiochu [ N lip 01, 2012 3:26 pm ] |
Tytuł: | |
Cytuj: Spiochu, co do aklimatyzacji, to z relacji wynika, że nie było tak źle jak piszesz.
Zrobili Czegiet - nocleg 3800m - spacer aklimatyzacyjny na 4200m - nocleg 4100m - nocleg 4800m - szczyt. Po tym co odpisała kaarcia84 jestem w stanie zrozumieć sytuację z Krzysiem (wcześniej w relacji wynikało że wyraźnie zauważyli objawy w postaci opóźnionej reakcji i nie zareagowali- stąd mój dość ostry komentarz). Zmęczenie, wysokość, wiatr przytępiają uwagę, a objawy choroby wysokościowej mogą być bardzo subtelne. Sorry, coś przeoczyłem. jak dla mnie to jednak dalej mało. Jadąc na Elbrus warto wcześniej zajrzeć do któreś z dolin na kilka dni, zrobić ze 3 noclegi na wys. 3-4tys. wejść na jakąś górkę 4k+ a dopiero później taka akcja jak tu opisana. Okolice są piękne więc szkoda się ograniczać tylko do Elbrusa. Do odczytywania efektów aklimatyzacji(diagnozy choroby górskiej) można zainwestować w pulsoksymetr: http://medica91.com/pulsoksymetr.html/1 ... 3wodoinfBQ Cena jest niska, waga ok. 30g a daje obiektywne spojrzenie na nasz stan. Proponuje jednak konsultacje z jakimś lekarzem wysokościowym jak dokładnie mają przebiegać odczyty i jakie wartości są prawidłowe dla danej wysokości. Osobiście nie używałem tego urządzenia (dawniej były bardzo drogie) i nie czuje się kompetentny w tym temacie. |
Autor: | Pawel_Orel [ N lip 01, 2012 4:00 pm ] |
Tytuł: | |
Spiochu napisał: Cytuj: Sorry, coś przeoczyłem. jak dla mnie to jednak dalej mało.
Spiochu- true. Istnieją dwie metody zdobywania wysokiej góry. Albo "wyścig z chorobą wysokościową" albo pełna aklimatyzacja. "Wyścigu z chorobą wysokościową" używają m.in. przewodnicy z Chamonix wprowadzając klientów na Blanca w 2 dni. Idea polega na tym by wejść i zejść zanim organizm "zdąży zareagować" na wysokość. Zaletą tej metody jest oszczędność czasu. Wady- takie wchodzenie to mordęga i podobno na Blancu w ten sposób 50% nie daje rady. Ponadto zawsze istnieje ryzyko że ktoś jednak "klapnie"na drodze i wtedy trzeba wzywać helikopter. Pewna forma "wyścigu" odbywa się również na ośmiotysięcznikach podczas ostatniego etapu- zwykle organizm himalaisty jest w pełni zaaklimatyzowany tylko do 7000-7500m, wyżej ciężko już o adaptację. Pełna aklimatyzacja zabiera więcej czasu, ale kiedy już się ją nabędzie to wejście jest nie tylko bezpieczniejsze, ale i przyjemniejsze. Koledzy "wcelowali się" gdzieś pomiędzy te dwie metody. Myślę że zabrakło jednego spaceru na lekko do Skał Pastuchowa pomiędzy noclegami na 4100m i 4800m i wtedy sytuacja wyglądałaby zdecydowanie lepiej, zarówno jeżeli chodzi o Krzysia, jak i formę podczas wejścia pozostałych uczestników. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |