Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://turystyka-gorska.pl/

Mała Wysoka, Rohatka, Krywań i coś na deser
http://turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=13686
Strona 1 z 2

Autor:  Carcass [ Śr lip 11, 2012 10:45 pm ]
Tytuł:  Mała Wysoka, Rohatka, Krywań i coś na deser

Dzwonek telefonu wyrwał mnie z głębokiego snu. „Wyspałaś się ?” usłyszałem głos Atamana. Brzmiało to dość groteskowo bo była 2:30 w nocy, a położyłem się spać przed pierwszą. Ale nie mogłem mieć pretensji, bo wszystko było zgodnie z umową. Michał miał do mnie zadzwonić jak pociąg jadący z Warszawy do Krakowa będzie w Miechowie, co niniejszym uczynił. Zwlokłem się z łóżka. Nie było mi łatwo, bo jeszcze nie do końca odespałem wypad w Alpy Julijskie, potem był jeszcze powrót na 3 dni do pracy, więc deficyt snu był wciąż spory. Ale nieważne, góry rzecz święta. W ślamazarnym tempie pakuję bety do samochodu i ruszam na dworzec. Synchronizacja jest niemalże idealna. Witam się z Michałem i jego bratem Kubą na parkingu Galerii Krakowskiej. Dochodzi 4. Niezbyt spiesznie ruszamy w stronę Słowacji, bo musimy tam dotrzeć o jakiejś w miarę rozsądnej porze. Jazda w tych godzinach jest przyjemna. Dosyć chłodno i puste drogi. Trasę dodatkowo nam umila Brujeria. Do Nowej Lesnej docieramy ok. 6:30. Lidka jak zawsze wita nas czule. Niestety już na początku przekazuje nam smutną wiadomość. Otóż kilka miesięcy temu zmarła jej mama, z którą rok wcześniej jeszcze wspólnie biesiadowaliśmy. Bardzo lubiłem tę kobietę, ale na pewne rzeczy niestety nie mamy wpływu. Lata, kiedy Nowa Lesna była oblegana przez Polaków w czasie wakacji chyba bezpowrotnie minęły. Szybko się wypakowujemy i jemy śniadanie by jak najszybciej wyjść w góry. Tym razem Józek (mąż Lidki nie wylewający za kołnierz) nie jest zbyt uciążliwy, bo jak się okazało też ma za sobą poważne problemy ze zdrowiem.
Po śniadaniu szybkim krokiem udajemy się na elektricke. Oczywiście nie zdążamy kupić biletów w kasie i jedziemy na gapę. Mój pierwotny plan zakładał Tatrzańską Polankę, ale w zaistniałych okolicznościach z wielką ulgą wysiedliśmy w Starym Smokowcu. Stąd jak zdecydowana większość z Was wie, możliwości jest bez liku. Naszym celem tym razem jest Mała Wysoka oraz Rohatka. Pogoda dopisuje. Po prawej mamy Sławkowski.

Obrazek

A z tyłu Niskie Tatry z Kralową Holą na czele.

Obrazek

Odcinek do Śląskiego Domu trzeba po prostu przejść. Dopiero powyżej zaczynają się ciekawsze widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed Polskim Grzebieniem parę łańcuchów i odrobina ekspozycji.

Obrazek

Obrazek

Idzie się dość ciężko. Półtorej godziny snu robi swoje.

Mała Wysoka (2429 m. n.p.m.) z Polskiego Grzebienia prezentuje się następująco:

Obrazek

Startujemy na szczyt.

Obrazek

A to widok ze szlaku na M.W. w stronę Polskiego Grzebienia (2200 m. n.p.m.).

Obrazek

Podejście na szczyt jest ciekawe, ale nietrudne. Z wierzchołka bardzo rozległy widok na Gerlach.

Obrazek

Staroleśną

Obrazek

Lodowy i Łomnicę

Obrazek

No i na nas :)

Obrazek

Obrazek

Przy schodzeniu z M.W. zaczyna działać klątwa Rohatki, czyli psuje się pogoda. Robi się zimno i zaczyna siąpić deszcz. W roku 2007 przeżywałem tu bardzo ciężkie chwile w potężnej burzy, która wydawała się nie mieć końca. Myślałem wtedy, że już po mnie. Ten kapuśniaczek to ledwo igraszka. To najniższe wcięcie w grani to właśnie Rohatka (tam właśnie się kierujemy).

Obrazek

Schodzimy piarżyskiem w rejon Zmarzłego Stawu. Szlak tu i ówdzie jest najeżony stalowymi kołkami, które mają go utrzymać w jakim takim porządku.

Obrazek

Przed nami najtrudniejsza część dzisiejszej wycieczki. Podejście na Rohatkę (2288 m. n.p.m.). Ciężko głównie z tego powodu, że już czujemy spore zmęczenie. Jest ekspozycja, są łańcuchy i metalowe klamry, ale jakieś szczególne ekstrema to nie są.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szczerze powiedziawszy to bardziej w kość daje zejście z Rohatki w stronę Zbójnickiej Chaty. Jeden wielki piarg przy sporej stromiźnie. Nietrudno tu o kontuzję.

Rejon Zbójnickiej wygląda sielankowo.

Obrazek

Zejście do Smokowca to po prostu robota, którą trzeba wykonać. Jest akurat sporo czasu by przedyskutować ostatni sezon Premiership.
Na stacji uwieczniłem aktualny (nie wiem czy jeszcze na dzień dzisiejszy) rozkład jazdy elektrićki.

Obrazek

Stosowne zakupy w pobliskim markecie zapewniają sporą porcje rozrywki na wieczór ;). Oczywiście w granicach rozsądku, bo czasy kiedy przyjeżdżałem tu wyłącznie w celach alkoholowo – towarzyskich to już historia.

Spało się naprawdę dobrze, ale nie mogło być inaczej. Tej nocy zasnąłbym nawet na stadzie jeży. Pogoda w sobotę jest jeszcze lepsza. Od samego rana absolutny brak chmur i do tego bardzo przyzwoita przejrzystość powietrza.
Może wakacyjna sobota to nienajlepszy termin na wchodzenie na Krywań, bo wiadomo jaką popularnością cieszy się ten szczyt wśród Słowaków, ale zostajemy przy tej wersji. Ja sobie tak szybko wyliczyłem, że minęło już co najmniej 10 lat od mojej ostatniej wizyty na Krywaniu. Czułem się więc prawie jak debiutant.
Nie przesadzamy ze zbyt wczesnym wstawaniem. Nie ma takiej potrzeby. Szczyt mimo iż wysoki (2494 m. n.p.m.) to można go osiągnąć stosunkowo szybko. Forma też jest dobra (procentują tu alpejskie wojaże). Na Krywań jak wiadomo są 2 możliwości wejścia - albo ze Szczyrbskiego Plesa albo z Trzech Studniczek. My wybieramy tą pierwszą opcję, bo nie chcemy angażować w tą wycieczkę samochodu. Wszak człowiek nie wielbłąd i pić musi – zwłaszcza na takim upale. Krywań wiadomo – słowacki Giewont, choć znacznie wyższy, więc spotkać tu można cały przekrój społeczny. Kobiety z torebkami z wężowej skóry (dodajmy from Poland) nie są tu zjawiskiem odosobnionym. Oczywiście ich przygoda z Krywaniem kończy się dość szybko, a Tatralandia tudzież Aqua Park w Popradzie wygrywa tą nierówną walkę.

Obrazek

Szlak mimo, że oblegany momentami sprawia wrażenie bardzo kameralnego, wręcz przytulnego.

Obrazek

Po drodze podziwiamy i Tatry Niskie

Obrazek

I Zachodnie

Obrazek

Jak na Krywań przystało, maszerujące towarzystwo jest międzynarodowe. Poza językiem polskim czy słowackim często słychać węgierski czy angielski.

Obrazek

Obrazek

Podejście momentami jest męczące, zwłaszcza, że dość mocno pali słońce. Ostatni fragment jest dość stromy i każdy pokonuje go na swój sposób. Trzeba trochę pokombinować pokonując ogromne głazy. Pogoda wciąż jest idealna a widoki fantastyczne.

Obrazek

Wreszcie docieramy na szczyt. Na północną stronę opada kilkusetmetrowe urwisko.

Obrazek

Jeszcze raz Kralowa Hola.

Obrazek

Na szczycie spędzamy jakieś półtorej godziny, delektując się widokami i piwem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak się okazuje na Krywań można również wejść z kundlem w plecaku, czego dowodzi ta rezolutna Słowaczka.

Obrazek

W drodze powrotnej odwiedzamy jeszcze urokliwe jeziorko.

Obrazek

Teraz czeka nas długa i dość nużąca podróż powrotna. Mimo iż ze Szczyrbskiego do Nowej Lesnej jest bodajże niewiele ponad 30 km, pociąg pokonuje tą trasę w ponad godzinę. Wieczorem jak za starych dobrych czasów Lidka serwuje nam domowy obiad o oczywistych składnikach. Lubię tą sympatyczną wręcz rodzinną atmosferę. Szkoda tylko, że siedzimy już w tak okrojonym składzie...
Od początku wyjazdu „suszyłem” głowę Michałowi i Kubie aby wybrali się ze mną na Kończystą bądź Keżmarski, bo ostatni szlak znakowany w słowackich Tatrach Wysokich przedreptałem rok wcześniej. Miałem nadzieję, że się złamią, ale niestety. Z drugiej strony ich rozumiałem - mieli jeszcze spore zaległości do nadrobienia w zakresie szlaków znakowanych. Podjąłem jednak odważną decyzję, że w niedzielę wybiorę się samotnie na Kończystą. Spakowałem rano kask i tak wnikliwie przeglądałem zawartość plecaka, że w końcu mimo sprintu z wywieszonym jęzorem spóźniłem się na elektriczkę. Byłem wściekły bo to zupełnie burzyło moje plany. Kolejny pociąg miałem za ponad godzinę. Michał z Kubą jechali właśnie do Szczyrbskiego by wejść tego dnia na Rysy a ja wracałem wkurzony na kwaterę. Wyciągłem z plecaka kask, który dzisiaj mi się już na pewno nie przyda, bo na Kończystą jest już zbyt późno. Wypijam jedno piwo na ukojenie nerwów i odpowiednio wcześniej wychodzę na kolejny pociąg. Kończysta nie ucieknie. Jeszcze ją dopadnę w tym roku...

Obrazek

Wysiadam w Smokowcu a w głowie rodzi mi się już alternatywny plan na dzisiejszy dzień. Przypomniałem sobie wakacje sprzed ok. 10 lat, kiedy to przechodziłem pewną trasę, którą obiecałem sobie kiedyś powtórzyć w sprzyjających okolicznościach. A takowe chcąc nie chcąc właśnie się pojawiły. Na dworcu wsiadam w polski autobus jadący do Zakopanego. Wysiadam w Tatrzańskiej Kotlince, gdzie swój początek bierze szlak wiodący do przepięknego schroniska Pod Szarotką (słow. Plesnivec). Przez pewien czas szlak jest niemal beskidzki ale z tatrzańskimi widokami.

Obrazek

Trasa nie jest zbyt licznie uczęszczana. Wszędzie wokół pachnie żywica. Przy ładnej pogodzie jest bajkowo. Chata Plesnivec to jedyne schronisko położone w Tatrach Bielskich, w rejonie gdzie pewnie niejeden stały bywalec gór jeszcze nie dotarł. Gorąco polecam to miejsce wszystkim ceniącym w górach klimat i niepowtarzalny nastrój.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ruszam dalej w stronę Wielkiego Białego Stawu. Z porannego zdenerwowanie nic już nie pozostało. W sumie nawet cieszę się, że idę sam. Czasem tego potrzebuję, a w Tatrach (zwłaszcza w tych mniej uczęszczanych miejscach) czuję się jak w domu. Idę przez kwieciste łąki, mając przed sobą takie widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieram nad Białe Jeziorko, które jest idealnie wkomponowane w krajobraz.

Obrazek

Wkrótce wyłania się charakterystyczna turnia Jastrzębiej Wieży.

Obrazek

I najpiękniejsze moim zdaniem jezioro w Tatrach (Zielone).

Obrazek

Przy schronisku pora na obiad i ostatnie łyki półtoralitrowego Kelta. Po prawie godzinnym odpoczynku czeka mnie najbardziej męczące tego dnia podejście na wierzchołek Rakuskiej Czuby. Po drodze kilka niezbyt wymagających łańcuchów.

Obrazek

I nie kończące się zakosy.
Ze względu na bliskość kolejki wywożącej ludzi na Skalnate Pleso natężenie ruchu jest tu coraz większe i coraz mniej „górskich” ludzi można tu zobaczyć.
Z wysokością rozszerzają się widoki na Jagnięcy, Hawrań i Płaczliwa Skałę.

Obrazek

Na szczycie Rakuskiej Czuby jestem dość późno, (gdzieś koło 17), ale w sumie nigdzie mi się nie spieszy. Poznaję tam sympatyczną parę z Pułtuska (pozdrowienia). Rozmawiamy chwilę i dokumentujemy nasze spotkanie wspólną fotką.

Obrazek

Obrazek

Teraz czeka mnie już tylko marsz w dół, ale do Starego Smokowca, gdzie planuję dotrzeć mam spory kawał drogi. W tym rejonie często można spotkać kozice. Nie inaczej jest tym razem.

Obrazek

Jedna zgodziła się nawet zapozować do indywidualnego zdjęcia.

Obrazek

Magistrala tatrzańska prowadzi tu momentami po wielkich głazach. Przy Skalnatym Plesie mam chwilową pokusę by skorzystać z kolejki i zjechać do Tatrzańskiej Łomnicy. Ostatecznie jednak uznaję, że jest kilka przyjemniejszych rzeczy na które można przeznaczyć te kilka euro i ruszam w dalszą drogę pieszo.
Końcówka już się dłuży okrutnie. W końcu mam już w nogach sporo kilometrów.

Obrazek

To był wspaniały dzień. Tym razem jak się okazało były to złe miłego początki. Trasa, którą udało mi się przejść jest fantastyczna. Wymaga trochę wysiłku, ale w jednym dniu możemy przejść kawał Tatr Bielskich i Wysokich.
W poniedziałek postanowiliśmy sobie zrobić wolne. Pojechaliśmy do Popradu na zakupy i na szwędaczkę bez celu. To wbrew pozorom całkiem przyjemna czynność.
I tak zakończyliśmy kolejny wypad w Tatry. Dziękuje Michałowi i Kubie za towarzystwo. Kolejny (obecny) sezon czeka...

Z pozdrowieniami.

Wojtek

Autor:  zyl3k [ Śr lip 11, 2012 11:34 pm ]
Tytuł: 

widzę tylko 6 fotek :( czy tylko ja?? czy cos z fotosikiem? bo sam nie mogę wkleić fotek do relacji ..:(

Autor:  gosia_ [ Śr lip 11, 2012 11:37 pm ]
Tytuł: 

zyl3k napisał(a):
widzę tylko 6 fotek czy tylko ja??


ja tez nie widze wiecej :(

Autor:  zyl3k [ Śr lip 11, 2012 11:39 pm ]
Tytuł: 

a ja już tak zrestrtowłem Opere i jest ok
a i całkiem fajna relacja ....

Autor:  Carcass [ Śr lip 11, 2012 11:44 pm ]
Tytuł: 

zyl3k napisał(a):
widzę tylko 6 fotek Sad czy tylko ja?? czy cos z fotosikiem? bo sam nie mogę wkleić fotek do relacji ..Sad


Na fotosiku już dawno wprowadzono pewne ograniczenia. Polecam korzystanie z ImageShack. A co do mojej relacji to przez przypadek kliknąłem zbyt wcześnie "wyślij", ale już powinno być wszystko ok.
Pozdrawiam

Autor:  gosia_ [ Cz lip 12, 2012 12:00 am ]
Tytuł: 

jest git:) wycieczke nr 1 zrealizowalam rok temu w odwrotnym kierunku :) pamietam jak na przeleczy urywalo wszystkie czlonki ciala..
natomiast ciekawie wyglada trasa nr3,ja szlam od zielonego stawu-zbojnickiej, ale chyba musze kiedys zrobic ''poczatek'', ze zdjec wyglada zachecajaco!
gratuluje swietnej pogody i super fotek

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 12:05 am ]
Tytuł: 

gosia_ napisał(a):
pamietam jak na przeleczy urywalo wszystkie czlonki ciala..


Tam zawsze piździ i zwykle jest burza, bądź w wersji łagodnej - siąpi - tak jak ostatnio.


gosia_ napisał(a):
ale chyba musze kiedys zrobic ''poczatek'


Na pewno warto.


gosia_ napisał(a):
gratuluje swietnej pogody i super fotek


Dzięki :).

Autor:  Sofia [ Cz lip 12, 2012 12:49 am ]
Tytuł: 

A z którego to roku? :lol:

Ja tam bym zginęła w połowie drogi w takim słońcu, tym bardziej wyrazy uznania. Zacnie pochodzili :)

Autor:  Dorotkaa [ Cz lip 12, 2012 6:56 am ]
Tytuł: 

pięknie.. ":D
zainspirowałeś mnie trasami na następny wyjazd - zwłaszcza ostatnie podejście obok Zielonego do Rakuskiej :)

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 8:06 am ]
Tytuł: 

Sofia napisał(a):
A z którego to roku?


2011 :oops: Wiesz jak u mnie z systematycznością. Jeszcze dwie zaległości mam do opisania i dopiero wejdę w ostateczny czas 2012 roku :).

Autor:  kaarcia84 [ Cz lip 12, 2012 8:28 am ]
Tytuł: 

Ciekawa relacja i fantastyczne tereny do "połażenia" :) Świetne zdjęcia!

Autor:  zyl3k [ Cz lip 12, 2012 9:19 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Sofia napisał:
A z którego to roku?



2011

uu to przeterminowane ;)

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 10:08 am ]
Tytuł: 

zyl3k napisał(a):
uu to przeterminowane Wink


Przypominam, ze okres gwarancji w krajach UE to 24 miesiące :).

Autor:  Yanoosh [ Cz lip 12, 2012 10:34 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
zyl3k napisał(a):
uu to przeterminowane Wink


Przypominam, ze okres gwarancji w krajach UE to 24 miesiące :).


Uuu to mogę jeszcze opisać swoją wrześniową wyrypę w Tatry i kilka innych do Snowdonii...

Gratulacje. Swoją droga zastanawiam się bo mam kolegę, węgra o nazwisku Krywan. Ciekawe czy góra wzięła nazwę od ludzi czy odwrotnie :)

Autor:  PrT [ Cz lip 12, 2012 10:34 am ]
Tytuł: 

Carcass lubię czytać Twoje relacje... zawsze wciągają mnie jak chodzenie po bagnach pomimo tego, że są dłuuugie... ;)

Autor:  Zombi [ Cz lip 12, 2012 11:14 am ]
Tytuł: 

Dobra relacja z dobrze spędzonego czasu!

Autor:  peepe [ Cz lip 12, 2012 11:22 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
2011

No właśnie mi coś nie pasowało :)
Carcass napisał(a):
na Kończystą

Tak sobie nieśmiało planuję na wrzesień. Jakby co to...

Kolejna relacja Wojtku z której bije jakaś mistyka gór. W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu.

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 11:41 am ]
Tytuł: 

Yanoosh napisał(a):
Swoją droga zastanawiam się bo mam kolegę, węgra o nazwisku Krywan. Ciekawe czy góra wzięła nazwę od ludzi czy odwrotnie


Nazwa góry pewnie od krzywizny, pytanie skąd się wzięła nazwa krzywizny :).


PrT napisał(a):
Carcass lubię czytać Twoje relacje... zawsze wciągają mnie jak chodzenie po bagnach pomimo tego, że są dłuuugie... Wink


To miło. Obecnie mam już tylko materiały na krótsze wypociny.

peepe napisał(a):
Tak sobie nieśmiało planuję na wrzesień. Jakby co to...


Tu właśnie wychodzi wada, że ta relacja jest z 2011 roku, bo zawziąłem się i nie odpuściłem Kończystej.
Ale gdybyś miał ochotę na Baranie albo Keżmarski to się dogadamy.
A propos, byliście z Łukaszem w zeszły weekend ?
Ja planuje wypad na Słowację w tą niedzielę.

Dzięki wszystkim za miłe słowa.

Autor:  Łukasz T [ Cz lip 12, 2012 11:43 am ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
A propos, byliście z Łukaszem w zeszły weekend ?


Ponoć byli.

Wojtek - zmień styl . Pisz obecnie relacje z 2013. Potem wycieczki w terenie dostosujesz do tego co już napisałeś.

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 12:47 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Wojtek - zmień styl . Pisz obecnie relacje z 2013. Potem wycieczki w terenie dostosujesz do tego co już napisałeś.


Chytrze... że też sam na to nie wpadłem ;).

Autor:  Ewelajka88 [ Cz lip 12, 2012 1:14 pm ]
Tytuł: 

mega relacja! i pogoda dopisała widzę, super :)

Autor:  jck [ Cz lip 12, 2012 6:07 pm ]
Tytuł: 

Relacje Carcassa zawsze przyjemnie się czyta.

Fajna wycieczka, pogoda dopisała, dobre zdjęcia.

Autor:  Madness [ Cz lip 12, 2012 6:21 pm ]
Tytuł: 

Bardzo przyjemnie się czytało :) Udany tatrzański wypad. Graty!

Autor:  Pawel1988 [ Cz lip 12, 2012 7:12 pm ]
Tytuł: 

Super relacja, dobrze się czyta i zdjęcia świetne :D Gratulacje :wink:

Autor:  Elfka [ Cz lip 12, 2012 8:22 pm ]
Tytuł: 

jck napisał(a):
Relacje Carcassa zawsze przyjemnie się czyta.



Zgadzam się :)

Carcass napisał(a):
Chata Plesnivec to jedyne schronisko położone w Tatrach Bielskich, w rejonie gdzie pewnie niejeden stały bywalec gór jeszcze nie dotarł. Gorąco polecam to miejsce wszystkim ceniącym w górach klimat i niepowtarzalny nastrój.


Od tej trasy zaczęłam przygodę ze słowacką częścią Tatr :) Tyle, że szłam potem Koperszadami.



Carcass napisał(a):
W roku 2007 przeżywałem tu bardzo ciężkie chwile w potężnej burzy, która wydawała się nie mieć końca. Myślałem wtedy, że już po mnie.


Co wtedy zrobiłeś? Uciekałeś szybko byle niżej, czy gdzieś się schowałeś?

Autor:  Carcass [ Cz lip 12, 2012 11:15 pm ]
Tytuł: 

Elfka napisał(a):
Co wtedy zrobiłeś? Uciekałeś szybko byle niżej, czy gdzieś się schowałeś?


A cóż mogłem zrobić. Dłuższą chwilę przeczekałem przy rozejściu pod Polskim Grzebieniem, ale to była cała seria burz, a czas uciekał nieubłaganie. Samo wejście na przełęcz i zejście do Zbójnickiej Chaty. Szlaku nie było widać tylko rwące potoki. Woda przelewała się przez cholewki butów. Na szczęście jedyna strata, którą wtedy poniosłem to telefon komórkowy. A mogło się wydarzyć tak naprawdę wszystko...

Tu jest parę słów na ten temat.

http://forum.turystyka-gorska.pl/viewto ... ht=rohatka

Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za miłe słowa. "Serce roście" - jak pisał klasyk...

Autor:  rafi86 [ Pt lip 13, 2012 8:16 am ]
Tytuł: 

Trasy hardcorowe z tego co widać na fotomontażach, pogratulować ;)

Autor:  ania-kamzik [ Pt lip 13, 2012 2:13 pm ]
Tytuł: 

nie ma to jak po słowackiej stronie :D
przynajmniej ja tak mam; sentyment niezmienny :)

Carcass, relacja swietna - jak zwykle zresztą. Masz taki fajny styl pisania
Czekam z niecierpliwoscią aż znów coś zapodasz :)

Autor:  Carcass [ So lip 14, 2012 1:21 pm ]
Tytuł: 

Cytuj:
nie ma to jak po słowackiej stronie Very Happy
przynajmniej ja tak mam; sentyment niezmienny Smile


Cierpimy na tą samą przypadłość ;).
Dzięki Aniu za miłe słowa.
Pozdrawiam

Autor:  KWAQ9 [ So lip 14, 2012 4:38 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Wojtek - zmień styl . Pisz obecnie relacje z 2013. Potem wycieczki w terenie dostosujesz do tego co już napisałeś.


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/