W końcu! Prognozy pogody dają nadzieje na kilka dni bez burz i deszczu w górach! Przeglądam mapy - gdzie by tu uderzyć? Kuszą Tatry ale wybieram jednak Beskid Żywiecki. Mam chyba jakiś sentyment. Na szybkiego wytyczam trase, załatwiam noclegi i w sobotę rano statruje w kierunku Rajczy. Po prawie 10 godzinach podróży jestem na miejscu - wieczór przy piwku a jutro rano wyjście na szlak.
Dzień 1
Z Rajczy wychodzę z samego rana żółtym szlakiem. Droga powolutku pnie się w górę i wyprowadza na łagodny grzbiet między Kiczorą a Zapolanką. Pojawiają się pierwsze widoki.
Wokół łąki, pojedyncze zabudowania - sielski krajobraz. Szlak znów powoli zaczyna piąć się w górę w kierunku Hali Redykalnej. Tu krótki odpoczynek i idę dalej żółtym szlakiem w kierunku Hali Rysianki. Co jakiś czas cieszą oczy widoki bo poza wspomnianymi szlak przebiega jeszcze przez hale: Bacmańską, Gawłowską, Bieguńską i Lipowską. A co widać? Choćby dolinę Rycerki i Czarnej Soły, Małą Fatrę, Pilsko, Wielki Chocz (?) i pasmo graniczne.
Hala Redykalna:
Widoki z Hali Redykalnej:
Z kolejnych hal:
Na Hali Rysiance zmieniam kolor szlaku na czerwony i kieruje się już w kierunku Pilska. Przy podejściu pod Trzy Kopce zaczyna mnie boleć prawa strona biodra. Starość nie radość - ale im dalej tym boli bardziej. Co do cholery?! Boli nie boli trzeba iść do przodu. Po drodzę jeszcze Hala Cudzichowa, Cebulowa i z wykrzywioną z bólu gębą docieram w końcu pod schronisko. Biodro boli jak cholera - zastanawiam się czy w takim stanie dam radę wczłapać się na Pilsko. Pod schroniskiem tłumy - okazuje się, że właśnie skończył się 'Bieg na Pilsko". Rozdają medale i puchary a ja podziwiam masyw Babiej Góry i już wiem, że dziś dalej nie pójdę. Zostawie sobie Pilsko na jutrzejszy poranek.
Hala Cudzichowa:
Z Hali Miziowej:
A wieczorem:
Dzień 2
Wstaję skoro świt. Patrzę, patrzę i napatrzeć się nie mogę.
Biodro boleć nie przestało ale staram się o tym nie myśleć i startuje na szczyt. Jako, że człowiek wypoczęty podejście jakoś specjalnie nie stwarza problemów i po jakimś czasie gęba śmieje się oglądając ze szczytu zanurzone w mgłach doliny, masyw Babiej Góry, Małą Fatre, Tatry i całą resztę. Po prostu pięknie! Mogę się widokami delektować w samotności - poza mną na szczycie nikogo nie ma. I niech mi nikt nie mówi, że dla takich chwil nie warto jechać przez pół Polski! Nawet urywający łep wiatr nie jest w stanie popsuć wrażeń estetycznych. Kładę się przy osłanającej od wiatru kosówce z widokiem na Tatry i odpływam.
Ależ pogodę będą mieli dziś ludzie w Tatrach - myślę sobie zbierając się powoli do drogi w dół. Wchodziłem czarnym więc zejdę żółtym szlakiem. O w mordę! Ale to biodro boli. Każdy krok prawą nogą powoduje grymas bólu na twarzy. Nie bądź baba! Joe Simpson ze złamaną nogą wylazł z lodowej szczeliny i pokonał lodowiec! Staram się przekonać sam siebie, że za bardzo użalam się nad swoim stanem. W końcu dochodzę do schroniska, pakuje toboły i ruszam dalej. Wracam czerwonym szlakiem w kierunku Trzech Kopców. Biodro boli, mniej boli i w końcu boleć przestaje - i do dziś po bólu ani śladu. Co za dziadostwo? Weź tu zrozum organizm!
Dziś trasa krótsza więc nie ma gdzie pędzić. Z krótkim postojem na Palenicy docieram do rozwidlenia szlaków przy Trzech Kopcach i kieruje się dalej za znakami niebieskimi na południe. Szlak graniczny widokami nie rozpieszcza ale gdzieniegdzie za drzew udaje się dojrzeć skrawki Tatr, Małej Fatry, Pilska czy Wielkiego Chocza - ale czy to Chocz nie wiem bo się nie znam
Nocleg zaklepany w bacówce pod Krawców Wierchem. Docieram tam wczesnym popłudniem. Piwo i książka z widokiem na Mała Fatrę - żyć nie umierać!
Z Hali Krawculi:
Wieczorem widoki znów genialne:
Dzień 3
Rano za żółtymi znakami najpierw schodzę w dół ku Glince a potem przez Soblówkę docieram na Halę Rycerzową. Po drodze spokój i luz - na trasie aż do samej bacówki na Rycerzowej poza miejscowymi zbieraczami jagód pusto. Podejście z Soblówki trochę dało mi w kość więc pozwalam sobie na dłuższe leniuchowanie pod szczytem i w bacówce. Znów piękny widok na Babią Górę, Pilsko, Tatry i ułamek Małej Fatry.
Gdy bacówkę opanowuje szkolna wycieczka postanawiam ruszać dalej. Kierunek: Rajcza czerwonym szlakiem. Skwar niemiłosierny, droga się dłuży. Ostatnie widoki na Muńcuł i czas się żegnać z górami...
Było pięknie!
