Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pn lip 01, 2024 1:55 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 1:42 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
Już kiedyś pisałam w poprzednich relacjach, że dołączyłam do ekipy realizującej projekt "Razem na szczyty" czyli - niepełnosprawni zdobywają "Koronę gór Polski" :

Tutaj strona projektu:

http://razemnaszczyty.pl/

Tym razem wzięłam udział w grupowym wejściu na Tarnicę, poznałam znowu sporą grupę fantastycznych ludzi, w tym Jaśka Melę i kilkoro osób realizujących razem z Nim obóz survivalowy w Bieszczadach dla osób poszkodowanych w rożnych wypadkach, lub poprzez choroby.
Nasza grupa (27 osób - wolontariusze i uczestnicy) dołączyła do grupy "obozowej" liczącej 17 osób, część z nich znałam już z poprzednich wyjazdów.
Jak zawsze - najważniejsi w górach są ludzie, którzy po tych górach chodzą.

Proszę nie traktować mojej relacji jako relację sensu stricto a raczej jako garść przemyśleń dotyczących turystyki w tak zacnym gronie.

Na początek galeria zdjęć:

https://picasaweb.google.com/1101440235 ... IIITarnica


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 2:14 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): So sty 08, 2011 2:47 pm
Posty: 253
Lokalizacja: Gliwice
Fajna inicjatywa :thumleft:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 3:43 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
Zaczęło się od tego, że jak zwykle nie miałam czasu.
Do 6 września nie umiałam się określić czy będę mogła pojechać na Tarnicę, czy nie będę musiała mówiąc wprost zarabiać pieniędzy jako pilot / przewodnik, bo z tym u mnie krucho, a w tym roku do początku września nie miałam okazji prowadzić dłuższego wyjazdu.

Nie wiedząc co dalej dałam ogłoszenie na fora kilku kół przewodnickich, ale nikt się do prowadzenia nie zgłosił. Nie wiem czy dlatego, że warunkiem były uprawnienia na Bieszczady czy informacja o tym, że na tych wyjazdach się nie zarabia, a może po prostu okres na decyzję był zbyt krótki.

W każdym razie było niewesoło, w końcu jednak mi udało się tak szczęśliwie ułożyć wszystko, że i czas i pieniądze mi się znalazły.
W ostatniej chwili zgłosiła się jeszcze druga przewodniczka - Magda z SKPG Kraków (ze świeżo nabytymi uprawnieniami na całe Beskidy) i super, okazała się bardzo potrzebna.

W każdym razie przed moim komercyjnym wyjazdem na Krym wszystko było już obgadane.
W zeszłym tygodniu jak zwykle - umawianie się na wyjazd, do samochodu, w pracy wybłaganie urlopu (znów w ostatniej chwili wszystkie systemy się sypały), pakowanie się i w końcu w piątek rano - wyjazd.
Na dworcu RDA w Krakowie spotykamy się w piątkę - Przemek i cztery baby - to jest Ania, Agata i Agnieszka, trójka "podopiecznych" funduszu (ale całkiem samodzielnych) i dwie wolontariuszki.
Jedziemy samochodem Przemka, pierwszy nieco dłuższy przystanek - w Rymanowie, bo chciałam obejrzeć synagogę po remoncie. Niestety do środka nie udało się wejść.

Obrazek

Potem obiad w bardzo sympatycznej knajpie pomiędzy Sanokiem a Zagórzem:

Obrazek

I dojeżdżamy do zapory w Solinie, gdzie jesteśmy już o zmierzchu.

Obrazek


;)


Obrazek


Bieszczadzkie "kolorki" właśnie się zaczynają


Obrazek

Dalej samochodem do Mucznego, do ośrodka "Pod Bukowym Berdem" gdzie już witają nas uczestnicy obozu survivalowego Jaśka Meli, którzy są na miejscu od dnia poprzedniego.
"Obozanci" śpią w kilku rozbitych namiotach, my mamy do dyspozycji jakąś kotłownię z rozłożonymi około dwunastoma materacami i z kilkoma sztukami pościeli (wszyscy wiedzą o tym, że mieli zabrać śpiwory). Za to noclegi są całkiem za darmo.
Nasza grupa ma liczyć w sumie 27 osób, więc miejsc na materacach nie wystarczy dla wszystkich, ale mamy swoje karimaty.

Ponieważ w kotłowni jest ciasno i duszno (za to na dworze lub polu zimno) rozbijam swój prywatny namiot. Zimno mi niestraszne, mam swój najcieplejszy śpiwór.
Powoli dojeżdżają samochody z Krakowa i Wrocławia, część osób dochodzi na własną rękę indywidualnie przez góry.
Na łącznie 27 osób są 4 samochody, zaś 17-osobowa grupa Jaśka ma 8-osobowego busa (+kierowca) oraz dwie karetki.
W sumie brak miejsca w tych pojazdach dla 8 osób, trzeba to tak rozpracować logistycznie aby wszyscy jak najszybciej znaleźli się na szlaku. Mamy od Parku zezwolenie na wjazd na Przełęcz Bukowską, skąd rozpoczniemy trasę pieszą, ale z Mucznego to kawał drogi.

Przewodniczka Magda dostaje "przydział" do ekipy Jaśka, ja do grupy "Razem na Szczyty", przewiduję że jak zwykle grupa niebywale się pewnie rozciągnie, ze względu na bardzo nierówne siły i dyspozycję wśród uczestników.

Pierwszy samochód (a w nim między innymi ja i trzech kolegów) wyjeżdża rano o godz. 8.15. Przedtem zdążyłam zjeść w ośrodku pyszne śniadanie (i dobrze, musiało starczyć na cały dzień).
Dojeżdżamy do Ustrzyk Górnych, gdzie mamy czekać na busa, który nas dowiezie na przełęcz. Czekamy i czekamy pijąc kawę w "Zajeździe pod Połoniną". Jednak z powodu kilku organizacyjnych zawirowań (miedzy innym nadspodziewanie podłej drogi na przełęcz) musimy czekać i czekać, co nam się bardzo dłuży.

Obrazek


Decyzją szefostwa bus zostaje na dole w Wołosatem, ludzi zawozi na start szlaku karetka oraz "łada" leśniczego.


Obrazek


Tymczasem pogoda się psuje, na szczęście nie pada

Obrazek


No i wreszcie około godziny 12.00 jako ostatni z całej ekipy wyruszamy na szlak:


Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 4:38 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
Mimo sporego zachmurzenia widoki są bardzo rozległe, widać chyba nawet Gorgany a w każdym razie na pewno Pikuj, Ostrą Horę, Połoninę Równą, Wyhorlat i mnóstwo mnóstwo innych gór.
Na szczycie Halicza doganiamy całą naszą grupę.

Parę widoczków z podejścia na Rozsypaniec i potem na Halicz


Obrazek


Obrazek


Obrazek


Na trawersie Krzemienia od strony Ukrainy trochę straszy nas deszcz.


Obrazek


Po drodze kilkakrotnie się mijamy, tak jak przewidywałam najsprawniejsi są już na Przełęczy Goprowskiej a końcówka jeszcze pod Haliczem.
Staram się mieć oko na wszystkich i to ja ciągle kogoś mijam, to mnie mijają.


Obrazek


Góry mają już cudne jesienne kolory


Obrazek


Na Przełęczy pod Tarnicą (też wyższej) nasza czołówka dogania grupę Jaśka, która właśnie zeszła ze szczytu, na czele z przewodniczką Magdą


Obrazek


No to z tej okazji obowiązkowo "Strażak" (też się wepchałam).


Obrazek


Ludzie patrzą trochę dziwnie, ale uśmiechają się jak Jaśkowi obozanci machają sobie protezami


Obrazek


A mi się w tym momencie przypomina tutejsza forumowa dyskusja jak to niepełnosprawni wg pewnego pana powinni "ukryć się w domu" i nie pokazywać.

A właśnie że nie - a dlaczego mieliby się ukryć ?
Mają takie samo prawo do bycia w górach jak wszyscy i robią rzeczy poważniejsze niż 90 % turystów, którzy wchodzą w ten dzień na Tarnicę.

Tymczasem widoczki powalają


Obrazek


Obrazek


Obrazek


W końcu i my partiami wchodzimy na Tarnicę.


Oświetlony krzyż na tle granatowych chmur wydaje się świecić


Obrazek


Obrazek


Schodząc tuż pod szczytem spotykamy ekipę Mateusza.


Obrazek


Oni idą do góry, my na dół


Obrazek


Na przełęczy kolejny "Strażak" z ekipą, która doszła w międzyczasie


Obrazek


Grupa 8 osób, która na czela z Magdą (główną organizatorką całości) doszła na przełęcz też rzecz jasna chce iść na szczyt, ale tymczasem jest już godzina prawie 18 i czas zaczyna nas gonić.
Tym bardziej ze wracać znów trzeba "partiami", bo w samochodach nie ma miejsca dla wszystkich. Ratuje nas Tomek z ekipy Jaśkowej obiecując przysłać po nas busa do Wołosatego, po odstawieniu do ośrodka wszystkich osób z ich obozu.

Na przełęczy postanawiamy rozdzielić się. Ja z ekipą główną schodzę do Wołosatego, Magda i kilku wolontariuszy oraz czwórka uczestników idzie jeszcze na Tarnicę. Mamy się spotkać na dole, lub nawet już w ośrodku.

Grupa schodząca też się jeszcze trochę rozciągnęła, szłam na jej końcu, na dole byliśmy około godz. 19.30, już całkiem po ciemku.

Po drodze jeszcze spotkaliśmy smoka.


Obrazek

Schodzimy do umówionego "Baru pod Tarnicą" w Wołosatem a tam busa nie ma. W tej sytuacji Przemek i Sławek ładują do swoich samochodów ile się da (po 6 osób), jeden kierowca jest jeszcze na górze, Marcin jest na dole, ale do jego samochodu musiałoby się zmieścić teraz 9 osób aby zabrali się wszyscy.
Wobec tego Marcin zabiera szóstkę (wliczając siebie), a ja zostaję z Pawłem i Radkiem na piwie (wyjątkowo mocno ochrzczonym), Marcin obiecuje ze za jakąś godzinę po nas wróci.
Ledwo odjechał - pojawia się bus. A nas jest do tego busa tylko trójka, reszta jeszcze na górze, nie wiadomo jak daleko, dodzwonić się nie można, zasięgu brak.

Jednak za minutę pojawia się z powrotem Marcin, który na szczęście jadąc zobaczył busa i wykazał się przytomnością umysłu. Następuje przeładunek wszystkich osób do busa, ładują się też Radek i Paweł, ja siadam obok kierowcy, Marcin wraca do góry pomóc Magdzie sprowadzać do Wołosatego resztę ekipy. Jego samochód też czeka na parkingu na resztę.

Jadąc już w okolicy Stuposian udaje mi się dodzwonić wreszcie do Magdy, która informuje, że u nich wszystko jak najbardziej OK, ale na moje pytanie czy mijali już wiatę odpowiada "nie". A tymczasem od wiaty na dół jest około godziny, więc wnioskuję dla nich (poruszających się bardzo powoli) pewnie dwie godziny. Czarno to wygląda.

Potem się okazało, że Magda przegapiła wiatę, bo świecąc tylko pod nogi czołówką łatwo ją przegapić, a kiedy dzwoniłam byli już tuż powyżej schodów i granicy parku.

Na miejscu nasza ekipa idzie na smaczny obiad.
A potem idę na chwilę do namiotu ogrzać sobie stopy, wkładam je do śpiwora, słyszę jeszcze radosne okrzyki, kiedy wróciła Magda z Marcinem i z całą resztą ekipy i napięcie całego dnia opada ze mnie tak gwałtownie, że natychmiast zasypiam.

W ten sposób niestety przespałam całą najważniejszą część imprezy, czyli urodziny Magdy, nie mam też żadnych zdjęć.

Spałam w całkiem otwartym namiocie, obudziłam się około 2 w nocy, poszłam do łazienki i tam spotkałam Tomka, który zrelacjonował mi imprezę. Żal mi było okropnie.

No a kolejnego dnia niestety już tylko powrót do Krakowa, w miłym towarzystwie Przemka, Ani, Agnieszki i Agaty i dalej razem z Agatą (która mieszka w okolicach Rybnika) busem do Katowic.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 4:56 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
I parę moich refleksji, już bez zdjęć ;)

Na żadnym wyjeździe, (a w góry jeżdżę przecież ciągle, jak nie sama to z przyjaciółmi lub z grupami) nie odczuwałam chyba tak mega pozytywnej energii, jak na wyjazdach z tą grupą.
Ludzie często bardzo poszkodowani przez los, po ciężkich wypadkach, bez rąk, bez nóg, chorzy na stwardnienie rozsiane, z zanikami lub przykurczami mięśni, czasem z trudem poruszający się; również niewidomi, lub tracący wzrok.
A jednak mają w sobie niezwykłą ilość entuzjazmu, który potrafią przekazać innym - i ten entuzjazm rozszerza się na kolejne osoby, przyjeżdżają stale nowi ludzie, a Ci którzy już byli na wyjazdach - chcą wracać.

Może pole działania rozszerzy się o inne inicjatywy, o inne rodzaje aktywności.

Jak mi mówiła jedna z dziewczyn - niektórzy po swoich wypadkach, po utracie nogi lub po diagnozie choroby byli w głębokiej depresji, a ta akcja, obozy survivalowe, wyjazdy w góry pozwoliła im odzyskać wiarę w siebie, chęć życia i radość życia.
Na przełęczy pod Tarnicą widać same uśmiechnięte mordy, a koledzy i koleżanki machają do siebie protezami ;) , ludzie "z zewnątrz" patrzą - i też się uśmiechają.

Ta pozytywna energia udziela się również i mi.
Cieszę się, że udało mi się do Nich przyłączyć.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 5:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Dobra akcja! Najważniejsze w życiu to mieć jakiś cel i go realizować, wszystko jedno jak bardzo jest się sprawnym. Sukces cieszy tak samo, a może nawet bardziej - w końcu trzeba włożyć więcej wysiłku i samozaparcia.

No i kilka naprawdę zacnych zdjęć Basiu. Bardzo lubię takie z kolejnymi planami górskimi w jaśniejszej o parę kroków szarej tonacji.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Ostatnio edytowano Pn paź 01, 2012 8:56 pm przez Mazio, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 8:53 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Jak najbardziej na plus- a do Tarnicy mam sentyment bo to ostatni mój szczyt w stanie kawalerskim :lol:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 10:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Basia Z. napisał(a):
Jak mi mówiła jedna z dziewczyn - niektórzy po swoich wypadkach, po utracie nogi lub po diagnozie choroby byli w głębokiej depresji, a ta akcja, obozy survivalowe, wyjazdy w góry pozwoliła im odzyskać wiarę w siebie, chęć życia i radość życia


Oczywiście.
Nawet dla zdrowego człowieka fajna wyrypa to niesamowity kop energetyczny. Cóż dopiero dla niepełnosprawnego, któremu nieporównanie ciężej samemu zorganizować sobie taki wypad.
Genialna terapia.

PS Zdjęcia ładne, ale bym ciut doostrzyła

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 10:46 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
Vespa napisał(a):

Oczywiście.
Nawet dla zdrowego człowieka fajna wyrypa to niesamowity kop energetyczny.


Fajna wyrypa i fajne towarzystwo :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 01, 2012 10:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Basia Z. napisał(a):
Fajna wyrypa i fajne towarzystwo :)


A to na pewno.
Też lubię wyjścia w większej ekipie, zawsze panuje pozytywna głupawka :)

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 02, 2012 7:42 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
bardzo fajny projekt :wink: Popieram takie akcje w 100% :)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt paź 02, 2012 7:06 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
Zaprezentuję jeszcze film, które nagrał i zmontował jeden z uczestników poprzednich wypraw - Romek.

Skrzyczne:


http://www.youtube.com/watch?v=i40lwVOqDZg&feature=plcp


A spamerów, którzy przyszli tu tylko spamować uprasza się o oddalenie się z tego oraz z innych wątków.

_________________
-------------------------------------------------
Studenckie Koło Przewodników Górskich "Harnasie" w Gliwicach zaprasza na kurs przewodnicki :)
http://www.skpg.gliwice.pl/kurs/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL