Kto wie, ten wie - jakiej piosenki jest to fragment.
Lackowa "od zawsze" była jedną z moich ulubionych gór, najpierw, właśnie za sprawą "Pejzaży Harasymowiczowskich" przez kilka lat wymarzoną, potem po raz pierwszy "zdobyta" pół roku po pierwszym egzaminie przewodnickim, w wyjątkowo miłym towarzystwie. Po raz któryś z kolei weszłam na nią tym najbardziej stromym beskidzkim podejściem od przełęczy Beskid, a było to w trakcie mojego egzaminu na I klasę beskidzką w jesieni 1997. Potem byłam ponownie zimą 2008 w trakcie sympatycznej wycieczki od Hańczowej do Hańczowej - i wtedy nie wydawała się wcale taka duża. Nadszedł więc czas, aby wejść na nią znowu.
Kiedy na stronie "Korona Gór Polski - Razem na Szczyty" pojawił się termin wyjazdu w tym nader miłym gronie od razu zgłosiłam swój akces i zaproponowałam ze chętnie podejmę się "przewodniczenia" tej imprezie od strony opracowania trasy oraz formalnego "przewodnictwa".
Niestety prawie przed samym wyjazdem nawaliło mi kolano, a już w piątek, pół dnia przed wyjazdem nabawiłam się wstrętnego kataru.
Ale - jeżeli ludzie poszkodowani przez los nie poddają się - i zdobywają szczyty "Korony" to czemu ja się mam wycofywać z powodu zwykłego bólu kolana i kataru ?
W piątek stawiłam się na umówione spotkanie w Mc Donald w "Centrum Trzy Stawy" w Katowicach, na całe szczęście pojechaliśmy we trójkę, bo we w czwórkę z bagażami nie zmieściłybyśmy się. Poprowadziłam dziewczyny trasą nieco "ciekawszą" niż standardowa, przez Nowy Wiśnicz i dolinę Łososiny. Po drodze mieliśmy tylko jeden przystanek na kawę - w Żegocinie (za to wykryłam na których stacjach benzynowych pyszna kawa jest za 2 zł). Na miejscu byliśmy około 21.
Tu jak zwykle powitalne uściski, niedźwiadki, witanie dawno nie widzianych kolegów i poznawanie tych "nowych". Dopóki było jasno pobiegłam rozbić namiot na wskazanej przez gospodarzy świeżo skoszonej łące.
Zachwycił mnie łagodny zmierzch nad wzgórzami i zapach świeżo skoszonego siana.
Gdzieś tam na ostatnim planie majaczyła Lackowa, blisko pochylał się Chełm nad Grybowem.
Potem znowu nie kończące się rozmowy, żarty i śmiechy.
Rano zgodnie z uzgodnionym planem pobudka o godz. 7.00, kolejka do WC i do mycia, śniadanie a tuż po godz. 9, z niewielkim poślizgiem - wyjazd.
Na miejscu byliśmy około 10, chwilę poczekaliśmy na Anią i Krzyśka z synkami, którzy mieli wyruszyć z nami, zwiedzili cerkiew w Bielicznej, a w końcu około 11 wyruszyli na trasę.
Trasa wiedzie początkowo rozległymi łąkami nad doliną Bielicznej, o tej porze roku - pełnymi kwiatów i owadów. Takie letnie czerwcowe łąki śnią mi się potem przez cały rok.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-9iyTP5Qx9r4/Ub8H6Opv5hI/AAAAAAAADTo/d0jKcGs8zH0/s912/P6158419.JPG)
Grupa szła jak zwykle nieco wolniej niż "standardowa" grupa turystyczna, ale za to jak było wesoło po drodze.
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-Wc4vG5I4CiI/Ub8JbMVafMI/AAAAAAAADUY/tYmEecjRW1c/s912/P6158431.JPG)
W około godzinę doszliśmy do granicy i do szlaku czerwonego, tam zaczęło się podejście.
Najpierw łagodnie pod górkę:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-GC7oJZAI0qU/Ub8J7H6DTGI/AAAAAAAADUw/-DJZzp1bPRo/s912/P6158442.JPG)
Z tego najbardziej stromego odcinka zdjęć niestety nie mam, tylko z kilku odpoczynków:
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-JQT-bZ5dmNs/Ub8KTjjE5JI/AAAAAAAADVI/LPkquMgzfB4/s912/P6158452.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-AmtBFQVw_lA/Ub8Kcz7a5VI/AAAAAAAADVQ/2LJmX7QYzVQ/s912/P6158454.JPG)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-UVuCkocPcek/Ub8KxS5n8jI/AAAAAAAADVg/WCq8clKXMFk/s640/P6158457.JPG)
Wreszcie szczyt, który wszyscy osiągają w różnym czasie:
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-KUVzbh3OXKw/Ub8N6XKSxCI/AAAAAAAADWA/aJqArtC7Pfs/s912/P6158474.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-6mvpkrVWDFA/Ub8OGKktqyI/AAAAAAAADWQ/NxwWrQS8_rE/s912/P6158479.JPG)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-33sdJ6M_UkY/Ub8ONdPT6JI/AAAAAAAADWg/b1WoaLbb8nU/s912/P6158484.JPG)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-R7yhvSWiMMk/Ub8PMpwmIJI/AAAAAAAADXE/s4ty_NRr0_I/s912/P6158493.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-CiDFR6OqeAo/Ub8PabeoDpI/AAAAAAAADXM/t-nHAUgjyvo/s912/P6158496.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-qED2KkCxP88/Ub8Ph_GO1hI/AAAAAAAADXc/mnUCVN-2Jvk/s912/P6158500.JPG)
Na szczycie jest wszystkim bardzo wesoło
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-GS-GMKZ2m1Y/Ub8QFWLloFI/AAAAAAAADXo/Z40q3byRjKs/s912/P6158503.JPG)
Znacznie bardziej dało nam "popalić" zejście po bardzo stromym stoku, tak więc z całego tego zejścia mam tylko jedno zdjęcie, które na dodatek nie oddaje całego dramatyzmu
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-CxzEpC46kBc/Ub8Qc5tFU0I/AAAAAAAADYI/cODkQ1PA84M/s912/P6158514.JPG)
Po dojściu do przełęczy Pułaskiego zadecydowałam, że wracamy trochę inną drogą, gdyż dookoła nas krążyła burza. Bezpieczniej jest w takiej sytuacji iść dnem doliny niż otwartym zboczem. Droga dnem doliny była wprawdzie bezpieczniejsza, ale za to bardzo błotnista, a potok przekraczaliśmy ponad 10 razy.
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-uI2pf76gwX8/Ub8Qgvvn8rI/AAAAAAAADYQ/HKjUGWqJzug/s912/P6158515.JPG)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-Zjgflmey1N0/Ub8Q6uli7LI/AAAAAAAADYw/GRTv1YXHUVs/s912/P6158527.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-taOIxvggGao/Ub8RGqP7eeI/AAAAAAAADZA/1DQZ463Hpjk/s912/P6158531.JPG)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-57eYgyLUI1g/Ub8R1ysgm3I/AAAAAAAADZY/yjihesZmM-M/s912/P6158534.JPG)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-eESzLdpE54k/Ub8SA-lAOwI/AAAAAAAADZo/TctbcTgKKtk/s912/P6158536.JPG)
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-2xEr7AjWVuU/Ub8Sh_6BltI/AAAAAAAADaM/XQa-XC3DtR8/s912/P6158543.JPG)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-54aleTduFWc/Ub8TpcROk0I/AAAAAAAADbk/UcbclFDq_Gs/s912/P6158564.JPG)
Po zakończeniu wędrówki mieliśmy jeszcze miłą niespodziankę. Zaproszono nas na kawę i pyszne domowe ciasto do "Domu na Łąkach" w Izbach.
![Obrazek](https://lh4.googleusercontent.com/-k5gIzs15k9E/Ub8T9vk2lDI/AAAAAAAADcE/YVkZVhEHu7k/s912/P6158577.JPG)
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-fwtTNzjKSGY/Ub8URMvlXWI/AAAAAAAADcU/Q762RHtWksQ/s912/P6158583.JPG)
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-8wF7V6ChbxY/Ub8Ugzx3R2I/AAAAAAAADcs/jIX6AtB9RRQ/s912/P6158589.JPG)
Wieczorem powrót samochodami do Cieniawy, gdzie spaliśmy w namiotach w rodzinnym gospodarstwie jednej z wolontariuszek
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-RDuJPQTXj78/Ub8UlJSlTSI/AAAAAAAADc0/RlbQM_-TNEI/s912/P6158593.JPG)
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-NBY1iBvXofU/Ub8UsQ7dqbI/AAAAAAAADc8/asCVJEuo4cQ/s912/P6158601.JPG)
Wieczorne pogaduchy przy herbacie i łazankach przeciągnęły się do późnego wieczora, ja poszłam spać nieco wcześniej po na całego dopadł mnie katar. Spałam źle z ciągle zatkanym nosem, ale kiedy rano obudził mnie okrzyk "Tatry widać" - to momentalnie wyskoczyłam ze śpiwora
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-J1tNdgH1Rqk/Ub8VULw_04I/AAAAAAAADdc/yAtHj1qnZWM/s912/P6168610.JPG)
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/-QYSnk0Gpi_I/Ub8VVmt1k_I/AAAAAAAADdk/j5DQBwlQsNw/s912/P6168613.JPG)
Potem śniadanie, spacer do kościoła, a potem w już mniejszym gronie pojechaliśmy sobie zwiedzić "Miasteczko Galicyjskie" w Nowym Sączu, gdzie przez przypadek i niewiedzę weszliśmy za friko.
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-6fqEbIJ5PcY/Ub8VwhzvelI/AAAAAAAADeM/w-Y6NsUSBz8/s912/P6168627.JPG)
![Obrazek](https://lh6.googleusercontent.com/-ehPXdnxx15w/Ub8WAIx23OI/AAAAAAAADek/1c6vnRQL2PY/s912/P6168632.JPG)
Niektórym nie dość było moczenia nóg w dniu poprzednim.
![Obrazek](https://lh3.googleusercontent.com/--PFYTdzu1LA/Ub8WIobpk6I/AAAAAAAADes/o62hu4mw9-w/s912/P6168636.JPG)
I zdjęcie pożegnalne
![Obrazek](https://lh5.googleusercontent.com/-fGHg9i-yVtA/Ub8WiBrtdQI/AAAAAAAADfM/ZezKbKRID1A/s912/P6168645.JPG)
Więcej zdjęć zobaczyć można tutaj:
https://picasaweb.google.com/1101440235 ... tyLackowa#